Piątek, 16 czerwca, gdzieś w okolicach 22.30, czytam ?Rycerza siedmiu królestw? Georga R.R. Martina. Trzeba mu przyznać, mimo tego że Amerykanin, pisze jakby miał słowiańskich przodków. Z polotem, werwą? Taka symbioza pisarstwa Sienkiewicza z malarstwem Matejki na amerykańskim gruncie. Ale z tego czytelniczego letargu wyrwał mnie wrzask, gdzieś przed domem? No i to był koniec z literaturą w tej godzinie? Pomyślałem listonosz? A może Świadkowie Jehowy? Albo ksiądz zbiera na organy ? Jednak księdza dobrodzieja i Świadków Jehowy wykluczam od razu. Z reguły ci drudzy przychodzą za dnia i to w sumie mili i kulturalni ludzie. Ksiądz z resztą to też oaza spokoju, nawet poirytowany mozolnym zbieraniem na wymarzone organy nie wrzeszczałby o tej porze? No może ten listonosz? ale mało prawdopodobna jest tak radykalna zmiana przepisów , że gdy jest coś pilnego do doręczenia to można tak urzędowo wrzeszczeć. No tak?Tylko sama treść, tego wrzaskliwego komunikatu nie dała się nagiąć do tych powyżej przytoczonych wariantów. Bo kto, oczywiście zakładając, będący przy zdrowych zmysłach, i w pełni władz umysłowych ryczy przed cudzym domem ?Ślusarczyk ty kurwo jebana?, i żeby nie było zarzutów o niestaranność przekazu wszystko powtarza dwa razy? Żona miała zaszczyt wysłuchać tego wokalnego popisu, córka również. Małżonka pyta: Słyszałeś? No, trudno nie słyszeć, wrzeszczał jak kaban przy kastracji. Pojadę, poszukam wesołka. Skwitowałem? Jakieś 800 metrów w stronę wioski, majaczą trzy sylwetki rowerzystów, dwóch takich chodzących w wadze koguciej i trzeci pękaty, bardziej waga ciężkawa? O, ho! pewnie synalek naszego orła z Rady Gminy. I się nie pomyliłem, po szczegółowym oświetleniu jest! Bingo! Grzecznie podjeżdżam, odkręcam szybę i jeszcze grzeczniej pytam. Czemu obywatelu szanowny wrzeszczysz pod moim domostwem i ubliżasz mojej skromnej osobie jak również nazwisku? No, i w tym momencie dramatycznym zrozumiałem istotę ,i złożoność frazy ? By język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa, czasem jak piorun szybki i prędki a czasem smutny jak ta pieśń stepowa? ?Pękaty? cyklista pękł rzec by można, mało pękł ! On, eksplodował! Eksplodował ale się nie rozpadł, jechał bluzgał i nieodłącznie pluł oraz zionął wonią taniego piwska zbełtanego z gorzałą. Czego tam nie było! Od gróźb pozbawienia życia wszystkich członków mojej rodziny bez wyjątku ( o zwierzętach domowych nie wspominał) po obietnicę odbycia stosunku analnego z dolną częścią mojej skromnej osoby, tam, tuż za skrajem pleców… A w pewnym momencie ?pękaty? uparł się na ten stosunek i ciągle ponawiał propozycję? Trochę mnie to zaskoczyło, skąd ten jego upór w dążeniu do tej perwersji ale w sumie może to jego prawdziwa orientacja seksualna?? Wszystko to, w słownym bigosie z wulgaryzmów wszelakich, a także zupełnie nowych, których nie pomnę bo wypluwał je ?pękaty? z szybkością izraelskiego UZI? I tak w koło Macieju … Ta cykliczność, powtarzalność jest nieodłączną wręcz permanentną cechą ?pękatego?, w jego świecie to się nazywa recydywa? W końcu stanęliśmy, cyklista pluje w moją ?mordę jebaną??. tak się wyraził ( wtedy doszedłem do wniosku że mało wiem o ludzkiej anatomii, mianowicie okazało się że jedni mają ?mordy jebane? a inni twarze). Oczywiście nie obyło się bez wątków tekstylnych( no, w końcu znane światowe firmy szyją u nas!). Dostałem zaszczytny tytuł ?szmaty ludzkiej? i jak żeby nieodłącznie ?jebanej?. W pewnym momencie „pękaty,, zmienił taktykę i uruchomił pokłady własnej, głęboko jak widać, skrywanej przedsiębiorczości, mocno sfokusowanej na sektor usług ?i zaproponował mi, bym opuścił auto udał się do niego, a on mi? ?wpierdoli? tak to ujął. Szczegółów i samego przebiegu tej usługi nie podał, sposobu płatności też. Czy faktura czy paragon? Odmówiłem ?pękatemu?? Był tak rozgoryczony moją niezrozumiałą odmową, że w przypływie desperacji wsunął się przez uchyloną szybę do auta, i wyciągając swoje kończyny górne w moim kierunku ryczał : ?Choć tu kurwa!, Choć tu kurwa!? Tak wiem! czytelnik może mnie zrugać, za brak zachowań społecznych albo wręcz posądzić o skłonności socjopatyczne, bo, nie doceniłem kreatywności ?pękatego?. Lecz trudno, mogę żyć z piętnem wyrzutka ,bo, dla mnie integralność i stan nienaruszony mojej ?mordy jebanej? jest znacznie ważniejszy? a nawet bardziej niż znacznie.
Ta moja brutalna bezczynność wręcz chwilami zbrodnicza , wybiła ?pękatego? z, i tak rozchwianej już równowagi. Zaczął wrzeszczeć, w kierunku wcześniej wspominanych kompanów. Wrzeszczał żeby zawrócili, i mu pomogli rozwiązać problem z gościem który siedzi w aucie, nic nie robi, i na dodatek nie chce go słuchać? Wył, tak kilka sekund, aż wypluł ostatnią frazę ? ?Eee chodźta tu!!!? Jednak oni byli głusi na te komendy i darli ile sił w nogach, byle dalej od pękatego obciachu. Gdyby, tej czerwcowej nocy posadzić ich na rowery z Tour de France, z pewnością wygrali by odcinek z premią lotną? Potem zaczął nasz ?pękaty rowerzysta? namawiać mnie, sugerować, prosić? bym niezwłocznie odjechał. Ja przepraszam znów czytelnika za rozwlekłość opisu ale faktem jest, że mój interlokutor wyraził się bardziej lakonicznie mianowicie stwierdził: ?Wypierdalaj stąd!? Oczywiście, wielokrotnie… Dał mi na tę czynność trzy sekundy, gdy minęły dał wspaniałomyślnie pięć sekund! A żeby uświadomić mi upływający czas liczył, na palcach jednej ręki. W drugiej zaś dzierżył swój sfatygowany rower, którym tej feralnej nocy objeżdżał z kumplami lokalne ?wodopoje?? W końcu, cisną rower w trawę i zaczął okładać moje auto? Kopał, pluł na nie a na koniec rozprawił się łokciem z napastującym go lusterkiem? Co było przyczyną tej erupcji krytyki wobec francuskiej motoryzacji, tego szczerze do dziś nie wiem? Wreszcie wyjął zza pazuchy telefon i zaczął gdzieś dzwonić? Wrzeszczał do tego aparatu bez litości powtarzając w kółko ? bo on tu jest ten chuj ten, ten no ten? on tu jest!!!? i z tego wszystkiego zapomniał mojego nazwiska… A potem, wybiegli na ulicę jacyś młodzi ludzie i jedna z dziewczyn z resztą bardzo miła, być może studentka resocjalizacji zaczęła ?pękatemu tłumaczyć?. ?Weź ty się uspokój ,bo, moi rodzice śpią, uspokój się?? A ten, poklepywany po plecach stojąc na środku drogi ze swoim nieodłącznym rowerem bluzgał, co raz ciszej i ciszej? Odjechałem ponieważ dziewczyna pięknie i z kobiecą gracją stwierdziła? ?Pan odjedzie, bo, się nie uspokoi?? i taki był piątkowy wieczór z Rambo. Z całej tej historii jest warte uwagi to, że wspomniany docenił moje wysiłki i starania na rzecz poprawy funkcjonowania lokalnego samorządu. Oczywiście sprecyzował to po swojemu, opierając się na własnym dość jednostronnym słownictwie ale jednak… Brzmiało to mniej więcej tak ? Ty społeczniku jebany !!!? W jego ustach brzmi to niemalże jak komplement. Na zakończenie, z tego miejsca pragnę Radnemu pogratulować syna wszak, jest to szczytowe osiągnięcie jego lędźwi? finalny produkt, który jest tym czym Mekka dla islamu i w sumie projekcją pewnej sumy genów i co za tym idzie jego samego. Nie waham się użyć stwierdzenia że syna należałoby objąć ?Programem Ochrony Zasobów Genetycznych? Najlepszym miejscem do realizacji tegoż jest sieć zakładów karnych? Z kolei, moja latorośl potrafi dość dobrze rysować ale to ?wina? żony a na dodatek ?bezczelnie? na koniec roku przyniosła świadectwo o zgrozo! z czerwonym paskiem? Chce się uczyć i po co? W ten sposób nigdy nie będzie taka jak Rambo?