Szkoła w Łopienniku bez dyrektora Sapki!

 

Wojewoda w porę dostrzegł złamanie prawa, najpierw przez Sapkę, a potem samego Kuchtę. W ramach nadzoru, właśnie z tego powodu, unieważnił konkurs. Tzw. chody starosty Szpaka kończą się na granicy powiatu.

Jeszcze 5 października br. (w piątek) Wojewoda Lubelski dr hab. Przemysław Czarnek wydał rozstrzygnięcie nadzorcze stwierdzające nieważność 3 zarządzeń wójta Jana Kuchty w sprawie konkursu na dyrektora szkoły w Łopienniku Nadrzecznym. Ale dokument ten, adresowany również do Przewodniczącego Rady Gminy Andrzeja Szadury, Urząd Gminy w Łopienniku dostarczył temu ostatniemu dopiero 9 października (we wtorek). Musiał, bo Szadura też był jego adresatem. Wynika z niego, że cała procedura konkursowa prowadzona przez Kuchtę została przez Wojewodę unieważniona, ponieważ wójt, jako organ prowadzący szkołę, naruszył art. 63 ust. 14 pkt 2 lit.a ustawy Prawo oświatowe.

File0034  File0035

By odczytać tekst rozstrzygnięcia nadzorczego kliknij

Nielegalna komisja konkursowa

Przewinienie wójta polegało na tym, że w skład komisji konkursowej, liczącej 12 osób, 2 osoby reprezentujące w niej radę pedagogiczną (nauczycieli) – zostały wydelegowane bezprawnie: Nielegalnie wybranymi członkami tej komisji byli: Marzena Szymaniak i Dariusz Jagiełło. W szkole i w gminie nie jest tajemnicą, że są jednymi z największych stronników zawieszonego już dyrektora Mariusza Sapki – wysokiego szczebla działacza PSL, „wsadzonego” nam 5 lat temu na stołek przez Szpaka, za pośrednictwem Kuchty. Jego zadaniem nie było nauczanie w szkole, bo w niej nigdy w życiu nie uczył, ale tworzenie struktur partyjnych w Łopienniku, które do tej pory były bardzo tu mizerne. Teraz, na szczęście, kant z ustawieniem komisji konkursowej wykryła kontrkandydatka Sapki (Elżbieta S., nauczycielka w Lublinie) i zawiadomiła o nim Wojewodę, jako organ nadzoru nad wójtem, by ten nie łamał prawa. Swąd z tej typowej ustawki poszedł więc po Urzędzie Wojewódzkim, a zarządzenie o unieważnieniu konkursu trafiło też do Kuratorium Oświaty w Lublinie.

A zacne mury tych instytucji wszak jeszcze mają w pamięci sprzed całkiem niedawna aferę z sapkowym „rozporkiem”, o której szeroko rozpisywała się lokalna prasa oraz sprawę o mobbing w pracy, skierowany przeciw niemu przez kilku nauczycieli – rozpatrywaną przez Rzecznika Dyscyplinarnego Wojewody ds. Nauczycieli. Wtedy Sapce przy wydatnej pomocy Szpaka udało się je wygasić, teraz już nie, bo zmieniły się czasy. Tak więc wyżej wspomniany raz po raz wyrabia „markę” naszej szkoły i gminy w samej stolicy województwa. Za jego właśnie sprawą znają tam nas urzędnicy, tylko z najgorszej strony.

Skryte tajemnice konkursu

Pomijamy już nazwiska innych osób z tej „słynnej” już komisji konkursowej – np. jedna osoba z jej składu legitymowała się wykształceniem podstawowym(!). Tak „godnie” reprezentowała wszystkich tutejszych rodziców, posyłających swoje pociechy do naszej placówki – w wyborze jej dyrektora. Według formalnych procedur, taka osoba – u nas z wykształceniem podstawowym – podczas pracy komisji konkursowej ma takie same prawa i taki sam głos, jak każda z 3 osób najbardziej w tym kompetentnych, czyli reprezentujących Kuratorium Oświaty. I miała! Z naszych sprawdzonych, aczkolwiek nieoficjalnych informacji wynika, że ww. tak „wybitnie kompetentna” persona zagłosowała, tak jak jej Sapko kazał. Sam zgadnij, na kogo?! Jak tam się znalazła? Samego Sapkę zapytajcie! I Kuchtę! Przypomnijmy, że kontrkandydatka Sapki, zgłosiła się do konkursu w ostatnim momencie, bo ten przez wójta był starannie skrywany, ogłoszony na ostatni moment, żeby do niego przystąpił jedynie Szpaka pomazaniec z Krasnegostawu, z PSL. Dodatkowo Kuchta wsadził do tej komisji swoje zaufane 3 osoby, kategorycznie nie godząc się na ich weryfikację przez radę gminy. W takim układzie musiała polec – przegrywając głosowanie 4:8, ale uczyniła to godnie i z honorem, konkursowy smród pozostawiając przeciwnej stronie.

Bezprawność wyboru 2 osób reprezentujących nauczycieli do składu komisji – jak uznał Wojewoda – polegała na tym, że zostały one wybrane w głosowaniu jawnym, jak wynika z protokołu z zebrania rady pedagogicznej z 7 czerwca br. Tymczasem § 10 ust. 3 Regulaminu Pracy Rady Pedagogicznej, na którego podstawie wybory te przeprowadzono, mówi wprost, że głosowanie to ma być tajne. Widocznie Sapko uznał, że nawet te osoby, przy zachowaniu zasad tajności w głosowaniu przez nauczycieli, mogłyby w nim przepaść – a musiały zdobyć większość, by zostać legalnie wybrane. Przypomnijmy, że przewodniczącym rady pedagogicznej z mocy prawa jest dyrektor szkoły, to on sprawuje nadzór nad jej pracą oraz legalnością procedur. W naszej szkole – p. Mariusz Sapko. Tym samym złamał on przepisy regulaminu, który ma obowiązek przestrzegać, zaś wójt Kuchta, jako organ prowadzący, uznał legalność konkursu, mimo tego ewidentnego przewinienia. W tej sprawie interweniowała pisemnie, najpierw do wójta, ww. kontrkandydatka – wykazując bezprawność tej procedury, polegającą m.in. właśnie na złamaniu zasady tajności. Kuchta odrzucił jej wniosek. Pisemnie, bardzo nieudolnie próbował to uzasadniać, kompromitując przy okazji prawnika obsługującego gminę – że wszystko rzekomo było zgodne z prawem.

Sapko na nauczyciela!

Nauczycielka odwołała się więc od pisma Kuchty do Wojewody o unieważnienie wszystkich etapów konkursu, dostarczając dowody. Wojewoda uznał jej rację i unieważnił konkurs. Tym samym Mariusz Sapko przestaje być dyrektorem szkoły, wójt musi wyznaczyć na jego miejsce osobę pełniącą jego obowiązki (p.o.), na maksymalnie kilka miesięcy. Zapewne zostanie nim obecna wicedyrektorka Ewa Janik, zaciekła obrończyni szpakowo-kuchtowo-sapkowych porządków. W tym czasie, już pod rządami nowego wójta, musi być przeprowadzony nowy konkurs na dyrektora. Prawdopodobnie będzie tak, że Janik przejmie na kilka miesięcy całą schedę po Sapce z jego dobrodziejstwem inwentarza – dyrektorską gażą około 5000 zł na rękę oraz całkowitym zwolnieniem z prowadzenia zajęć lekcyjnych – jak Sapko. Ten z kolei zostanie wreszcie prawdziwym nauczycielem, którym nigdy nie był, bo w życiu nie uczył żadnego przedmiotu! Może w końcu stanie przy tablicy przed dziećmi?

Nie tak dawno zdobył przecież, po rocznych zaledwie, zaocznych studiach z informatyki, uprawnienia do nauczania tego przedmiotu. Będzie mógł się teraz wykazać w pełnej krasie przy komputerach, na co nasza szkolna dziatwa, szczególnie ta starsza, już zaciera rączki. Nie może się już tego wręcz doczekać! Oby się jednak srogo nie zawiodła, bo niedawno upieczony absolwent rocznej, zaocznej informatyki, by nie sprawić młodym tej satysfakcji, może czym prędzej czmychnąć na zwolnienie lekarskie. Powód? A choćby silny stres pokonkursowy czy uraz do dzieci. Lekarze, uważajcie na niego, bo ZUS czuwa i weryfikuje L4. Wyślijcie go lepiej na lekcje. Niech wreszcie zacznie dzieci uczyć!

Mocna familia

Rodzina Janików z kolei, znalazła się teraz w samym epicentrum lokalnej polityki Łopiennika – walczy zaciekle, bo ma mnóstwo do stracenia. Oprócz obrony Sapki, bardzo zaangażowana jest w gminne wybory. Popiera Artura Sawę na wójta oraz jego kandydatów na radnych. Nie ma jej się co dziwić, bo w końcu kadencji kuchtowi radni przegłosowali uchwałę o możliwości sprzedaży gminnej działki pod blaszakiem z barem za 25,5 tys. zł, dzierżawionej w samym centrum gminy przez męża wicedyrektorki – na przetargu, czemu na dwóch z ostatnich sesji radykalnie sprzeciwili się radni skupieni wokół przewodniczącego RG Andrzeja Szadury. Jak wygra Szadura i jego radni, przetarg ten odwołają, działka pozostanie nadal własnością gminy, a Sapko wróci do Krasnegostawu, skąd przyszedł. Niech znowu Szpak mu coś szuka! Może w którymś z domów pomocy społecznej znajdzie jakiś wolny dyrektorski wakat? W końcu pod niego podlegają, a nie eksportuje do nas swojego pupila. Tyle tam babć sędziwych, a stołki równie wysokie.

Koronnym dowodem zaangażowania tej silnie od lat z PSL związanej, wcześniej wspomnianej, familii jest fakt, że Ewa Janik została przewodniczącą gminnej komisji wyborczej, a jej teściowa Danuta Janik – jej członkiem. Synowa z teściową będą rachowały głosy, a mąż i syn Ryszard zza szynkwasu lał trunki w dniu wyborów. Takimi metodami tutejszy PSL trzyma się kurczowo władzy, a Kuchta z uporem maniaka – próbuje prześliznąć się chyłkiem do rady powiatu, właśnie z PSL, mimo że chyba już tylko on sam w to wierzy. Takimi właśnie ludźmi otoczył się kandydat na wójta Artur Sawa i z takim samym uporem, jak jego mentorzy z PSL, wmawia teraz ludziom, że jest kandydatem bezpartyjnym, niezależnym, ponad podziałami itp. To oni grają główne role w jego sztabie wyborczym, obsadzili komisje wyborcze, dali mu kandydatów na radnych. On jest ich tylko biernym wykonawcą, tylko ich teraz ukrywa, bo nie przynoszą mu tutaj zbytniej chwały. Oby jak Sapko nie skończył.

Temu zaś, na jego nieszczęście, Wojewoda w porę „Hola!” powiedział i unieważnił tę parodię ustawionego konkursu. Panie Wojewodo i Profesorze, najwyższe wyrazy uznania i szacunku za przestrzeganie twardych zasad prawa i ich egzekucję! Andrzejowi Szadurze też chwała – za konsekwentną pomoc w udowodnieniu tego politycznego szwindlu!

  1. Pracy komisji wyborczych i baru 21 października upilnujemy. O ZUS też będziemy pamiętać. Tak, to będą bardzo upolitycznione wybory, jak nigdy jeszcze w historii naszej gminy: PiS kontra szpakowy PSL!

Obserwator

37
18

Gry wojenne

W wyborach sylwetki kandydatów to jedna strona medalu, ale są i listy żołnierzy-kandydatów. Kto na nich jest? Z reguły to twarze Zus-owskie innymi słowy emeryci, ale bywają i młodzi, lecz tych jest za mało w stosunku do potrzeb. Często bywa i tak, że stare wilki sytuują ich na pozycji mięsa armatniego.

Najzdrowsze proporcje są u Krasnostawian, ale ta formacja dzięki taktyce Wilkołazkiego, mówiąc językiem futbolu doskonale drybluje podaje i broni tylko, że atak pozycyjny jest ich dominantą. Nie chcą „chcieć” grać z kontry i gdy znajdą się sam na sam z bramką to… nie wystawiają kandydata na Burmistrza. Ale to już wiemy.

Natomiast na liście Andrzeja Kmicica jest osobliwie. Albowiem nie dość, że Andrzej kondotierów na wybory szukał w PGK to jeszcze ma Pana Berezowskiego. Niby nic…, ale tych panów jest dwóch. Jeden senior jest u Kmicica a junior u Kościuka. Prawda, że zgrabnie? Ale oni pierwsi tego nie wymyślili, w 1485 roku w czasie bitwy pod Bosworth- ostatniego aktu „Wojny Dwóch Róż” bracia Stanley zrobili podobnie. Jeden był w armii Henryka Tudora a drugi u Ryszarda III Yorka… Tak, więc kto by nie wygrał rodzina górą i zawsze na wierzchu. Do pełni szczęścia brakuje trzeciego Berezowskiego u Jakubca. Tylko, że w feudalnym średniowieczu takie wolty uchodziły na sucho, ale w demokracji nawet takiej jak nasza wygląda to infantylnie.

Jest jeszcze u Andrzeja smaczek, że palce lizać, ze smutnym wnioskiem jak w bajkach Andersena, bo ponury Duńczyk tak miał, że żadna z jego bajek nie kończyła się dobrze. W tej bajce dziewczynka z zapałkami zostaje Dyrektorką, ale oprócz zapałczanego fachu ma jeszcze plecy w lokalnym układzie i jest katechetką. Krzyk się podniósł i to całkiem zasadny, że jak to może tak być i że ta Pani Sylwia Rysak-Młynarczyk rady nie da. Zaradzono i temu… Cwana Burmistrz Hanna stwierdziła, że do pomocy Pani Sylwia dostanie wicedyrektora wywodzącego się ze Szkoły nr 5. Tej samej, co to nie rentowna i ma słabe wyniki. Zastępcą, więc zostaje Pani, która do tej pory uczyła dzieci fizyki. Jak wiadomo na fizykę i jej prawa nie ma mocnych… No chyba, że Andrzej Kmicic? Po pani „fizyczce” zostaje część etatu i w tę część zostaje wkomponowany Pan Wiesław Bojarczuk. Wieśki to ogólnie fajne chłopaki, weźmy takiego Gomółkę, któremu też było Wiesław. Tylko, że nasz Bojarczuk to już emeryt-fizyk i do tego jego żona to jak wieść powiatowa niesie oddana przyjaciółka Bogumiły Prymarczuk i na omastę te dwie Panie pracowały kiedyś w Sanepidzie. Tak, że było gdzie tę przyjaźń zacieśniać. W chwili obecnej Bogusia już od pół roku na emeryturze i ciągle pisze wiersze. Ale na tym nie koniec, bo ktoś wpadł na pomysł by Wiesława wykorzystać, jako kandydata na radnego. Startuje, więc z okręgu, ale o dziwo nie z tego, w którym mieszka. A pani małżonka dostaje dodatkowy benefit, bo jest członkiem komisji nie za darmo rzecz jasna tylko za jakieś 300 złoty. Kim jest Bogumiła Prymarczuk dla Teresy Hałas a ta dla Kmicica i Hanny Mazurkiewicz to już chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć? Smutne to i śmieszne, bo emeryci zatrudniają emerytów by ci później głosowali by ktoś mógł dotrwać do emerytury. Czy naprawdę nie było nikogo młodego na ten połowiczny etat? Czy jedynym miejscem dla młodych jest fotel w samolocie tanich linii lotniczych lecących gdzieś do Anglii?

Są jeszcze inne sposoby by zdobyć upragniony mandat. Mianowicie funkcjonuje coś takiego jak „łapacz dusz” albo „łapiduch” Polega to na tym, że na listy bierze się kogoś, kto jest znany, ale tak naprawdę jest „niewybieralny”, bo piastowana funkcja stoi w kolizji z mandatem. Tą metodę stosuje nasz stary dobry znajomy Starosta Janusz… I tak w mieście do Powiatu tuż za plecami Korkosza chirurga czuwa Dyrektor Krasnostawskiego Rolniczaka Pani Elżbieta Zadrąg. Jej kandydatura to typowe „łapiduchostwo” Nie może wszak ta Pani w chwili zdobycia mandatu zostać ot tak radną. Musi wybrać, bo nie może być dyrektorem podległej powiatowi jednostki i jednocześnie radnym. Wielce to ciekawe czy po wyborze zrezygnuje ze stołka i uposażenia dyrektora? Wątpię a wręcz powiem, że nie. Jej kandydatura to zwykła wyborcza lipa może nawet większa od tej z Fajsławic. Obliczone to na zyskanie głosów a przecież mało, kto zna ordynację wyborczą i w efekcie tego „ciemny lud to kupi”

To samo jest na liście wygłodzonego Piwki, tam znajduje się Pan Fedorowicz, który jest kierownikiem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Też trudno sobie wyobrazić, że po wyborze rzuci dobrze płatną robotę za 4 tysiące na rzecz mandatu za 1 tysiąc złotych. Ale ten Pan może być częścią planu pod przyszłą koalicję z wygłodniałym Piwkiem jeśli ten zdobędzie mandat.

Żałosne te „gry wojenne” a doskonałym podsumowaniem tego jest dialog między babcią i wnuczkiem. Ten zapytał staruszkę jak było przed wojną w Polsce. Ona odpowiedziała, że „człowiek uciskał człowieka” Wnuczek więc dopytał-a po wojnie? A na odwrót kochany wnusiu …spokojnie odrzekła.

28
8

Materiał wyborczy kandydata na Wójta gminy Siennica Różana

 

Szanowni  Wyborcy

Z uwagi na fakt, że 21 października odbędą się wybory samorządowe, chce poinformować mieszkańców naszej Gminy, że postanowiłem kandydować na Wójta Gminy Siennica Różana.          Andrzej Korkosz lat 42 zamieszkały Rudka, wykształcenie wyższe rolnicze, prowadzę własne gospodarstwo rolne oraz pracuję w firmie branży rolnej jako przedstawiciel handlowy. Żonaty troje dzieci. Jestem rolnikiem, mieszkańcem tej gminy jednocześnie. Innymi słowy ” jestem stąd „ a moja rodzina mieszka tu od pokoleń. Ponad 20 lat temu przejąłem po rodzicach gospodarstwo o powierzchni 8 ha i od tamtej pory sukcesywnie je powiększam. W chwili obecnej jestem właścicielem 50 ha. Chce by kiedyś moje dzieci przejęły gospodarstwo rodzinne i z tym miejscem związały swoją przyszłość.  Tak więc  problemy, mieszkańców, rolników są mi szczególnie bliskie. Jestem radnym rady Gminy w Siennicy Różanej i po wielu rozmowach z mieszkańcami  i obserwacji tego co sie w naszej gminie dzieje a w szczególności jak są traktowane problemy zwykłych ludzi postanowiłem wystartować.  Powołany został Komitet Wyborczy Wyborców Andrzeja Korkosza  który jest bezpartyjny, nie uwikłany w lokalne układy. Ludzie go tworzący mają wiele ciekawych pomysłów i chęci do działania.

Nasz program:

  1. Fundusz sołecki.

-każda wieś posiadająca swoje pieniądze zadecyduje o ich wykorzystaniu nie czekając na decyzję    urzędu.

  1. Drogi gminne i polne oraz melioracja i szkody łowieckie.

– nasza gmina jest typowo rolnicza i musimy zadbać o dobre warunki pracy rolników, poprzez poprawę stanu dróg oraz meliorację a także wpływ na stan populacji zwierzyny łownej który daje się we znaki.

  1. Szkolnictwo.

– podniesienie poziomu i jakości nauczania w Szkole Podstawowej oraz lepsze warunki pobytu dzieci w przedszkolu.

  1. Ochrona zdrowia.

– poprawa poziomu ochrony zdrowia ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb osób starszych i dzieci.

  1. Bezpieczeństwo.

– poprawa bezpieczeństwa na drogach poprzez budowę chodników w brakujących miejscach

– modernizacja i uzupełnienie oświetlenia ulicznego na terenie całej gminy na energooszczędne

  1. Rekreacja

– zagospodarowanie terenu wokół zbiornika wodnego w Siennicy Różanej na cele rekreacyjne.

Pod uwagę brane będą również postulaty i sugestie mieszkańców 

Gmina dla ludzi            Wójt dla ludzi               Radni dla ludzi

                                                                                

21
44

Materiał Wyborczy Kandydata do Rady Powiatu

 

Andrzej Nizioł zamieszkały Wólka Orłowska
Radny II i III kadencji Rady Powiatu w Krasnymstawie
Społecznik zaangażowany w szereg inicjatyw mających 
na celu poprawę codziennego życia mieszkańców. 
Człowiek uczciwy, odpowiedzialny o wielkiej wiedzy 
i sztywnym kręgosłupie moralnym !!!


By powiększyć tekst kliknij zdjęcie.

19
4

Od stróżówki SKR po budy GS

                                          

Wójt Łopiennika ściągnął z żelazną konsekwencją podatek od inwestora, który otworzył u nas skup zbóż, doprowadzając ruiny do użytku. Z kolei pytany o egzekucję tego samego podatku od zapuszczonych od dekad budynków po GS-ie, zasłania się tajemnicą skarbową. Co może stać się z jeszcze gminnymi placami w centrum, gdy wygra, wspierany przez Kuchtę i Szpaka, Artur Sawa i jego radni?

Dariusz Surowiec w miejscu po zburzonej stróżówce, w tle punkt skupu zboża.

Stróżówka była zwykłym nieużytkiem, nie była do niczego potrzebna w działalności firmy, a wręcz przeszkadzała i psuła estetykę, przypominając niechlubne czasy SKR-u. Dariusz Surowiec z żoną kupili pozostałości po nim w 2015 r., za rządów wójta Jana Kuchty, wcześniej straszył swoim stanem. Cała działka jest odrolniona, w planie zagospodarowania przeznaczona pod usługi.

Zaraz po zakupie nowy właściciel gruntownie ją posprzątał, wyremontował, tchnął w nią życie i w Łopienniku Górnym przystąpił do skupu zbóż od okolicznych rolników. Do tej pory funkcjonował w gminie tylko jeden taki podmiot, dyktował ceny. Wkrótce po transakcji przyszła decyzja podatkowa z UG w Łopienniku, wójt naliczył im podatek od nieruchomości z tytułu działalności gospodarczej w wysokości 14 tys. zł rocznie, także od budynków niewykorzystywanych gospodarczo. Za samą stróżówkę naliczono im 800 zł co roku – z najwyższej półki, uznając „zabytek PRL” za powierzchnię pod zabudową, wykorzystywaną gospodarczo. Podatnicy tłumaczyli w urzędzie gminy, że jej nie wykorzystują, pytali, dlaczego ich tak duszą już na wstępie?

Usługi dla rolników

– Jak zawalicie, to nie będziecie musieli płacić – usłyszeliśmy od pracownicy urzędu, która zwizytowała nas na miejscu. Więc zawaliliśmy. Wcześniej dopełniając formalności w starostwie, żeby nie uznano rozbiórki za samowolę budowlaną – mówi Dariusz Surowiec. Oprócz podatku muszą zapłacić jeszcze składkę ZUS – po 1200 zł co miesiąc. By się utrzymać, daniny te muszą wbić w swoją marżę. Rocznie skupują od miejscowych rolników i wywożą do mieszalni pasz na Mazowsze i Podlasie 1 tys. ton zbóż, prowadzą jedyny w gminie punkt sprzedaży oleju napędowego, w tym roku planują kupować kukurydzę, rolnicy mogą nabyć nawozy. Ziarno wywożą ponad 200 km stąd, gdzie jest inwentarz.

Oboje pochodzą z gminy Milanów niedaleko Parczewa. Przeprowadzili się do nas na stałe, jedno dziecko chodzi do naszego przedszkola, drugie do V klasy, z czego tylko się cieszyć, bo szkolne klasy pustoszeją z roku na rok. Na szkolną dziatwę gmina dostaje subwencję oświatową z budżetu państwa, nauczyciele mają etaty. To było takie podatkowe 500+ wójta Kuchty ufundowane już w 2015 r.(!), na samym starcie działalności rodziców, którzy przeprowadzili się do nas z dziećmi i otworzyli tak niezbędny tu interes. Ci byli zszokowani.

– Wójt Milanowa, skąd pochodzę, wręcz biega za inwestorami z zewnątrz, stosuje ulgi podatkowe osobom na wstępie, żeby zainwestowali, stanęli na nogi, by potem czesać z nich podatki, gdy rozwiną już trochę skrzydła – deklaruje Darek, który, mimo tego, chce inwestować. Przymierza się do montażu kosza zsypowego, wywrotnicy, by rolnik nie machał łopatą przy rozładunku.

Symbol naszego centrum

Poniżej galeria zdjęć zapuszczonych od lat budynków GS. To nasza wizytówka dla przejeżdżających przez nasze centrum.

 

A teraz stawiamy najważniejsze pytanie. Czy z taką samą konsekwencją wójt Kuchta traktował inne podmioty gospodarcze w gminie przy podatku od działalności gospodarczej nieruchomości, które stoją puste? Identycznym reliktem po PRL jest nasz GS. Puste od dekad jego budynki straszą kierowców jadących krajówką. Gdyby potraktować je identycznie, jak stróżówkę podatkiem GS, już dawno poszedłby z torbami i oddał plac będący w jego wieczystym użytkowaniu, ale będący własnością gminy. Rocznie uzbierałoby się z kilkadziesiąt tys. zł podatku od nieruchomości od utwardzonego placu i powierzchni zabudowanej – tyle pustych, zapuszczonych magazynów od lat!

Czas tu się zatrzymał. W powietrzu czuje się jeszcze Gierka.

 

 

Na dachu wyrosną już niedługo pokaźne drzewa. Co to za gatunek ?

Przewodniczący Andrzej Szadura ustnie kilka razy pytał urząd o tę kwestię. Zawsze uzyskiwał od jego urzędników, w tym wójta, zapewnienia, że z podatkami GS jest wszystko w porządku. Dla formalności ostatnio skierował pismo w tej sprawie do wójta, domagał się wglądu w deklarację podatkową GS oraz decyzję podatkową gminy. Dostał negatywną odpowiedź, że ich nie dostanie, bo są objęte tajemnicą skarbową. Teraz ma dać drugie pismo i podać przykład sołtysów, którzy roznosząc nakazy płatnicze wszystkim płatnikom podatku rolnego, szczegółowo znają ich wymiary, w niezaklejonych kopertach, sami porządkując papiery. Sołtysa nie obejmuje tajemnica skarbowa, a radnego tak?!

 

 

Przed laty członkami GS byli wszyscy rolnicy, teraz kilkanaście, może ponad 20 osób. Sprytnymi podchodami dawnego prezesa Władysława Grabka (członek prezydium PSL w Krasnymstawie, członek ORMO w latach 1976–1989, dane IPN w Lublinie sygn. Lu 248/4843) podnoszono symbolicznie, co rusz, udziały członkowskie, na walne nie zapraszano wszystkich, więc majątek ten przeszedł w ręce skąpej grupki ludzi. Obecnie w KRS nie ma już danych o ilości udziałów poszczególnych osób, ale przed kilku laty były. Jak nieoficjalnie nas poinformowano, jeszcze kilka lat temu, połowę ich miała była prezeska, a 20% Grabek. Może to jest powód?

Czyje będą place?

Artur Sawa zapowiedział kontynuację polityki Kuchty, ma dokończyć jego dzieło – jak obiecywał. Jest jego politycznym uczniem, podobnie jak mistrza Szpaka, również byłego ormowca. Zapytajcie go, co zamierza zrobić z ruinami GS-u? Gdy zostanie wójtem, również może się zasłonić przed radnymi tajemnicą skarbową przy podatku od GS. A ruiny zostaną naszą wizytówką. Niedługo w Sejmie ruszają prace nad umożliwieniem uwłaszczenia się wieczystym dzierżawcom za drobne kwoty podmiotom gospodarczym. Wąska grupka „spółdzielców” się uwłaszczy, a gmina straci całe połacie gruntów w centrum od swojej najlepszej części – od Lublina. Jego kandydaci do RG niedawno głosowali już za sprzedażą działki pod blaszakiem z barem pod drugiej stronie krajowej „17” jego dotychczasowemu dzierżawcy, za symboliczne wręcz pieniądze.

W ten sposób gminie zostać mogą własne grunty niemal tylko nad Łopą. Może dlatego Kuchta chce przenieść siedzibę urzędu gminy do budynku po Policji? Artur Sawa – w swoim programie – proponuje to samo…

Obserwator

 

10
3

Materiał Wyborczy Kandydata na Wójta Gminy Krasnystaw

Kilka słów o sobie…

Urodziłam się  w 1973 roku w Krasnymstawie. Tu rozpoczęłam swoją edukację w szkole podstawowej,a później w Liceum Ogólnokształcącym im. Władysława Jagiełły. Od zawsze interesowała mnie polityka  i  sprawy społeczne, więc podjęłam  studia na  Wydziale  Politologii i Nauk Społecznych UMCS w Lublinie. Skończyłam jeszcze dwa kierunki studiów  podyplomowych : historię i sztukę. Wróciłam w swoje rodzinne strony, zamieszkałam w Małochwieju Małym i pracuję jako nauczycielka.

Współpraca z ludźmi ,chęć działania zawsze motywowała mnie do angażowania się w różne inicjatywy społeczne. Organizowałam  dożynki, festyny zawody sportowe i wędkarskie. Tradycje rodzinne zobowiązywały mnie również do działalności kulturalnej. Dziadek,Jan Kyc był założycielem słynnej Kapeli Ludowej z Małochwieja,w której przez wiele lat śpiewałam.

Szczególnie ważnym doświadczeniem był uzyskany  w wyborach mandat radnej Rady Powiatu Krasnostawskiego,gdzie mogłam aktywnie uczestniczyć w życiu samorządowym.

Jestem osobą kreatywną, mającą  wiele pomysłów,a moje  hobby to malowanie obrazów. Jestem szczęśliwą żoną i matką trzech synów.

 

 

Program wyborczy

Każdy gospodarz gminy musi mieć wizję i plany rozwoju oraz ludzi,którzy będą je realizować.

Zarządzanie  gminą i realizowanie  potrzeb mieszkańców wiąże się z dużą odpowiedzialnością. Dlatego właśnie poczucie odpowiedzialności i poważne traktowanie  wyborców nie pozwala mi na obietnice, których nie będę mogła spełnić,głównie z powodu wielomilionowego długu naszej gminy. Należy przeprowadzić audyt gminy ,ocenić możliwości finansowe ,przeprowadzić konsultacje społeczne i dopiero wówczas realizować strategiczne  inwestycje. Dobra gospodyni najpierw patrzy ile ma pieniędzy w portfelu, a później decyduje na co je wydać.

 

Urząd Gminy

 

Na urząd wójta patrzę jak na menadżera, który  kieruje pracą urzędu i zabiega o inwestycje, fundusze i uczestnictwo w programach rządowych.

Urząd gminy,sprawnie,szybko  oraz fachowo obsługuje interesantów,dlatego jeden dzień    w tygodniu,urzędnicy będą pracować do godz 17, tak aby wszyscy mogli załatwić swoje sprawy.

 

Parking przed budynkiem urzędu  będzie przeznaczony  głównie dla interesantów.

Inwestycje:

 

Wykorzystując rolniczy charakter gminy  i programy rządowe należy  przyciągać inwestycje  z branży spożywczo-przetwórczej.

Zbudować zbiornik retencyjny ,który mógłby stać się również miejscem odpoczynku  i rekreacji  nad wodą dla mieszkańców gminy.

Dbanie o infrastrukturę drogową(realizacja inwestycji na drodze wojewódzkiej-842 -Zażółkiew),systematyczne udrażnianie rowów przydrożnych .

Pozyskanie funduszy na odnawialne źródła energii np. słonecznej,efektywną i ekologiczną gospodarkę odpadami.

 

Edukacja i kultura

Doinwestowanie szkół  na remonty oraz zakup  nowych komputerów do kształcenia umiejętności informatycznych niezbędnych  na dzisiejszym rynku pracy.

Podniesienie wysokości stypendiów  naukowych uczniów  oraz wprowadzenie  nowych  za osiągnięcia sportowe i artystyczne.

Sale gimnastyczne w okresie jesienno-zimowym będą udostępniane bezpłatnie mieszkańcom gminy.

Remizy,wiejskie domy kultury powinny służyć mieszkańcom i stać się prawdziwymi miejscami spotkań towarzyskich,imprez kulturalnych dla dzieci, młodzieży i dorosłych.

Kultura również wymaga nakładów finansowych dlatego tam, gdzie działają lub powstaną  zespoły artystyczne,koła gospodyń, młodzieży i seniorów(spotkania, festyny, dożynki,koncerty)wspomagane będą finansowo przez gminę.

 

Dodatkowo

Wygospodarowanie zostaną   fundusze na szkolenia strażaków ochotników oraz zakup potrzebnego sprzętu

 

Jeżeli uważacie Państwo, że przedstawiony program  jest godny uwagi to bardzo proszę o głos  w  wyborach 21 października. Otwiera się przed nami nowa szansa,którą musimy wykorzystać!

 

 

Jeżeli zostanę wójtem to chciałabym   złożyć dwa  zobowiązania :

1.W każdym miesiącu  przeznaczyć 500zł  dla znajdującej się w trudnej sytuacji osoby  z naszej gminy oczywiście z środków prywatnych.

2.W obwodzie wyborczym, w którym otrzymam najwięcej głosów zorganizuję koncert,którego atrakcją  będzie jedna  z gwiazd  muzyki tanecznej(również z własnych funduszy).

Jako wójt będę co najmniej raz w roku organizować zebrania z mieszkańcami wsi,aby zdać sprawozdanie ze swojej działalności.Uważam że dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie rejestru interpelacji radnych, aby wszyscy mogli ocenić ich  zaangażowanie i  pracę.

Będę wójtem,który słucha ludzi,rozmawia z ludźmi i pomaga ludziom.

 

 

11
4

Epicki pojedynek i duet jak z czeskiej bajki

Tak… Epicki pojedynek stał się faktem. Bo jak inaczej nazwać starcie byłego burmistrza Jakubca z jego odwiecznym cieniem i tym wiecznie rządnym władzy Kmicicem? Ale tego, że Jakubiec wystartuje to się nawet Pani Maria Narcyza Kmicicowa nie spodziewała.

Tym ruchem Jakubiec zagrał jak Hannibal, kiedy przeprawił się przez Alpy na tyły Rzymian. Cała taktyka tak mozolnie obmyślana w kwaterze głównej na ulicy Bocianiej może lec w gruzach. A to natychmiastowe wizerunkowe przykrycie miasta było metodą samą w sobie i jak Andrzej wieszał pierwszy swój banner to Jakubiec jeszcze był w poza grą. Dywagowano: może Turzyniecki albo Rzepka. Będzie bardzo trudno przypisywać sobie zasługi, kiedy Jakubiec ante portas i ciągle tuż za plecami. A wspomniany, gdy pechowo przegrywał 4 lata temu to jednak na odchodne zostawił pełny budżet i spółki miasta w dobrej kondycji. Nic tylko rządzić…, Ale pojawiła się Burmistrz Hanna, która nie chciała się uczyć i potem z nią Kmicic i jego pomysły… Koniec końców skończyło się tak po Andrzejowemu i nie ma, co się o tym rozpisywać.

Hasło wyborcze Jakubiec ma lakoniczne, ale jest kwintesencją jego samego- „Siła doświadczenia” tego niestety nie można mu odmówić. Rządził tyle lat i wielu może nawet nie wyznawców a zwykłych ludzi powie, że trzeba wrócić do sprawdzonych schematów. Może być tak-a była by to zemsta na zimno- rachunki za Kmicicowe śmieci będzie musiał zapłacić on sam tylko fakturę wystawi Jakubiec… A są i tacy, którzy uważają, że Maria Narcyza zapragnęła być „first lady” Wszak jej zestaw imion brzmi jak- Andrzej musisz! Bo tak po prawdzie to kandydowanie jest mu zupełnie nie potrzebne. Nie da się Andrzeja odciąć od dziedzictwa Burmistrz Mazurkiewicz od TBS, Kras-Eko, powołania Kawęckiego i awantury w „piatce”, Dlatego postawiono na lokalny kościół. Z hierarchów pękli wszyscy podobno jedynie Kapica jakoś nie uległ. Oczywiście i nasz lokalny PiS szczególnie odłam poselski po cichu popiera Andrzeja, wcale to dziwić nie powinno, bo skoro jest on diadochem Hanny a ta był blisko z posłanką, więc koło się domyka.

Jest jeszcze Kościuk Robert kolejny kandydat do fotela Burmistrza. Podobno prawicowy przedsiębiorca i na pewno były wiceburmistrz odwołany z funkcji po dwóch latach… Pan Robert ostatnimi czasy pozyskał poparcie PiS i to oficjalne. W ogóle to między nim a tą formacją różnie się układało. Raz Kościuk był w PiS potem z niego wystąpił a po drodze zaczadził się Redaktorem Romanem, co bardzo denerwowało struktury partyjne. A obecnie ma znów ich poparcie. Tylko jest jedno, „ale” Co na liście Kościuka robi skompromitowany, odwiecznie wyżelowany i niedouczony Sapko? Przecież ten został popędzony z Łopiennika przez PiS, gdzie narobił takiego bajzlu, że śmieją się z tego nawet dzieci w przedszkolu. Nawet Szpak, mimo że Mariuszek to jego człowiek zrezygnował z jego usług. Kościuk natomiast bierze erotycznego menadżera, który nawet na własnej ulotce nie pisze, że jest Dyrektorem, bo przeczuwa, że zostanie zawieszony gdyż w trakcie konkursu dopuścił się rażących naruszeń procedury… Kościukowi to jak widać nie przeszkadza, ale i PiS też… Niestety, ale trio Lipa, Młynarczyk i Hałasowa w takich okolicznościach to zdekompletowani, ale jednak jeźdźcy apokalipsy powiatowej polityki i jej prawej strony w szczególności. A Robert Kościuk i Sapko to para jak z czeskiej bajki… Źle to Robertowi wróży i jest zapowiedzią tego, co może zdarzyć się tuż po ewentualnych wygranych przez niego wyborach. Mianowicie może być tak jak za rządów Hanny, która też nie miała zaplecza i dojdzie do szamotaniny, targów bez oglądania się na kompetencje. Robert zostanie alter-ego Hanny tylko, że w spodniach. Tylko czy miasto na to stać? Na podsumowanie: Robert Kościuk jest bezbarwny, niczego się nie nauczył przez dwa lata wice burmistrzowania, nie posiada żadnego zaplecza a z deklarowanej kiedyś prawicowości została jedynie praworęczność…

Jest jeszcze ktoś taki jak „Marszałek Warchulski” postać jak kiedyś Stan Tymiński, dość egzotyczna. Czy posiada czarną teczkę tego nie wiadomo, ale wiadomo, że wywodzi się z Krasnegostawu i odważył się poddać osądowi demokracji…

Reasumując kandydatów, jeśli chodzi o kompetencje to na papierze najlepiej prezentuje się Jakubiec… Jest jeszcze jeden gracz, który nie chce być graczem tak literalnie? Mianowicie jest nim Marcin Wilkołazki, który ma bardzo ciekawą ekipę począwszy od Jędrka Dulniaka a skończywszy na Agnieszce Pocińskiej -Bartnik. Aż się prosiło o wystawienie kandydata do burmistrzowskiego fotela. Kandydata Wilkołazki miał w swoich szeregach tylko, że Pan Marcin gra w sobie wiadomą gierkę i chyba do końca suwerenny nie jest. Ma wszak na liście Suchoraba, który zawsze będzie wierny Szpakowi. Odpowiedzi na wyrachowane kunktatorstwo chyba należy szukać w miejscach zatrudnienia…

A w następnej części miejsko-powiatowej opowieści napiszemy o ciekawostkach z list wyborczych…

 

10
1

Sztuka wieszania i twarze kampanii

Kampania Wyborcza w pełni, kandydaci rozpoczęli plakatowe naloty dywanowe. Prym w mieście wiedzie nie kto inny tylko Andrzej Kmicic, który jako pierwszy wystrzelił z bloków startowych. Jest dosłownie wszędzie – na płocie, na tablicy ogłoszeń, w witrynie sklepowej, na balkonie, a nawet na słupku ogrodzeniowym. Operuje różnymi „kalibrami” swojej osoby – od podręcznej ulotki po baner, którym można przykryć malucha.

 

Po rumianej i pełnej twarzy lidera biedronkowo-kawiorowej lewicy widać, że nie tylko pszczoły są dochodowe a równanie niesprawiedliwości społecznych idzie w dobrym kierunku…
Pojawiają się też wizerunki Andrzeja Jakubca, który w kilku miejscach wisi wyżej niż jego imiennik Kmicic. Ta pozycja oddaje rzeczywisty układ, jaki trwał przez całe zawodowe życie między panami…, ale Kmicic w witrynie sklepu z kosiarkami i wiertarkami to jest demonstracja, albowiem wszystkie te narzędzia mogą być niebezpieczne, tak jak wyeksponowany między nimi kandydat. Ale i płot tuż za przejazdem kolejowym w kierunku Siennicy Różanej również przemawia do wyobraźni. Najpierw wisi Kmicic, potem lewicowo-biedronkowy kapitalista Piwko, a kilkanaście metrów dalej sterczy tablica z napisem :Uwaga! Afrykański Pomór Świń.
Tylko jakoś tych świń żal…

 

Do końca nie wiadomo, czy jest dopełnieniem programu wyborczego w kampanii obydwu panów, czy proroczą groźbą ku przestrodze, nawiązując tym samym do późnośredniowiecznej sentencji „Memento Mori?” A może jest li tylko opinią trzody chlewnej w temacie poziomu lokalnej polityki? Samo wieszanie bannerów z własnymi twarzami na płotach i do tego prawie na równi z powierzchnią gruntu też jest bardzo ryzykowne, ponieważ i to nie od dziś wiadomo, właśnie na tej wysokości czworonogi zwykły załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Takie ryzyko podjął Piwko Marek, Robert Kościuk na ul Kościuszki i Szpak Janusz na Siennicy Dużej. A przecież może się tak zdarzyć, iż trafi się jakiś krytycznie usposobiony czworonóg, który „psim gestem Kozakiewicza” opróżni pęcherz na oblicze kandydata… Tylko, że w przypadku Szpaka to na wiele się nie zda, bo po nim wiele rzeczy spływa…

Tu ideał sięgnął bruku ale Janusz nie pęka bo bruk jest siennicki i za unijne. Natomiast psy omijają ten banner szerokim łukiem

 

Podobnie może być z Piwką, który marzy o powiatowym stołku i powiesiłby się nawet do góry nogami, byle tylko się dostać. Natomiast Księżuk i Kmicic nie ryzykują psiej krytyki i wieszają się ciut wyżej.

Pasuje Dorocie wisieć na płocie. Jak widać miejsce jest drugorzędne bo obok wisi nierdzewny Grabczuk który tyle nam dobrze zrobił…

Płot okalający oczyszczalnię ścieków, nawet, jeśli to jest oczyszczalnia w Siennicy Różanej też coś znaczy. Na wspomnianym wisi Krzysztof Grabczuk i Dorota Sawa-diwa z LGD… W przypadku Krzysztofa ta miejscówka może być podprogowym przekazem sposobu uprawiania polityki, a w przypadku Doroty jego zapowiedzią. Ma jeszcze Dorota jedną ciekawą ekspozycję w samym Krasnymstawie – tuż przed mostem. Eksponuje się na płocie, a obok wesoło powiewają oklapłe szmaty jakiegoś innego baneru, który już widocznie dogorywa ze swoim przekazem…
Marek w końcu się doczekał. Jednak głos obywatelom na sesji się należy…

Natomiast Marek Nowosadzki na ulicy Okrzei umieścił swoją facjatę za płotem, którego szczyt okala drut kolczasty. Wygląda to strasznie i źle całemu samorządowi wróży. Choć wyborców może to cieszyć, bo ktoś powie – O, Nowosadzki już siedzi. Ale w witrynie księgarni na Okrzei jest całkiem familijnie, bo wiszą koło siebie Kmicic, Nowosadzki i Jakubiec, czyli całe PZK w starym składzie, a mimo to szyba nie pękła, choć na pewno nie jest pancerna.

A pani Gajowiak-Powroźnik, jako kandydatka na wójta gminy Krasnystaw, wisi w centrum miasta, tylko nikt nie wie, po co? Przecież mogła swój, banner powiesić równie dobrze w centrum Sanoka, a nawet Zakopanego. Ale ona słynie z dziwnych pomysłów i wojaży po Chorwacji. Jeszcze Krzysztof Gałan, jedna z nadziei czerwonoskórych, przypatruje się z zaciekawieniem brukom miejskim z perspektywy balkonu. Natomiast pan Wojciech Hryniewicz będzie się wieszał na swoim balkonie, którego jest właścicielem.   Lica naszych wybrańców to również istny „poligon” W wielu przypadkach, fotoshopy musiały trzeszczeć w posadach…. Bo taki Marek Nieścior tak się wyretuszował, że nie przypomina siebie i chyba własna żona musiała go wylegitymować, nim wpuściła do domu. Bardziej jest podobny do kogoś, kto brał udział w przedstawieniu „Upiór w Operze” albo nie daj Boże w „Paradzie Równości” i w pośpiechu makijażu zmyć nie zdążył. Z kolei Bogumiła Prymarczuk miła nie jest w obecnej chwili fotografom, więc „mami” wszystkich zdjęciem chyba sprzed dekady. Natomiast Szpak takich kompleksów nie ma, bo Janusz od dawna używa ciągle tego samego „szczęśliwego” zdjęcia, które zawsze przynosiło mu dobry wynik. Może wygląda na nim na ciut przyczajonego i z dość dużą głową, ale przecież to właśnie ona jest jego największym atutem.

Na koniec można podomniemywać, co te twarze nam mówią. I tak… Księżuk zdaje się mówić: najlepszą grochówkę na Kościuszki robię ja! I gdzie jest mój bębenek!? Kmicic zapewne chce powiedzieć: na cholerę mi to było, to wszystko Maryśki ambicje. Jakubiec chciałby wykrzyczeć: czego i w jakiej kolejności pozbawi Kmicica, jak zostanie burmistrzem, a Piwko… ten, jako lewica wyczulona na niesprawiedliwość społeczną, zapewne powie, że nierówności najlepiej zacząć niwelować od siebie… Kościuk Robert chciałby zapewne powiedzieć: Sapko? Ale, o co chodzi?…

P.S O Dyrektorze i Magicznym magistrze Sapko wspomnimy niebawem  w osobnym felietonie, bo zasługuje jak mało kto. Na pewno się ucieszy i doceni…

 

7
3

Materiały wyborcze kandydata do Sejmiku Województwa Lubelskiego








Kandydat do Sejmiku Województwa Lubelskiego, Lista PIS miejsce
4, Okręg Nr 4 Jestem z Krasnegostawu! Matysiak Przemysław Bartłomiej, lat 32, kawaler, zam.Krasnystaw
Absolwent LO w Krasnymstawie, Wydziału Prawa na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim im. Jana Pawła II, następnie Studia Podyplomowe:
z zakresu wyceny nieruchomości na Wyższej Szkole Ekonomii i Innowacji w Lublinie. Członek Okręgowej Izby Radców Prawnych w Lublinie. 
Prowadzi własną kancelarię prawną radcy prawnego w Krasnymstawie. Doświadczenie zawodowe: Urząd Gminy w Krasnymstawie,
Prokuratura Rejonowa w Krasnymstawie, Sąd Okręgowy w Lublinie, lubelskie kancelarie prawne. Specjalizuje się głównie w obsłudze prawnej organów administracji publicznej- ze szczególnym zainteresowaniem podejmuje sprawy związane z funkcjonowaniem samorządu terytorialnego. W tej
dziedzinie ma bogate doświadczenie zawodowe. Innym obszarem, na którym skupia się praktyka zawodowa jego kancelarii to prawo rolne, m.in.odszkodowania za szkody łowieckie.

 
Były pracownik Biura Poselskiego Prawa i Sprawiedliwości.
  
WYBIERZ MŁODOŚĆ I ZAANGAŻOWANIE!
  
 
12
7