Profesor Religa był pierwszy, który udanie przeszczepił serce, przechodząc do legendy polskiej transplantologii. Na naszym podwórku radny dr Janeczek po raz pierwszy w historii przyjął na polityczny fotel „ginekologiczny” chłopa. „Pacjentem” był radny Szpak, który po „zabiegu” wyszedł ze starostwa mocno obolały. Oj, drapie się po głowie nad naszym powiatem Hipokrates… Jak jeszcze doktor polityki poćwiczy, doczekamy się jeszcze Anki Grodzkiej.
„Przychodzi baba do lekarza z mózgiem w rękach i od progu woła: Panie doktorze! Bo to się w głowie nie mieści!”. To samo cisnęło się na usta po występach radnego Szpaka Janusza na wrześniowej sesji Rady Powiatu. Było to, co prawda, ponad trzy tygodnie temu, ale kronikarski obowiązek nakazuje ten epizod utrwalić „by czas nie zaćmił i niepamięć”. Tym bardziej, że nasz były starosta uczy się być opozycją i to w wieku 70 lat! Jak jest z nauką nowych odruchów w tym zaawansowanym wieku, najlepiej wiedzą ci, co se na stare lata młode baby pobrali.
Matysiak – kibic PSL?
A było to tak! Wchodzę ja sobie na salę obrad, a tu pod oknem radca Matysiak siedzi. Jak mnie spostrzegł, to łaps (!) za krzesło i dawaj z nim uciekać… Jakby nie ściana, pewnie by na Latyczów z nim zaleciał. Latał z tym krzesłem jak Józiek Balcerek w „Alternatywy 4” po nowym mieszkaniu, bo krzesło za jedyny mebel w całym mieszkaniu miał. Coś mi się zdaje, że się nasz niby dyrektor biura poselskiego Cichosza i orzeł Temidy, się obraził, bo jakoś nie popieram wyczynów jego i jego kompana Zielińskiego – tego bezmyślnego szarpania Hałasowej spódnicy, z którego nic nie wynika, oprócz wstydu dla wyborców, nie mówiąc o nich samych. No ale nic, siadam sobie pod oknem i śledzę przebieg obrad. Starosta pięknie się wyspowiadał, wręcz śpiewająco (prawie jak Śląsk na powiatowych dożynkach) z tego, co robił między sesjami. Potem przewodniczący Boruczenko zapytał, czy są jakieś interpelacje ustne, bo na piśmie to nic do niego nie wpłynęło. I się zaczęło…
Szpak opozycjonista
Na te słowa radny Szpak: trach łapkę w górę (!) – jak ten ruski pionier na zebraniu komsomołu i gada, że będzie miał interpelację! Poszło! Cała Polska czyta dzieciom. Byłe ORMO też! Zapytał, czy zarząd myśli, rozważa, stworzenie form opiekuńczo-leczniczych? Bo się powiat starzeje – dodał. Jeszcze się powołał na radnego Księżuka, który w zeszłej kadencji o to zabiegał. No i co władze powiatu z tym fantem poczną? Bo nawet projekt jest z zeszłej kadencji – skwitował swoją głęboką myśl. No tu ma Janusz rację z tym starzeniem, bo sam tego najlepszym przykładem. Jak on biedny teraz żył będzie, jak jedynym lekarstwem na jego bolączki była władza… Potem drugą interpelację wypuścił nasz ludowy Robin Hood. Zapytał o to, o czym w kwietniu radny Janeczek wspominał, czyli o samorządach partnerskich. Janusz chciał wiedzieć, jaki jest stan relacji z nimi i czy nawiązano jakieś nowe znajomości? Niewątpliwie Szpak się rozczaruje, bo z tego co wiadomo, Leńczuk nie myśli zboża z Ukrainy sprowadzać i jego bardziej interesuje Rzym niźli Krym.
Jeszcze jest spokój a uzurpator Leńczuk na mównicy… Przecie tylko Szpak mógł być starostą…
Potem przyszła pora na trzecią interpelację. Tu Janusz bardzo patetycznie zaczął, co wrażliwszym pewnie łzy pociekły z oczu. No bo począł opowiadać, że w tej sali zainicjowała się Rada Pożytku Publicznego, która uczyła, jak władza ma współrządzić ze społeczeństwem. A jej inicjatorem był Piotr Szczęsny. W tym miejscu Szpak stwierdził, że przypomni, kim ten Piotr był. A był to człowiek, który demonstracyjnie spalił się przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie w październiku 2017 roku. To że spalił się w proteście przeciw rządom PiS już mówić nie musiał, bo aluzja była aż nadto czytelna. W tym miejscu należy się dygresja, albowiem musi Szpak pamiętać jeszcze o Janie Palachu, studencie z Pragi, który podpalił się w 1969 r. protestując przeciw wkroczeniu Wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji oraz o byłym żołnierzu AK Ryszardzie Siwcu, co się na Dożynkach Centralnych w Warszawie w 1968 r. na Stadionie 10-lecia również podpalił w proteście przeciwko temu samemu.
Obywatelskie troski po 16 latach
Niech sobie Januszek wbije raz na zawsze do głowy, że akt samospalenia to przede wszystkim akt nadludzkiej odwagi bez względu na pobudki i on Janusz Szpak niech się nawet na to nie powołuje i nie próbuje tego wykorzystywać, bo sam odwagą nie grzeszy, wszak ormostwo przemilczał ze strachu i zwykłego kunktatorstwa. Gdyby się przyznał, z całą pewnością można powiedzieć, że starostą by nie był. A ci wspomniani ludzie swoją ofiarą protestowali przeciw takim metodom, jakim hołdowało ORMO, które jest synonimem wszystkiego, co najgorsze w PRL. Na koniec interpelacji zapytał Szpak, dlaczego ta rada pożytku nie pracuje. Czemu dokonania niweczy?
Oniemiałem, jak słuchałem! Takie słowa z ust jegomościa, co 16 lat cały powiat w kleszczach trzymał, a społeczeństwo to i owszem uznawał, ale takie spod szyldu zielonej koniczynki. Pchał przecież swoich na potęgę, gdzie się tylko dało, a dziś o współrządzeniu ze społeczeństwem mówi?! No i jeśli ta rada kogoś lub czegoś nauczyła, to na pewno nie jego… Niestety, ale „nauczony” człowiek nie mówi do gazety, że szuka dyrektora do liceum. Przecież tak rządził, że niejeden, by się nie tyle podpalił, co spalił ze wstydu za takiego starostę. Na wyczyny swego nieformalnego zastępcy (albo następcy?) we władzach powiatowego PSL, a jednocześnie menadżera w szkole w Łopienniku też reagować nie chciał, choć był informowany o jego wybrykach jeszcze zanim „sexaferki”prasa podjęła. Jak Szpak to czytał, siedząca obok radna Anna Mróz wpatrywała się w ścianę, a Zając Marcin czoło pocierał. Szczęściem, nie ziewali, jak „Papa” przynudzał. A ta radna z PiS Nieścior Ewa, co to gada za obydwu Nieściorów i jak wrzaśnie, to umarłego obudzi, tajemniczo się uśmiechała, jak Mona Lisa na portrecie Leonarda. No i tym sposobem Gorzków ma swoją Giocondę…
Kto był w ORMO i zapomniał o tym w życiorysie napisać? Ręka do góry! No co ty Janusz!?
Powiatowe muzeum?
W czwartej interpelacji to się ze Szpaka kondor prawie zrobił. Olaboga, skrzydła rozwinął i bombardować zaczął. Tak się rozsierdził, że zapytał, co z tym tekstem ujednoliconego statutu, co to w kwietniu radny i jednocześnie jego kolega Zieliński o niego pytał?! Kiedy ten statut będzie i czemu go jeszcze nie ma? Czy za mało mamy w starostwie radców prawnych – dopytywał. Trzeba przyznać, że poraża Janusza troska o legislaturę powiatu. Ale potem jeszcze dopytał, kiedy pojawią się znaki historyczne miejscowości, o których radny Janeczek w kwietniu mówił, bo według niego, podniosą one atrakcyjność miejscowości. Prawda to, jak słońce na niebie, trudno się z Januszem nie zgodzić, ale pierwszy znak powinien w jego ogródku stanąć. Należy wykonać na nieheblowanej desce i gwoździem wyskrobać: „Janusz tu mieszka, chłopisko szczere. Przemilczał ORMO, zrobił karierę…”. Jeszcze tę deskę należy podświetlić, co by w nocy było dobrze widoczna i czytelna. A w ogródku przydałoby się gabloty postawić z pleksy, takiej samej, z której były ormowskie tarcze robione. W nich powinien być beret, lizak, gwizdek i różne bibeloty, a wszystko na atłasowych poduchach. Na honorowym miejscu legitymacja i podanie o przyjęcie do tego niebiańskiego zakonu. Jeszcze powinien pokazać medale, co je od Kwaśniewskiego dostał. Tłumy by waliły siedem dni w tygodniu, bez względu na pogodę, a on byłby kustoszem, dyrektorem i żywym eksponatem w tej izbie pamięci. Byłby to prawdziwie historyczny znak na całą Polskę.
Troska o oświatę
Dziwnie rozpaczliwą przyjął Szpak taktykę pytania o realizację interpelacji innych radnych, a tego jeszcze ten powiat nie widział. Skoro taki legislator, czemu sam tych problemów nie poruszył, gdy był stosowny czas? Wiedziałby dziś, co z tablicami i z tekstem statutu. Nie musiałby pytać..
Na koniec Szpak palnął pakietem oświatowym, jak grubym śrutem. Zapytał, ilu uczniów trafiło w tym roku do krasnostawskich szkół, bo w gazetach podają sprzeczne informacje. Trochę to dziwne pytać o to Zarząd Powiatu, czy nie lepiej pytać gazety? Potem zapytał, czemu zwolniono Naczelnik Wydziału Promocji i Oświaty? No i czemu przed 1 września? I wreszcie na sam koniec: dlaczego w tym roku przyznano stypendia na inauguracji roku szkolnego, a nie tak jak kiedyś? No i czy zarząd powiatu ma świadomość że prawo mógł złamać? W ostatnim zdaniu zapytał, czy aby władzą się nie upajają? Szczególnie to ostatnie stwierdzenie brzmi groteskowo w ustach człowieka, który 16 lat robił w powiecie politycznie, co chciał. Znów i to chyba celowo wprowadza wszystkich w błąd, mówiąc że Naczelnik Wydziału Oświaty i Promocji została zwolniona. Ta Pani sama złożyła rezygnację. Mógł Szpak zapytać Sławka Kamińskiego, toć on w tym dziale pracuje i chętnie by powiedział. Zapomniał też Janusz, jak już rok temu ówczesny Naczelnik Wydziału Oświaty, wspomniany Kamiński, wywołał burzę z rozszerzeniami w I LO, że już nie pomnę o płytkich jego dowcipach opowiadanych na inauguracji roku szkolnego w II LO. Zawodzi Szpaka pamięć, ale można odnieść wrażenia, że te interpelacje ktoś mu podsunął, bo sam na to nie wpadł, albowiem technicznie mizernym starosta był. Ot, pobajdurzyć na dożynkach, albo w remizie do gawiedzi…
To ja może zaśpiewam… Nie! Może jednak powiem! Oddajcie mi te władze, bo się strasznie bez niej czuję! Jak nie oddacie to powiem Lucjanowi! Niech Pan Radca potwierdzi!
Via Kraśnik?
Po tym czytaniu Janusz wstał, dziarskim krokiem pomaszerował do Boruczenki, by interpelacje podać. Jak wrócił, siadł przepełniony dumą ze swego bohaterskiego wyczynu, papierami potrząsnął, okulary poprawił. Długopis z lewej na prawą przełożył, wody się napił, szklanką o blat strzelił, wreszcie się umościł… i czekał – przekonany, że „dobrą zmianę” za gardło złapał!
Jak tak Szpak szarżował na pisowych, ci siedzieli, jak gdyby nigdy nic. Domański coś se z filiżanki popijał, Józio Wroński w myślach „zdrowaśki” klepał, a Tereski Justyna słuchała wytrwale, jak Zapędowska w „Idolu” tych, co myślą, że śpiewać potrafią. Ogólnie spokój, jak w klatce z najedzonym lwem i cisza, jak na próbie chóru u głuchoniemych… A Matysiak–Radca, co to w rogu siedział, tu gdzie dyrektory ze starostwa, chichrać zaczął. Jak Szpak pisowych szarpał, on o mało nie pękł! Aż se pulchniutkimi rączkami usta zatykał, a czerwony się robił, jak ruski termometr! No ubaw miał po pachy! Tak prysła powaga radcowska, „o tempora o mores” Po co na sesję przyszedł? Tego nie powiedział, ale radochę miał, jak ten brzdąc, co to dziadkowi sztuczne zęby schował, a ojcu machorkę. I tylko on wie, gdzie to wszystko schowane! Taki przebiegły i psotny wesołek… Uuu, igra nasz Przemysław, aż by się chciało powiedzieć: Przemku, Przemyśl! Bo zaangażował się w politykę, jak „nieradca” Po bandzie jedzie, a żużlowcem nie jest. No, ale jak ktoś obrał taką niebezpieczną ścieżkę rozwoju kariery, skończyć może jak ten notariusz z „Wesela” Wojtka Smarzowskiego. Gdy się polityczne wiatry zmienią, to może będzie Przemysław z tobołkiem na wózku i laptopem pod pachą wiał na zachód „wojewódzką na Kraśnik”, jak te Niemce przed Ruskimi w 1945.
Biedny, jak się później okazało, ale wbity w dumę Janusz nie wiedział, co mu pisowe za chwilę zafundują. Najpierw radny Suchorab poprosił, żeby odczytać odpowiedź na interpelację Szpaka, która dotyczyła rzekomego braku kompetencji u pełniącej obowiązki Głównej Księgowej pani Wiórko. Odczytała ją Justyna Przysiężniak i z tej odpowiedzi wynikło, że Szpaka zarzuty są częściowo najwyżej tylko polemiką, bo prawo w żaden sposób nie zostało złamane, gdyż ustawa, na którą się powołał tej sytuacji, nie dotyczy.
Baty od ginekologa
Potem Leszek Janeczek głos zabrał, bo chciał się odnieść do sprawy. Zaczął cytatem z Bismarcka „ Chcesz Polaków pokarać, pozwól im się rzadzić” i „U Polaków cała para idzie w gwizdek”. Wyraźnie pił do poczynań Szpaka. Właśnie wtedy Szpak znalazł się na „fotelu ginekologicznym” (ba, nawet nie wiedział, że sam na niego wlazł!) i w objęciach samego dr Janeczka, a ten w zabiegu delikatny nie był. Radny Leszek powiedział, że za kandydaturą Pani Wiórko on sam obstawał, bo ta Pani kompetencje ma, jak mało kto. Na dowód tego pokazał wyrysowany na kartce papieru schemat organizacyjny działu księgowości, z którego wynikało że ta pani przez kilkanaście lat zarządzała grupą 8-9 osób. Tym samym zarzut o braku doświadczenia w zarządzaniu zespołem ludzkim jest nietrafiony. Poza tym Pani Wiórko posiada stosowne kursy i certyfikaty, a poprzedniczka niekoniecznie. Tak więc może te 30 milionów długu szpitala to tego zasługa? – dywagował. Mina Szpaka zaczęła rzednąć, ale i radca dotychczas rozchichrany nagle spoważniał. Szpak wyglądał, jak ten chłop, co pierwszy raz zięcia zobaczył, bo do tej pory myślał, że jak córka mówiła przez telefon, że czarny, to on myślał, że to górnik i pewnie z Czarnego Dunajca, a on z Afryki był. Ale Janeczek, niepotulny koteczek, zaczął już nie drapać ale boleśnie kąsać. Przypomniał, że od 2012 r. wiedziano, że Pani Skrok kompetencji do bycia księgową nie ma. Mimo tego Szpak, wtedy starosta, nie raczył zareagować. Jak ujął to Janeczek „ Ta wiedza nie przeszła ze szpitala na drugą stronę ulicy”, czyli do organu prowadzącego – starostwa.
Janeczek spokojny jak stojąca woda. Wunderwaffe leży tuż przed nim i jest na kartkach…Natomiast radny Zieliński aż usta otworzył chyba chciał krzyknąć: Janusz druhu drogi zawróć z tej drogi to pułapka!!!
Janusz nerwowo zaczął wodę popijać, bo mu widać w ustach zaschło. Jeszcze i Ani Mróz polał, chyba żeby samemu nie pić i tak siedział. Ogólnie to w trakcie tej „wizyty u ginekologa” ze dwie butelki cisowianki osuszył, czym się nawodnił, jak pola na Żuławach w czasie „cofki” A tymczasem Janeczek okładał go bez litości. Jak fiński snajper podziurawił Janusza interpelację, jak durszlak.
Nie było kontroli
Stwierdził, że tak i owszem, zawiera ona prawdę, ale ta obraża inteligencję zgromadzonych. Mianowicie chodzi o autorstwo rzeczonej. Tu pokazał jej papierową wersję, na której widać, jak radny Szpak swoje dane dopisał długopisem. Gdyby on pisał wszystko, byłoby jednolitą czcionką – dodał. Poza tym wiedza, która jest zawarta w interpelacji, dostępna jest jedynie dla 3 osób w całym SP ZOZ. Wynika z tego, że stwierdzenie użyte w tekście, które mówi o pracownikach trzeba raczej skorygować i czytać o byłych pracownikach. W tym miejscu Janeczek powołał się na „Dziennik Siennicy”, na którym zasugerowano, iż cała interpelacja, to robota ekipy, która dopiero co odeszła. W epilogu swojego wystąpienia radny, leżącego na ginekologicznym fotelu Szpaka „poddał obróbce i obnażył jego intencje do gołej politycznej rzyci (po staropolsku d..a)”. Przypomniał, jak odchodzący Matej podjął wątpliwe decyzje, albowiem na główną księgową powołał osobę, która w SP ZOZ pracowała zaledwie od 3 miesięcy, pomijając Joannę Wiórko, zatrudnioną w ZOZ 16 lat. Ponadto ( o czym się mało mówi) osoby zatrudnione w księgowości miały propozycje zmiany pracy. Jego zdaniem, była to próba destabilizacji pracy szpitala. Ot, pachnie to taktyką spalonej ziemi. Ale najlepsze jest to, że Szpak o tym, co mówił na sesji Janeczek, mógł nie wiedzieć, a to z prozaicznego powodu. Ponieważ sam zrezygnował z uprawnień kontrolnych, a dowodem na to jest protokół Regionalnej Izby Obrachunkowej, w którym napisano, że w latach 2015–16 organ prowadzący, czyli powiat nie przeprowadził żadnej kontroli! Dziwne to, bo jak donosiła prasa, w szpitalu były nieprawidłowości związane z funduszem mieszkaniowym. Natomiast osobą odpowiedzialną za nieprawidłowości jest starosta krasnostawski. Tak wynika z wypowiedzi radnego Janeczka, który przy okazji powołał się na starą bolszewicką zasadę „zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza” Nawet ubolewał, że w tym wypadku nie miał ona zastosowania. My też jesteśmy zaskoczeni, bo jak mógł Szpak, były ormowiec, o tej fundamentalnej zasadzie zapomnieć? A może nie chciał nic wiedzieć? Przecież o wybrykach Sapki, swojego zastępcy (następcy), w strukturach powiatowych PSL też był informowany nim cała afera wybuchła, a nie reagował i w rezultacie wybory do rady powiatu w Łopienniku PSL z kretesem przegrał.
Nasz „wniosek pokontrolny” jest następujący. Nie wolno zadzierać z ginekologiem, tym bardziej gdy ten jest radnym, a do tego historykiem regionalistą i perfekcyjnie zna niemiecki. Albowiem wie on, co to „Kesselschlacht”, a jak wie, to z pewnością tego użyje. Poza tym, po co chłop nie chodzi do ginekologa, bo wie, że po takiej wizycie nie będzie mógł siedzieć. A jeszcze się samemu pchać na „fotel”? Mądry Szpak po szkodzie. Tylko obolały. A dla Janeczka zrobić z niego drugą Ankę Grodzką to pestka. Tylko po co w tym wieku?
Piotr Ślusarczyk