Dziś o sesyjnym epizodzie „polowania na czarownice” Dowiemy się również co sądzi o tym Łukasz Tomaszewski. Poznamy związki chirurgii plastycznej z prawami natury oraz zdrowym rozsądkiem. I co w Siennicy znaczy „ po cichu” i kto jest dla kogo „busolą” No to płyniemy po wzburzonych przez władzę wodach, na wesoło.
W siennickich realiach wygląda to tak, że wszystkich ludzi wykołować też się jednak nie da. Jest spora grupa mieszkańców którzy nie pozwolą sobie wcisnąć przysłowiowej „ciemnoty”. Wypisz wymaluj, jak w poniższej anegdocie o cwanym, wydawałoby się chłopie :
Poszedł chłop do kliniki chirurgii plastycznej, bo natura obdarzyła go zbyt małą męskością. Mówi lekarzom, że ma pieniądze i żąda żeby mu przeszczepić w miejsce tej małej trąbę słonia. Lekarze popatrzyli, posłuchali, a, że mieli na stanie trąbę od niedużego słonia, to mu pięknie przyszyli. Chłop zadowolony, zapłacił i poleciał z męskości korzystać. Minął rok, a ten wrócił do kliniki z płaczem. Wrzeszczy przy tym w niebogłosy, żeby mu trąbę odpruć i przyszyć tamtą męskość. Ale medycy dopytują, bo ciekawość ich zżera, jaka przyczyna reklamacji!? Czy koledzy zazdrośni? Czy może u pań powodzenia nie było? A może satysfakcji osobistej nie odczuwał? Chłop jak to usłyszał, to już prawie wył i tak strasznie zaszlochał. W końcu przez łzy wydukał. Panowie! Wszystko w porządku, był podziw mężczyzn i powodzenie u kobiet, zadowolenie osobiste też. Tylko żebyście wiedzieli, ile ja żem se przez ten rok jabłek w d… nawciskał!?
Zrobić po cichu
Na ostatniej sesji radni z wójtem pilnie poszukiwali winnych zamieszania z PSZOK. Proskura jako wprawny myśliwy zainicjował to polowanie. Na sesji gadał tym razem sam nie tak jak dotychczas, poprzez działającego jak zestaw głośno mówiący wart 115.000 zł- sekretarza Turzynieckiego. Oczywiście Leszek znów przestrzelił tak, że kula poszła w sośniaki. Znów powtórzył bajkę o trzech lokalizacjach tą samą którą wymyślili na grudniową sesję. Bo skoro PSZOK na Dużej był jedną z trzech rozważanych lokalizacji, to dlaczego wójt o tym nie mówił na pamiętnej komisji z listopada, tylko później, po tym jak rozpętała się burza? Dziura logiczna w tym jest, ważne, że Leszek przekonał samego siebie.
Natomiast Alicja Pacyk po odsłuchaniu serii wynurzeń, by dyskusję sprowadzić z poziomu bajek dla dzieci na poziom faktów, odczytała fragment protokołu z komisji rewizyjnej. Ten był już kilkukrotnie cytowany na tej stronie. Można to powtórzyć, choć to oczywista oczywistość, że wynika z niego, iż PSZOK na Siennicy Dużej był planowany i co do tego nie ma wątpliwości. Wyasygnowano nawet konkretną kwotę w tym celu. Jego treść jest bezlitosna i nie pozostawia żadnych złudzeń.
Władza, jak to często ma w zwyczaju, chciała „zrobić po cichu” Jedynie opór mieszkańców spowodował rejteradę Proskury z kompanami. Warto wspomnieć, bo w transmisji tego nie było widać, ale na obrady przyszło czterech mieszkańców żywotnie zainteresowanych PSZOK. Banach ich przywitał, ale został zaskoczony takim obrotem sprawy. Potem były momenty na sesji, że się w Banachu gotowały płyny ustrojowe i nie tylko.
Odsiedzieli Panowie bite trzy godziny i nasłuchali się wywodów wybrańców narodu. A pięknie gadano…Wiesia Popik po swojemu, żeby spokój zachować, nie mącić. Boguś Kargul stwierdził, że to co zaproponował na grudniowej sesji, czyli żeby radni przemyśleli, gdzie u siebie na wsi mógłby być PSZOK jest dobre. Bo jest dobre, trzeba mu przyznać, co nawet Alicja Pacyk potwierdziła, ale jest spóźnione i tym samym typowe dla ekipy „oczadzonej” Proskurą
Niekalibrowana busola
Całe to polowanie na czarownice jest nieudolna próbą zdjęcia z siebie odpowiedzialności i formą przekierowania uwagi na jakiegoś wichrzyciela lub grupę wichrzycieli. O tych nie mówi się wprost, ale między wierszami. Wedle takiej dewizy- „No przecież nic się nie stało, wyście źle zrozumieli, to wszystko przez nich, bo podsycali emocje ”
W Proskurowej Siennicy tak jest, że winien jest ten co się zbuntował przeciw głupocie i ten co głupotę opisał. Zawsze winne przysłowiowe „krasnoludki” ale nigdy decydenci. Za komuny, z której Leszek wyrósł winnymi na etacie byli „ zachodni rewanżyści i zaplute karły reakcji” Jak widać czasy się zmieniły, ale metody i założenia pozostały. Być może jest to zasługa odrealnienia i degeneracji systemu wodzowskiego, któremu bezkrytycznie oddali się radni. Wójt jest busolą w ich politycznym światku, co Leszek zaordynuje to tak ma w wielu przypadkach być. Tylko że ta busola nigdy niekalibrowana. Być może wystarczająca do nawigacji po przydomowym oczku wodnym albo łazienkowej wannie. W warunkach większego akwenu pakuje łódkę na skały albo mieliznę.
Na szczęście jest trzech radnych Pacyk Alicja, Korkosz Andrzej i Kołtun Piotr. Ci nie ulegają „ czarowi ludowej busoli”. Komicznie to wygląda jak po sztormie wraca rozsądek i zaczynają się podnosić głosy mówiące o przemyśleniu całego zagadnienia na spokojnie. Aż korci zadać pytanie: Gdzie żeście pomazańcy byli wcześniej? Dlaczego dopiero teraz mówicie w miarę rozsądnie? Całą debatę należało odbyć już rok temu, w chwili gdy wójt chciał PSZOK lokować na Zagrodzie. Wtedy był odpowiedni czas, teraz już jest po wszystkim. No i w końcu co to za radni, skoro ulegają presji słabego w przekroju „wodza”, a jest ich przecież dwunastu?
Tomaszewski przeczołgał
Mieszkańcy z Dużej szczególnie Tomaszewscy, ale i ci wszyscy którzy powiedzieli „nie” głupawym pomysłom PSZOK na swoich wioskach ściągnęli vetem władzy portki do kostek, a zanosi się na to, że portki mogą na wysokości kostek zostać dłużej, może i do końca kadencji? Ale dobrze, że coś w głowach radnych zaświtało. Powoli bankrutuje system rządów „po cichu”. W taki sposób to sobie może Turzyniecki, Proskura i Banach rzadzić w swoich prywatnych chałupach, a od publicznych rzeczy- wara. Ci którzy oglądali relację z sesji i których cała hucpa dotykała zareagowali natychmiast. Łukasz Tomaszewski odniósł się do „polowania na czarownice” w komentarzu który publikujemy poniżej.
Bardzo dziękuję wszystkim za zainteresowanie, wsparcie i podpisy w sprawie PSZOK-u w Siennicy Dużej. Cała afera z pszok-iem ciągnęła się od grudnia, więc trochę czasu to trwało zanim udało się ustalić jakieś konkrety. Dziś na sesji Rady Gminy padła deklaracja o wycofaniu się z lokalizacji pszoku w tym miejscu. Padły też słowa o podsycaniu i nakręcaniu afery, co jest oczywiście nieprawdą, gdyż zgodnie z informacjami zawartymi w protokole z obrad komisji Rady Gminy pojawia się tam konkretna lokalizacja działki, obok naszego domu.
Dnia 8 stycznia 2021 r. mieszkańcy działek najbliżej zlokalizowanych przy „nowym pszoku” złożyli pismo ze sprzeciwem na które gmina odpowiedziała – iż temat pszoku będzie podjęty na najbliższych posiedzeniach komisji Rady Gminy – stąd nasza wtorkowa wizyta w Urzędzie Gminy, gdzie dowiedzieliśmy się, że temat PSZOKu nie będzie dziś poruszany więc to nasza obecność wymusiła podjęcie tematu, inaczej temat byłby przemilczany.
Co do załatwiania spraw… przez telefon, to można zamówić pizzę, a nie dyskutować o sprawach urzędowych i mamy na to wyraźny dowód.
Cieszy mnie również fakt, że sesja była transmitowana w nieco lepszej jakości, ale do dobrej to jeszcze trochę brakuje (zwłaszcza to co mówi wójt) – „dobra zmiana”. Tematem, który będzie przewijał się nadal to cena wywozu śmieci, patrząc na inne gminy da się wszystko zorganizować taniej, wystarczy chcieć. Łukasz Tomaszewski
Początek końca Banacha!?
Jak widać najwięcej zdrowego rozsądku i trzeźwej analizy sytuacji mają mieszkańcy. Wszyscy patrzą na to samo zdarzenie, ale jak widać jedni widzą je takim jakim jest a drudzy, w tym wypadku radni z wójtem, przewodniczącym i sekretarzem, widzą tak jakby chcieli żeby było.
Na Siennicy Dużej koncertowo zawalił Banach, na nic się zdały jego tyrady i bufonady, ludzie już wiedzą. Tak Piotruś wsi „pomogł” jak Putin na Krymie, a te 60 podpisów zebranych pod petycją przeciw lokalizacji, było podpisami przeciw niemu i jego egocentrycznej, aroganckiej polityce, rodem z głębokiego prowincjonalnego PRL. To co planowali, a nie wyszło było Himalajami głupoty. Wielu zwróciło uwagę na fakt, że Banach nigdy nie zajął oficjalnego stanowiska w sprawie lokalizacji, nawet na sesji unikał jego sformułowania. Wielu żartuje, że te wstępne rozmowy o których mowa w protokole z listopadowej komisji rewizyjnej odbyły się między nim i Proskurą, tylko zapomnieli dopisać.
Wniosek końcowy z tego epizodu sesyjnego jest taki, że natury jak i wszystkich ludzi nie omamisz, ci obronią się sami. Nigdy w historii, żadnemu reżimowi nie udało się zapanować nad ludzkimi umysłami, zawsze znalazła się grupka z silnym instynktem oporu i zdrowego rozsądku. Ta nigdy nie kupi idei pożenienia przysłowiowej trąby z innym zastosowaniem, niż to zgodne z prawami natury. Rządzenie nie jest łatwe i przede wszystkim wymaga świadomości tego. Najgorszym wyjściem jest gdy próbuje się upraszczać, to co z natury jest zawiłe. Właśnie tak zrobił Proskura ze swoimi radnymi. Zamiast wszystko upublicznić chciał „po cichu” Wyszło z tego jeszcze większe zamieszanie, naturalnie zaczęto szukać winnych. W sumie zgubne prostowanie rzeczy skomplikowanych dla własnej wygody jest drugim wnioskiem z anegdoty o nieszczęsnym chłopie, on też chciał po cichu i na skróty. Zaś nasza rola jest taka, żeby nie dać sobie wmówić, że stan patologiczny jest normalnością, bo komuś akurat tak wygodnie. Gdy nie będziemy władzy na rączki patrzeć, to skończymy jak ten chłop z dowcipu z jabłkiem w d… i jeszcze z przydomkiem „trąby” Amen.
PS Określenie „rządzić po cichu” zaczerpnąłem z komentarza użytkownika o nicku „Geg”
–Geg W imieniu mieszkańców Siennicy Królewskiej Dużej dziękuję panu Łukaszowi a także tym którzy złożyli podpis przeciw budowie pszoku na Dużej. Pokazaliśmy im że skończyło się rządzenie po cichu bez zgody ludzi.
Określenie celne i na stałe zagości w lokalnym dialekcie jeśli tylko ktoś o praktykach władzy wspomni.