Dziś z przymrużeniem oka o przewadze walorów urzędniczych emerytowanej sekretarz Krysi Skóry nad Turzynieckim Darkiem. Dowiemy się, ile nas ten ostatni kosztuje i czemu tak dużo. O przymiotach kieszonkowego filaru władzy i człowieka do specjalnych poruczeń też wspomnimy. I postaramy się wyjaśnić czemu jak kiedyś Balcerowicz Pani Krysia musiała odejść? No to jedziemy na wesoło!
Pani Krysia Skóra to jednak była ikona i urzędnicze zjawisko na miarę fenomenu podhalańskiej sztuki ludowej. Jak coś czasem palnęła, zbyt szczerze, to zawsze było wesoło. Ale jej największą zaletą było, to, że nie potrafiła łgać w żywe oczy i chyba nie chciała nigdy się tego nauczyć. Bez niej siennicki urząd jest jak wesele bez grama wódki…Turzyniecki, to niestety zimny technokrata i taki naginacz rzeczywistości w imię interesu swojego pryncypała, że głowa boli, a Kurski z TVP mógłby teczkę za nim nosić.
Krysia wróć!
Turzyniecki był transferem rozpaczliwym i z perspektywy czasu przeszacowanym. Zaś Krysia przy całej swojej uroczej nieporadności miała kobiecą wrażliwość i „dużo zdrowego chłopskiego rozsądku” Akurat tego ostatniego, nie posiadają Leszek z Darkiem. Przy Leszku rozsądku lepiej jednak nie okazywać, bo z reguły popada się z nim w konflikt. Jemu najlepiej przytakiwać. Chłopskości wyrzekł się już dawno i wszystkiego co się z tym wiąże. A rozsądek skutecznie dobrobytem zdusił. Bo jak się ma pieniądze, to wszystko wydaje się proste, i wielu nie trzeba szanować, a szczególnie tych co niżej stoją w hierarchii społecznej. Odrzuca się i to co w samym sobie najwartościowsze, bo się wydaje, że to obciążenie. Krysia chyba była jedynym łącznikiem ze wsią, wielu właśnie do niej przychodziło sprawy załatwiać.
Niektórzy pieszczotliwie nazywali ją „Ciocia Krysia” Lubiła poszczebiotać, tak po swojemu a jej odpowiedzi na pytania, których musiała udzielać na piśmie zawsze wzbudzały uśmiech. Poza tym, znała przepis na bigos, który ponoć zwalał z nóg, taki smaczny był. Bardzo szybko Leszek Krysię wyekspediował na emeryturę. Jak tylko osiągnęła wiek, to zaraz wepchnął ją w ramiona ZUS.
Wyścig zbrojeń w Siennicy
Proskura potrzebował i szukał kogoś takiego jak Turzyniecki. Wtedy przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi Lecho nie wiedział co będzie. Dlatego panicznie się zbroił, jak na wojnę i takich jak Darek szukał. W gminie ludzie łby zaczęli podnosić i zaczął się bać Korkosza, pod którego nie dało się podejść ni przekabacić. To był i jest przeciwnik z który Proskura nigdy w życiu do czynienia nie miał. Twardy, rozsądnie uparty i niezależny. No i chłop z krwi i kości, z „chłopskim rozsądkiem” Darek w takich okolicznościach był rozwiązaniem idealnym, wniósł mu w „wianie” swoje kontakty w PZK. Przydały się w czasie wyborów, w rozbijaniu głosów Korkoszowi.
A Krysia była w urzędzie od dawna, ale ona dobra na spokojne czasy. Jak nic się w gminie nie działo a wójt nie miał kontrkandydatów. W takich warunkach polityka robiła się sama. Wybory były plebiscytem, a i kompan z PO pomagał. Ale jak już było wspomniane, wszystko uległo gwałtownej zmianie. Stąd miastowy Turzyniecki…
Jak Urban
W Opolu Lubelskim Darek sekretarzował, a to kawał drogi. Najeździł się do niego tyle, że pewnie wszystkie znaki na obwodnicy Lublina policzył. W takich okolicznościach siennicki transfer był dla niego jak świniobicie na przednówku. Darek od razu pokazał swoje atuty i bez mrugnięcia wykonuje po dziś dzień Leszkowe pomysły. Do tego, jeszcze robi za „gminnego Urbana” Jeśli Proskura może milczeć, to z tego korzysta. Siądzie prawie pod samym kaloryferem, weźmie głęboki oddech i słucha. Tylko oczami wodzi, jak kibic na meczu ping-ponga. A nowy „dźwiękowiec i rzecznik oraz sekretarz w jednym”, peroruje. Proskura gadać wszystkiego nie musi od tego ma przecież człowieka.
Chińska jakość
Współpraca układa im się doskonale. Turzyniecki jeśli się zawaha, to tylko nad tym czy zintensyfikować działania. Co do słuszności samych pomysłów już raczej nie. Jest jak w wojsku, Proskura wydaje rozkaz Darek go wykonuje. Ponoć w Komitecie Centralnym Komunistycznej Partii Korei Północnej miewają rozterki, a w Siennicy to się nie zdarza. Tu się wiele robi żeby wójtowe pomysły przepchnąć, nawet kolanem. A pomysł może być najdurniejszy, ale rozkaz, to rozkaz. Darek przeto uwija się jak rój pszczół albo rodzina termitów. Jeśli kto fotorelację z PSZOK na stronie gminy widział i czytał te bzdury jakiejś wielkiej jakości w tym nie ma, a jest za to przepychanie swoich racji kolanem.
Krysia była „tańsza”
Krysia była „tańsza”, odchodząc na emeryturę zarabiała rocznie 86.000 złotych. A były lata, co oczywiste, że mniej bywało. Turzyniecki w 2018 roku w UG zarobił 115.000 złotych. Różnica wynosi 29.000 złotych na korzyść sakiewki Turzynieckiego!? Jego zarobki ciekawie się mają. Kiedy pracował w krasnostawskim ratuszu do początku 2015 roku jako wiceburmistrz zarabiał około 126.000 złotych. Krasnystaw liczył w tamtym okresie około 18,000 mieszkańców. W Opolu Lubelskim już jako sekretarz w 2016 zarobił prawie 101.000 złotych. Opole liczy również 18.000 mieszkańców. Ciekawostka jest i taka, że następczyni Darka w Opolu zarobiła trochę ponad 85.000. Fakt, ma mniejszy staż pracy…
Hojny gest Proskury
W Siennicy zarobił za 2019 rok 115,000 złotych. Gmina liczy ciut ponad 4,000 mieszkańców. Gdy się porówna i zestawi liczebność mieszkańców jednostek terytorialnych przez które przemknął Turzyniecki do jego zarobków, to największa dysproporcja jest u nas!? Miał Proskura gest, szkoda, że własnym groszem tak nie sypie tylko tym gminnym. Jego zarobki w tej chwili wyglądają imponująco na tle innych. Jeśli zarobki sekretarza oscylują od 100 do 110 tysięcy, to już są określane jako wyśmienite. W sąsiednich gminach żaden z sekretarzy nie zarabia takich kwot, raczej te są zbliżone do zarobków Pani Krysi. W Fajsławicach sekretarz mógłby Turzenieckiemu plecy oglądać ze swoimi 101.000 złotych. A Fajsławiaków jest koło 1000 więcej. Sypie groszem Lesio jak w 1633 roku kanclerz Ossoliński, gdy do Rzymu z poselstwem wjeżdżał. Wtedy jeszcze konie gubiły złote podkowy.
Tymczasem podatki w górę, śmieci również i na wszystko brakuje, ale dla Darka zawsze się znajdzie. W 2019 między zarobkami Proskury a Turzynieckiego było 11.000 różnicy na korzyść naszego Lecha. W takim układzie, to, po co Lechu jako Wójt? Toż on w jakąś urzędniczą hibernację popadnie. Jeszcze do tego Turzyniecki jest radnym w mieście z tego też ma dochód.
Władzy nie wierzyć!?
Turzyniecki zwolennikiem PiS nie jest, jemu się ta polityka nie podoba i sposób jej uprawiania również. Ale o dziwo, w Siennicy postępuje tak samo jak PiS w Warszawie. Swego czasu Korkosz poprosił Darka o statut sołectwa Rudka. Ten mu dał jakiś inny twierdząc, że one wszystkie takie same. Ale Korkosz jak to chłop, gada, że chce Rudki, bo jest z Rudki i jakby chciał jaki inny, to by o niego poprosił. Zbulwersował się tym sekretarz i zasugerował, że jak to można tak władzy nie wierzyć. Z perspektywy czasu i bajzlu z PSZOK to się okazało, że „niewiara” we władzę była prorocza. Ale co ciekawe, to Darek tak samo jak jemu nie wierzą, tak i On nie wierzy ale Kościukowi. Jakoś tak jesienią na sesji Rady Miasta bombardował burmistrza pytaniami, dlaczego budują drogę do jednego domu i czy gdzieś tam radny z Krasnostawian nieruchomości nie posiada.Jak widać punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Krysia od pluszowego misia
Krysia nie dość, że była „tańsza” to nigdy nie była arogancka. Miała jakieś swoje przypadłości, jak każdy, ale jakby w jej gabinecie posadzić ją z pluszowym misiem, to ciężko by było odróżnić. W ogóle, to miła kobieta była. Zawsze jak miała czas, a spotkała gdzieś Ślusarczyka, to próbowała Go przekonać, że wójt to dobry jest, ale ten jakoś nigdy nie chciał uwierzyć. Często również i Korkosza przekonywała, że to Ślusarczyk jest zły i nie powinien się z nim kolegować. I tak jak w poprzednim wariancie Korkosz też jej nie chciał uwierzyć. Wobec tego jak tu Krysi Skóry nie wspominać z sentymentem? Fajna w sumie była i wyszło na to, że to wójt jednak jest niedobry, bo Krysię wysłał na emeryturę. Może gdyby sekretarzem była Ona, to pomysłu z PSZOK na Siennicy Dużej w ogóle by nie było? Przecież Krysia z Dużej pochodzi i jeszcze ma tam rodzinny dom. Ciekawe czy Proskura by jej posłuchał i co Ona o tym myśli?
Cierpliwa Alicja
Turzynieckiemu bycie aroganckim co raz częściej się zdarza. Bywa, że docina Alicji Pacyk, choć ona nigdy Go nie zaczepia. Tak jakby irytował Go fakt, że swój mandat rzetelnie chce wypełniać. Alicja ma do niego cierpliwość, jak każda kobieta do rozbrykanego dzieciaka. Znosi to tak, jak znosi się obecność komara w sypialni. Przyjdzie czas to mu odpali, tyle, że nie gazetą albo ciapkiem, a ciętą ripostą, że się zdziwi. Inni mają również krytyczne uwagi co do jego zachowań. Zapomina sekretarz, że jest tu by służyć i nie tylko Proskurze. Choć ten mu płaci ale przecież nie ze swojej skarbonki.
Jak to podsumować? Ano chyba tym, że barany w Australii golą co jakiś czas. W międzyczasie muszą jeszcze o nie dbać. A w Siennicy dbać o tych których się „goli” nikt nie zamierza i z niczego się nie tłumaczy. Oczywiście strzyżenie trwa tu okrągły rok. Jakby kto myślał, że Turzyniecki standardy podniesie to będzie miał rację, ale tylko połowicznie. Bo podniósł ale sobie i te życiowe. Robotę ma jak marzenie. Z Rońska w ciepłe dni może sobie do UG przyjść w ciapkach. Tylko na Dużej Siennicy musi uważać, bo tam „siwa suka” nadal na wolności.