Po sukcesach w „zimowej kampanii na Ukrainie”, gdzie Janeczek chciał jechać „pod kule” po naukę nasz genialny medyk wziął się za Niemców. Wszystko miałoby ręce oraz nogi, gdyby nie poniosła go własna złośliwość i głupota. Bo pomysł był w sumie dobry, ale do momentu, nim Janeczek nie wziął się za jego realizację i ust nie otworzył. To dziś o tym…
W styczniu tego roku popełniłem żartobliwy felieton o „skandalu” w I LO. Rzecz dotyczyła tego, że „Stowarzyszenie Absolwentów I LO” zaprosiło swojego absolwenta Marcina Szewczaka; prawnika, profesora i radcę w starostwie, co by młodzieży poopowiadał… A ja sobie pozwoliłem napisać, że przecież mamy geniusza w mieście i też absolwenta „ober doktora” Janeczka i czemu, w związku z tym jego się nie zaprasza. Ba! Zasugerowałem, by zapraszać go non stop!? To chyba dobrze!? Po tym otrzymałem sygnały oburzenia od absolwentów stowarzyszenia przekazane przez bardzo dystyngowanego przedstawiciela tego środowiska. Zakomunikował mi, że koledzy mówią; co ten Ślusarczyk chce! Jak można czepiać się stowarzyszenia, a my jesteśmy apolityczni! Zupełnie nie rozumiem tego przekazu, ale mniejsza z tym…
Szarża bez skrupułów i głuchy telefon
Długo nie trzeba było czekać na „satysfakcję” i jak „absolwenty” takie wrażliwe to, co powiedzą na szarżę „ober doktora” i też absolwenta ich liceum „Herr” Janeczka, który na ostatniej sesji rady powiatu 17 maja poszedł na całego i palnął w nich bez skrupułów! Może nawet kopnął przy tym w parę trumien! Ale, by w myśl powiedzenia medyka „nie haić” czasu przejdźmy do rzeczy. A było tak!
Medyk z prowincjonalnego szpitala i historyk z własnej ulotki wyborczej skierował interpelacje do człowieka kultury Andrzeja Leńczuka zwanego starostą, by ten wpłyną na władze „Stowarzyszenia Absolwentów I LO im Władysława Jagiełły”, aby uzupełniły napis na tablicy, która znajduje się na budynku Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Janiny Doroszewskiej. Chodzi o to, że umieszczona aktualnie informacja mówi, że od 1918 do roku 1967 w tym budynku znajdowało się gimnazjum i liceum imienia Władysław Jagiełły, czyli dzisiejsze I LO z ul. Piłsudskiego.
Janeczkowi w głowie się nie mieści jak można było pominąć fakt, że kiedy w 1939 roku przyszli Niemcy (ci od Hitlera) to gimnazjum i liceum zlikwidowali i dopiero po „wyzwoleniu” w 1944 szkoła znów ruszyła. Do tego książki z biblioteki spalili, a profesorów częściowo wymordowali i niektórych absolwentów. Grzmiał Janeczek, jak burza w czerwcu, że tego na tablicy nie ma i jak to tak! Ten napis wprowadza w błąd, i to jest kłamstwo… wrzeszczał! A my takimi działaniami poświadczamy nieprawdę i ubliżamy pamięci ofiar! No skandal, jak diabli i pewnie ktoś tu ma dziadka w Wehrmachcie, a może i babkę! Mniej więcej w podobny sposób Janeczek przemawiał w grudniu, gdy zachęcał do rejzy na Ukrainę. Wtedy zarzucał tchórzostwo… O mały włos nie posiwiał z tej złości, a to w jego przypadku byłoby zjawiskiem astralnym!
A na koniec dodał, że takie stawianie sprawy, to znaczy pomijanie zbrodni Niemców (tych od Hitlera) w dziele niszczenia krasnostawskiej oświaty wpisuje się w retorykę tych, co mówią, że reparacje od Niemiec nam się nie należą! Zły był przy tym, jak diabeł z kościelnych obrazów, ale najlepsze jest to, że „vis-à-vis” niego siedział Marek Nowosadzki szef stowarzyszenia absolwentów! A on interpelacje kierował do Leńczuka siedzącego obok Nowosadzkiego, żeby ten Nowosadzkiego przycisnął! Wyszła z tego zabawa w „głuchy telefon” Najwyraźniej Janeczek chciał w ten sposób zaakcentować pogardę i zlał Nowosadzkiego jak noworodek pieluchę.
Również doświadczam humorów „doktora z alpejskiej wioski” i bywa tak, że jak mnie spostrzeże, to takie cuda wyczynia ze swoim wzrokiem, tak głową kręci jak nie przymierzając sowa, aż żal patrzeć. Tak okazuje dezaprobatę, traktując, jak „złe powietrze” tych, co mu nie kadzą. Tak że mamy chryję i co teraz?
Nowosadzki ofiarą nowej formy „przemocy”
Nowosadzki został pierwszą i jedyną póki co ofiarą ataku… elementem upamiętniającym przeszłość i tego jeszcze w „grajdole nie grali”, Bo były w Krasnymstawie na przestrzeni dziejów napaście z nożem, siekierą, butelką w tulipana, czy gołymi pięściami, ale żeby zaatakować tablicą pamiątkową to się jeszcze nigdy nie zdarzyło… a taki co atakuje tablicą to chyba… tablicznik, skoro jest nożownik!?
Inne obiekty czekają w kolejce potrzebny tylko powód.
Jak już Janeczek obrał kurs weryfikatora treści tablic, to tylko kwestią czasu są bezsenne noce księdza Skowrona, bo zacznie rewidować napisy na tablicach cmentarnych. Tam to będzie miał roboty po same pachy. A poza tym blisko tablicy na SOSW jest inna, ta na budynku dawnej poczty, która mówi, że tu kiedyś zatrzymał się przejazdem Fryderyk Chopin. Informacja na niej jest dość skąpa i powinna być rozszerzona; o szczegółowy życiorys Chopina, historię poczty oraz, by zadowolić koneserów winien być dodatek i gratka dla koniarzy; metryki koni z pełnym pochodzeniem ze szczególnym uwzględnieniem siwków, które przywiozły Chopina do Krasnegostawu. Potem przyjdzie czas na inne tablice i obeliski, a na koniec Janeczek obrazi się na własny cień, bo ten ciągle zanim łazi…
Mówiłem, że tak będzie i co z tą tablicą
Od dawna powtarzałem może ciut przekornie tym mędrkom ze starostwa i Nowosadzki może to potwierdzić, że trzeba było zostawić Gołębia w Muzeum Regionalnym i dać mu być dyrektorem. On w zamian byłby ich zderzakiem i w niego „biologa” waliłby bezmyślnie Janeczek, a tak to wymyślił tablicę i przylał centralnie w samego Marka Nowosadzkiego, ale jak tacy mądrzy, to mają co chcieli.
A co do treści tablicy, to ona zawiera prawdę, a to, co chce Janeczek jest na stronach internetowych I LO. Zresztą chyba sam pisał historię „Jagiełły”, jeśli pamięć mnie nie zwodzi. Tablica ma około 20 lat i fundatorami byli ludzie w dużej mierze już dziś nieżyjący. Gdyby wtedy wiedzieli, że Janeczek dostanie „reformatorskiego szmergla” to pewnie, by jej nie wieszali. Widać wtedy dla nich było ważniejsze, a może to było celem samym w sobie, by zaznaczyć pierwszą lokalizację, a nie wchodzić w szczegóły, których jest na kilka tablic! W ich postępowaniu trudno się doszukać złych intencji i ciężko zadowolić wszystkich, po prostu taka była ich perspektywa. Od czegoś trzeba było zacząć, a oni zaczęli od pierwotnej lokalizacji.
Frazy na tego typu tablicach są krótkimi formami upamiętnienia i zwrócenia uwagi. To zaledwie sygnał, ale Janeczek treść tablicy z SOSW potraktował jak swój życiorys z internetowej wersji Nestora, gdy przyznawano mu „Order Nestorii” Tam wpisał sobie co chciał nawet rzeczy niezwiązane z tym za co „order” dostał. Na tablicach pamiątkowych nie pisze co się wie tylko to, co fundator uzna za najważniejsze, i to też kosztuje. Historia liceum z gimnazjum w czasie okupacji to osobna nomen omen historia…
Jeśli Janeczek ma takie życzenie, to nic nie stoi na przeszkodzie, bo fortunkę ma sporą i przecież wrzeszczał, że pieniądze z podniesionych diet radnych parzą go w ręce niech sam ufunduje tablicę informacyjną i postawi na skwerku przed szkołą. Na niej niech tam skrobie co uważa za konieczne.
Takie tablice stoją przed zabytkami wszelakiego autoramentu. Jeśli mu to upamiętnienie niemieckich zbrodni leżało naprawdę na sercu, bo faktem jest, że sąsiady zza Odry zapominają co w Polsce wyprawiali to powinien to powiedzieć w zupełnie inny sposób i w zupełnie innym miejscu. Bez tych oskarżeń wziętych z kapelusza. On tymczasem przywalił w absolwentów sprzed kilkunastu lat i jeszcze ich powiązał z reparacjami, ale to w sumie dobrze, bo to obnażyło jego intencje i może niektórzy przejrzą na oczy.
Janeczek działa schematycznie
Janeczek taki jest w powiatowej polityce; dziś tablica wczoraj biologia u Andrzeja Gołębia i „zdjęcia” w DPS. Jemu tylko o „bezmyślny rewanż” chodzi, tak jak w muzeum. Tu reparacje przyszył do tablicy, by swoje osiągnąć. Tam się woził na człowieku, który mu niczego złego nie zrobił, a wręcz przeciwnie. Gdy Gołąb ściągnął telewizję to Janeczek przyleciał na skrzydłach popromować się przed kamerą i nie raziła go Gołębia „biologia” Wszystko jedynie, dlatego że medyk nie lubi posłanki Hałas, bo ta nie dała zielonego światła przy obsadzie stołka dyrektora w SP. ZOZ takim kandydatem, którego wskazałby Janeczek… a było tak blisko. Natomiast Gołąb jest z nią kojarzony to walił w niego, ile wlazło w sposób momentami chamski i prymitywny. Małostkowe to, a przede wszystkim bezmyślne…
Ten cały teatrzyk z tablicą zrobił na sesji przed kamerami, żeby było widowisko. Zazwyczaj dobro czyni się bez fleszy jeśli je ma się na celu. W DPS również dawał popis erudycji i jeździł po Ewie Kowalik, jak po „łysej kobyle” Ona również od Tereski! To, że był remont i pensjonariusze musieli być skoszarowani na jednej sali nie miało dla niego znaczenia. Żadnych tłumaczeń nie słuchał, a te im były bardziej zgodne z rzeczywistością tym było dla nich gorzej. Ważne było to, co on sądzi, a nie jakieś tam fakty. Tak jest jak on uważa i basta! Wałkował to ponad pół roku.
Teraz przyszła pora na kolegów absolwentów i samego Nowosadzkiego. Poza tym sesja to nie jest miejsce na takie salta i przede wszystkim starosta nic nie ma do „Stowarzyszenia Absolwentów I LO”, i może im co najwyżej wysłać zaproszenia na koncert Ireny Santor, ale już jako Gloria Vitae… I jak ma; to czego żąda Janeczek; od Stowarzyszenia wyegzekwować? Pasem ich postraszy od własnych portek!? Tego się nie da obronić i wygłup Janeczka nie wytrzymuje krytyki…
Na koniec… Ociągało się stowarzyszenie z zaproszeniem Janeczka do szkoły, a ostrzegałem, to się skromny geniusz zdenerwował i uderzył w „kwaterę główną”. Prawie bombę podłożył jak kiedyś Stauffenberg Hitlerowi, tylko nie w torbie którą ze sobą nosi, ale cel podobny, bo „wysadził” swoich kolegów, takich jak i on absolwentów. Nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że absolwenci I LO to bardzo skonfliktowane towarzystwo, i to jest „elegancki eufemizm” A to tłumaczy sytuację w polityce powiatowej, bo to absolwenci w radzie powiatu „kopcą” najwięcej. Piwko, Szpak, Nowosadzki, Janeczek… Żrą się między sobą i wciągają w to osoby postronne. Nie wdali się w patrona szkoły, bo Jagiełło, mimo że niepiśmienny był cholernie rozsądny i słynął z długo przemyśliwanych decyzji. No i do tego odpowiednio nie został doceniony wkład Janeczka w powstanie „Młodzieżowej Rady Powiatu”. To czego wobec takiej potwarzy absolwenci się spodziewali!?
Medyk ze skóry wychodzi, by było o nim głośno. Może teraz mu sodówka uderzyła do głowy po „wielgim” i solowym sukcesie, kiedy czterdziestoma głosami wybrali go ginekologiem Lubelszczyzny, pieczętując to dyplomem i wiecznym piórem. No może, może… toć taki „honor” i pióro wieczne w głowie zawrócić może, jak seta bimbru na pusty żołądek!? Tak czy siak, wyszło z tymi dorobionymi do tablicy oskarżeniami bardzo wsiowo. Okropny obciach i swobodnie można postawić to dzieło na półce obok wykwitów „dziadka” Szpaka… To takie bezmyślne jak podorywanie miedzy sąsiadowi albo pomstowanie na cudzego kota. Coś musiał „wiejski urwis” wymyślić, bo skończyło się już dla niego poniewieranie „biologiem z muzeum”, a widzę, że to wszystko zmierza do tego, że na sam koniec zostanie mu w celu podtrzymania popularności odważyć się biegać po mieście nago „ubranym” tylko w stetoskop, ale co zrobić, to jest „elita”… I tą skromnie odzianą refleksją żegnam czytelników do następnego felietonu…
PS. Medyk kreuje się na strażnika historii i głównego jej interpretatora w łonie rady, ale zapomina, że jako radny też ją tworzy. Powinien się bać swojego dziedzictwa, bo jeśli ktoś zacznie tę małostkowość i pompatyczną głupotę przelewać na tablice to będzie wstyd dużo większy, niż liczba urodzeń na oddziale ginekologii i położnictwa pod jego rządami.