Nasz Leńczuk alias „Ciaputek” von „Smerf Ciamajda” idzie w politykę na całego. Wziął sobie na tę podróż „krasnala” i radnego „Nepotka” z Kraśniczyna Marka Nieściora. I to jest cały jego dwór ! I żeby było ciekawiej, to czasem nasz roztargniony „starosta” zapomina o swoim Nieściorku i nie tylko. Dziś właśnie o takiej historii, która wydarzyła się jakiś czas temu, bo 6 czerwca, ale wartej wspomnienia. Dzięki niej wiemy, jaki z niego przewidujący polityk zdolny do porwania ludzi za sobą… To znaczy jednego „ludzia” póki co!?
„Ciaputek” podobno chce startować do sejmiku samorządowego co byłoby logicznym zagospodarowaniem rozpoznawalności. Tylko czy 5 lat wystarczy? W tych wyścigach trzeba mieć głosów liczonych w tysiącach. Szpak były starosta i ormowiec próbował do sejmu co prawda i było licho, a strostą był kilkanaście lat! Ale są i tacy co uważają, że wyskoczy do powiatu z miasta… Tu mógłby coś ugrać, ale starostą raczej nie będzie. I może nie ma co podpowiadać, by licha nie kusić. Starczy tych jego pomysłów, bon motów i strategicznych wizji. Nawet gdyby „poszedł do Lublina” przy założeniu, że jakimś cudem nałupi krzyżyków przy swoim nazwisku jesteśmy wygrani, bo zejdzie z oczu i już głupot nie nawyczynia. A jeśli umoczy definitywnie, to wyląduje u siebie na działce wśród gąszczu ogórków, pomidorów i kartoflanych łętów. Tak czy siak, będziemy na plusie. Po tym, co od roku wygaduje i wyrabia uważam, że to dopust boży i apokalipsa na dwóch nogach. A przynajmniej spełnia wszystkie kryteria definicji obu terminów. W sferze kontaktu z mediami i podejmowania decyzji to jest pełnowymiarowa klęska. Coraz częściej plecie takie kocopoły, że oczy przecieram ze zdumienia, że tak można. Co by nie robił i gdzieby nie startował on się do polityki nie nadaje. Jest wielkie chłopisko, ale politycznie bez wyobraźni i momentami złośliwe jak koń co szczypie przechodniów tylko dlatego, że lubi.
Spłacanie skradzionego auta
A szóstego czerwca objawił się jego geniusz polityczny o przenikliwość godnej szefa promocji cmentarza. Oberwał nawet za to na sesji od Szpaka. Najlepsze w tym jest to, że on nic nie zrobił za co mógłby cięgi zbierać. I jeszcze scena powiatowa takich cudów nie zaznała, żeby obrywać za rzeczy niepopełnione. W sumie miał okazję błysnąć, ale to spaprał, a oberwał, jakby coś rzeczywiście na tym zyskał. To jest pech, ale osobliwy i nie bez przyczyny, bo ten jest „wypracowany” i na własne życzenie. Jak w historii, kiedy kradną ci auto kupione na raty, a ty nie dość, że chodzisz pieszo, to jeszcze spłacasz, a sąsiedzi ci zazdroszczą, bo są święcie przekonani, że masz w garażu Aston Martina!? Jego już leją co do zasady i dla samego lania. Rzecz o jego rzekomej promocji politycznej przed ZOL w Krasnymstawie, bo ponoć Leńczuk ją robił i oburzył „wszystkich”, czyli Szpaka, który na sesji 15 czerwca mu za to nawtykał! Tymczasem…
Sabat pod ZOL
Spotkanie z sesją zdjęciową wymyślił prawdopodobnie ktoś od Rysia Madziara, do którego smali cholewki nasz Leńczuk z Nieściorem, i to jest fakt. Wszystko, po to by ten im zagwarantował miejsca na liście do wyborów samorządowych. Oczywiście bliżej Ryśka jest Kościuk z Cichoszem i ci dwaj przed ZOL naciągnęli swojego zaplecza po kokardę. ZOL się nadaje do takich demonstracji, bo świeże tynki i zapach nowiutkiej farby wabią! A poza tym można dopiec Teresce Hałas, która zabiegała za funduszami na jego remont. Choć po prawdzie nie wszyscy tam byli z klucza partyjnego, ale Kościuk obstawił się takimi swoimi jak ksiądz ministrantami. Pomagał mu w tym spędzie Cichosz… I tak! Stawiła się Monika Grzesiuk z Lewicą kojarzona i wójt z Kraśniczyna, dlatego że ona z Cichoszem kiedyś pracowała w ARiMR. W czasie ostatnich parlamentarnych Cichosz; kandydat na posła z PiS, teraz wiceburmistrz właśnie w Kraśniczynie miał swoją jedną z kilku „kwater polowych” Pełno go tam było jak ukraińskiego zboża teraz tak jego wtedy. Był na plakatach wiszących po płotach, był na fotografiach z Moniką… W takich okolicznościach, jak pod ZOL nie przyjechać!? Musiała!
Stawił się i Kucharczyk „Pan na Rudniku” i od zawsze zwolennik Cichosza. Co go tak w osobowości Lucjana urzekło to nie wiadomo. Może takt, kultura osobista, czy krasomówstwo, ale fakt jest faktem, że jak Paweł Kucharczyk Cichosza zobaczy, to oczy mu się skrzą jak szron w mroźny poranek.
Był i mój ulubiony wójt, o którym z rzadka wspominam… bo ulubiony; roztropny Janusz Pędzisz. Choć nazwisko sugeruje pośpiech, czy raptowne usposobienie to próżno tego w jego behawiorze szukać Pędzisz jest, jakby dla żartu, albowiem, to jest polityk bardzo wstrzemięźliwy, ale nie tchórz za to elastyczny w granicach przyzwoitości. Nazwać go fajsławskim Orbanem albo Erdoganem to chyba właściwe odniesienie do sposobu reagowania na dynamikę zmian otoczenia. On też się stawił, bo fajsławiaki szczególnie pod jego rządami hołdują zasadzie kiedyś sformułowanej na potrzeby reklamy „Delicji” „Tam dom twój, gdzie serce twoje” co u nich się czyta; tam „poparcie”, gdzie pieniądze, przy czym oni to jeszcze rozwijają twórczo o doprecyzowanie; jak dużo i w jakim czasie i czy nie dałoby się więcej? Mnie się to podoba, bo elastycznych i przy tym eleganckich wójtów w powiecie jak na lekarstwo. Zawsze Nowosadzkiemu powtarzam; patrz Pan na Pędzisza, jaki suwerenny i też nauczyciel, czyli można!? Marek tylko wzrok spuszcza i coś tam mamrocze pod nosem. Zły jest na takie dictum.
Byli jeszcze; Kościuk, Cichosz i kilku urzędników z ratusza. Jednym słowem burmistrz stworzył pozór licznego zaplecza i „bleszczaty” na jedno oko może, by uwierzył. Wszystkich zaopatrzono w tabliczki z tworzywa sztucznego z wypisanymi kwotami, ile dostali od PiS. Oczywiście z kronikarskiego obowiązku wspomnę, że gminy tradycyjnie zielone lub stojące okoniem do Zjednoczonej Prawicy delegatów na sesję fotograficzną pod ZOL nie podesłały. Nie było nikogo z Siennicy Różanej, Żółkiewki, Krasnegostawu, Gorzkowa czy Izbicy… Przed takim „szczerbatym frontem” stanął stylowo niedogolony Madziar i naopowiadał jak to nieba nam przychyla.
Samotny biały żagiel
A jak zaprezentował się Leńczuk na politycznej promocji, za którą dostał cięgi, a którą spaprał, bo jej de facto nie było? Ano ten w roztargnieniu przyszedł sam! Nonszalancko sterczał, jakby stał na przystanku i czekał na busa. Jeszcze mu dali tabliczkę, coby się nie nudził i żeby mu smutno nie było tak do szczętu. On nie wpadł na to, żeby wziąć ze sobą zarząd powiatu. Wyszło, że nikt za nim nie stoi i jest solista. Śmiali się z niego i w sumie dobrze, bo ta pustka wkoło niego odpowiada jego rzeczywistej sile. Łatwiej zorganizować koncert, niż ściągnąć kilkoro osób, żeby nie świecić oczami. Gdyby to zrobił to zagrałby na nosie nieobecnym wójtom z PSL i taka Żółkiewka miałaby swojego ambasadora, bo Jasio Mróz członek zarządu stamtąd. Jakby po Nieściorową posłał to Gorzków też miałby swoje oczy i uszy, a ta, by przyleciała w dyrdy, a może nawet na miotle. Wyszło po dziadowsku! Nieściorka swojego potakiwacza i członka PiS z Kraśniczyna widzianego nowym wójtem również brakło, a aktualna wójt Grzesiuk była, choć ta z Lewicą się kojarzy!? No i jak to wygląda? No zabawnie! Mógł sobie wziąć jakiegoś dyrektora, a choćby z ZDP, bo dróg trochę naklepali, ale on na to nie wpadł. Po wszystkim mieli niektórzy do niego złość, i to niemałą, że nic nie wiedzieli, a ten im nie powiedział. I słusznie…
Wcześniej taki sam numer wykręcił Teresie Hałas, kiedy ściągnął dzień przed oficjalnym otwarciem ZOL Ryśka Madziara, a jej nic nie powiedział. No geniusz, strateg, feldmarszałek… Tak to wygląda jak robi coś sam. A na sesji Szpak mu nawtykał za to, że jak wyżej była promocja! A ten nic nie zrobił, i to dosłownie, ale Szpak widział w tym promocję polityczną, bo sobie stanął samotnie jak latarnia. No nie ma świat litości dla naszego „Ciaputka”
Na zakończenie dwie rzeczy istotne w politycznym życiorysie Leńczuka. Ta słynna sesja z 27 kwietnia zwołana przez zarząd przed sesją opozycji dotycząca debaty o stanie rolnictwa. Ta, na której zarząd powiatu wystosował swoje stanowisko i na której była telewizja… to nie był pomysł Leńczuka. To była ostatnia akcja Tereski Hałas, która gdy usłyszała o zamiarach Szpaka i Zielińskiego, to się zagotowała i ostatni raz mu pokazała jak się rozstawia opozycję po kątach. Wymyśliła to wszystko, nim dobrze na krześle usiadła. To jest baba z głową w miejscu przez anatomię przewidzianą, więc nie miała z tym kłopotów. Leńczuk dostał to do wykonania, dlatego co zwróciło moją uwagę on, mimo, że szło dobrze to na sesji był bez ognia i taki jakiś zmiętolony… Realizował cudzy plan i do tego dobry!? I też bym taki był, jakby „baba” mnie w taki sposób rozjechała, będąc błyskotliwszą, a prochu nie wymyśliła i wstyd, że on na to nie wpadł. Taki z niego człowiek kultury. A jak wyszedł pomysł Tereski, to wszyscy widzieli. Szpak ręce załamywał jak maturzysta, którego zaskoczyły pytania, a Zieliński pod koniec sesji spłynął, jak woda z rynny i na następnej sesji już tej zwołanej na ich wniosek 28 kwietnia zdenerwowany Jasiowi Mrozowi z zarządu odpalił cyt „Więcej czytania, a mniej myślenia” Potem jeszcze krzyczał, że komisja etyki za telewizję. I jeszcze ich w telewizji „powycinali” i wyszło pięknie. Majstersztyk! Ale Leńczuk, jak wiadomo Tereskę odstawił na bok, bo „głupia baba ze wsi” i teraz ma kolegę z miasta Janeczka, który też jest ze wsi tylko już zapomniał. No i jest wesoło…
Ciaputek, tymczasem w siódmym niebie, bo ma absolutorium i nowego kolegę Janeczka, o którym wspomniałem. Teraz głowę zaprzątają mu dożynki i da Bóg to do kwietnia będzie je organizować co miesiąc, bo w pisanie wniosków na Gloria Vitae to on wkłada więcej woli nieugiętej niż przy rządzeniu powiatem, a może on jej tyle ma? Ale tego nie wiadomo na pewno. Dlatego na tych powiatowych w sierpniu będzie tańcować i zawodzić Mazowsze i już złośliwce gadają, że drogo, a ja powiadam, a co tam niech tam będzie! Przynajmniej dożynki mamy na miarę prezydenckich, skoro starosty nie mamy na miarę powiatu i tą refleksją smutną jak ceny pszenicy żegnam czytelników do następnego felietonu…