Marcin Wilkołazki lider Krasnostawian, przewodniczący rady miasta, nauczyciel i człowiek renesansu jest w trakcie prywatnej wojny. Zwalcza w niej zaciekle dwóch wrogów jeden to burmistrz Daniel Miciuła, a drugi to „zdrowy rozsądek” Z tym drugim idzie mu zupełnie dobrze. Swój już wykończył, a teraz bierze się za ten „zbiorowy” W tym celu wypuścił radnego Ciechana Marcina, a ten, znając powinność swej służby odleciał prawie jak słynny profesor i „powiatowy kompozytor”, co to ostatnio zwyzywał burmistrza od śmieci i zalecił jego utylizację.
Teatrem wojny jest batalia o podwyżkę śmieci w mieście. Ale tu i weterynarz miałby pełne ręce roboty, bo spór zaczyna ewoluować w kierunku „wścieklizny politycznej”. Marcin usłużnymi rękoma swoich janczarów alias „Krasnostawian” postawił na swoim i wbrew ustawie, która mówi, że gospodarka odpadami ma się bilansować przeforsował na sesji 14 października swoją wersję, podnosząc cenę wywozu odpadów o 4 złote, a nie o 8, jak zaproponował burmistrz. Ta połowiczna podwyżka nic nie zmienia, a wręcz wprowadza jeszcze większy chaos i dziura w budżecie jak była tak jest. On, jednak za nic ma logikę, ekonomię i zdrowy rozsądek, bo stwierdził, że jest to problem pani skarbnik. Tylko jeśli zasypie się dziurę w odpadach to braknie na inwestycje, bo tu króluje zasada naczyń połączonych. I w takich okolicznościach to, kto ucierpi? Ucierpią ci sami mieszkańcy, na których „dobro” Marcin się powołuje. No i czy w takiej sytuacji nie jest potrzebny wyżej wspomniany weterynarz? Przecież to już czystej próby „wścieklizna polityczna”
Na tych objawach nie stanęło, bo zapytani przez wiceburmistrz Monikę Sawę, na jakich danych opierają swój projekt zbyli to milczeniem. Okazało się kolejny raz, że ci w ratuszu co takie kalkulacje robią od lat i tą na 8 złotych również, co się rozumie samo przez się są niewiarygodni, a eksperci od Wilkołazkiego już tak! Uzasadnienie do uchwały, żeby nie było „Krasnostawiany” robili naprędce i w przerwie sesji. I tylko nie wiadomo na czyim kolanie.
Takie działanie to nic innego jak rewolucyjna zasada w praktyce. Sformułowana przez niejakiego Kyrylenkę, która mówiła, że zapisy prawa mają odzwierciedlać cele rewolucji. A te 4 złote to efekt przewagi w radzie i czystej złośliwości. Czystszej nawet niż kosmiczna próżnia. Interes mieszkańców to tylko parawan. Coś jak maskowanie jedwabiem sterty nawozu. Równie dobrze mogłaby być to inna kwota, byle nie te 8 złotych, bo to „ósemka” Miciuły a jego nie lubimy i tak dalej…
Ponadto powstała w wyniku udawanej podwyżki dziura ma bardzo praktyczne zastosowanie, bo jest „polityczna” i stanowi doskonały punkt zaczepienia oraz „inwestycję na przyszłość”. Jest czymś na kształt wiecznego „casus belli” „otwartej rany” po to coby za jakiś czas można było Danielowi zarzucić, że liczyć nie umie i znów się z nim wykłócać. Oni gotowi w najbliższej przyszłości powiedzieć, że to Miciuła sam przegłosował 4 złote, a oni chcieli 8, bo na tej sesji pokazali wystąpieniem Ciechana, w jakim kierunku to zmierza i jak można wykoślawić rzeczywistość.
„Bezcenny” Marcin Ciechan nauczyciel i radny z „Krasnostawian” palnął, tak że inny „Krasnostawianin” Kamil Hukiewicz może czuć się zagrożony na fotelu lidera w opowiadaniu „nieprzemyślanych przemyśleń”. Marcin znalazł można powiedzieć coś na kształt przejścia do innego wymiaru w kwestii szukania usprawiedliwień na sytuacje nie do obrony z matematyką w głębokim tle, ale „matematyką wuefisty”. Ciechan uczy wychowania fizycznego, a tam gibkość i wyginanie ma znaczenie, ale i są tego granice, o których widocznie zapomniał albo nie chce wiedzieć.
A co odkrył Ciechan? Ano nic specjalnie mądrego, ale on czuł się pewnie jak Kolumb na widok lądu w czasie pierwszej wyprawy, gdy recytował swoje rewelacje. Najpierw powiedział, że teraz to „Krasnostawianie” mają przewagę w radzie, a nigdy nie mieli! I trzeba było widzieć, jaki ogień przy tym w oczach miał! Tą deklaracją „puścił farbę o tym, co im na wątrobie leży i co będzie przez dalszą część kadencji” A leży im rewanż za wszelką cenę nawet własnym kosztem jak to mówią w internetach „Niech masło kosztuje 20 złotych, byle Kaczyński nie rządził”. Nawet jakby to ich spopielić miało to teraz oni się odegrają za wsze czasy i za wszystkie upokorzenia, te wydumane również albo przede wszystkim. Tylko cholera, na kim!? Bo z dawnego PZK ostał się tylko „kieszonkowy pancernik” Turzyniecki. Jednym słowem wojna ma być, i to krwawa!
Potem euforia Ciechana poszła w kierunku udowadniania, że w radzie poprzedniej kadencji to PZK miało przewagę w głosach! A to już trąci stanami medycznymi, i to jest właśnie to wyżej wspomniane przejście do innego wymiaru w szukaniu usprawiedliwień.
Pewnie stąd taka narracja, że dotarły do nich opinie, bo ulica wcale taka głupia nie jest jakby „Marciny” chciały, że przecież odpowiedzialność za zaniechania przy podnoszeniu i ukrywaniu stanu finansów między innymi oni ponoszą, bo rządzili z Kościukiem. Ciechan „nieszczęsny” w tym szale zapomniał, ilu radnych jest w mieście. Aby jego teza miała sens musiałoby ich być 13 albo 14! No tak bywa jak rozsądek ma wolne!? Tymczasem od dawna jest 15 i co z tego, że PZK miało 7, skoro Krasnostawianie mieli 5, a do tego było dwóch od Kościuka i jeden z Lewicy. Łącznie było ich 8. Co po zawiązaniu koalicji dawało im możność przegłosowania wszystkiego. 7 głosów PZK było „studnią, ale bez wody” Doprawdy wypadało by wiedzieć, że większość decyduje, a nie co innego. I jakby nieszczęść było mało to i Hukiewicz nie mógł się doliczyć, ilu właściwie tych radnych w radzie jest!? I ciekawe jak w takim razie rozwija się jego firma, skoro tak liczy? No mają „Krasnostawiany” problem z matematyką na poziomie liczenia na palcach i jak tak to podwyżce o 4 złote wbrew logice i ekonomii stąd nogi wyrastają.
Na tym nie był koniec, bo byłoby zbyt trywialnie. W przerwie Ciechan podbiegł do radnej z PZK Emilii Wiśniewskiej i wręczył jej listę radnych z poprzedniej kadencji z takim samym ogniem w oczach. Listę, z której nic nie wynika no może jedynie to, że radny kipi emocjami jak dziecko. Do tego Emilia Wiśniewska w przypływie „świętokradczej bezczelności”, bo jak tak mogła!? Zwróciła się w czasie sesji do radnych Krasnostawian, ale tych, co są w radzie pierwszy raz z zapytaniem co sądzą o całej sytuacji ze śmieciami. Odpowiedź utknęła im przeponach i Emilia się jej nie doczekała, bo widać mieli zakaz otwierania ust. Za to mogli swobodnie oddychać przez nosy co też czynili bez zastanowienia i z pasją.
To nie żadna tajemnica, że tam trzeba mieć zezwolenie na złożenie interpelacji od samego Marcina, i to taki dryl, jak w pruskiej armii, gdzie szeregowcy bardziej bali się swoich oficerów niż wroga…
Natomiast Emil Witkowski brat dwóch innych Witkowskich wbił kołek osikowy w serce Marcina propozycją, aby radni obniżyli sobie diety solidarnie. Wilkołazki odniósł się, i to jak! Ogłuchł błyskawicznie i politycznie, po czym i czym prędzej przeszedł do następnego punktu sesji… I to, że w innych miastach regionu stawki opłat poszły w górę, bo jest w gospodarce inflacja, wojna i socjalizm to również nie interesuje Marcina, bo trzeba dokopać Miciule.
Źle Wilkołazki konsumuje swój sukces wyborczy, oj źle. Zapomniał, że w każdym sukcesie jest ziarno przyszłej klęski. Rzecz w tym, żeby mieć tego świadomość i nie pozwolić mu wykiełkować. Tylko że zaślepiony Marcin robi wszystko, aby wykiełkowało. Ulica, tymczasem sympatyzuje z Miciułą, bo jest inny i im bardziej Wilkołazki mu dokucza to ulica za Danielem, a jak tak to może niech tak zostanie… I za niespełna 5 lat Miciuła znów może wygrać, a Marcina wyniosą nogami do przodu na „polityczny cmentarz” i niech wtedy spróbują znaleźć chryzantemy po 4 złote za sztukę. Amen!