Dawno, dawno temu w odległej galaktyce…, choć to znacznie bliżej było, bo w powiecie krasnostawskim. Imperator przegrał wybory i skończyła się tym samym pewna epoka. Nieważne, że patrząc z perspektywy czasu i jej spuścizny, nie powinna się ona w ogóle zacząć. Albowiem Imperator-satrapa nie miał zielonego pojęcia o gospodarce i ekonomii. Potrafił za to, i to po mistrzowsku, wykorzystywać administrację samorządową do robienia polityki ze szkodą dla całego powiatu. I tak przez 16 lat…
Wpoił wielu swoim pomazańcom „chodzenie na skróty” i doprowadził do tego, iż szczególnie ostatnie 4 lata były okresem rozkładu i bezwolnego gnicia. Wszak cały Zarząd Dróg Powiatowych jest niczym innym tylko udzielnym księstwem wykrojonym bez jakiegokolwiek rozsądnego uzasadnienia dla dyr. Banacha. Czym się Szpak kierował? Możliwe, że znał „Czarnego Piotrusia” i jego chorobliwe ambicje, w efekcie czego musiał mu coś dać. Lecz obsadzenie w roli kierownika jakiegoś referatu w starostwie byłoby zbyt ryzykowne. Po prostu Banach w jednym miejscu, blisko Szpaka to zbyt duże wyzwanie dla zdrowia tego drugiego oraz stabilności konstrukcji samego budynku. Tak więc wyekspediowanie Banacha na Borową było idealnym rozwiązaniem. Bo jest, blisko ale nie za blisko i ma swoje zabawki a jego „ego” może wreszcie swobodnie rozpychać się w budynku ZDP… W innych powiatach takiej efemerydy nie ma, bo po co komu taki twór, który tylko organizuje przetargi na budowę dróg a z ich utrzymaniem sobie nie radzi? Gdzie dyrektor jest arogancki, niedouczony i opryskliwy?Nowi włodarze muszą się z tym „wyasfaltowanym bagnem” zmierzyć.
Z kolei w oświatowym zakątku imperium są takie praktyki, że dyrektor szanującego się liceum jest jednocześnie szefem miejsko-gminnych struktur PSL. I nawet w tym wypadku zastosowanie złotej, szpakowej zasady, że co niezabronione to dozwolone – jest mało przekonywujące.
Z tego, co widać i słychać, już zaczynają wcielać w życie swoje wizje i pomysły, które są dość ciekawe i mogą zwiastować jakże oczekiwany przez tutejszy lud „Koniec powiatowego Bizancjum”. To nic innego, jak synonim biurokratycznego rozpasania, tak jak w ostatnich miesiącach drugiej kadencji prezydenckiej Kwaśniewskiego.
Co rusz starosta Leńczuk spotyka się z ciekawymi zjawiskami. A to się okazuje, że ta pani z drugiego piętra jest matką tej pani z pierwszego piętra starostwa… Jest takich sytuacji bez liku. Problem pozostał i nasi włodarze będą musieli się z tą pamiątką po „Januszowym Bizancjum” zmierzyć.
Koniec przywilejów władzy
Póki co Leńczuk z Nowosadzkim na pierwszy ogień wzięli ograniczenie przywilejów władzy. Ofiarą padły auta służbowe. Słynny czarny „Januszowóz” marki Peugeot, który codziennie przemykał z Siennicy po ulicach i drogach powiatu poszedł w odstawkę. Nie uświadczysz jego widoku na podjeździe starostwa, stoi w garażu i używany jest tylko do dalszych eskapad. Panowie używają własnych aut, bo przecież mają prawa jazdy. Nawet na Koncert Noworoczny do Siennicy Różanej przyjechali autem starosty. W takich okolicznościach z funkcją osobistego kierowcy Szpaka pożegnać się musiał jowialny Lecho Szkałuba. Barwna z niego postać, jak łowicka zapaska, bo swego czasu był z niego powiernik, boodyguard i trzeci wicestarosta. Odgrywał rolę niemalże taką, jak kiedyś powiernik Mietek Wachowski przy Wałęsie. Często można było go spotkać na schodach przed gabinetem swojego mocodawcy, jak taksował spojrzeniem petentów, zagadywał. Nie pozbyto się Szkałuby ot tak, gdyż byłoby to nie humanitarne. Zesłano go na Daleki Wschód, czyli do DPS w Bończy, gdzie powiat się kończy, bo tam też może być kierowcą.
Miły, milszy… Banach!
Teraz jedyny czarny Peugeot, który jeździ i straszy to ten służbowy z ZDP. Tam jeszcze trwa Banach Piotr – najbardziej charakterystyczny relikt szpakowej epoki i symbol o takim wydźwięku, jak pomnik Lenina w Nowej Hucie. Lecz nad głową Piotrka zbierają się czarne chmury i być może to, że jest radnym w Siennicy Różanej i tym samym trudniej go zwolnić, może nie mieć żadnego znaczenia. Banach w tej chwili gra rolę swojego życia i gdyby chciał z tym performerem startować do Szkoły Teatralnej, Englert ze Stuhrem biliby mu brawo. A i Antony Hopkins na rozdaniu Oskarów posadziłby go koło siebie. Jednym słowem Piotrek gra dobrego. Wszystkich a szczególnie Leńczuka z Nowosadzkim chce przekonać, że dobry, miły i usłużny to był od zawsze. Jest na każde wezwanie i skinienie, polecenia wykonuje, jak wzorowy majordomus, a jest przy tym prędki, jak Usain Bolt. A to, że widziano go kiedyś innym – według niego – było zbiorowym złudzeniem optycznym, bo nigdy nie był arogancki oraz nigdy nie był oceanem ambicji. Jeśli już był jakimś zbiornikiem na ciecze, to najwyżej „Morskim Okiem” spokoju i wyrozumiałości.
Tylko, że duet starościński nie chce się nabrać i audyt w ZDP trwa. A jak wieść powiatowa niesie, Banach winien już chyba powoli sprzątać gabinet. Wszak pani Edyta z sekretariatu ZDP już znalazła w ostatnich dniach bezpieczną przystań u Proskury w Siennicy. Jak widać ewakuacja w pełni… Są i tacy w starostwie, którzy uważają, że patrzenie na tak usłużnego Banacha przynosi im ulgę i poprawia humor. Tylko czy wyborca PiS to zrozumie? I czy Banach to nerwowo wytrzyma, bo on ostatnio był na kolanach, jak szedł do Pierwszej Komunii. Choć gdyby PiS go chciał, to by nie odmówił, bo jest przecież z zawodu dyrektorem. A jego żona Regina w Szkole Podstawowej w Siennicy, której jest wicedyrektorem już wcieliła procedury ratunkowe. Ostatnio założyła związek zawodowy nauczycieli „Solidarność”. Nawet ci związani z PSL pytają wprost: kiedy wreszcie wyleci Banach?
Ślusarczyk Piotr
C D N…