Zbiorniki retencyjne powinny przyjmować nadmiar wody w okresie jej wezbrań, np. w czasie roztopów lub obfitych opadów od wiosny do jesieni. W ten sposób zmniejszają poziom fali powodziowej na większych rzekach. Taki efekt uzyskuje się przegradzając dolinę rzeki w miejscu do tego dogodnym, czyli tam gdzie brzegi są w miarę wysokie. Rzeka wpływa do zbiornika a tama z jazami, pozwala na ograniczenie przepływu do żądanej wielkości, a w wariancie kompleksowym powinna być jeszcze turbina dająca prąd. Zbiornik wodny utworzony w ten sposób jest wodą otwartą dla wędkarzy i pozwalałby łowić ryby wszystkim posiadającym kartę wędkarską PZW. Zbiorniki wybudowane w gminie Siennica Różana nie spełniają tych funkcji. Ich budowa od początku skażona była nieuczciwością.
Zamiast przegrodzić dolinę rzeki, wykopano nowe koryto rzeki, miejsce na zalew obwałowano, a zasilanie zalewu w wodę wykonano przez położenie rurociągu o długości około 2,5 km. Dzięki temu zalew nie może przyjąć wody w okresie wezbrań. Czy jest jakieś zapotrzebowanie na wodę z zalewu? Można sobie wyobrazić, że w okresie suszy Pan Bobrowski, właściciel niżej położonych stawów rybnych poprosi o wodę bo ryba się dusi. Wtedy wody nie otrzyma bo koło wędkarskie ma w zalewie swoje ryby, którym też trzeba zapewnić wodę. Więc dlaczego budowano tak dziwnie, tak drogo i bez sensu? Odpowiedź jest prosta, zbiornik jest gminny, czyli pod zarządem Wójta, wydzierżawiono go Kołu Łowieckiemu do którego należy Wójt, suma sumarum za ciężkie pieniądze wybudowano prywatną sadzawkę 15 ha dla wójta. Za pieniądze unijne i z naszych podatków. Zalew w Kozieńcu podobna sprawa, jak Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna spuści wodę ze swojego stawu to brak możliwości zasilania zalewu w wodę, bo jest zasilanie rurociągiem ze stawu, co prawda tylko kilkaset metrów, ale też dziwnie. Miała tam być rekreacja, jest 5 ha wody prawie pod linią wysokiego napięcia i z kilkunastometrowym pasem ekskrementów pozostawionych przez wędkarzy. Ta patologia dotyczy nie tylko naszej gminy. Każda gmina chce mieć miejsce, gdzie można by wypocząć, czyli zalew. Więc wójtowie składają wnioski na budowę zbiorników „retencyjnych”. Szukają poparcia i znajdują je. Siennicy pomagał podobno Pan Krzysztof Grabczuk, V-ce Marszałek Województwa Lubelskiego. Nie wiem kto pomagał w uzyskaniu finansowania na zalew w Czajkach, gmina Kraśniczyn. Zalew bez zasilania w wodę, bez wykonanych badań podłoża, które okazało się chłonne. W tym samym czasie władze wojewódzkie nie zabezpieczyły wałów przeciwpowodziowych w dolinie Wisły i gmina Wilków została zalana. Ale Panowie Marszałkowie kreują się na świetnych gospodarzy, osoby nie do zastąpienia. dlatego warto patrzeć jak działają. Załatwiają większe i mniejsze interesiki dla swoich kolegów wójtów, by przed kolejnymi wyborami było czym się pochwalić, a po wyborach mieć inne korzyści. Nie mają natomiast wizji działań kompleksowych i opracowanej strategii z ustaloną hierarchią celów. Jeszcze ponad rok trzeba czekać na zmiany, a zmiany będą tylko wtedy kiedy wyborcy się obudzą i to o czym mówią na co dzień, zrealizują przy urnach w Siennicy, Kraśniczynie, czy Wilkowie.
Mirosław I.Kaczor