O przyjaźni w powiatowej „łaźni”

Dziś o tym, że w polityce nawet takiej powiatowej nie istnieją żadne „przyjaźnie” tylko krótkoterminowe sojusze. A wszystko na przykładzie sesyjnych losów radnej Justyny Przysiężniak, której koledzy rzucili koło ratunkowe… z żelbetonu!   

W starostwie po czwartkowej sesji odtrąbili sukces i tak świętowali, że korki poszły z hukiem w sufit, aż się tynk posypał. Pewnie raczyli się szampanem marki „Picollo” o smaku landrynek! Bo Marunio Nowosadzki z Jędrusiem Leńczukiem niczego innego do ust by nie wzięli, ten trunek dla nich w sam raz. Słodki, musujący i po tym nic się nie wydmucha! Już oczyma wyobraźni widzę jak spieniony i z bąbelkami rozlewają do kubków, a radości przy tym co niemiara, bo jest się z czego cieszyć. Marek gramoli się na Andrzeja biurko, potrząsa butelką i siu uuu po całym gabinecie, jak Louis Hamilton po kolejnym zwycięstwie w zawodach „Formuły 1”, A potem krzyczy: Andżeju pacz, żyjemy! Jest co fetować… Portki całe, ledwie kilka sińców. Kolejny dzień i kolejna sesja „przeżyta”. Do tego trwała ledwie ponad dwie godziny i incydentów nie odnotowano. Wicio przewodniczący Gołąba zakneblował, a za to mu się baton „Pawełek” należy i kilo pomarańczy, oraz tydzień wczasów na oddziale zakaźnym w krasnostawskim szpitalu!

To znaczy… gwoli ścisłości incydenty były, ale jak na „awanturnicze standardy” obecnej rady powiatu to można powiedzieć, że było znośnie. To tak jak na zabawie w podłej dzielnicy, gdzie jak jest jeden trup przez całą noc, to znaczy, że było spokojnie.

Krzyś na krucjacie

A incydent był z udziałem Krzysia Zielińskiego i Justynki Przysiężniak z domu Hałas. Krzyś zadał 11 pytań staroście Leńczukowi, które dotyczyły Justynki, ale o tym za chwilę, bo należy się parę słów wyjaśnienia. Radny Krzyś prowadzi obecnie ofensywę inspirowaną działalnością Misia Uszatka. Ten miś był bardzo mądry i oprócz oklapniętego uszka miał we wszystkim ostatnie słowo. Radny bardzo się złości jak ktoś się z tego śmieje, bo on uważa, że to bardzo ważne. Krzyś nie ukrywa, że nie znosi mamy radej Justynki, poseł Teresy Hałas. Głównie za to, że dzięki niej trafił na listę PiS przez co wlazł do lokalnej polityki. Ktoś zapyta; czy tak można!? Można jak widać, bo skoro są tacy co są źli na własne matki, że ich urodziły. To, co komu szkodzi wściekać się na takich co na listę wzięli. Krzyś tymi „saltami” chyba wszystkim chce udowodnić, że tego nie było i sam siebie wymyślił. Poza tym chyba nie ma na tyle odwagi, by pójść do jej biura na ulicy Poniatowskiego i tam wrzeszczeć. No to postawił na wariant poszarpania kiecki córce Justynce na sesji. On to nazywa aktywnością i „nową jakością”.

Tym razem poszło o to, że „guzdrałek” starosta Leńczuk powołał Justynkę na powiatowego pełnomocnika do kontaktów z Kołami Gospodyń Wiejskich. W związku z tym Krzyś musiał dopytać Leńczuka, bo jakby tego nie zrobił to uszko by mu nie oklapło. Pytał, czy Justynka ma kompetencje? Czy będzie brać za to pieniążki? Pytań było jak wspomniałem 11. W zasadzie pytał o duperele i bzdury, bo nikt tam za nic nie bierze pieniędzy i z tego nic nie wynika,  ale Justynka na pewno się zdenerwowała a „Nowy Tydzień” o tym napisał. Potem jak Krzyś dostanie odpowiedzi to „Nowy Tydzień” znów napisze i tak w koło Macieju. I o to chodzi w tej zabawie… Mnie osobiście jest wszystko jedno czy jest pełnomocnik, czy nie ale dostrzegam w całym zajściu zupełnie coś innego. To teraz o tym!

System asekuracji i gwarancji

Justynka jest bardzo dobrą koleżanką Ewci Nieścior, radnej z Gorzkowa, co pozjadała wszystkie rozumy, ale chyba niektóre były nie pierwszej świeżości. Przyjaźnią się na zabój i jakby mogły to razem ubierałyby choinkę albo wiły wianki i darły pierze. Obie są wpatrzone w Bogusia Domańskiego, bo on jest biznesmen. Boguś nic ciekawego nie ma do powiedzenia, ale ma pieniądze. Tylko że to są pieniądze z obrotu ziołami, a nie z pisania książek. To źródło dochodu tłumaczy, dlaczego u niego tak ubogo z czymś ciekawym. Ewa Nieścior jest również koleżanką Krzysia Zielińskiego. Krzysiowi Ewci bełkotliwe supliki bardzo się podobają! W takiej działalności, jaką prowadzi Krzyś każdy, kto dużo i głupio gada jest mile widziany, a Ewa właśnie tak ma i stąd ta „przyjaźń”. Znowu Boguś Domański jest bliskim kolegą z Krzysiem, bo obaj nie lubią PiS i lubią teorie spiskowe. Czasem Boguś słucha Krzysia. To dobrze o nim nie świadczy, bo kto Krzysia słucha sam sobie szkodzi. Trzeba też wiedzieć, że Krzyś, Ewcia i Boguś wszyscy startowali z PiS a wciągała ich na listę Tereska Hałas mama Justynki.

Wyłania się z tego system sojuszy i towarzyskich znajomości, na który chyba liczyła po cichu radna Justynka. Bo Ewa dobrze żyje z Krzysiem. Boguś również, a ona ze wspomnianą dwójką też! Tylko nazwisko ma „be” Może mając taką towarzyską asekurację liczyła na to, że Krzyś jej nigdy nie zaatakuje, bo ona zawsze była w porządku. Poza tym są sąsiadami, bo mieszkają na tym samym osiedlu. Do tej pory Krzyś ani razu o niej nie wspomniał, a i ona nigdy go nie zaczepiała. Justynka nigdy nie wchodziła z nim w żadną wymianę zdań i próbowała być tak neutralna, jak Szwecja w czasie II światowej. Były co prawda wycieczki anonimowe pod adresem Justynki, ale nigdy na forum rady. Tak że to, co ją teraz spotkało było „pierwszym razem”

W czwartek 27 października system sojuszy legł w gruzach a Justynka stała się takim samym daniem głównym, jak indyk na „Święto Dziękczynienia” Wszystko przez panieńskie nazwisko, którego ukryć nie sposób. W sumie należało jej się za karygodną naiwność i brak charakteru, a całe zdarzenie ma wydźwięk pedagogiczny i dobrze, że do tego doszło. Może radna politycznie zmądrzeje i ocknie się z letargu. Choć ja na to nie liczę, bo przy całej sympatii to Justynka do polityki się nie nadaje, mimo tego, że ma ładny i ciepły głosik.

Ewa milczy we wszystkich językach

Najlepsza koleżanka Ewcia Nieścior milczała po Krzysiowych pytaniach, nawet nie próbowała wydusić paru słów!? Justynka nie dostała żadnego wsparcia, więc samotnie skwierczała na rożnie. Ewcia tak się zachowała jakby nic takiego nie miało miejsca. Gdyby zareagowała to byłby piękny gest, taki kobiecy i empatyczny, przecież tyle je łączy. Toż na zdjęciach stoją koło siebie albo blisko jak „psiapsióły” z liceum. Taki Jurek Stuhr 0,7 promila wydmuchał i miał takie wsparcie, że ojej! A tu u nas ni słowa, choć Justynka trzeźwa jak noworodek! Takich czasów żeśmy doczekali. Znieczulica Jasiu, znieczulica! Ewa ma mocno rozwinięty organ oralny i aż niepokoi, że teraz był w stanie spoczynku. Toż to nauczycielka, a te jak wiadomo mają strun głosowych więcej niż zwykli ludzie i do tego wyostrzony słuch jak u sowy. Przecież pytania były napastliwe infantylne i zwyczajnie głupie. No jak w takich okolicznościach nie wydusić z siebie kilku słów wsparcia dla stępienia „ostrza zarzutów”!?

W tej radzie do rangi dogmatu urosło przekonanie, że radny ma prawo do prawie wszystkiego i może gadać co mu ślina na jęzor przyniesie i to bez względu na sytuację. No i niech sobie Krzyś pyta, jest wolność słowa, ale to działa w obie strony, dlatego mogła się „oburzyć” i skomentować. Nieściorowa nie takie rzeczy komentowała. Czasem porywa się na zjawiska, których nie rozumie albo nie ma o nich bladego pojęcia. Wystarczy poczytać niektóre protokoły sesji czy komisji. A tu kamień we wodę i cisza jak po pogrzebie organisty. Pamiętam sesje, na których grillowano Andrzeja Gołąba, wtedy radnej z Gorzkowa dziób się nie zamykał, ale to był ledwie dyrektor. Teraz jest przy głosie Zieliński i do tego radny, kolega. Ale ten kolega okłada koleżankę Ewci i też radną. No i jak tu się zachować! Co wybrać!

Ewa śpiewa 100 lat!

Justyny mama to ciągle poseł, a Ewunia z tego korzysta i korzystała. Grzała się przy jej mandacie jak zmarznięci Niemcy przy ognisku pod Moskwą w grudniu 1941 I dzięki Teresce trafiła na listę, a nie musiała. Pcha się do zdjęć z Hałasową od dawna i żadnej okazji nie przepuści. Sesji fotograficznych z Krzysiem nie ma żadnych, bo on bezpartyjny, czyli w polityce „Pan Nikt” Hałas Tereskę ludzie znają a Krzysia nie? W Ewci grze Tereska była ważnym ogniwem. A trzeba pamiętać, że Nieściorowa ma ambicje sięgające stołka po wójcie Gorzkowa Kasprzaku, a w zeszłym roku marzyła o starościństwie! Ta „gminna” ambicja powoduje, że chyba nie będzie się dla Justynki narażać choćby nie wiem co! Ona teraz kalkuluje, ją nazwisko Hałas już tak nie fascynuje, jak wtedy gdy trzy lata temu Teresce śpiewała 100 lat i to najgłośniej, a to było po wyborach samorządowych a przed parlamentarnymi. Dla niej to już może nie być Hałas, ale jego echo. To karta bita, a gdyby zezłościła Krzysia to ten mógłby jej nadokuczać. Bo w radzie powiatu można być w dobrych relacjach z Krzysiem pod warunkiem, że o Teresce nie mówi się dobrze. A Ewunia widzi co Krzyś potrafi. To po co się denerwować…

Boguś z Leńczukiem  też milczeli

Boguś też się nie spisał, a mógł nawet żartem Krzysia zdyscyplinować i rozładować gęstą atmosferę. Gdy chodziło o jego „osobiste ego” to w głębokim poważaniu miał Krzysia. Było tak, gdy obśmiał budowę bloków mieszkalnych na „chmielniku” I dobrze zrobił, bo to szaleństwo. Krzyś się przez to zagotował jak szybkowar, bo to było jego „Opus Magnum”. Leńczuk, do którego kierowano pytania też milczał i tylko odrzekł, że odpowie na piśmie. Mógł na gorąco skomentować, ale, że Justynka nieraz milczała jak jego „przypiekali” to, co się będzie wychylał, i niech się ona martwi i paznokcie obgryza.

Za Szpaka to było!

Z rządów Szpaka pamiętam taki obrazek. Na sesji Jędrek Kmicic będący w opozycji zapytał; czemu młodzież z powiatu idzie do szkół poza powiat. Szpak mu odpalił: a jak ty byłeś wicestarostą to jak było? Co nie pamiętasz? Andrzej! Za chwilę Henio Czerniej dorzucił: No właśnie, zapomniałeś!? No i tyle było ze zrywu Kmicica, udusili, go jak kot wróbelka, i ani zipnął. No i to było wsparcie! A dziś króluje zasada: jeden za wszystkich i każdy za siebie.

 

Towarzystwo z PiS jest zatomizowane, „rozdupcone” na indywidualne jednostki. Przypominają drużynę futbolową, która wchodzi na murawę, ale każdy ze swoją piłką, a ta może być tylko jedna! Do tego każdy chce grać w ataku i strzelać gole! Dlatego pakują ją do najbliższej bramki i mniejsza o to, że to ich własna. Jeszcze krzyczą na własnego trenera. Takie towarzystwo. Poziom wzajemnych uprzedzeń i animozji już dawno przekroczył stany alarmowe. Jeśli się na to nałoży własne „interesiki” i „ambicyjki” to wyłania się obraz surrealistyczny jak z bohomazów Picassa. Justynka Przysiężniak to dobra dziewuszka, miła spokojna i z uroczymi piegutkami na nosku. Jest też naiwna politycznie i nie jest „charakterna” To ostatnie w polityce jest potrzebne jak tlen. Do matki i posłanki z tą cechą się nie upodobniła, bo Tereska potrafiła i Szpakowi nawtykać. A koledzy zostawili ją w potrzebie, wręcz książkowo, słowa wsparcia nie dostała. Nie ona jedna, bo Gołąb i Ewa Kowalik tak samo skończyli. Tylko tu kto inny miał „pomagać” Dlatego wypada to wszystko, co spotkało Justynkę Przysiężniak ze strony kolegów podsumować cytatem z bajki Ignacego Krasickiego „Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”

 

23
10

4 komentarze do “O przyjaźni w powiatowej „łaźni””

  1. Ot nastał i koniec, od samego początku. Już od samego początku powstania tej wątpliwej merytorycznie i moralnie koalicji było wiadomo, że w pewnym momencie to wszystko runie jak domek z kart. Coraz niższe notowania PiS w sondażach i widmo przegranej w wyborach, gdzie po wyborach nie da się zapewne zmontować koalicji z większością parlamentarną, działają na niektórych w powiecie jak dźganie rozżarzonym gwoździem w 4 litery. Niestety, nie ma żadnej alternatywy . Ujął bym to tak – obecna władza w powiecie nie jest dobra, ale konkurencja jest jeszcze gorsza. Nie wiem, na co gra te kilka osób, które uprawiają na sesjach cyrk za trzy grosze. Podpowiem jednak, że łaska wyborców na pstrym koniu jeździ i wiele osób po wyborach samorządowych może zapukać do drzwi Urzędu Pracy w poszukiwaniu innego zajęcia, niż na sesjach puste zadęcia. To co się wyprawia, to już nie jest niesmaczne, to jest po prostu bezdennie głupie. Wiele koniecznych inwestycji i inicjatyw leży odłogiem, bo jakies indywiduum uprawia sobie podjazdowe wojenki z każdym, kto się napatoczy. Rozejrzyjcie się dookoła, co robią inne powiaty – Krasnystaw to skansen i coraz bardziej odstaje od reszty województwa. Coraz bardziej jestem za tym, aby środkiem miasta puścić ze 3 linie CPK, a co, a resztę wynająć traktory i zaorać.

    18

    5

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *