Marek Nowosadzki „jeszcze wicestarosta”, a wkrótce wedle wszystkich znaków na ziemi i niebie „lokajczyk” u ormowca Szpaka i esbeka Jelonka – bo takich sił kroi się nam koalicja w powiecie „zwlókł” się po dwóch dniach z „łoża boleści” i wysmarował w środę 10 kwietnia podziękowania dla swoich wyborców.
Wyborców, którzy mu się jeszcze ostali, bo z 889 głosów, których naskubał w 2018, startując z PZK, teraz „przekonał do siebie” zaledwie 492 po drodze, gubiąc 397. I to jest dla niego – wielkiego estety, arbitra elegancji, pielęgnującego fioła na własnym punkcie – prawdziwa katastrofa wizerunkowa.
Przezornie przemilczał, że ledwo przelazł tudzież wczołgał się niemiłosiernie poobijany z rozkwaszonym nochalem w jednym bucie bez portek, z rękawem oberwanym, umorusany przy tym, jak nieboskie stworzenie do upragnionej rady powiatu przewagą „zaledwie” 5 głosów nad Jakubcem Andrzejem. Nic, w tym „zdobywaniu mandatu” nie było heroicznego i zgodnego ze scenariuszem, jaki obmyślił i doświadczał w poprzednich wyborach. Takiej „łaźni” Mareczek nigdy nie zażywał.
To była „rzeźnia” na jego własnym podwórku, a powtarzałem mu, że to nie będzie spacer tylko „krew i flaki” Nie wierzył tylko odpowiadał buńczucznie, że każde wybory są takie i jest spokojny. Widać zbaraniał ze strachu, a spokojny nie był na pewno. Dlatego podziękowania są utrzymane w duchu „ciszej nad tą trumną” i zapomnijmy o tym!? I zwycięzców się nie sądzi i rozlicza! Wiadomo z nich, tylko że Mareczek żyje, ale co to za życie!?
Wolałby o nocy z 7 na 8 kwietnia zapomnieć, a jest o czym… Jeszcze o godzinie 3 nad ranem Nowosadzki był w stanie „politycznej śmierci klinicznej” i na progu unicestwienia. To Jakubiec był radnym powiatowym, mając kilkanaście głosów przewagi! Ale gdzieś po czwartej, kiedy spłynęły wyniki z ostatniego miejskiego okręgu to „krążenie zostało przywrócone”.
Ale co się napocił to jego i w sumie dobrze mu tak, bo empatią to nie grzeszy i jak współczuje, to najczęściej sobie. Życia poza samorządem nie widzi i siebie uważa za „wybranego spośród wybranych”. Jakby mu położyć przed nosem szyneczkę i kiełbaskę, to nie tknie!? Będzie miauczał za kawiorem, taki rozpuszczony! Z trójki rządzącej powiatem – Leńczuk starosta, Boruczenko – przewodniczący rady i on wicestarosta – tylko jemu kroniki zanotowały katastrofalny „spadek zaufania”, bo jak wyżej z 889 poleciało na 492. Tamta dwójka wykręciła „rekordowe”, jak na nich wyniki – kolejno 885 i 1111… a dlaczego to już inna rzecz. Tylko Nowosadzki nie przekuł swojej pozycji na wynik, ale jak się jest „ polityczną ciamajdą” i intrygantem bezmyślnym to inaczej być nie mogło.
Co charakterystyczne to Nowosadzki siedzący w samorządzie od 1998 roku nie potrafi zbudować własnego zaplecza politycznego w sensie „partyjnym”. Opierał się na politycznej żebraninie i wzbudzaniu u elektoratu odruchu współczucia. Powinien w PZK karty rozdawać i być drugą nogą tak jak Jakubiec był pierwszą. On tymczasem ląduje „między nogami” i często cudzymi. Kiedyś to były „nogi” Platformy Obywatelskiej, z której startował dwa razy, a teraz „nogi” Trzeciej Drogi. Taką ma widać „umiejętność budowania”, że co wybory jest nerwówka i obgryzanie paznokci – czy będzie dla niego komitet? A jak będzie, to kto mu pomoże wieszać plakaty?
W 1998, kiedy zaczynał samorządową przygodę jeszcze jako mało znany nauczyciel z Zakręcia. Wtedy zdobył 207 głosów, startując z PZK, choć to się inaczej, ale podobnie nazywało. W tamtych czasach był uosobieniem niewinności i ogłady. Bo młody wypachniony i taki „przytulaśny”. Miał 34 lata i czarną czuprynę!
Za cztery lata w kolejnych wyborach 2002 został znów wybrany 407 głosami, startując z „trójki”. W tych wyborach na liście był również „Ciaputek” alias Leńczuk, który zebrał 409 głosów i również się wgramolił do rady powiatu.
W wyborach 2006 roku poparcie Mareczkowi wystrzeliło, bo 775 nieszczęśników dało się oczadzić, głosując nań startującego z „jedynki” w miejskim okręgu z PZK. Od razu widzimy, czym są właściwe, bo biorące miejsca. W tej kadencji został przewodniczącym rady i trwał tak do 2018 roku. Swoją nominację na to stanowisko bardzo przeżył, a stanowisko pokochał, bo wiązało się z większym uposażeniem i łażeniem po uroczystościach, na których nie dość, że witają, to jeszcze karmią.
W następnych wyborach Nowosadzki zaczął objawiać swoje słabości charakteru, bo jak wyżej nie potrafił czegoś zbudować wkoło siebie, będąc przewodniczącym. On chyba podjął wtedy decyzję, że w powiecie zostanie na zawsze. Dlatego wlazł „między nogi” Platformy Obywatelskiej i plątał się tam dwie kadencje. W pierwszej z nich, w 2010 roku startował z ich list i pozycji numer 4. Wtedy miał 592 głosy, ale się „zakolegował” na liście z podporucznikiem Piotrem Waldemarem Jelonkiem, który również zdobył mandat z dwójki-394 głosy… To wtedy Jelonek wieszał swoje plakaty vis-à-vis II LO na balustradach balkonów by demonstrować Nowosadzkiemu bezwzględność. Do tego były jeszcze umizgi Jelonka do „kopaczy” w Starcie Krasnystaw.
Być może to przebywanie pod „jednym dachem” z byłym esbekiem spowodowało, że dziś Marek przyjmie w koalicji funkcję „lokajczyka” bez większych oporów, a nawet wycałuje go po rękach. To się w jego świecie nazywa tolerancja i „kultura”.
Potem były wybory 2014 i znów z list Platformy, tu startował z „trójeczki” i wyskubał 616 głosów. W międzyczasie, bo jakoś w czerwcu 2014 złożył papiery w konkursie na dyrektora I LO, i wtedy mógł radykalnie zmienić swoje życie polityczne, ale się wycofał, bo jest trzęsiportek.
No a potem w 2018 po długiej tułaczce reaktywowano PZK i Marek na fali poparcia dla zmian i poparcia PiS wydłubał 889 głosów… by po 5 latach sprawowania urzędu wicestarosty jako koalicjant PiS stracić z tego 397 i ledwie przeżyć eksperyment z Trzecią Drogą. Tak mu zleciał żywot „politycznej jemioły”, aż do tych „wyjątkowych wyborów” w tym roku…
A teraz będzie przewodniczył radzie powiatu przez połowę kadencji pod ormowcem i ubekiem. Tak! To nie żart tylko tak się strony umówiły, że będzie „rotacja” i Nowosadzki będzie „naszą Hołownią” Wrócił tym samym do „ustawień fabrycznych”, gdzie „pejcz, pała i ruganie co krok”…
Tak czy siak, to ocalał dzięki pięciu głosom, dlatego tytuł jest taki, a nie inny. W przeciwieństwie do zwierzaków, szczególnie tych futerkowych, którym wprowadzenie „piątki” ocaliło życie co prawda na krótko, bo się PiS z tego wycofał, to Nowosadzkiemu dopisało większe szczęście. Jemu „piątka” wyborców dała ocalenie na stałe, a przynajmniej na najbliższe pięć lat. No i jeszcze jedno Marka łączy ze światem fauny futerkowej trzymanej w klatkach. Bo można się pokusić o wniosek, że jest „w swoich odruchach” przedstawicielem kilku ich gatunków. A których, to już zostawiam czytelnikom do wyboru…
Jak widać wicestarosta to pancernik a nie żaden futrzak. Ostał się i oparł się nawet niniejszemu redaktorowi. A nawet dwom. Maładiec – po polsku zuch.
Dziwne, że niektórzy nawet słotówki, nie mówiąc już o żelaznej walucie, nie chcieli zaryzykować na Niego postawić. Oj mylili się !!! A teraz, srogo zawiedzeni jego wejściem do rady powiatu, nic już oryginalnego nie są w stanie upichcić, tylko serwują do zrzygania się, te stare, łykowate kotleciny ze starej szkapy na zdechnięciu, co najwyżej włażące w zęby. Charakterystyczną cechą pancernikowców jest pancerz ochraniający ciało. Także z tym poobijaniem, rozkwaszonym nosem i czym tam jeszcze, to zwykła ściema i naciąganie, żeby zgadzało się z dotychczasową linią pisma. Zaprawdę powiadam wam – pancernik. Szkoda na niego fatygi. Ostał się i ma szanse iść mocno do przodu. Nie radziłabym wstawiać go przedwcześnie w ormowsko-esbeckie koleiny.
Dajże spokój „Ola”! Gdzie ty oczy masz? Na sesji 25 marca wszyscy widzieli, jaki ma „pancerz aktywny” ten „pancernik” Przecież się wstrzymał przy głosowaniu apelu do starosty o odwołanie konkursów w szkołach. To ja ci przypomnę, że 5 marca ten „pancernik” na posiedzeniu zarządu powiatu był za konkursami w tej kadencji rady, czyli na sesji był przeciw sobie, nie wspominając już o tym, że kolegów nauczycieli wystawił do wiatru. Ale teraz to już wróci do szkoły to się będzie musiał ze wstydem i pogardliwym wzrokiem „ciał pedagogicznych” sam zmierzyć. Pancernik z niego to jest, ale z bibuły albo budyniu😂😂😂
Aby zasłużyć na miano „pancernika” trzeba mieć charakter, a nie być sprzedajną łajzą, która fajta we własne gacie przed starym ormowcem. Dla niego byłoby lepiej, gdyby nie wszedł do rady. To, że się do niej dostał zawdzięcza lenistwu Jakubca, bo dupy nie ruszył w czasie kampanii. I za ormowcem i ubekiem poleci, bo to dureń sprzedajny i łajza😁
Panie Marku N.
Czytać hatko co o Panu piszą. Przejdź Pan na jasną stronę mocy. Jednym pociągnięciem zdmuchnie Pan te epitety a nawet może i wdzięczność sobie zaskarbi, kiedy to dzięki Panu władzę odzyska druga strona a i Pan na tym zyska więcej niż to co po degradacji Panu zaoferowano. Pan ma taki ładny garniturek w ciemnogłębokim kolorze niebieskim. Bardziej on pasuje do kolorystyki strony do której Pan może przejść niż do milicyjnych niebieskości.
Niech siedzi u Szpaka, nie miał Janusz „syna” to teraz ma. A my mamy ilustrację jak z przypowieści „O SYNU MARNOTRAWNYM” Wrócił do swoich i niech tak już zostanie…😂