Jeśli chodzi o świąteczne życzenia uznaję się za „pokonanego” i muszę ustąpić pola. „Ubiegł” mnie, w tym Janusz Szpak, który złożył je „Urbi et Orbi” na ostatniej sesji 19 grudnia. Dlatego moje „wysiłki” są bezcelowe, bo tego „bezklasowego występu” nie przebije nic. A takie „bezczelne występy” odbierają wiarę w człowieka… Brak słów… Muszę dojść do siebie po tym „bezczelnym widowisku” Mogę to tylko skomentować, bo to już mi wypada jako adresatowi. Janusz naopowiadał o magii tego czasu i o tym, żeby dziecina błogosławiła i o refleksji wspomniał. Puste słowa bez żadnego głębszego przesłania oklepane do granic przyzwoitości, bo słowa jednak mają moc, tylko nie w każdych ustach… i żeby coś znaczyły muszą płynąć z głębi serca. Bo to przecież on sam na tej samej sali tylko w innym miejscu toczył pianę, wrzeszczał, czytał anonimy plugawe jak jasna cholera, w których pomawiał Bogu ducha winne kobiety i do tego beczał jak koza… a to już jest rycie w dnie, na które się upadło. I gdzie wtedy było jego sumienie i gdzie było teraz. Ciekawe, czy Janusz refleksję „popełnił”, kiedykolwiek na sobie, bo kto jak, kto, ale on powinien zadumać się nad swoim postępowaniem. Teraz z mównicy kraśnieje, bo ma to, co chciał, czyli „władzę”, dla której odzyskania robił to wszystko, o czym wspomniałem. Czy to uchodzi i czy to się, aby nie gryzie jak te szczury w worku, o których co rusz opowiada robić jedno po drugim, jak gdyby nigdy nic? I dlatego, ile te życzenia warte? I albo było nie toczyć piany przez pięć ostatnich lat albo dać sobie spokój z polityką i odpuścić starostowanie, bo on już spełniony emeryt i do tego „stypendysta ZUS”, Ale pomarzyć o tym, żeby on tak rozumował, a gdzie tam!? Widać dobry smak i etyczną stronę tego wszystkiego ma gdzieś, ale jak ma gdzieś to mnie, to razi i z obrzydzeniem odwracam głowę i uciekłbym przez okno tak samo jak kiedyś miał na to ochotę Zbigniew Herbert. Patrzeć i słuchać tego nie mogę, bo wiem, kto on jest, a wy drodzy rodacy to jak tam sobie uważacie. Jezus i magia tych świąt z tym nie ma nic wspólnego, a są jedynie wykorzystywane, bo są z tego jakieś polityczne konfitury. Niestety nasza polska dusza polityczna jest tak samo płytka, jak i polski katolicyzm chrześcijański. My tak rozumiemy, czym jest państwo i polityka, że wybieramy takich Januszów. A przecież chrześcijaństwo jest pięknie racjonalne tylko trzeba je rozumieć, a nie się po nim „ślizgać” Państwo i naród to nic innego jak rodzina, a jak tak, to jak my się wzajemnie traktujemy? My byśmy unicestwili własną rodzinę, żeby tylko dopiec innej rodzinie. Skąd takie podejście? A z powierzchownego zrozumienia wszystkiego, co wkoło…
Bo ja mam wrażenie, że przez to Jezus w Polsce, co rok się rodzi, ale nigdy nie jest mu dane dorosnąć do choćby 12 roku życia. Większości pasuje to dzieciątko, bo małe dzieci jeszcze nie mówią. Jakbyśmy mu pozwolili dorosnąć, to pewnie by coś powiedział i może niektórych ta perspektywa przeraża. Co by wtedy usłyszeli o sobie?