TERESA HAŁAS: NIE BĘDZIE MI NIKT PROSTOWAŁ KRĘGOSŁUPA

Próbował Cichosz do spółki ze Szpakiem i Zielińskim wysiudać Tereskę z mandatu poselskiego. Teraz Kaczor próbuje, ale twarda Tereska jak dębowa deska. Tak o posłance z gminy Izbica dziś piszą😉😉😉

 

We wczorajszym proteście rolników w Warszawie uczestniczyła Teresa Hałas, posłanka PiS i przewodnicząca Solidarności Rolników Indywidualnych, która zagłosowała przeciwko tzw. „Piątce dla zwierząt”, za co została zawieszona w swoim klubie parlamentarnym. – Ja zawiodłam się na zachowaniu tych naszych przywódców gorzej niż wy. Nie było dialogu, ustawa miała przejść w jeden dzień, gdzie minister rolnictwa nie widział jej na oczy i został zawieszony razem z nami wszystkimi – powiedziała parlamentarzystka przed Pałacem Prezydenckim.

 

– Pomimo tego co czuję i wiem, co może mnie spotkać, dzisiaj jestem z wami, bo z wami jest Solidarność RI. Jesteśmy razem. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że ta ustawa nie powinna być procedowana w ogóle w takim kształcie i nikt z nas nie miał wątpliwości, żeby tutaj, dzisiaj wesprzeć naszym logiem Solidarności RI, kiedy za rok skończymy 40 lat. Ja jestem starym działaczem i mój PESEL też nie jest już młody, i nie będzie mi nikt prostował kręgosłupa. Wiedziałam jak ma się zachować w tym momencie. Pamiętam jako dziecko, że mój ojciec siedział w więzieniu za to, że zabił cielaka i dał dzieciom. Pamiętam też, że w latach 80 jako młoda działaczka byłam szkolona przez starszych jak poprowadzić do godności i wolności człowieka. My dzisiaj walczymy o godność wsi polskiej. To jest wielkie wyzwanie. Teraz od nas zależy, czy potrafimy to unieść na naszych chłopskich rękach. Cieszę się, że są dzisiaj z nami politycy, którzy deklarują się z pomocą i znają potrzeby polskiej wsi. Ja zawiodłam się na zachowaniu tych naszych przywódców gorzej niż wy. Nie było dialogu, ustawa miała przejść w jeden dzień, gdzie minister rolnictwa nie widział jej na oczy i został zawieszony razem z nami wszystkimi. (…) Pomimo tego, że jestem posłem z Prawa i Sprawiedliwości, którym się bywa, człowiekiem należy zostać do końca – mówiła wczoraj do protestujących rolników Teresa Hałas.

Źródło portal  cenyrolnicze.pl

25
18

Lepiej późno niż wcale, ale…

 

Na łamach „Dziennika Siennicy” upominał się o renowację nagrobka Kazimierza Preissa Mirosław Kaczor. Na sesjach rady gminy Andrzej Korkosz. Dziś obaj mogą mieć satysfakcję, bo nie milczeli. Tylko mówili głośno. W przeciwieństwie do zwolenników wójta. Ci filozoficznie dumali, bo to temat niewygodny. 

 

Wreszcie drgnęło coś w tej materii i miłościwie panujący wójt Leszek Proskura na ostatniej sesji rady gminy 11 września, rozdawał takie jak wyżej ulotki. Wynika z nich, iż władze „Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Siennickiej” wreszcie ruszyły rzyć i zajrzały do własnego statutu. A tam zostało napisane, że ich zadaniem jest kultywowanie tradycji patriotycznych, historii regionalnej i krzewienie kultury.

I tak jak w tytule lepiej późno niż wcale, ale…Jednak naszą uwagę zaprząta to „ale”. Zatem parę gorzkich słów. Stowarzyszenie istnieje ponad 10 lat. „Ale” Nagrobek Preissa liczy ponad 100 lat, niszczeje co najmniej od kilkudziesięciu. To że można było go odnowić dużo wcześniej, bez stowarzyszenia nie ulega żadnej wątpliwości. „Ale” dopuścić do takiego stanu to wstyd dla wójta „ale” i dla miejscowego proboszcza. „Ale” gdy powstawało Stowarzyszenie to jednym z pierwszych posunięć winno być ogłoszenie składki, zbiórki na właśnie ten cel. „Ale” czekano ponad 10 lat… w tym czasie szefowa stowarzyszenia regularnie wręczała siennickie „Oskary” na „Opłatku Ludowym” w asyście wójta. „Ale” można dojść do wniosku, że kiedy wyczerpała się formuła „Opłatka Ludowego”, gdy brakło chętnych do odebrania statuetki. Ktoś poszedł po rozum do głowy i wreszcie, nie bez naszego skromnego udziału. Przypomniał sobie o kupie gruzu na cmentarzu, która jest dziedzictwem. Pod którą spoczywa donator Kazimierz Preiss. „Ale” to, że oddał kawał ziemi pod cmentarz było wiadomo od zawsze… Dlatego powiedzieć, czy napisać, że w Siennicy wszystko na łbie stoi, to nie przesada „ale” stwierdzenie faktu. „Ale” może to zasługa zmiany władz Stowarzyszenia? Choć na oficjalnej stronie tegoż nadal figuruje Feliksa Głowacka, ta od „naręczy kwiatów i opłatkowych wiwatów” „Ale” tego nie wiadomo na pewno. Strona „Stowarzyszenia” to też ciekawostka. Ponoć kiedyś były na nim fotorelacje z działalności „Teatru Pokoleń”. Obecnie w tej materii zionie pustką a najwcześniejsze wzmianki o działalności sięgają roku 2017… Co robiono przez 8 poprzednich lat? Nie wiadomo…Na przykład statut jest z 2011 r a był wcześniejszy, bo tak wynika z zapisu. Sprawozdania finansowego, jakiegokolwiek- brak. Kiedyś było jedno, jakoś tak z pierwszego roku działalności. Tak że, lub „ale” wszystko jest po siennicku z siennickim charakterem. Ma Preiss oprócz kupy kamieni i kupę szczęścia, że ktoś z piewców „Ziemi Siennickiej” przypomniał sobie o nim. „Ale” nic tego nie zmieni, albowiem wstyd już jest i pozostanie, że tyle musiał czekać a nagrobek doprowadzono do takiego stanu.

Zdjęcie z czerwca tego roku. Jak widać otoczenie pomnika utrzymane w charakterze rezerwatu. Wstyd…

 

 

Prosi o westchnienie do Boga…Zazwyczaj tak donatorzy prosili żyjących o pamięć. Dbałość o pomnik była w domyśle, albowiem jedno wynika z drugiego.

A to już bez komentarza…

 

PS. Dla kontrastu Panie wójcie i tego, że można… Radny Korkosz w swojej wiosce z mieszkańcami, zabiegali i to skutecznie o remont i odnowienie kapliczki oraz wioskowej krynicy. Z tej ostatniej od wieków czerpano wodę. Była więc naturalnym centrum wioski. Jak widać można i wcale nie trzeba czekać 10 lat czy nawet 30 i być wójtem. Wystarczy tylko żeby się „chciało chcieć” I jak na dłoni widać, kto i jaki ma stosunek do przeszłości. Może pora, Panie wójcie, po 30 latach zadbać wreszcie o dziedzictwo? Wszak pomniki swojej urzędniczej „hwały” – remizy, już Pan odnowił i zrewitalizował.

30
8

PGE to za mało…

Stadnina w Janowie Podlaskim. Prezes Marek Gawlik podał się do dymisji. Ma już następcę

Marek Gawlik nie jest już prezesem stadniny koni w Janowie Podlaskim. Podał się do dymisji. W piątek zastąpił go na tym stanowisku Lucjan Cichosz, były senator i poseł PiS. To już piąty prezes stadniny od 2016
Stadnina w Janowie Podlaskim. Prezes Marek Gawlik podał się do dymisji. Ma już następcę

Stadnina w Janowie Podlaskim. Prezes Marek Gawlik podał się do dymisji. Ma już następcę (PAP, Fot: Wojciech Jargiłło)

Gawlik stadniną w Janowie Podlaskim kierował zaledwie od 5 miesięcy – od początku kwietnia. Dlaczego zrezygnował?

– To szersze zagadnienie. Nie mogłem dłużej funkcjonować na tym stanowisku. Sam złożyłem rezygnację, powody były różne, ale nie mogę o nich mówić – stwierdził w rozmowie z portalem dziennikwschodni.pl Gawlik.

Gawlik rezygnację złożył w poniedziałek. Została ona przyjęta. Od piątku na stanowisku prezesa zastąpił go były senator i poseł PiS Lucjan Cichosz.

Cichosz, jak przypomina portal dziennikwschodni.pl, był przez krótki czas kierownikiem stadniny koni w Białce, wcześniej był również przewodniczącym rady nadzorczej Zamojskich Zakładów Zbożowych.

W styczniu br. Cichosz na wniosek ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego został członkiem Rady Rolników. Kilka dni temu trafił też do rady nadzorczej PGE Dystrybucja.

Tymczasem prokuratura w Lublinie, jak informuje TVN24, wszczęła postępowanie ws.nadużycia uprawnień, niegospodarności i znęcania się nad zwierzętami w stadninie koni w Janowie Podlaskim. Zawiadomienie w tej sprawie złożyli posłowie Lewicy.

Źródło: Wirtualna Polska za: dziennikwschodni.pl

10
5

O pracy w PGE dowiedział się z Onetu? Były parlamentarzysta PiS w radzie nadzorczej

 

Były poseł i senator PiS Lucjan Cichosz wszedł w skład rady nadzorczej PGE Dystrybucja S.A. Jego kandydatura została pozytywnie zaopiniowana już 31 sierpnia przez Radę do spraw spółek z udziałem Skarbu Państwa i państwowych osób prawnych. Jego nazwisko pojawiło się już także na stronie internetowej PGE Dystrybucji. Tymczasem były polityk w rozmowie z Onetem nie potrafił odpowiedzieć na pytanie o swoje zajęcie w państwowej spółce.

– Zaskoczył mnie pan, bo dziś dopiero zobaczyłem, że mam jakieś zaproszenie. Nie wiedziałem, że mnie wybrali. Teraz już wiem. Nie byłem jeszcze na żadnym posiedzeniu rady – mówił. Dziennikarze Onetu musieli dowiadywać się szczegółów od rzecznika prasowego PGE Dystrybucji. – Pan Lucjan Cichosz został powołany w skład rady nadzorczej PGE Dystrybucja w dniu 4 września 2020 r. – przekazał.

Kompetencje Lucjana Cichosza? – Zdałem państwowy egzamin z nadzoru nad spółkami skarbu państwa. Byłem członkiem i przewodniczącym rady nadzorczej Zamojskich Zakładów Zbożowych. Jakieś doświadczenie z zarządzania mieniem skarbu państwa jest – mówił.

8
6

Z przymrużeniem oka o secesji Domańskiego

Radny Domański poczuł polityczny zew krwi i się zdeklarował. Stwierdził że siedzenie na ganku o poranku w oparach tymianku, nie dla niego…Idzie ostro do polityki a Łopiennik zyskał następnego koryfeusza, bo Sapko był pierwszy. 

Ribbentrop dogadał się z Mołotowem w sierpniu 1939 a Wałęsa z Jagielskim w sierpniu 1980. A w sierpniu tego roku, dla odmiany- radny Bogusław Domański nie dogadał się z PiS i wypisał z jego szeregów. Jak przystało na Konfederatę, którym skrycie ponoć był od dawna, zrobił secesję. Postąpił tak jak dzieci z Wrześni. Co to powiedziały niemieckim nauczycielom „Nein! Nie bedemy godoły pocierza po niemiecku!” Tylko że Boguś w tym wypadku żadnego Niemca nie miał pod ręką, więc powiedział „nein” PiS. Nie poszło o pacierz, bo ten Bogdan, sadząc po jego FB odmawia ze cztery razy dziennie i po polsku. A poszło o politykę uprawianą przez ugrupowanie Kaczyńskiego. Ta jego zdaniem, szkodzi Polakom. Czyn Bogdana jest „bardzo Domański” i istnieje całkiem realna obawa, że Konfederacja będzie miała tyle z Bogdana pożytku co i PiS. Ma nasz secesjonista nieodpartą chęć gry tylko na siebie. Lubi brylować i błyszczeć. Pod tym względem przypomina Arjena Robena, kiedyś zawodnika Bayernu Monachium i reprezentacji Holandii. Słynął w ząbek czesany Holender z tego, że rzadko podawał piłkę kolegom. Wszystkie akcje chciał kończyć sam. Klęli go za to do spółki z trenerem- równo. Albowiem piłka kopana i polityka to gry drużynowe.

Z nami jedzie Krzyś…Tyle mówi komunikat w lewym rogu tylnej szyby auta ze zdjęcia. Daj Boże żeby ten Krzyś z auta jeździł długo i szczęśliwie. Albowiem  powiatowy Krzyś  Zieliński już nie jeździ tyle, że z PiS. A ściślej z klubem radnych PiS. Popędzili go zimą, jakoś tak w styczniu. Szczęściem ta była ciepła, to nic sobie nie odmroził. To tak gwoli przypomnienia i w nawiązaniu do secesji Bogusia Domańskiego. Co ciekawe to Boguś nie zrezygnował z członkostwa w klubie radnych PiS. Mandatu radnego, który zdobył startując z ich listy też raczej się nie zrzeknie. Zatem Boguś z PiS jedzie, ale nie w aucie. Tylko jak ta lalka na masce auta wiozącego młodych do ślubu. Wszak jest na nowej drodze życia. I nie szkodzi, że politycznego.  

 

Nie zawsze smykałka do biznesu-interesu przekłada się na sukces i zmysł polityczny. Ma Bogdan niezależność finansową i spore pieniądze. Może chce iść ścieżką Jakubiaka i Palikota?  Tymczasem najwięcej radości przysporzył Bogusław lokalnemu PSL. Cieszą się z jego deklaracji Zając Marcin, były menadżer oświaty Sapko i nie tylko. Jednocześnie Domański zachęca do wstępowania w szeregi Konfederacji. Wszystko  opublikował na swoim profilu FB. Szczerze powiedziawszy to polityka Domańskiemu jest zupełnie nie potrzebna. Drugim Jakubiakiem nie będzie, bo mimo tego, że ma pieniądze to jednak nie tak duże jak wspomniany. Bogdan nie jest mówcą, tłumów nie porwie. Trudno mu będzie zawartość remizy na Dobryniowie poderwać z taboretów i uwieść. Poza tym z Łopiennika najbliżej do Fajsławic a nie na Wiejską. Może Bogdan nim w politykę poszedł to na mapę nie zerknął? Ale dzięki niemu robi się w powiecie zabawnie. A dziadunio Szpak jak na te salta patrzy to pomyśli- „Do stu tysięcy funkcjonariuszy ORMO. Toż to anarchia! Za moich czasów tak nie było!” Na zakończenie warto pamiętać, że często z takimi deklaracjami bywa tak jak z samogwałtem. Albowiem dzieci z tego nie będzie a jedynie sobie można zrobić dobrze. A może od początku o to chodzi, by się jedynie dowartościować?

 

 

PS. Panie Bogdanie by zwiększyć liczebność Konfederacji i jednocześnie zdobyć uznanie jej władz. Proponuję wszystkich pracowników swojej firmy zapisać w jej szeregi. Ale musi ich Pan wcześniej wypisać z PiS. Oczywiście przy założeniu, że  byli zapisani. Abstrahując od pańskiej secesji to z reguły pracownik jest zwolennikiem PiS a przedsiębiorca Konfederacji. Tym samym będzie Pan jak owieczka w stadzie wilków. Albowiem tym pierwszym zależy na wyższych zarobkach a drugim na większych zyskach. Pytanie jest w związku z tym takie… Po co Panu ta polityka?

33
12

Potrzebna pomoc

 Przejdź do strony zbiórki

Alan Kisiel
8 dni do końca
WSPARŁO 1 130 OSÓB
79 119 zł (30,64%)
BRAKUJE JESZCZE 179 072 ZŁ
ZBIÓRKA NA CEL
Operacja kręgosłupa w Czechach, transport medyczny

Alan Kisiel, 15 lat

Krasnystaw, lubelskie

Skolioza IV stopnia

Rozpoczęcie: 19 Maja 2020
Zakończenie: 31 Sierpnia 2020

Wielu specjalistów, mnóstwo różnych sposobów leczenia, aż wreszcie informacja, że w Polsce nie ma dla niego ratunku. Mamy to napisane na oficjalnym dokumencie medycznym z pieczątką i podpisem. To nie jest żaden wymysł, czy inna fanaberia. Najbliższym miejscem, gdzie mogą pomóc Alanowi, jest czeska klinika w Brnie. Wiąże to się jednak z ogromnym wydatkiem, a nasz wniosek o dofinansowanie z NFZ przepadł. Dlatego musimy prosić Was o pomoc… Jego kręgosłup jest już wygięty o ponad 140 stopni…

Alan Kisiel

Nasza walka o zdrowie i sprawność syna rozpoczęła się, kiedy Alan miał 7 lat. To wtedy zauważyliśmy skrzywienie kręgosłupa i podjęliśmy pierwsze kroki, żeby coś z tym zrobić. Skolioza to jednak bardzo trudny i wymagający przeciwnik, a specjalistów dziecięcych, którzy zajmują się tą dziedziną w Polsce, można policzyć na palcach jednej dłoni.

Skrzywiony kręgosłup niesie za sobą całe mnóstwo dalszych komplikacji. Oprócz bólu i wstydu z powodu dziwnego wyglądu chory cierpi również przez nacisk na narządy wewnętrzne, takie jak płuca czy serce. Co gorsza, wada cały czas się pogłębia, a Alan przecież cały czas rośnie. Nie wiemy, jak długo jeszcze wytrzyma, a nieprzespane ze strachu noce stały się naszą przykrą codziennością.

Mój syn ma 15 lat, a ja modlę się, by jak najszybciej udało się go uwolnić od koszmaru, jakim jest skolioza. Operacja jest pilnie potrzebna, a w Polsce nie ma ośrodka, który mógłby się podjąć skutecznego i bezpiecznego leczenia operacyjnego. Szansą dla Alana jest operacja przeprowadzona przez profesora Martina Repko w Brnie w Czechach. Koszt takiego zabiegu przekracza nasze możliwości finansowe, a po operacji trzeba wrócić specjalistycznym transportem medycznym.

Chcę ratować moje dziecko, a nie mam pieniędzy, które sprawią, że będzie bezpieczny, a jego życiu nic nie będzie grozić. Proszę, pomóż! Dla matki nie ma nic ważniejszego od zdrowia i życia jej dzieci! Tylko wspólnymi siłami może nam się udać. Alan tak bardzo was potrzebuje. 

Mama Alana

17
0

Boguś czasem Linda

Co powstanie ze skrzyżowania budowlańca z aktorem amatorem? Odpowiedź brzmi-Boguś Kargul do tego radny. Poniższy tekst jest poświęcony meandrom filozoficznym i przewlekłej jak katar sienny niespójności naszego Więcławskiego. Za zawiłości niektórych fragmentów z góry przepraszam. Ale to Boguś w czystej formie. Będzie z żartem i  przymrużeniem oka. No to odpalamy betoniarkę…

Radny Boguś Kargul to samorządowy samouk-samorodek. Politycznie zrodzony z piachu i cementu w akompaniamencie terkoczącego wieńca od rozklekotanej betoniarki. To były budowlaniec, który o robocie ma pojęcie. Ale o tym później. Mularz, jak to się drzewiej mówiło… Jest najznamienitszym płodem borowin maciejowskich. Umysłowość renesansowa, horyzonty jak ukrainne stepy. Tym samym pszenica, rzepak i buraki muszą Boguniowi z drogi schodzić.

Myślimy Boguś, mówimy droga

Z tymi ostatnimi jest problem, szczególnie gdy jadą na naczepie rozpędzonego tira przez „jego Maciejów i po jego drodze”. Po drodze, którą Banach wybudował a w opinii wielu spartolił. Ta asfaltowa fuszerka urosła do rangi symbolu w Bogusia gadaninie. Gdyby technicznie było możliwe, to Boguś, by asfalt zwijał po 22.00. Gdyby nie ona, Kargul nie miałby powodu do systematycznych wrzasków i sens jego istnienia jako radnego -zbawcy wsi byłby zagrożony. Gdyby ktoś wpadł na pomysł uszlachcenia Bogusia, tak jak w Anglii. To Boguś miałby w herbie drogę z połamanymi poboczami i z burakiem na asfalcie. Przez tyle lat „drogowych wrzasków”. Choć Boguś szumnie te działania nazywa „walką o cywilizowany wywóz buraka” I trzeba przyznać, że dość zgrabnie to brzmi. Otóż przez cały ten czas, Boguś niczego w związku z tym nie sformalizował. Innymi słowy, niczego nie przelał na papier. Nie zebrał żadnych podpisów, żadnej instancji nie zaszczycił swoim problemem. Owszem chadzał do gminy, gdzie jak już wspomniano wyżej jedynie wrzeszczał na sesjach i komisjach jak baba polana ukropem, ale przecież był i jest radnym. Jeśli Boguś pisał petycje podpisy zbierał to ja z tego miejsca honor zwracam. Aczkolwiek nie przypominam sobie, żeby takie zjawisko wystąpiło na przestrzeni ostatnich lat. Kometa, zaćmienie Słońca, atak zimy w marcu, mokre lata… to i owszem, ale nic ponadto. Boguś uważa widać, że tak trzeba…Albo nie honor chodzić było do Banacha, czy Szpaka którzy wtedy jeszcze karty w starostwie i ZDP rozdawali?

Złote Maliny w dwu aktach

Na ostatniej sesji głos nasz maciejowski Perykles zabrał i plótł niestety jak mały Kazio po dużym piwie. Teraz Boguś to już nie w kij dmuchał, na sesjach obok Banacha siedzi. Jest zastępcą przewodniczącego rady gminy. Możliwe, że to sąsiedztwo tak udziela się Bogusiowi i rzutuje na sens i jakość jego wypowiedzi… Zatem Boguś wstał i zaczął…Adresatem jego żali był Andrzej Korkosz. Ten wcześniej wspomniał, że obecna władza otacza się tylko swoimi a zamyka przed nowymi. Zdaniem Bogusia na Maciejowie nie ma żadnej grupy trzymającej władzę. A wręcz przeciwnie, to oni są otwarci na przyjmowanie do KGW i OSP nowych członków. Poza tym on żadnego koryta tu nie widzi i se stanowczo wyprasza takie insynuacje. Mało tego, to jest gotów mandat złożyć, jeśli Korkosz znajdzie kogoś na jego miejsce. Boguś się nawet pochwalił, że przez rok chętnego szukał i nie znalazł. A że serce ma nie z betonu to wsi bez radnego nie zostawi, więc wystartował z wójta komitetu. Taki z niego wrażliwiec. I oczywiście jest zbulwersowany…

Nie pozostaje nic innego tylko odnieść się do tej części Bogusia wystąpienia. Kargul zapomniał już jak kilkanaście lat temu swój komitet na wsi zakładał. W jakiej aurze szedł do wyborów z ówczesnym radnym i pomazańcem wójta Kubiną? Jak wielu sarkało. Po co Kargul startuje? A on po prostu startując samodzielnie złamał pewien schemat, w którym to wójt do swojego komitetu wybiera tych co mają być radnymi. Mieszkańcy mogą jedynie przyklepać decyzję. Zapomniał lub nie rozumie, iż wybór jego a nie Kubiny był przejawem buntu i zmęczenia poprzednikiem, który realizował politykę Proskury. Wielu w Bogusiu pokładało nadzieję, że będzie niezależny. Ale czas pokazał, że to retoryczna mrzonka i Boguś dość szybko podpiął się do rydwanu wójta. W Borku w 2016 roku na spotkaniu z Kamyszem był w towarzystwie aktywu gminnego. Farsę z odznaczeniami widział…

Teraz kiedy jest wiceprzewodniczącym rady gminy, to już wręcz oficjalnie dmie w wójtowską trąbę. Sam tworzy przysłowiowy beton w kontrze do którego kiedyś został wybrany radnym. Ale to już dawno było, może nie pamięta, albo nie chce pamiętać? Ma też parę złotych za tę funkcję. Nie jest to może koryto, tak jak mu zarzucają, ale korytko na pewno… Bogusiowi umyka fakt, że 30 lat rządów Proskury i promowanie bolszewickiej filozofii -kto nie z nami ten wróg. Odcisnęło piętno na ludziach. Zapomina również o szeptanej propagandzie i zwykłym oczernianiu za plecami potencjalnych chętnych, ale i jednocześnie konkurentów.

Ale to wcale nie koniec Bogusia kwiecistych wywodów. Jak na aktora przystało, skoro był pierwszy akt, musi być i drugi. Boguś znów do Korkosza z żalem. Albowiem kiedyś Korkosz Bogusia wyśmiał. Dlaczego teraz po wsi lata i zbiera podpisy poparcia budowy chodnika w Maciejowie. Skoro wcześniej, gdy swoi rządzili w powiecie tego nie robił? Przecież, wtedy było o wiele prościej. Klimat jak to się mawia był… I gdzie Boguś był jak Banach kładł asfalt na Maciejowie? Dlaczego wtedy Boguś nie wnioskował o chodnik?

Kargul odpowiedział i szło to jakoś tak…Bo kiedyś to na sesjach był obecny dyrektor ZDP i starosta, można im było zgłosić problemy. Jakoś to było…A teraz mimo zaproszeń nikt ze starostwa ani z ZDP nie przychodzi. Jeszcze się Boguś pochwalił, że jedna radna z koalicji rządzącej powiedziała mu, że chodnika nie będzie, bo są źli na Szpaka. Nazwiska tej radnej jednak nie podał…

Znowu wypada Bogusi postawić do pionu. Otóż nikt ze starostwa nie przychodzi, bo nie musi. Szpak jak rządził to po innych gminach za często nie chadzał. Chadzał jak miał jakiś polityczny interes, najczęściej przed wyborami. A poza tym Szpak jest mieszkańcem Siennicy i odwiedziny Proskury były w jego interesie. Banach na sesjach bywał, bo był oprócz bycia dyrektorem jeszcze radnym i przewodniczącym komisji rewizyjnej. Zaś chodnik to dowód na to, że Boguś zmysłu politycznego nie posiada. Tylko pod publiczkę, jak na aktora amatora przystało, troska się o bezpieczeństwo wyborców. I co istotne, Kargul nie odpowiedział na zarzut Korkosza a plótł nie na temat. Jak jego przedmówcy przy raporcie o stanie gminy…Namachał się przy tym rękami, jak wiatrak na Sielcu. I jakby mu w dłoń kielnię włożyć i kaster z zaprawą postawić. To jak nic, przez te parę minut, co perorował, to obrzuciłby z 10 metrów bieżących ściany…

Jak Linda

Ma Boguś jeszcze jedną nieskrywaną pasję aktorstwo… Ale miewa jak każdy aktor gorsze i lepsze kreacje. Rok temu w czerwcu Boguś zagrał w horrorze. Otóż na sesję przygotował pokaz slajdów. Te zawierały fotorelację partaniny przy remoncie domu wioskowego na Maciejowie. Trza przyznać, że Kargul urządził przednie widowisko. Co chwila pokazywał obrazki, jak to się na spróchniałe drewno ocieplenie kładzie. Jeszcze to wszystko soczyście komentował. Na szczęście Proskura na sesji był nie obecny. Bo jakby był to skończyłoby się to dla niego zawałem nerwicą, pylicą i biegunką. Takiego Bogusia chce się oglądać częściej. To jest prawdziwa rola…radnego.

Reasumując Kargula to oprócz drogowych wrzasków znakiem firmowym może być brak spójności. Wynika to albo z braku wiedzy, bądź z aktorskich ciągot. Poza wszelką dyskusją jest fakt, że Boguś potrafi być pełnokrwistym radnym. Co udowodnił w czerwcu zeszłego roku pokazem slajdów. Natomiast popisy z czerwca tego roku, jak również drogowe wrzaski to już raczej aktorstwo na poziomie braci Mroczków. By pozostać w aktorskim parnasie kończymy nominowaniem Bogusia za slajdy do „Złotej Palmy”. Zaś za pierdoły z czerwca tego roku do „Złotych Malin” I niech myśli co z tym zrobić…

 

27
11

Rzeźnik drzew

 

2007 r.  Nad polskim Pucyfikiem, w porcie rybackim kilku chłopców, uczestników obozu informatycznego, siedzi na pomoście, jeden z nich  opowiada o posępnej krainie opisanej przez Andrzeja Pilipiuka, w Kronikach Jakuba Wendrowycza. Zachwyca się wyobraźnią autora, nazewnictwem miejscowości z owej krainy. Bo jakże oryginalne są to nazwy: Wojsławice, Ostrów, Majdan, Czarnołozy, Siennica Różana, Tuczępy. Opisy knajpy w Wojsławicach, czy punktu skupu złomu w GS Siennica Różana są niesamowicie ekscytujące dla tych nastolatków. Nagle jeden z nich, dotychczas milczący, mówi to nie jest fikcja, ta kraina istnieje, ja tam mieszkam. Chwila ciszy, chłopcy nie wiedzą czy to jest żart czy prawda. Padają pierwsze pytania, najpierw chaotyczne, ale zaraz potem bardziej systematyczne, mające sprawdzić znajomość topografii terenu opisywanego przez A.Pilipiuka. Indagowany zapewnia, że nigdy nie przeczytał żadnej książki Pilipiuka i nigdy o nim nie słyszał. Po pewnym czasie jeden z chłopców autorytatywnie stwierdza, On jest  stamtąd, jest jedynym z naszej grupy, który słucha i prawie nic nie mówi, tak jak ci ludzie z Woli czy Ostrowa.

2009 r. Leżę w szpitalu w oczekiwaniu na poważną operację. Przypuszczając, że pobyt potrwa co najmniej tydzień, zabrałem ze sobą książkę Andrzeja Pilipiuka pt. Rzeźnik drzew. Lekarz widząc książkę zapytał o tytuł – odpowiedziałem. Pokręcił głową, sądząc po tytule to literatura fantazy, ale może być trochę zbyt ciężka jako terapia na przeżycia z Oddziału Chirurgii. Po operacji nie miałem sił i nastroju do kontynuowania lektury, lekarz poprosił o książkę, zwracając ją po dwu dniach, stwierdził – niesamowita pozycja.

2019 wiosna. Centrum Siennicy Różanej – park. Prawie dwustuletni park urządzany min. przez Orsettich, z unikatowymi sosnami, starymi jesionami, lipami. Podwójny rząd starych lip, stanowi północną granicę parku, a może bardziej stanowił bo dziś to podwójny rząd kikutów – co na to konserwator?  I co na to NATO a to nato na to nic – tak jest w piosence. I tak jest w Siennicy.

 

2020 r. późna wiosna, Centrum Siennicy Różanej. Pada deszcz, tak długo oczekiwany deszcz. Mija kilka dni i w stawie vis a vis parku ryby pływają stylem grzbietowym. Wg właściciela kilkaset ryb i co najmniej kilkanaście dzikich kaczek padło z powodu deszczu ? Policja prowadzi wnikliwe śledztwo. I co na to …..

2020 r. Połowa lipca Siennica Różana – park. Ekipa wandali skróciła sosny w połowie. Drzewa mające ok 20 m wysokości skrócono do ok 7 m. Wiadomo co będzie dalej, to nie wierzba, nie odrosną. W czym zawiniły? Może były zbyt jaskrawym przejawem dobrego smaku ludzi z przed stu lat, panów, dziedziców. A może żywica kapała na chodnik? Wycięto też kilka innych drzew przy amfiteatrze, łamiąc ławki. Będzie co odnawiać i remontować, kasa gminy pełna. A co na to konserwator ?

2020 r. Droga Siennica Różana – Stójło. W rowie przy sadzie leży łoś. Miejscowy myśliwy klnie tego kłusownika, który zastawił wnyk w dziurze w ogrodzeniu sadu. Ktoś inny wątpi w kłusownika. Jaki sens zakładać wnyki przy drodze, gdzie trudno byłoby zdobycz zabrać niepostrzeżenie, A  może to była zemsta za obgryzanie drzew, a może przypadek i łoś sam zaczepił o drut w rozerwanej siatce. Policja prowadzi śledztwo.

Mroczna kraina z powieści Andrzeja Pilipiuka to nie fantazja, to fakt. A rzeźnik drzew ma się dobrze.

 

Mirosław Ignacy Kaczor

20
10

Wiesia co wielbi Lesia

Po wystąpieniu Anny Fornal odbyła się pokazowa obrona tego czego obronić nie sposób. Szpak zostaje przypadkiem oskubany i to do gołego. Wiesia Popik epatuje kobiecością i roznosi opłatki. Takie ma hobby, oprócz ślepej wiary w Leszka. Oczywiście wszystko z przymrużeniem oka i na wesoło. 

 

Po hołdzie Pani Ani Fornal, głos zabrał Leszek adresat tej słodyczy. No i gaworzył, tak jak instruktor ZMW w zadymionej remizie. Ludzi mamy wspaniałych, współpraca doskonała, zgoda jak w peerelowskim sejmie. UTW to jego oczko w głowie. Tym samym Proskura jest jak Cyklop, bo ten również jedno oko miał. Wreszcie pieniądze od PiS-u mu nie śmierdzą, bo się pochwalił, że kolejny wniosek do Ministerstwa Sprawiedliwości złożyli na dosprzętowienie OSP. Szkoda, że rzeczywistość a Leszka słowa to dwa biegunowo odległe byty. A niechby wójt wspomniał jak przebiegał przewrót w KGW „Lawenda”. Koło działało prężnie, wzięło dofinansowanie, ale po wyborach samorządowych kilka leciwych działaczek wygryzło niewygodne osoby. Wstyd, głupota i „siennicka zgoda w pełnym rozkwicie”. Jeszcze Proskura wspomniał o tym, że KGW z gminy po okolicy widać, że się pokazują. Wiktuały robią…To właśnie poprzednie władze KGW „Lawenda” wyszły z opłotków, to ich zasługa. Przynajmniej w tym wypadku… A czy charytatywny koncert dla Huberta w 2017 roku ktoś jeszcze pamięta? A imprezę w której mieszkańcy Siennicy Dużej pokazywali swoje hobby i manualne talenty. Ale komuś bardzo zależało i babulinki zrobiły „geroncki przewrót”

Korkosz skubie Szpaka

W końcu głos zabrał „niegdysiejszy, najpierwsiejszy” obywatel powiatu. Były ormowiec i starosta Janusz Szpak. Przemawiał siedząc, bo jak sam stwierdził to jest trochę przeziębiony. Poza tym demagogię i bzdury lepiej się w jego wieku głosi siedząc na zadku. I zaczął o szpitalu opowiadać, jak to tam źle się dzieje. Jaki to wirus niebezpieczny. I jak on to wszystko widzi i z tym walczy. A już ta sesja nadzwyczajna, co ją zwołali na jego wniosek to w jego relacji urosła do rangi Łuku Kurskiego. No taki był troskliwy i przejęty, że jak kto wrażliwy, to by się popłakał i posmarkał z tego wzruszenia. Januszek musiał też tradycyjnie skłamać.  Stwierdził, że Mateja z roboty pisowe wyrzucili. Na sam koniec tych dziadkowych bajań obwieścił. Jak to jeden ze starych samorządowców, którego nazwiska nie pamięta to mu powiedział, że polityka to sztuka tego co możliwe oraz, że polityka uczy uczciwości. Ten bon mot zaadresował do Andrzeja Korkosza, pod przemyślenie.

Temu tylko takiego sygnału było trzeba. Poprosił o głos i załadował sól w fuzję… Najpierw zaczął mówić dość cicho. To Banach powiedział, żeby mówił głośniej. Ale zaraz pożałował tego „podgłaśniania” Korkosza, bo Jędrek Szpaka tak wymłócił jak baba Cygana ścierką do podłogi. Aż się pióra z niego posypały. A pewnie i legitymacja ORMO w szafie stanęła na sztorc. Jędrek Korkosz powiedział… Panie Januszu uczciwości to wy moglibyście się uczyć od młodszych od siebie. I co Pan za demagogię po tych remizach gada. W szpitalu źle? Pan przez 16 lat rządził. To się tak w niecałe dwa lata źle zrobiło? Tu Szpak próbował ripostować, ale go Jędrek przydusił jak w Ameryce tego murzyna Floyda. A może, żeście w ogóle tego nie brali do siebie, co się tam dzieje?A Mateja to nie wyrzucili tylko sam odszedł. Na koniec skwitował Jędrek… O mało się Januszek nie ugotował jak jajo na twardo ze złości. Powiercił się na krześle jeszcze, jak ta kwoka co na jajach się mości i zamilkł. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.

Ludowe Walkirie wyleciały z ula

Korkosz jak już Szpaka oskubał to podsumował występ Pani Ani. Jego zdaniem, był zupełnie nie na temat. A wazelina wlewała się drzwiami i oknami. Tym stwierdzeniem, niestety prawdziwym do bólu. Wywołał taki efekt jak wtedy, gdy kopnie się w ul…I rzuciły się ludowe „Walkirie” jak po ostatniego schabowego na weselu. I dawaj bronić Lesia… Pierwsza Wiesia „sexowna” Popik z odsłoniętym ramieniem głos zabrała. W swoim stylu, nie do podrobienia. Zaczęła opowiadać jak to po wsi opłatki przed Bożym Narodzeniem roznosiła, bo kościelnego żona zaniemogła. I ona tak chodziła i chodziła a wdzięczny naród tak jej dziękował i chwalił, że ojej! Tym samym ona żadnej wazeliny nie widziała. Wiesi za te występy to wójt powinien popiersie z żelbetu ufundować i podpisać „Oto Wiesia co wielbi Lesia” Potem Marysia Kiliańska „wyszarpnęła szablę mocno zardzewiałą” i dawaj fechtować. A raport bardzo solidny i ona wszystkim jego twórcą- dziękuje. Marysia chemiczka to pewnie wzór chemiczny wazeliny zna…Sama Ania Fornal też się broniła mówiąc, że to nie żadna wazelina tylko tak jest. Bo, co byśmy sami, my, emeryci zrobili?

Pani Aniu ja tak dodam od siebie. Wbrew pozorom to emeryt dużo może. Taki Korwin będąc na emeryturze potomstwo zmajstrował a emeryt Szpak był starostą i jeszcze mu się władza roi. Tak że więcej wiary Pani Anno. Proskura do niczego wam nie jest potrzebny. Chyba, że ma Pani nieodpartą chęć czapkowania chłopskiemu synowi. To w tym wypadku, nie mam pytań…I tylko niech Pani zainwestuje w klęcznik i maść na kolana. Bo kobiecie wieku się nie wypomina, ale Pani kolana to 82 lata mają. Jak dalej tak pójdzie, to te hołdy, na klęczkach czytać Pani przed wójtowskim majestatem będzie. A i leżenie krzyżem niewykluczone…

Reasumując cały kabaret, to można stwierdzić, że tradycji stało się zadość. Wszystko stanęło na głowie. To co miało być dyskusją było sprawozdaniem. Dziękuje się wójtowi za to, co jest w zakresie jego obowiązków. Oddolnych inicjatyw nie ma i nie będzie, ponieważ wcześniej czy później wszystko i tak zagarnie UG na czele z wójtem. „Lawendy” los najdobitniejszym przykładem. Lesio najchętniej rozmawia ze swoimi, ludzi o innych przekonaniach unika. Boi się wręcz, jak ognia. W tym roku zabrakło wystąpienia przedstawiciela KS. „Znicz” Ostatnio był to Cezary Kaczor, ale wcale nie dziękował. Jak powszechnie wiadomo do zwolenników miłościwie panującego nigdy nie należał. Z kopiących piłkę też zrobiono polityczne hufce. W „zdrowej” gminie klub nie powinien ostentacyjnie w imieniu wszystkich popierać wójta w wyborach. Inaczej tu jednak nie będzie, albowiem ten lud musi komuś cześć oddawać. Zapomniano, że Proskura jest dla mieszkańców, a nie oni dla niego. Bierze za to wynagrodzenie, wcale niemałe. W takich okolicznościach demokracja i dialog omijają Siennicę jak deszcze Saharę. Dlatego może być tylko śmieszniej…

23
15

Raport o stanie wazeliny(!?)

W Siennicy, Proskura et consortes, znów udowodnił, że w płodzeniu politycznych dziwolągów nie ma sobie równych. Kiedyś stworzył ruch ludowy, teraz po swojemu rozegrał debatę nad raportem o stanie gminy.  W tej odsłonie pierwsze skrzypce grała Pani Ania Fornal, prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Jest w Ustawie Samorządowej zapis, który mówi o tym, że wójt musi do 31 maja każdego roku sporządzić Raport Stanu Gminy. Jest to nowość… Ten ma zawierać informacje na temat tego co się w gminie działo na wszystkich polach. Od kultury począwszy a na inwestycjach skończywszy. Wszystkie mocne i słabe strony samorządu. W sprawie treści raportu musi odbyć się debata najlepiej na sesji rady gminy. Mogą w niej brać udział mieszkańcy, w zasadzie bez ograniczeń. Mogą również brać udział „organizacje społeczne z terenu gminy” i oczywiście sami radni. W Siennicy jest jak zwykle wszystko na opak. Życie społeczno-obywatelskie nie istnieje. Albowiem polityka Proskury wielu wybiła z głowy chęć do jakiejkolwiek oddolnej działalności. Obrodziły za to, wspomniane już organizacje. Głównie Koła Gospodyń, Straże Pożarne.

Osobne zjawisko to Uniwersytet Trzeciego Wieku. Jest to takie ustrojstwo, którego zasad działania nie rozumiem. A wyczynu Anny Fornal-prezes owego tworu z sesji 26 czerwca tym bardziej… Pani Fornal nie trzeba przedstawiać. To emerytowana polonistka, która zaszczepiała miłość do ojczystego języka i jego meandrów wielu rocznikom siennickiej młodzieży. Wzięła udział w debacie, ale nie debatowała. Całe jej wystąpienie było, co ze smutkiem trzeba przyznać- nie na temat. I bardziej przypominało bełkotliwe sprawozdanie, które można spuentować ludowym porzekadłem „Pleć pleciugo byle długo”. Niezrozumiałe to zachowanie, tym bardziej, że polonista jest wyjątkowo wyczulony na brak związku między treścią wypowiedzi a zadanym pytaniem. Wyszła z tego „Oda do aktywisty ZMW po Technikum w Lubyczy” Żenujące to widowisko, kiedy starsza kobieta i do tego nobliwa. Płaszczy się i rozpływa w komplementach dla chłopskiego syna co wójtem został i w mieście mieszka. Już sam dysonans wykształcenia razi, albowiem Pani Ania skończyła „mordercze studia”, gdzie ilość przeczytanych książek liczy się w metrach bieżących. Zaś Leszek Technikum w Lubyczy Królewskiej. Wójtowie z ościennych gmin wszyscy po studiach a nasz widać konserwatysta. To tak na marginesie.  Z jego dorobku czytelniczo- literackiego można jedynie przytoczyć przepis na kiełbasę z dzika. Którym chwalił się w jednej z internetowych wersji gazety. Zapraszamy zatem do lektury wystąpienia Pani Fornal. Wytłuszczonym drukiem zaznaczono frazy pod wpływem których radny Andrzej Korkosz stwierdził po tym co usłyszał, iż wazelina wlewa się drzwiami i oknami… Zaś o emocjach i słowach Korkosza po owym czytaniu, niebawem.

Jestem prezesem Uniwersytetu Trzeciego Wieku, który w Siennicy działa już 9 rok. Powstał w 2012 roku wiosną. Zrodził się z inicjatywy Wójta Leszka Proskury, który nawiązał współpracę z doktorem habilitowanym Andrzejem Dąbrowskim. Z którym współpracuje do dziś. Czyli dziewiąty rok. Nasz Uniwersytet działa przy stowarzyszeniu „Miłośników Ziemi Siennickiej” Współpraca z profesorem oraz z Urzędem Gminy. Zwłaszcza z Wójtem, Panem Leszkiem Proskurą, Sekretarzem Dariuszem Turzynieckim, który jest koordynatorem prac uniwersyteckich oraz Marysią Choduń. Ułatwia zorganizowanie zajęć programowych naszego Uniwersytetu. A było ich sporo, mimo przeszkód spowodowanych różnymi przeciwnościami. A choćby epidemią korono -wirusa…Po krótce omówię najważniejsze prace w roku akademickim 2019/20. Dzięki Urzędowi Gminy Siennica Różana uczestniczyło sześcioro z naszych słuchaczy w organizowanej w naszej gminie „Wakacyjnej Akademii Kultury” Siennica 2019…W lipcu 27 słuchaczy uczestniczyło w wyjeździe do Włodawy na Poleskie Lato z Folklorem, którego organizacją zajął się Zarząd Koła Emerytów i Rencistów. Ciągle Wójt tutaj miał na uwadze te nasze wyjazdy. W inauguracji nowego roku akademickiego uczestniczył i przeprowadził wykład Andrzej Dąbrowski „O zagrożeniach płynących ze współczesnej cywilizacji”. Wójt właśnie z nim rozmawiał i go zaprosił. Dnia 13 października wielu słuchaczy uczestniczyło w koncercie fortepianowym Pani dr. Agnieszki Kościelak-Nadolskiej. Właśnie w tej Sali słuchaliśmy utworów muzyki poważnej i filmowej. W październiku słuchacze oglądali tańce na X Edycji Turnieju Tańca o Puchar Wójta Gminy Siennica Różana. Dzięki Wójtowi Leszkowi Proskurze, sekretarzowi Darkowi Turzynieckiemu i dyrektorowi Centrum Kultury. Uniwersytet zorganizował dwie zabawy towarzyskie. Zabawę Andrzejkową i zabawę karnawałową. Połączone z pokazami obyczajów panujących w dawnej Polsce. W związku z 450 -leciem zawarcia Unii Lubelskiej. 20 osób z naszego Uniwersytetu uczestniczyło w uroczystościach w Lublinie w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Przyrodniczego. Podziwiano trzy godzinne widowisko patriotyczne w wykonaniu zespołu Jawor. I to wszystko dzięki współpracy z Urzędem Gminy. Mogliśmy skorzystać i wyjechać na ten koncert…Dzięki współpracy z Wójtem i sekretarzem i innymi pracownikami Uniwersytet wysłuchał wykładu dr. nauk prawniczych Marcina Romanowskiego, podsekretarza w Ministerstwie Sprawiedliwości…Pod tytułem „Współczesne spory na tle pojęcia instytucji małżeństwa w prawie polskim i europejskim” Wyjazd 20 słuchaczy do Warszawy należał do udanych i niedrogich a wszystko dzięki wyrozumiałemu podejściu naszej Gminy. Ładnym gestem ze strony słuchaczy było dołączenie się do organizacji przed Świętami Bożego Narodzenia do Szlachetnej Paczki dla seniorów i innych potrzebujących pomocy. Tu nawiązaliśmy współpracę ze Szkołą Podstawową. Takich paczek było trzy. Dnia 9 stycznia słuchacze uczestniczyli w spotkaniu noworocznym. Zorganizowanym przez Urząd Gminy i Dyrektora Zespołu Szkół Rolniczych. W lutym grupa słuchaczy uczestniczyła w Opłatku Ludowym w Lublinie. Uroczystość uświetnił zespół „Leszczyniacy” z UMCS. Również wyjazd na wieczór wspomnień do Lublina. Poświęcony redaktorowi, reportażyście i krytykowi teatralnemu Franciszkowi Hipolitowi Piątkowskiemu. Słuchacze zawdzięczają Urzędowi Gminy. Dzięki kontaktom z ludźmi nauki i kultury. Słuchacze mogli wysłuchać wykładu Pani Małgorzaty Karwatowskiej. Na temat „Grzeczność i niegrzeczność w komunikacji medialnej” Bardzo piękny wykład he he, o naszym języku i jego używaniu. Dalsze prace zaplanowane na wiosenne miesiące nie zostały zrealizowane ze względu na epidemię korona-wirusa. Ale indywidualnie były spotkania i rozmowy na rożne tematy. Na zakończenie chcę stwierdzić, że nasz Uniwersytet działa naprawdę prężnie, ale nic by nie zrobił, gdyby nie Urząd Gminy i Wójt Leszek Proskura i inni pracownicy. Należy stwierdzić, że Urząd czuwa nad pracą seniorów i zajęciami programowymi. Wyczuwa się miłą i przyjemną atmosferę i oby było tak dalej…Dziękuję!

Czytał jeszcze swoje rewelacje Janusz Dobosz prezes gminnego OSP, zestrojony w odświętną koszulę. Czytał tak jak się zamawia oprysk na stonkę. Tak samo jak  wystąpienie nobliwej Anny było relacją. Żadnej dyskusji… Ale odbębnione! A Doboszowi ładnie w białej koszuli z dystynkcjami.

PS. Pani Anno pozwoliłem sobie Wójt w Pani hołdzie pisać z wielkiej litery. Wszak słuchając Pani odniosłem wrażenie, że mówi Pani Wójt, Wójtowi, wielką literą.

 

31
16