W Australii taki baran życie ma proste jak z łuku szył – żre trawę, chodzi po łące i ją w międzyczasie jeszcze użyźnia. Potem jest strzyżony i znów się pasie. I to jest jedyny wpływ barana na politykę i gospodarkę Australii.
U nas nie ma tylu łąk, więc barany trzeba gdzieś upchnąć. Część upchnięto w dobrze płatnych spółkach skarbu państwa, radach nadzorczych, ale i w publicznym Radiu.
Cmentarna lekkomyślność
„Straszny” Kaczor pojechał na cmentarz w czasie pandemii. Sama wizyta odbyła się zgodnie z prawem i przy zachowaniu wszelakich standardów przepisami wymaganych. Ale prawne aspekty to jedno, a opinia publiczna to drugie. Ta ma swoje bezlitosne kryteria. Kaczyński pod tym względem jest niewyuczalny i być może nigdy do tego uwagi nie przykładał, a to jest niestety ważne, nawet bardzo. A może liczył, że się przemknie niezauważony? Wcześniej wprowadzono obostrzenia i za wizytę na cmentarzu można było zarobić mandat. Poszedł, bo widać musiał, ale opinii publicznej to nie interesuje, każdy tak może powiedzieć… Nie ma równych i równiejszych. „Opinia publiczna” się po tym zagotowała, a najbardziej Kazik Staszewski. Co ciekawe Kazik nawet lubił PiS. Owocem tego wrzenia była piosenka „Twój ból jest większy niż mój”. Zdaniem tych, co się na muzyce znają jest słaba. Z jej powodu rozpętało się istne pandemonium w radiowej „Trójce”.
Salto mortale
Usłużny i zbaraniały dyrektor z politycznego nadania wywinął takie salto, że słynny gest posłanki Lichockiej, kiedy środkowym palcem odsłaniała sobie grzywkę był tylko preludium do wstępu i nic nie znaczącą etiudą kręconą telefonem komórkowym. W swoim daleko posuniętym zbaranieniu wydał dyspozycję, by coś zrobić z piosenką Kazika. Najlepiej tak ją tak schować żeby nikt nie znalazł. Podczas gdy ją należało puścić, bo artystycznie jest byle jaka. Po tym wszystkim zeszła lawina. Niedźwiecki powiedział, że się nie ugnie i nie puści sprostowania na stronę, w którym wszystko bierze na siebie, cały ten bajzel z rzekomym liczeniem głosów. Potem się obraził i wśród oskarżeń o upolitycznienie „Trójki” zrezygnował z posady i odszedł. Dołączyli do niego inni dziennikarze. Jedni chwalą ten „heroiczny” czyn, inni wyciągają Niedźwieckiemu przeszłość. Przypomnijmy, że pracę w Trójce rozpoczął w kwietniu 1982 r, kiedy po stanie wojennym z pracy wyrzucono tabuny dziennikarzy.
Dowody z historii
Polityka zawsze była w każdym medium, szczególnie publicznym. Jeśli ktoś uważa, że ich upolitycznienie czy upartyjnienie to robota PiS, to jest zwykły baran, taki co się w Australii pasie. PiS nie robi w tej materii niczego czego nie robiła Platforma, PSL a wcześniej SLD czy PZPR. Jak każda liczna formacja polityczna ma również w swoich szeregach pokaźne stado lizusowatych baranów. Te kłęby wełny zawsze robią wszystko, by się zwierzchnikom przypodobać. Ta forma serwilizmu jest spuścizną zaborów, szczególnie rosyjskiego. Dyrektor jest jednym z nich. Jego nazwisko Kowalczewski, dotąd zupełnie nie znane wypłynęło w jak najgorszych okolicznościach. Nieszczęśnik przypomina Herostratesa, znudzonego szewca z Miletu, który mając dość robienia butów podpalił świątynię Afrodyty. Ta się sfajczyła do szczętu, ale on przeszedł do historii jako patron takiej właśnie drogi do chwały i podręczników. Jakim ekumenicznym zjawiskiem jest bezrozumna służalczość, widać choćby po naszym powiatowym podwórku. Jeszcze się nie zatarły w pamięci bardzo medialne występy i dowcipasy naczelnika Wydziału Oświaty Sławka Kamińskiego, który tymi Szpakowi taką prasę zrobił, że ten w mieście ani jednego mandatu nie zdobył. Trzeźwa i chyba jedyna możliwa w tej sytuacji była reakcja PiS. Ci się odcięli od całej chryi i tym sposobem ból zbaraniałego dyrektora stał się jeszcze większy.
Rzucanie kwitami
Radiowa „Trójka” to symbol, na którym wychowały się miliony Polaków. Tych co mają w nosie politykę a słuchają muzyki najbardziej to cale zajście oburzyło. Dziwi reakcja środowiska dziennikarskiego. Czy nie rozsądniej było zostać i walczyć ale w redakcji – o to o czym krzyczą teraz z wysokości ulicy. Rzucanie kwitami to reakcja przesadzona i trudno wytłumaczalna. Przecież Marek Niedźwiecki miał całe kierownictwo Trójki na deskach, gdyby postawił się okoniem, wsparty kolegami zdziałałby więcej. No niech ich wszystkich powyrzucają! Skoro Trójkowa Lista przebojów to jego dziecko i w pewnym sensie idea, to dlaczego tak łatwo oddał pole? Tak jednym kłapnięciem drzwi zaprzepaścić 35 letni dorobek? Powinien zostać dla tych słuchaczy, których tylko interesowała muzyka. Wystarczyło odwrócić narrację. No, Panowie z PiS, powyrzucajcie nas wszystkich! Ci by tego nie zrobili, bo Straszny Kaczor popełnia błędy, takie jak z wizytą na cmentarzu, ale w życiu nie pozwoli na kult świeckich męczenników. A tych by stworzył z wywalonych na zbity pysk dziennikarzy… Mieć Kaczora i PiS na deskach, pozwolić mu wstać i jeszcze z fasonem odciąć się od całego bałaganu. No rzeczywiście opozycja jest rozbita. Infantylne, tego nie sposób pojąć. Należało zostać, jak ten emigrant z anegdoty, któremu ksiądz emigrację wybił jednym zdaniem. „Zostań! Bo tu jest twój ksiądz i twoja parafia!” Słuchacze stanęliby murem za Trójką, a tak konflikt przeniósł się na „ulicę”. I gdy ktoś zarzuci PiS, że Radio zniszczył, ci odpowiedzą, że myśmy się odcięli. A redaktorzy odeszli sami, czyli sami przyczynili się do dewastacji Trójki. Będzie to niestety wyglądało, jak ten śmieszny pucz w sejmie sprzed paru lat. Widać po reakcjach, że kult barana czy to lizusa, czy barana infantylnego jest wszędzie i święci tryumfy.
Kawiorowy protest
A za jakiś czas może być i tak, że pojawi się radio, w którym znajdą przytulisko wszyscy, co poodchodzili. Z naciskiem na „poodchodzili”. Za komunistycznego reżymu ludzi z robót wyrzucano i to jeszcze z wilczym biletem. Tu chyba o żadne radio nie chodzi i dobro słuchacza. Taką formę „kawiorowego” protestu szary prowincjonalny Kowalski co muzyki słucha mało podda w wątpliwość. Odejść a zostać wyrzuconym to nie to samo, inny ciężar gatunkowy.
Znając chronologię takich sytuacji, pojawi się za jakiś czas anonimowy donator, który sypnie groszem na nową rozgłośnię. A potem okaże się, że oprócz muzyki są i wywiady z ludźmi tylko jednej opcji i to dziennikarzom przeszkadzać nie będzie. W ten sposób historia wykona pełny obrót, a klamra się domknie. Już teraz Trzaskowski z Wojtkiem Mannem razem leją krokodyle łzy.
Jakie czasy, taki heroizm, dziś podeptane buty w tramwaju albo urażone ego to przedsionek dantejskiego piekła. Gdy się to skonfrontuje z postawą Janusza Korczaka, który do komory gazowej ze swoimi dzieciakami poszedł, inaczej nie potrafił, bo się im poświęcił. Mimo że miał oferty ratowania własnej skóry…
Zbaraniały obie strony barykady. I jedyne co ich łączy, to barania reakcja – niewspółmierna do wagi problemu. Życie radiowca nie jest różami usłane, a szczególnie tych, co odeszli, bo mieli bardzo dobrze płatne etaty. Tylko kto do licha ma lekko?! Czy ból jednych jest większy niż drugich? Nie zapominajmy, że mamy kampanię wyborczą i chyba to wszystko na jej ołtarzach złożone. Taka całopalna ofiara najlepsza z barana. Nie wierzycie? Zapytajcie Izaaka.