Marek na dnie (!?)

Wykosztowałem się na 4,80 zł za cyfrowe wydanie „Nowego Tygodnia” z 2 kwietnia, ale nie żałuję, bo są tam dwa artykuły pisane przez Stępnia słynącego w swoim fachu z niesamowitego warsztatu, bezstronności i empatii. Słynny, dzięki temu, jak radomskie lotnisko z tłoku na swojej płycie. Jak coś naskrobie, to tylko siadać do komentowania, czego nie napisał i dlaczego. Jakby nie on, to byłbym „bezrobotny”.

Pierwszy artykuł ze strony 17 traktuje o ostatniej sesji rady powiatu i o konkursach na dyrektorów szkół podległych powiatowi, a drugi o przedwyborczych przymiarkach – kogo by tu na starostę? Obydwa wiąże osoba mojego faworyta Nowosadzkiego Marka, który robi tu za pomost, kładkę… coś, po czym się chodzi, czyli depcze.

Stępień opisał sesję z 25 marca zwołaną na wniosek Szpaka z PSL, bo Januszowi nie podoba się, że jeszcze w kadencji tej rady odbędą się konkursy na dyrektorów czterech placówek oświatowych, którym kadencje dyrektorskie kończą się 31 sierpnia. Kadencja rady powiatu ma trwać do 30 kwietnia, żeby była jasność. Oczywiście Janusz przygotował sobie stanowisko, które odczytał. W nim mowa o złym obyczaju, naginaniu prawa, pozbawianiu szans chętnych. Ogólnie jeden wielki bełkot poparty „politycznym argumentami”, a te jak wiadomo są jedynie „punktem widzenia”, bo jak się jest w opozycji, to się widzi inaczej i zapomniał co on wyprawiał. Janusz wyczuł, że jak będą starzy-nowi dyrektorzy, to jemu braknie stołków do obsadzenia gdyby rządził po wyborach. Po tym czytaniu była dyskusja, w której Szpaka ci z koalicji rządzącej rozsmarowali po podłodze.

O tym, jakimi argumentami oczywiście Stępień nie napisał, ale u niego to już jest norma. Wspomniał tylko o odpowiedziach Leńczuka, a przecież mówili i inni, i to bardzo ciekawie. O konflikcie w muzeum regionalnym też tak pisał i zawsze powtarzam, że jak ktoś chce czerpać wiedzę z pisarstwa Stępnia, to sam sobie szkodzi. Po jego wywodach człowiek ma jeszcze więcej wątpliwości, niż przed, i to tak tytułem dygresji.

Odpowiadała Nieścior Ewa przewodnicząca komisji oświaty i była w swoi żywiole. A jak ona się nad nim pastwiła… Piękny to był widok! Jakby mogła to Szpak trafiłby do gara albo na rożen.

Nowosadzki też jej się naraził, bo właził w słowo i jakby siedział bliżej, to by go wytarmosiła za kudły – swoją drogą szkoda, że tego nie zrobiła, bo zasłużył. Jego jak mówią „trza lać i patrzeć, czy równo puchnie” Ewa wywaliła Szpakowi co zastała w szkołach po okresie jego rządów. Opowiadała, jak wyglądały klasy, ławki, krzesła. Mówiła, że to był wstyd do tak zapuszczonych klas kogoś wpuścić. Opowiedziała, ile wpompowali kasy przez te lata w oświatę i ile rzeczy wyprostowali. Obalili Janusza zarzuty, że niby w oświacie rządzi polityczny klucz. Przytoczyli przykłady, że dyrektorami zostawali często ludzie bardziej kojarzeni z PSL, ale przede wszystkim byli kompetentni. Dołożył jeszcze Jasio Mróz i Justyna Przysiężniak i było pozamiatane.

Szpak co widać w relacji z sesji był bezsilny i nawet zaczął się żalić, że Nieściorowa na niego nakrzyczała. Ostatnio tak go wyłomotali pracownicy DPS na sesji w czerwcu 2022 roku, jak przyszli powiedzieć co o nim myślą po tym anonimie co go czytał 5 maja publicznie…

A potem przyszło do głosowania apelu. W głosowaniu „szpaczy apel” padł, a Nowosadzki wyszedł na „durnia” Oczywiście nie obyło się bez scen i wrzasków, bo jak musieli powtórzyć głosowanie, to Szpak zaczął się wydurniać i namawiać swoich radnych do bojkotu Ale to nic bo najbardziej uderza zachowanie Nowosadzkiego,  Ten podczas głosowania „wstrzymał się”, czyli nie miał zdania co do celowości konkursów w takim terminie. I teraz najlepsze, bo tego w gazecie nie napisali, myślę, że celowo, żeby Nowosadzkiego nie dobijać i zamilczeć, bo dla jego sytuacji to lepiej. W końcu wybory a on startuje, i co pomyślą nauczyciele!? I tu mamy smaczek, bo UWAGA Trzy tygodnie wcześniej 5 marca odbyło się posiedzenie zarządu powiatu. Na nim głosowano właśnie te konkursy i wtedy Nowosadzki był „za” Mareczek przecież jest wicestarostą odpowiedzialnym za oświatę, członkiem zarządu, i to nauczyciel z II LO. Oświata jak sam powtarza, to jego oczko w głowie, ukochane dziecko, a już Anna Patejuk obecna dyrektor I LO którego ona i on są absolwentami to już wprost „oświatowa miłość”, bo on wszystko zrobił, żeby to ona została dyrektorką w czerwcu 2019 roku. Wtedy 5 marca na zarządzie wszyscy byli „za”, a każdy konkurs był głosowany jako uchwała i każdy dla każdej jednostki oddzielnie. Tak że Nowosadzki miał czas do namysłu i wiedział, co robi i on tym kręcił!? Zresztą głośno mówił w starostwie, że ci dyrektorzy, których teraz mają to są dobrzy dyrektorzy i jak przyjdzie Szpak, to będzie mieszał i skoro jest w oświacie poukładane, to trzeba dyrektorów powołać jeszcze za kadencji tej rady, żeby Januszkowi nie pozwolić pchać łap, bo wszystko popsuje.

Po tym, co Nowosadzki odwalił na sesji wychodzi, że on nawet Anny Patejuk nie jest pewny! Ale dlaczego zaparł się sam siebie? A to jest akurat prosta odpowiedź. Nowosadzki boi się Szpaka to jedno. Poza tym coś mu tam Janusz mgliście obiecał, jakieś stanowisko może w zarządzie może przewodniczący rady. Coś z większym uposażeniem, bo on już tak w sadło obrósł, że dieta radnego to mało. W każdym razie Szpaka obietnice patykiem na wodzie pisane, a znając go to on potrafi jedno stanowisko obiecać kilku absztyfikantom. No i tak to wygląda…

Żeby nie było to Stępień przemilczał, i to że Nowosadzki startuje z Trzeciej Drogi razem ze Szpakiem tylko z innego okręgu. Wątek Nowosadzkiego w ogóle nie istnieje w tekście Stępnia, kompletnie. Po prostu nie mamy wicestarosty, ale za wszystko, łącznie z oświatą odpowiada Leńczuk! Ba! Nawet tytuł jest taki, że tylko „jeden winny”, czyli Leńczuk, a ten brzmi „Na koniec kadencji starosta powoła dyrektorów”

Jeszcze Stępniowi do łba wpadło i w pierwszych zdaniach napisał, że starosta zupełnie nieoczekiwanie ogłosił 7 marca konkursy! No widział kto? Przecież, o czym było wyżej 5 marca było posiedzenie zarządu i Nowosadzki naciskał i głosował jak po sznurku. Ech…

Ale na samym głosowaniu też było widowisko, bo radni z PiS robili sobie z Nowosadzkiego „jaja”! Marek, no wciśnij, wciśnij – żartowali a on się telepał jak osika. A jak była przerwa techniczna, a Nowosadzki się spóźniał to między sobą pytali, śmiejąc się – A gdzie Marek? No gdzie? Może niech tam, który pójdzie i sprawdzi, bo może zemdlał!?

Ubaw mieli z niego, a wieczorem rozdzwoniły się telefony i wszyscy mieli drugi raz ubaw z Nowosadzkiego. Tym bardziej że on kilka dni przed sesją wszystkich obdzwaniał, szukając rad co ma zrobić i wielu mu mówiło, że skoro głosował na zarządzie i jest jego członkiem, to powinien głosować przeciw. Ten zrobił, jak zwykle głupio i po swojemu i się skompromitował. Ale byli i tacy co się na nim poznali i nie kryli oburzenia. Mimo to niektórzy chyba bardziej na potrzeby zapełnienia szpalt gazecianych widzą go nowym starostą i o tym już jest w drugim artykule na stronie 22. To też jest zabawne, bo tam napisali, że Nowosadzki romansował z PiS i może mu co dadzą jak będą musieli, ale jak nie to niech się cieszy jak ten Murzynek z dowcipu o stosunkach w „RPA” który Janusz Rewiński opowiadał „Tatusiu, dlaczego ty jesteś biały, a ja jestem czarny? Ty!? Ty  się ciesz, że nie szczekasz i taka była balanga” 

Okazało się po lekturze obydwu artykułów, że Nowosadzki zdradził nadaremno, ale jak się jest w polityce „ciamajda i intrygant” to czego tu się spodziewać. Rośnie też grono zniesmaczonych jego gwałtownymi zmianami barw i w nadchodzących wyborach różnie może być. Najdobitniejszym przykładem zachowanie Hryniewicz Wojtka byłego sekretarza, który wypisał się z miejskiej listy „Trzeciej Drogi”, bo nie chciał z Markiem „chorągiewką” na niej być. W sumie jest Maruś „sobą” w tej głupocie i jedynie tu jest „konsekwentny”, a my oprócz „judaszowej środy” mamy „marków poniedziałek”, bo do „zdrady” doszło w zeszłym tygodniu w poniedziałek 25 marca, który w katolickiej tradycji nosi nazwę „Wielkiego Tygodnia”.

Judasza mimo wszystko stawiam wyżej, bo jednak wziął konkretne pieniądze i miał je w garści. Marek „zdradził” po głupiemu, bo na podstawie mglistych obietnic, jak dzieciak, i to taki nie za mądry. A jak Marek chce dobrze i wygodnie żyć, to niech wraca do szkoły i bierze nadgodziny. Samorząd nie dla niego, dlatego „Wracaj Marek do szkolnej zagrody nie dla ciebie samorządowe przygody”.

 

38
7

„Krasnostawianie” to piękna mrzonka, patrzysz Hukiewicz a widzisz Jelonka!?

W płaszczu koloru „gryczanego miodu” z koszykiem jaj, rozdając ulotki z uśmiechem szerokim i szczerym idzie po władzę w mieście Kamil Hukiewicz, a idzie nie dla siebie, bo przy całej sympatii dla niego bądźmy jednak realistami. 

Zdjęcie pochodzi z posta

Do tej pory Kamil głównie „przebywał” w dresie i przy linii bocznej boiska „Startu Krasnystaw”, gdzie  zagrzewał piłkarzy do walki, a te słowa są zaczerpniętym cytatem😉  Zaledwie od pięciu lat jest radnym niespecjalnie aktywnym, bo to nie jest osobowość sceniczna ani „polityk”, który ma coś „do powiedzenia”. To jest po prostu Kamil, taki zwyczajny chłopak stąd!? Nie miał wyboru, a ten co mu kazał to… „powiat ma w sercu” a jego na widelcu. O i tyle...

Właśnie jesteśmy w szczytowym momencie operacji „Młody Bierut”. A stąd takie konotacje, że za tamtym Bierutem też ktoś stał i była to Moskwa. Bo jak się komuś wydaje, że Kamil skądinąd sympatyczny, choć „obrażalski” jest projektem Marcina Wilkołazkiego i „Krasnostawian” to owszem może tak myśleć, ale tylko dla zdrowotności. Jeśli komuś takie „myślenie” pomaga, to proszę bardzo. Ale z rzeczywistością to nie ma nic wspólnego, nic a nic. Marcin do tego interesu w obecnej chwili tylko „dokłada”…

Wilkołazki jest pracowity i w pewnych kwestiach uczciwy, i ja go za to bardzo cenię ale nie jest nieomylny. Nadział się zwyczajnie, bo były „pracownik resortu siłowego” Piotr Waldemar Jelonek nawet na emeryturze jest „niebezpieczny”. Nawet jeśli chodzi w laczkach i krótkich portkach po ogródku, to trzeba uważać, bo nie wiadomo, co kombinuje. Marcin już od jakiegoś czasu wie w co się wpakował i na tę okoliczność ma uśmiech, że niby wszystko pod kontrolą. Ale tak naprawdę ma taki wpływ na to, co się obecnie dzieje w „Krasnostawianach”, jak nieboszczyk na przebieg własnego pogrzebu. No nie jest dobrze, nie jest, ale… może los się odwróci, bo jest nadzieja.

Jego i „Krasnostawian” nieszczęście rozpoczęło się, w momencie kiedy zapragnął współrządzić już nie miastem tylko powiatem. W mieście to on był nie do ruszenia i tu włos by mu z głowy nie spadł, a teraz może spaść cała głowa. Tak się porobiło… i to mu zupełnie nie było potrzebne, bo było do przewidzenia.

Zakosztował i rozsmakował się tym uczuciem, kiedy Piotrek Suchorab startujący z „Krasnostawian” dostał się do rady powiatu i trafił do zarządu. Dlatego Marcin potrzebował „organizatora” i zaprosił do współpracy „kiedyś” podporucznika Służby Bezpieczeństwa Piotra Waldemara Jelonka, „kiedyś” pierwszego starostę. Jak go zapraszał to widać o tym pierwszym nie pamiętał albo nie chciał pamiętać. Myślał, że ludzie są „dobrzy z natury”, bo są! Ale nie wszyscy…!? Może Jelonek sam się zgłosił z takim pomysłem? Tego nie wiadomo… Ten miał mu organizować środowiska i tworzyć szeroki front do wyborów samorządowych, żeby poszerzyć przyczółek, aby takich Suchorabów było więcej!

Gazety o tym marszu Krasnostawian na powiat pisały, a jakże! A Nowosadzki z PZK czytał i pocił się jak mysz, bo co to będzie!? Krasnostawianie jak wiadomo to rywal PZK w mieście, a teraz to już w powiecie od zeszłych wyborów. A poza tym Nowosadzki z Jelonkiem miał już przyjemność kiedyś tam walczyć w wyborach. Do dziś pamięta, jak mu się Jelonek na banerach wieszał na balustradach balkonów vis-à-vis II LO, w którym Marek uczył. A do tego  próbował wkraść się w łaski piłkarzy Startu Piłkarzy których Nowosadzki tak ukochał.

Plan Krasnostawianie mieli ambitny i zasadzał się na stworzeniu listy do powiatu we wszystkich okręgach. No i tworzył Piotr Waldemar z takim samym zapałem jak pilnował prawomyślności na wsi w II połowie lat osiemdziesiątych, żeby tam „chłopy myślały” o dojeniu krów, a nie o „Solidarności”. Dlatego w szeregach Krasnostawian pojawili się „czerwoni komisarze” w osobach Gałana, Piwki i kilku pomniejszych jako „wzmocnienie” ale to był zaledwie wierzchołek „czerwonej góry lodowej” Wiadomo, że Piwko lewicę rozłożył na łopatki, bo zdaniem wielu myśli tylko o sobie, dlatego Jelonek ze swoją propozycją był mu wybawieniem.

No i do tego spotkania w terenie z różnymi ludźmi, o których wiedział tylko Jelonek albo na strzelnicy w Borowicy, o których wiedzieli wszyscy, bo były oficjalne i okraszone fotografiami. Tam na jednej z nich, po obfitym strzelaniu Jelonek ustawił się przy grillu pełnym kiełbasy. Wiedział, gdzie stanąć i tak już zostało, teraz to on decyduje, kto i ile dostanie. Baza została poszerzona, front ustabilizowany. Tylko czekać pozostało…

Wszystko wyglądało ładnie do momentu, gdy PiS przerżnął wybory jesienią 2023 i nie stworzył rządu. Stworzyła go za to już 13 grudnia Koalicja Obywatelska z przystawkami. Jelonek tylko na to czekał, bo zaświeciło dla niego słoneczko, a z Marcinem ślubu nie brał. Wyprowadził swoje aktywa w postaci czerwonego zaciągu z „Krasnostawian” i zaczął stawiać warunki, bo w takiej sytuacji „Krasnostawianie” przestali mieć dla niego jakąkolwiek wartość. Po co mu oni jak on z Szefem Koalicji Tuskiem ma zdjęcia i na powiat stał się szefem Koalicji Obywatelskiej odpowiedzialnym za kształt list do wyborów samorządowych.

Dalszy przebieg wypadków był do przewidzenia. Jelonek raz dwa podziękował Piotrowi Suchorabowi z „Krasnostawian” i wyprosił go za drzwi dosłownie. Po co mu on tym bardziej w mieście jak ma tu swoich ze sobą włącznie. Po jakimś czasie zaoferowali mu, bo się zorientowali, że to „nieładnie” i po to aby go udobruchać, ale bardziej zneutralizować – pomoc w starcie do sejmiku samorządowego. Zbył to Suchorab wzgardliwym milczeniem, bo przejrzał zamiary i znalazł, jednak miejsce na listach – startuje z miasta do powiatu z komitetu od Tereski Hałas. Jest tym samym ciągle w grze.

Jelonek, jak wiadomo do powiatu ma z miasta jedynkę i czy się dostanie to nie wiadomo, bo w mieście ścisk. Mandatów jest pięć, a chętnych ponad dwa razy tyle i może dojść na „miejskim odcinku” do „rzezi generałów”… Miejską listę do powiatu Jelonek też tak skonstruował, że widać, skąd mu nogi wyrastają. Na jedynce on, na dwójce Elżbieta Zadrąg i na trójce Marek Zdzisław Piwko alias „trzecie piwko” Jelonek dorzucił jeszcze Żerebca z MOSiR i Morylowską dyrektor SP. I. Ten pierwszy może wleźć Piwce w paradę i chyba po to jest. Jakby się udało… to od Piwki Jelonek najchętniej wziąłby tylko głosy na listę, bo po co mu on!? Być może Marek Zdzisław czuje pismo nosem i stąd ta jego aktywność w kampanii przeradzająca się w głupawą namolność. Banery, filmiki i tak wkoło Macieju.

Ale to wcale nie koniec planów wojennych, bo jak na „porządnego ubeka” przystało Jelonek ma, jakby co plan „B”, a może to jest nawet „A”, No i tu właśnie pojawia się Kamil…

Bo w mieście Jelonek również wyczuł możliwości. Przy Robercie Kościuku można sobie pozwolić, on i tak się nie zorientuje, że mu palą ognisko pod stopami. Najbardziej dobitny przykład tej „bezradności” to skład listy Koalicji Obywatelskiej właśnie z miasta do powiatu. Na niej Piwko, Morylowska, Żerebiec – wszystko to są dyrektorzy z jednostek podległych ratuszowi czytaj Robertowi, którymi dyryguje Jelonek. Ten sam Jelonek, który wymyślił, wykreował i wystawił Kościukowi w wyścigu do burmistrzowskiego fotela Hukiewicza dla zmyły z „Krasnostawian” który ma z nim wygrać a nie tylko być! Ale tak naprawdę to jest z „Koalicji Obywatelskiej” i w takiej sytuacji to „dyrektory”, komu będą robić kampanię na burmistrza? Robertowi czy Kamilowi, jak czytelnik myśli?

Żeby nie być gołosłownym to „Koalicja Obywatelska” poparła w wyborach na burmistrza Hukiewicza, a to znaczy że poparła człowieka, którego darzą pełnym zaufaniem, bo jest ich czytaj Jelonka. Nawet specjalnie Jelonek z tym się nie kryje i na swoich materiałach ma wypisane „Kamil Hukiewicz mój kandydat na burmistrza”, No i czego chcieć więcej? Toż prawdę mówi jak mało kiedy, bo Hukiewicz to jego „przyszywany zięć” To jak ma nie być jego!? Kamil też wie, gdzie na obiady chodzi i kto w talerz zupkę leje, a jak leje to może i przestać.

Koalicja wyborcza między Krasnostawianami a Koalicją Obywatelską czytaj Jelonkiem istnieje tylko na papierze. Gdzieś musi… Na listach do powiatu nie ma ani jednego członka Krasnostawian. To znaczy jest, ale jak na urągowisko! Jelonek chyba dla „jaj” na swoich materiałach wyborczych wpisał sobie, że jest członkiem stowarzyszenia „Krasnostawianie” No pewnie „jest”, ale on taki „Krasnostawianin”, jak z Rokossowskiego był Polak. To może być sztuczka, na wypadek gdyby ktoś pytał to proszę jest „Krasnostawianin”, i to na jedynce i koalicja jest.

A idąc dalej to, czy gdyby na miejscu Hukiewicza była Agnieszka Pocińska – Bartnik to Koalicja czytaj Jelonek dałaby poparcie? Wątpliwe… Czy ona by chciała takiego poparcia? To już sfera domniemań i historia która się nie wydarzy. A to, że ona nie jest kandydatem „Krasnostawian” to dowód, że Marcin został zepchnięty do defensywy i siedzi w rezerwacie. To trochę jak z wilkiem nomen omen, który zawsze siedział w lesie, i to głęboko – tak można podsumować Marcina zachowanie w polityce – jest asekurant.

Tylko że pojawił się cwaniak, który wcale wilka nie chce z lasu wypędzać. Zrobił inaczej, wziął i ogrodził las. Marcin jest właśnie w takiej sytuacji, że niby jest u siebie, ale ma ograniczoną manewrowość, bo „las” który kontrolował stał się po ogrodzeniu zagrodą i rezerwatem. No nie jest dobrze i w Matce Boskiej nadzieja.

Dla Marcina Wilkołazkiego najlepiej, gdyby Hukiewicz padł w pierwszej turze, a wygrał Kościuk albo Miciuła, a on wprowadził radnych. Z Kościukiem Marcin ma dobre stosunki, bo przecież rządzili sobie obaj miasteczkiem i każdy miał to, co chciał. Marcin miejsce za tronem, a Kościuk na tronie. Z Miciułą również Marcin ma szanse na „przeżycie”.

Kiedy burmistrzem zostanie Hukiewicz to zawiąże się nowy twór „Hukjelonek” Do którego Kamil wniesie tylko płaszcz i okulary a to co najważniejsze, czyli realna władza spoczywać będzie w rękach wszechwładnego „oberministra” Jelonka. Marcin znajdzie się w sytuacji Gorbaczowa, któremu w ciągu nocy zlikwidowano ZSRR, i powołano Wspólnotę Niepodległych Państw, tym samym usuwając mu spod nóg grunt, bo stał się przywódcą bez państwa. Tak i Marcin zostanie „liderem bez ugrupowania” i to będzie koniec „Krasnostawian” i Marcina, jakich znamy. Amen…

PS. A tak pisałem na tej stronie o Jelonku 6 czerwca 2023 roku „Oczywiście niezmiennie należy uważać na jego pomysły. Co by nie mówić do SB nie brali idiotów. Ja bym się nie zdziwił nawet tym, że Jelonek  „rozpracowywuje” Wikołazkiego do spółki z Piwką i tak go omota, że ten go weźmie, oczadzony „legendą” o wzmocnieniu listy i ewentualnych rządach w powiecie.”

 

 

 

33
4

Kampania wyborcza po trzecim piwku!

Starszy kolega” radnego Piwki… Włodzimierz Ilicz Lenin mawiał, że film to najważniejsza, ze sztuk. Jednak nie należy podejrzewać radnego o to, że mógł to wiedzieć, gdy brał „operatora”, psa i latał z nimi po mieście, kręcąc swoje filmiki na potrzeby kampanii wyborczej. O co to nie! To był typowy „spontan” i „pełny odlot”. Dlatego ten felieton jest po części krytyką „dzieła filmowego” i kubłem zimnej, ale czystej wody jak od redaktora Czyża na rozpaloną łepetynę „czerwonego Tarantino” Dziś wszak lany poniedziałek i prima aprilis!

Marek Zdzisław Piwko startujący z miejskiej listy Koalicji Obywatelskiej, a kiedyś szef Lewicy, którą „obgryzł do gołych kosteczek” znów błysnął. A błysnął, jakby powiedzieli smakosze jak ta chrząstka w salcesonie. Pcha się do rady powiatu, bo zasmakował państwowej melasy i słonych paluszków. Miłości do tych ostatnich dał wyraz na ostatniej sesji 25 marca i jakby mógł to wyjadłby je ze wszystkich szklanek, jakie były na stole. Właśnie z tym „umiarkowaniem” jest u niego pewien problem, wcale niemały!

Szczególnie widać to w „aktywności” którą sprowadził do zadręczania słuchaczy swoimi rojeniami, unikając kluczowych wątków, które są dla niego niewygodne, bo psują przekaz jego „osobistej propagandy sukcesu”. Tak się w tej głupawce zapamiętał, że znalazło to wyraz w tych jego etiudach filmowych puszczanych w necie. Przedstawia się tam jako jeden z „najaktywniejszych radnych” Ta owiana legendą aktywność polega na tym, że podobno jest w stanie wykonać dziesięć przysiadów, wysiorbać na sesji energetyk z puszki i wykonać serię skłonów w kierunku szklanki z paluszkami. Imponujące… Scenariusz i reżyseria oraz tekst tworzył sam, i to widać, aż bije po oczach, tak jak niektóre pstrokate kreacje modowe radnego. Takiej infantylnej paplaniny nikt by nie wymyślił, a my się możemy przy okazji przekonać, czym się kończy omijanie jednostek kultury szerokim łukiem i unikanie czytania książek.

„Łazić” do muzeum na „polityczne” kontrole z „heroicznie bezrobotnym” inżynierem z Rejowieckiej to nie to samo, co na wystawy, czy inne wydarzenia. Na te, jeśli się zawita, to wypada wiedzieć, na czym należy się skupić by nie pomylić widoku z okna z pejzażem na płótnie. Dobrze, że choć czyta to, co o nim na „Dzienniku Siennicy” piszą, dlatego można powiedzieć, że jedyny kontakt, że „słowem żywym i krytycznym” to ma dzięki nam.

Kadr pochodzi z historycznego już dzieła kręconego po „trzecim piwku”  na „Chmielniku” 

Opublikował Zdzisław Marek 28 marca „film”, w którym są cztery epizody z jego udziałem! Gada w nich od rzeczy, a jakże i za plener służy mu starostwo, muzeum regionalne, dom dziecka oraz „Chmielnik” Powala ten ostatni, choć i tamtym „epizodom” niczego nie brak, ale skupmy się na tym. Walnął w nim nasz „wizjoner”, a przy tym trunku, jakim się reklamuje to określenie w sam raz – pałętając się po „Chmielniku” ze swoim psem taką obietnicę wyborczą, cyt „To oczywiste, że jako radny powiatowy zadbam o to, aby na „Chmielniku” powstały obiekty sportowe i mieszkania, a nie grunty orne…” 

O co mu chodzi?

„Pora na trzecie Piwko”, a takie ma hasło przewodnie tej kampanii – chce zlikwidować uprawę chmielu, de facto zalać ją betonem i zmieść z powierzchni ziemi. Włazi obiema nogami w tę durną ideę zabudowy, którą nakreślił Kościuk taki sam wizjoner tylko z kartofliska za bazą PKS. Na punkcie jego zabudowy część „elity” dostała małpiego rozumu. Pomysł stoi w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem i interesem miasta, o czym za chwilę. Poza tym w przypadku Marka Zdzisława to piękny przykład ciągłości „tradycji” sięgających samego Lenina i bolszewików. Oni również uwielbiali pchać się na cudze i cudzym dysponować. 

Uprawa,  jest plantacją użytkowaną przez szkołę rolniczą i przynosi niemałe dochody. Szkołę, zakładał Tadeusz Fleszyński „człowiek instytucja”, przy którym Piwko ze swoją „aktywnością” to czysta kpina i błazenada z jarmarku, ale i znak czasów. Bo tradycja chmielarska w Krasnymstawie to Fleszyńskiego zasługa, a on to postać na serial. Za oblewanie atramentem carskich portretów usunięty ze szkoły w Lublinie. Kończy edukację w zaborze austriackim i tam też zdobywa wykształcenie wyższe. Zostaje inżynierem rolnikiem właśnie od chmielu. W wolnej Polsce gospodarzy u siebie w Maszowie, a przy okazji inicjuje powstanie szkoły rolniczej w Krasnymstawie. Wybierają go do powiatowego sejmiku, a w 1944 aresztuje na szczęście na krótko NKWD. Za PRL, jak tylko może organizuje uprawę chmielu w indywidualnych gospodarstwach. Ma w tym cel, bo dochody z jego uprawy wspomagają rolników i chronią przed kolektywizacją. Obchodził tym sposobem system, by chronić prywatną chłopską własność. Wtedy, o czym Piwko powinien wiedzieć – jego „starsi koledzy” za tym stali – administracyjnie tworzono takie warunki opłacalności dla indywidualnych rolników, by ci „przekonali się” do „idei kolektywizacji”.

Dziś, gdy się patrzy jak „trzecie piwko” lata po chmielniku i głupawo peroruje o jego „zniszczeniu”, bo inaczej tego nazwać nie wypada to można powiedzieć, że ta walka trwa i nowe czerwone pokolenie chce dokończyć to, co się tamtym nie udało. On pojęcia nie ma na co łapę podnosi. „Chmielnik” to kawał historii regionu i symbol trudu uporu i sukcesu w trudnych czasach. Pewnie „trzecie piwko” nie słyszał o tym, bo skąd, przecież, jakby książki czytał, to by myślał i wiedział. Wszystko jasne. Dla niego nie ma „świętości”, tradycji, wszędzie łapki wepchnie, byle coś z tego miał, w tym wypadku dietę.

Dlaczego pomysły zabudowy to tępa demagogia?

Piwko chce realizować swoje utopie w mieście które nieprzerwanie od 1970 roku organizuje sztandarową imprezę skierowaną do branży piwowarskiej mającą w nazwie chmiel! Pierwsze Chmielaki zorganizowano w 1970, a w 1977 roku na stałe wpisano do katalogu imprez. To też zasługa Fleszyńskiego, choć „pogrobowa”, bo zmarł w 1968. Wszyscy jakoś o tym zapomnieli, jak jeden mąż i chyba niektórzy krasnostawianie zgłupieli, popierając takie pomysły w sytuacji, gdy miasto ma tereny na budownictwo mieszkalne. Widać zanika krytyczne i logiczne myślenie, bo miasto karleje i schodzi na psy. Widać ten proces po tym, kogo wybierają na radnych, bo niektórzy nie powinni się w organach przedstawicielskich znaleźć. Piwko chce „Chmielnik” z pejzażu miasta z chmielarską tradycją wykarczować i zalać betonem, a bez chmielu nie ma piwa, którego zdrobnienie nomen omen ma w nazwisku. Tak się zabawnie złożyło… Miasto póki, co imprezą się szczyci i chełpi, bo czymże innym można, w tym smutniejszym z roku na rok grajdole? A dlatego to grajdół, bo sami mieszkańcy przyczyniają się do jego upadku takimi, a nie innymi wyborami i koło się domyka.

I jaką musi mieć teraz minę Janeczek, który na ostatniej sesji, na której Piwko tak wyjadał paluszki rozprawiał o katalogu atrakcji w powiecie. Bo czy można sobie wyobrazić konkurs polskiej piosenki, na którym śpiewają po niemiecku? Albo obchody święta górników bez kopalni!? „Trzecie piwko” czerpie z najlepszych tradycji Związku Sowieckiego, bo tam niszczono rzeczy, które były „apolityczne” – na przykład wodociągi, takie mieli pomysły racjonalizatorskie!? Czy ktoś o zdrowych zmysłach wyobraża sobie „Chmielaki”, gdzie rejki chmielu nie uświadczysz? Jak to ludziom wytłumaczyć? Że co!? Ano był, ale żeśmy zabetonowali, bo taki jeden wymyślił!? Przecież to wstyd. Tym bardziej że chmiel był tu „od zawsze” i od niego się wszystko zaczęło.

Grajdołek co roku odżywa na kilka dni i przetaczają się przez niego tłumy ludzi z całej Polski. To dzięki niej powiat i mieścina są jakoś tam rozpoznawane w kraju i kojarzone z zagłębiem chmielarstwa, którego kiedyś było centrum. Są przecież w okolicy browary rzemieślnicze…

Postkomunista, w tym owczym pędzie najwidoczniej zgłupiał i będzie to wszystko burzył, póki co w obietnicach. A co ze szkołą rolniczą, jeśli zabiorę jej „Chmielnik”? Może i ją trzeba będzie zlikwidować, wtedy ktoś straci pracę!? Masa młodzieży pójdzie poza powiat, ten na tym straci, bo subwencja oświatowa i co z budynkami? Następna Biedronka? No to są pomysły już nie po „trzecim piwku” tylko po trzeciej skrzynce. To, co proponuje kupy się nie trzyma, ale kupą jest, i to jest eufemizm.

Z drugiej strony to, jaki Piwko ma być? Skoro on nic nie czyta poza tym, co sam napisze w interpelacji?! Ci, do których się przyznaje są spadkobiercami komuny. A u nich to normalne, że z pałacu zrobią chlew, stajnię przerobią na dom kultury, a biurowiec przeniosą do chlewa. To, że „trzecie piwko” jako były pracownik ARiMR – agencji wspierającej rolnictwo i rolników – chmielarzy nie rozumie, o czym mówi to również charakterystyczne dla jego „specyficznej aktywności” i „czerwonych horyzontów inteligencji”, Bo to, po czym spaceruje to plantacja wieloletnia na gruncie ornym, ale nie grunt orny tak jak on „rozumie”. Tam jest cała infrastruktura, i to, tak jak w przypadku winnicy. Ale skąd on ma znać te subtelności, skoro z rolnictwem nigdy nie miał kontaktu, a w ARiMR był na etacie, który mu nic nie dał w tej materii. Wstyd… Taką wiedzę o tym, co mówi i takie odloty w związku z tym ma nasz „Marek Zdzisław Gomółka” Od niego nie wypada jej wymagać, bo to już byłby „język nienawiści”.

W takim Żatcu symbolu czeskiego piwowarstwa w środku miasta jest plantacja chmielu. Jest i ma się dobrze!? Ale oni tam nie mają Marka Zdzisława z jego wątpliwej jakości pomysłami „po trzecim piwku”. Skoro on już tak zasmakował w śmiałych wizjach, to strach go w świat puszczać. Trafi do toskańskiej Pizy to zacznie prostować krzywą wieżę. W Holandii zasypywać kanały. A z Krakowa to pewnie wygna Lajkonika i miśka z zakopiańskich Krupówek. Może z tym ostatnim, to by się za łby wzięli, bo Piwko „czerwony”, a Misiek biały i na dutki chytry. Mielibyśmy kolejny tytuł z kinematografii PRL „Barwy Walki”

Dla Piwki w kampanii nie ma granic i da się wszystko. On wszystko przez „zjadaczkę” przepuści, byle znów ją po wyborach umoczyć w samorządowej melasie. Ale jakby się znalazł rywal z innego komitetu, to niech idzie ścieżką wydeptaną na „chmielniku”. Niech obiecuje i wrzeszczy. Najlepiej stojąc przed tą historyczną „Piwdronką” na ul. PCK, że jak go wybiorą, to on ją im zabierze i wszystko będzie w niej za darmo. A Markowi Zdzisławowi cały majątek się znacjonalizuje i rozda. No jak się bawić cudzym kosztem, to się bawić, przecież to tylko kampania!

PS. Gdyby o „aktywności” radnego „trzecie piwko” nakręcić film to można by go okroić do takiej formy i rozmiarów bez szkody dla treści, że obejrzeliby go widzowie w Teleexpressie. Hasło też sam sobie wymyślił co czuć i być może zainspirował go jakiś zalany w trzy d… żul szczający w bramie. Brawo! To co, jeszcze po jednym!? Marek stawia!

 

34
5

Wielkanoc

O wyjątkowości chrześcijaństwa niech świadczy fakt, że Żydzi do dziś nie mogą się pogodzić z myślą o tym, że Mesjasz już przyszedł, a oni go ukrzyżowali. Czekają i w tym oczekiwaniu znaleźli „receptę” która na niewiele się zda, ale próbują. 

Receptę tłumacz na You Tube przemądrzały rabin, który na co dzień przybliża meandry religii mojżeszowej. Ale na temat Jezusa odpowiada… jaki Jezus?! No był tam jakiś Joszka z kolegami! I który to, bo było kilku! Groch z kapustą, i to aż dziwne, że rabini mają taki bałagan w dokumentach. Człowiek, skąd by nie był i może nawet być z narodu wybranego trudno przyznaje się do błędów. Wypadało Żydom Jezusa zamilczeć, mówiąc współczesnym językiem objąć go zakazem publikacji. 

Natomiast Święty Paweł, kiedy chodził po świecie i od jednego skupiska Żydów do drugiego, bo od nich zaczynał to spotkał się z ciekawym zjawiskiem. Kiedy go Żydzi wysłuchali to czym prędzej pokazywano mu drzwi, bo kapłani przejrzeli niebezpieczeństwo płynące z Nowego Testamentu. Wedle nich i w wielkim skrócie teraz zbawiony może być każdy bez względu na to skąd i kim jest, byle tylko przyjął nauki Jezusa. Żarty się dla nich skończyły, bo przez to stracili status „wybranych”, no i jak w takich okolicznościach nie pogniewać się na dwa tysiące lat?

A z naszego podwórka. Mimo że dziś Wielki Piątek, który w tradycji katolickiej jest wyjątkowy, to niektórzy uczestniczący w wyścigu wyborczym promują się jakby kampania miała się skończyć jutro. Co im to da!? Nie mogą wytrzymać żeby na mediach społecznościowych zamiast życzeń i pauzy nie wpakować swojej facjaty. Gdzieś ludzkie odruchy zanikły i tylko przez wyjątkowość tych świąt przemilczę nazwisko i imię tego lidera jednej strony. U nich stosunek do katolickich „zabobonów” z roku na rok gorszy i początków szukałbym na Golgocie. Na niej z Jezusem ukrzyżowano dwóch złoczyńców. Ten po prawej miał na imię Dyzma a ten z lewej Gestas, który urągał Jezusowi i drwił z niego… i tak już zostało na wieki. 

23
2

Kot ma łowić myszy czyli jak Robert „przespał” kadencję

W mieście rozgorzała walka o burmistrzowski zydel, a tymczasem miłościwie panujący burmistrz Robert Kościuk, co by przyćmić konkurencję zatrudnił „najemników” którzy robią show i przez to jako jedyny ma „profesjonalną kampanię”. Najemnicy sprawdzają się w pewnych operacjach, ale czy tu „zatrybi” to się okaże. Dlaczego tak, a nie inaczej to wyjaśnimy na koniec.

Ciekawe czy nie można takiej firmy wynająć po wyborach do rządzenia? W jego przypadku byłoby to uzasadnione, bo z tym „rządzeniem” u Robka nie jest za dobrze, i te jego pięcioletnie „rządy” z profesjonalizmem miały tyle wspólnego co Piwko z lewicą… a wystąpienia Zielińskiego ze zdrowym rozsądkiem. Kościuk pełnił i pełni swoją funkcję poprzez ciągłe zarządzanie kryzysem, i to mu weszło w krew. To teraz, jak to „kryzysowe zarządzanie” wyglądało w telegraficznym satyrycznym skrócie.

Początek Roberta rządów obrodził w cudowne przeistoczenie i zapowiadał epokę dziwów i cudactw. Nie zawiedliśmy się i nawet wymagający widz był ukontentowany. A to dzięki temu, że do współpracy na odcinku promocji miasta w maju 2019 wziął sobie Krzysia Zielińskiego, który z przedsiębiorcy z własnej ulotki wyborczej przeistoczył się w „eksperta od promocji” po maszynach spożywczych. To, że firma z ulotki gdzieś się po drodze rozpłynęła zakrawa na kolejny „cud” O, i to dopiero był intelektualny zaciąg! Co jego wtedy opętało, co pogryzło to do dziś nie wiadomo!? Tym posunięciem promocji nie miał przez jakiś czas, ale nie chodzi o szeregowych pracowników tylko o „kerownika od koncepcji” Krzyś nie ma do takowych głowy, bo, rycie i grzebanie w cudzych oświadczeniach majątkowych, ewentualnie trumnach zmarłych cudzych rodziców jest chyba jego powołaniem i nieskrywaną pasją. Lubi chłop grać w kości… Jakieś tam budowanie relacji to nudne jest i po co to jak można pogrzebać, to w jednym to w drugim.

Dobrze, że te kobitki co tam pracują to poczciwe i robotne jak „japońskie synowe”. Wiedziały co mają robić i jakby nie one, to by się to wszystko zupełnie rozsypało. Krzyś, jak tylko do Roberta przyszedł, to pochłonęło go artystyczne rycie pod Jakubcem wicedyrektorem PUP, radnym miejskim z PZK i krytykiem poczynań Kościuka na forum rady miasta. „Pyś” w obronie Roberta, jako że jest radnym w powiecie odgryzał się na forum powiatu pytaniami o to, kiedy zlikwidują wice dyrektorski etat w PUP, na którym siedział sobie Jakubiec. O i tak! Do tego Krzyś prowadził swoją wojenkę z Nowosadzkim, również z PZK, bo sobie ubzdurał, że ten mu wice starostwo zagarnął. Dziś już są kolegami na jednej liście „u Szpaka na Trzeciej Nodze”, tak na marginesie. O hybrydowej wojnie z poseł Tereską Hałas dla Krzysia „Rudą” nie wspomnę, bo to „oczywista oczywistość” Dziedzictwem „Pysia” i niebagatelnym wkładem był nacisk na „promocję” Dnia pocałunku”, po którym już wszyscy w miasteczku wiedzą, kiedy i w co się całować. A także świeżych jak bułki od Greli odkryć na temat krwiożerczej natury dinozaurów. No i żeby tradycji stało się zadość to „Pyś” u Roberta w promocji wytrzymał krócej, niż kartofle w „grządkach”, bo się sam wykopał i pocałował nomen omen klamkę, zwalniając się w 2021 roku tuż przed Chmielakami.

A to ów krwiożerczy dinozaur, którego Krzyś odkopał na wykopaliskach…w jednym przedszkolu. Taki był z „przedsiębiorcy” „szef promocji”😀😀😀

W „międzyczasie” wydarzyła się Robertowi wojna z zamaskowanymi złoczyńcami (tak dobrze, że nie wiadomo, czy w ogóle byli) z wiosny 2021 roku, którzy blokowali mu środki, i to również kawał legendy w „zarządzaniu kryzysem”. Ubawić się można co niemiara, czytając tylko nagłówki w „Nowym Tygodniu” z tamtego okresu. Treści też im dorównują, bo jakżeby inaczej. Najpierw Robert komunikuje, że ktoś mu blokuje środki, a Stępień „Nowego Tygodnia” docieka! Eee !Może to „mściwy” Jakubiec?! Nie! A może jednak…? Chyba tak! Eee nie, jednak nie! A może!? Eee! Zdecydowanie raczej chyba nie!? Nie no! Kurde, może jednak tak!? Oczywiście podejrzanych wielu, bo jak Robert o tym mówił to mógł, to być zwykły przechodzień. Robert zdradził w końcu, że powie w stosownym momencie, kto to taki. Do tej pory nie powiedział tak na marginesie! Wreszcie padło co musiało paść, że może tym „blokującym” jest Tereska Hałas. No tak! Bo to ona była adresatem właściwym i tylko trzeba było poczekać. Głupi ten co tego nie przejrzał.

Stępień walnął tytuł, coby nieboszczyka ruszył i dawaj do niej z pytaniami! Ta patrzy na niego jak na wariata, bezradnie rozkłada ręce i mówi, a idź Pan w cholerę!? Ja nic z tym wspólnego nie mam! A czas leci… i tak zleciało pół roku, a potem był kretynizm dekady, czyli „Afera Chmielnikowa”. Bardzo podobna do tego, co wyżej, bo tu w końcu po trzech tygodniach wylazło, że znów o Hałasową chodzi, która stała się „dobra” na wszystko!

Pomysł budowy osiedla tanich mieszkań wylazł z Roberta gabinetu i trudno na trzeźwo zrozumieć idee budowy na cudzym gruncie, gdzie rośnie plantacja chmielu! Chmielu, który jest kontraktowany, a plantacja świeżo doinwestowana, a do tego użytkuje to szkoła rolnicza! No ale cel uświęca środki trzeba się pożreć, by utrzymać trend! Tym bardziej to pachnie kaftanem jak się miało i ma swój teren pod budowę za bazą PKS, i to jest to słynne kartoflisko znane bliżej jako „Grunt na Medal” Chodziło jedynie, i to trzeba powtarzać do znudzenia i jak mantrę o to, aby Krasnostawiaków czymś zająć i żeby ci mieli co przeżywać. Wielu się na to złapało i myślało, że to wszystko na poważnie. Pomysł zasadzał się na legendzie, że Robert, jest ten dobry, co chce miasto uszczęśliwiać, a ci z powiatu to są ci źli, bo oni stoją w poprzek Roberta pomysłom.

Oczywiście za wszystkim stoi złowroga Tereska Hałas, bo ona Leńczukowi zabrania sprzedać „Chmielnik” Sprzedać też niewłaściwe słowo, bo Leńczuk miał go „oddać” po preferencyjnej cenie, jaką zaproponowałby Robert. Istny dom wariatów z tego wyszedł i brakło, tylko żeby na „Chmielnik” spadła ruska rakieta, a Janeczek znalazł w wiklinowej kołysce małego Mojżesza. A i co ważne po drodze mamy wojnę na Ukrainie! Choć co tam ona jak my mamy swoją, tu w powiecie. A jakby dobrze poszukać, to nawet kilka! W końcu ci z powiatu dla świętego spokoju odsprzedali mu działki na ul. Granicznej. Kompromis! Nareszcie! Szampan się leje! Dobrze będzie… Ale gdzie tam! Krasnostawiaki, które mieszkają w okolicy zaczęli buczeć na te pomysły i całkiem słusznie, że im ściany nowo budowanych blokowisk zabiorą światło. Robert z tego wszystkiego „obniżył” bloki, i odpowiedział błyskotliwie, ale i tradycyjnie głupio, że jakby mu odsprzedali Chmielnik, jak chciał, to by słońca było dla każdego pod sam korek. No tak… Mądry to on widać dopiero będzie. Gazety piszą do tej pory, bo są odpryski tego idiotyzmu, a choćby te protesty uszczęśliwionych sąsiadów i ludzie mają co czytać. Radni z powiatu w osobach Szpaka, Zielińskiego, Piwki mieli o co pytać na sesjach. „Interes teatralny” kręcił się w najlepsze, ale nic się nie zmieniło w kwestii wiekopomnych inwestycji w mieście.

Jak się nie obrócić dupa z tyłu. No i tak! No ale tu nie chodziło o rozwój miasta tylko o udawanie, że się chce, a ktoś mu przeszkadza. To miał być twórczy ferment i maskowana ciąża urojona. Zwariować można, ale to się wydarzyło naprawdę, a Kościuk robił wszystko, żeby nie stanąć w jednym szeregu z posłanką, bo on realizował zemstę polityczną może nawet nie swoją tylko jego protektorów, a jakich? To wyjdzie przy Madziarze…

Jeszcze w tak zwanym „międzyczasie” pojawiła się „błogosławiona pandemia” O! Ta to dopiero była pięknym usprawiedliwieniem i wypełnieniem czasu! I tu zdarzył się zabawny incydent, bo Robert miał wiceburmistrza, którego sam znalazł i dobrał. Karczmarczyk mu było i znali się od dawna. Chłop pracowity z niego był jak góralski karosz co w Gorcach klocki na zrębie zrywa. I ten „cierpliwy” wiceburmistrz w trakcie pandemii stracił cierpliwość, czego pojąć niepodobna! Ponoć „atmosfera” w ratuszu była, taka jak w męskim internacie, gdzie nocowali zapaśnicy po zawodach, a prysznice były nieczynne i kible zapchane. Zwiał chłop i rzucił papierami, taki był finał. To trochę przypomina sytuację, kiedy ktoś szuka schronienia w płonącym domu, bo się źle czuje w „niepłonącym”, ale wypełnionym dziwnym towarzystwem. No i tak to u Roberta w ratuszu było…

Potem były jeszcze malownicze jak kurpiowskie wycinanki, przepychanki z Hałasową o CPK, gdzie Robert uważał, że jako jedyny zadba o interes miasta w sprawie szybkiej kolei. Ludzie dopytywali jak to zrobi? Czy zdjęciem z Sasinem postraszy, czy rzucaniem uroków? A od wiosny zeszłego roku można mówić o inwazji Madziarów, ale nie tych znad Dunaju tylko z Wołomina. Szczególnie jeden wart uwagi i udany jak „babki placek na Wielkanoc”. Rysiek go wołali. Podobno sam Sasin trzymał go do chrztu i wcisnął naszym geniuszom, by ci promowali go na posła. Jak to się mówi znalazł „zaangażowanych wykonawców”. A ci go przyjęli, bo jak Jacek prosi, to nie wypada odmówić. Oddali mu caluśki powiat w arendę do spółki z ciamajdowatym Leńczukiem i Nieściorem z powiatu.

Oczywiście Robert nie był sam w tym przedsięwzięciu, bo miał „po prawicy” 73-letniego Cichosza, „świetnego i błyskotliwego mówcę” który przybył do ratusza wiosną zeszłego roku ze stadniny w Janowie Podlaskim, by „odmłodzić otoczenie” i zostać wiceburmistrzem, a tak naprawdę to, po to by Hałasowa nie znalazła się na listach PiS do wyborów parlamentarnych. Lucjan z wrodzoną sobie „pieczołowitością” pilnował i zabiegał o to gdzie tylko mógł. Cel osiągnął, tylko że „Mamrotliwy” Rysiek usadzony na tak wyrychtowanego powiatowego „ogiera”, na którym miał wjechać na Wiejską zleciał z niego tu w powiecie, a ten go jeszcze kopnął i pogryzł. Powiatowi wyborcy PiS mieli Ryśka w dupie, woleli postawić na Jarosława Sachajko. Dlatego straszliwie przerżnął, jak i cały PiS 15 października, i to był piękny finał rządów Roberta, jak i pokaz jego politycznego zmysłu, wyczucia i planowania. Brawo… ale i wstyd.

Były i jasne strony, o których trzeba rzec, bo w kolejnym „międzyczasie” po Karczmarczyku, a przed Cichoszem wiceburmistrzem został Krzysztof Sugalski, który cudownym zrządzeniem losu odszedł do Cukrowni Krasnystaw na fotel prezesa. To właśnie jego zastąpił Cichosz. Sugalski po jakimś czasie doszedł do wniosku, że Cukrownia nie może się obejść bez Pani Kościukowej i tak żona Roberta znalazła pracę… a Robert po tym jak PiS nie stworzył rządu odciął się od niego i założył swój komitet. Stał się na powrót Robertem… Po drodze zrezygnował z funkcji szefa powiatowych struktur PiS i tyle było wszystkiego.

Dlatego jak w takich okolicznościach nie korzystać z dobrodziejstw firmy. Przecież teraz to udawanie i wojny domowe trzeba jakoś zapakować, przepakować, przypudrować i wcisnąć wyborcom. Gdybym był mieszkańcem miasta, to na takiego włodarza bym się wypiął, bo nie lubię i chyba nikt tego nie lubi jak się z niego robi idiotę. Jeśli już coś robiono spektakularnego w mieście, to drogi powiatowe, ale w obrębie miasta, ale kto tam rozumie czyje te asfalty i dla zwykłego mieszkańca jak droga w mieście, to widać miejska musi być i, w tym dla Roberta nadzieja. Opowiada Robert o tym moście co ma być nad Wieprzem, no i niech tam, ale to by inaczej wyglądało, gdyby nie było głupawki z „Chmielnikiem” i pisaniny w cały świat i wojny domowej.

Korzystać z dobrodziejstw firmy pasowałoby, gdy się startuje za pierwszym razem. Gdy się idzie po władzę, ale kto bogatemu zabroni. Wtedy to ma sens, bo wtedy trzeba się dostać za „wszelką cenę” Potem jak się człowiek wgramoli i głęboko na urzędzie okopie, to wystarczy tak robić, coby przez kadencję wyborcom tak się zaanonsować by znów wybrali. No, tylko że w przypadku Roberta to „wystarczy” to nie wystarczy, bo on jest jakiś inny. On jest zagadką i jeszcze takiego Krasnystaw nie miał. Normalny burmistrz ciągnął by środki i budował, budował… nawet z samym diabłem. Wtedy to budowanie plus władza z jej możliwościami to samograj, który napędza i działa jak firma od promocji przez całą kadencję i jest „za darmo” To przecież nie, kto inny tylko Mao Ze dong mówił, że nie jest ważne, czy kot jest czarny, czy biały, byle łowił myszy. Robert widać o tym zapomniał albo nie wiedział, albo mu nie powiedzieli, że na tym polega cała ta zabawa w samorząd. Dlatego teraz wynajął firmę, żeby ta przekonała profesjonalnymi czarami wyborców do jego osoby i oprawiła w złote ramy „bohomazy z pięciu lat”. To jest, jak wciskanie ludziom białej kartki oprawionej w ładną ramę jako pejzaż zimowy z okolic Oslo, i to za spore pieniądze! Fajne te cyrkowe metody i miłe dla oka, ale tego, że się pięć lat przebimbało przykryć trudno. I to by było na tyle…

 

 

33
5

Targowy poniedziałek i „matura” Nowosadzkiego czyli o co by się tu jeszcze wziąć za łby!?

 

Matury odbywają się w maju i tak jest od dawna, ale wicestarosta i mój faworyt oraz obiekt westchnień krasnostawskich matron Nowosadzki Marek będzie w najbliższy poniedziałek 25 marca podchodził do swojego egzaminu z „dojrzałości do męskości”. Zdawać będzie „ustnie” po godzinie trzynastej, a my się przekonamy, ile w nim siedzi „trzęsiportka”, a ile samca alfa. Przypuszczam, że obleje, ale skoro tak to niech nie liczy na dobrą „prasę” Oj niech nie liczy, bo los jego w takim wypadku będzie „straszny”, bo ileż można!?

No dobra to teraz o co chodzi… W poniedziałek 25 marca ma się odbyć posiedzenie rady powiatu. Oczywiście sesja jest „nadzwyczajna”, bo zwołana na wniosek grupy radnych pod światłym przywództwem geronty „dziadka Szpaka” Mają w programie tylko jeden punkt, a ten brzmi; „Aktualna sytuacja w oświacie. Przyjęcie Apelu Rady Powiatu w sprawie ogłoszenia i przeprowadzenia konkursów na dyrektorów szkół, dla których organem założycielskim i prowadzącym jest Powiat Krasnostawski” O co biega, w tym enigmatycznym sformułowaniu poza tym, że to doskonały powód, aby się znowu pokłócić, powrzeszczeć i powydurniać, bo to jest celem nadrzędnym, odkąd Szpak stracił dostęp do powiatowego żłobu.

Chodzi o to, że zarząd powiatu, w którym zasiada nasz Marek, a to głównie o niego nam chodzi, ogłosił konkursy na dyrektorów szkół teraz a nie po wyborach. Wszystko jest już dograne i zgodne z prawem. A co ważne to oświata jest pod Markiem Nowosadzkim i tylko dlatego chciał zostać wicestarostą, bo przecież sam jest „uczycielem” i „gfiazdą” z II LO. No, prestiż i pieniądze też miały znaczenie, bo on lubi „prowincjonalny luksus”.

Zarząd ogłosił konkursy, bo mógł i tak naprawdę nie ma w tym nic dziwnego, a sesja jest niepotrzebnym spędem. Jest wiele samorządów, gdzie takie konkursy przeprowadzono w styczniu i nikt nawet o tym nie sapnie. Ale tam mają szczęście, bo nie mają „chorego na władzę” Szpaka i całego tego grajdołowatego towarzystwa, które korzysta z każdej okazji, by drzeć gębę i się powydurniać, a przy okazji przykleić ciamajdowatemu zarządowi łatę politycznych i nieetycznych działań. Zresztą „dziadek” Szpak po czytaniu anonimu i Zieliński po grzebaniu w cudzych trumnach oraz głupkowatych wystąpieniach na forum rady lepiej, gdyby milczeli. W sumie jak się tych dwóch słucha, to trudno nie zgodzić się z trafnością spostrzeżenia, że świat jest małą mądrością rządzony, a ten powiat to nawet zupełnie bez niej.

Tymczasem ci z zarządu chcą przeprowadzić konkursy w ustawowym terminie i zabezpieczyć dyrektorów, bo jeśli się władza zmieni, to będzie robić po swojemu i niekoniecznie dobrze. To są dobrzy dyrektorzy, którym nie ma czego zarzucić i Nowosadzki to mówi głośno i wypada się z nim zgodzić…choć raz ma rację. Tylko że jego słowa są… no właśnie!?

Można nawet powiedzieć, że to, co robi zarząd jest jedyną dobrą i słuszną rzeczą, jaka im wyszła w przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Bo to, że Szpak będzie szalał po dobrych dla niego wyborach to wątpliwości nie ma, a są tego pierwsze jaskółki. Do czego jest to towarzystwo zdolne to wystarczy zerknąć w pisarstwo Romka Żelaznego, który kandydatowi na burmistrza Danielowi Miciule czyni zarzut ze zdjęcia z Madziarem w okolicznościach oficjalnych. Nie on jeden, bo różne takie czerwone misie latają po mieście, jakby im, kto terpentyną posmarował to i owo robiąc podobnie. Same misie, żeby było ciekawiej mają zdjęcia z Zenkiem Martyniukiem bardem PiS, i to jakoś uchodzi, ale to pokazuje absurdalność całego „pomysłu”. Są to niewątpliwie kategorie „odpałów” kwalifikujące się do hospitalizacji, albo nawet izolacji.

Jedno trzeba wiedzieć, bo nie wiedzieć to kretynizm, że gdyby Szpak był na miejscu zarządu, to korzystałby z takiej okazji, bo w sumie czemu nie!? Zresztą on już pokazuje jak mu się optyka zmienia, kiedy „jego” rządzą. Już nie widzi strajków rolniczych i drożyzny.

Kluczowe i w zasadzie po to jest to wszystko pisane to jest to jak zachowa się Nowosadzki. Szkoły jak wyżej to jego ukochany jedynak, a Ania Patejuk dyrektorka I LO im Władysława Jagiełły to jego – muza, perła w koronie, pole złotonośne, Katanga. Ania jest super! Bez Ani, ani rusz!

Tylko że Ania może tego nie wie, ale Nowosadzki Marek najbardziej kocha Marka Nowosadzkiego. Wprost zwariował na jego punkcie i jeśli przyjdzie do głosowania, a już wróble ćwierkają, że zamierza się wstrzymać, a nawet być „za” wnioskiem by rozstrzygnięcie co do konkursu nastąpiło po wyborach za nowej władzy – to on w imię tej miłości i dobrych stosunków z „dziadkiem Szpakiem” gotów to wszystko zrobić. Ale jak tak zrobi to niech Marek nie liczy na oklaski albo szklankę wody w potrzebie, a o „dobrej prasie” niech zapomni na wieki.

Jest zdolny do takich durnot, bo we wrześniu udowodnił, że nie ma głupoty cykorią podszytej przed popełnieniem, której by się wzdragał. Wtedy nie był w stanie podpisać wniosku o odwołanie Leńczuka, czyli de facto nie wiedział, co o tym myśleć. Nie wiedział, czy to, co zrobił Leńczuk z Tereską Hałas jest dobre czy złe!? Zapomniał, że to dzięki niej jest gdzie jest. Warto pamiętać, że Nowosadzki uczył dzieci i ma prawie sześćdziesiąt lat, a w tym wieku jeszcze nie wie, co dobre, a co złe!? No to się samo komentuje…

Jest w tym jeszcze jeden haczyk, ale rozmiarami przypomina kotwicę, ale tylko w Nowosadzkiego oczach, a to dlatego, że on pewne rzeczy przez nabytą cykorię widzi ogromnymi. U normalnego faceta to nawet te rzeczy nie istnieją albo są wielkości pchły, ale jak ktoś się boi wszystkiego i do tego ześwirował na swoim punkcie to inaczej widzieć nie może. Marek jest na liście „Trzeciej Drogi” gdzie Szpak rządzi i teraz są na niej „kolegami” i ten sam Szpak był jednym z wnioskujących o zwołanie sesji. I teraz, jak Nowosadzki zachowa się w takich okolicznościach, bo przecież wiadomo, że on jest w stanie poświęcić wszystkich, byle o nim mówiono dobrze i żeby Janusz nie miał do niego pretensji i nie czynił mu wyrzutów. Tak że Marek zapewne dojrzał do złożenia ofiary z Ani Patejuk, Gontarza, Burdanowej… On już jest chyba na szosie do Zaleszczyk, jak rząd Sławoja w 1939 roku, ale jak daleko nią zajechał to się jutro przekonamy.

Widać też, że koledzy z listy, a szczególnie Krzyś „Pyś” Zieliński który startuje tak jak Marek z „Trzeciej Drogi” dają mu podprogowe sugestie co ma robić. Bo Krzyś na swoim FB puścił post, a o konkursach i w nim pyta, dlaczego Leńczuk tak się śpieszy!? No i widział kto!? Leńczuk się spieszy, a Nowosadzkiego w tym nie ma?! Przynajmniej u „Pysia” Zielińskiego. Kto zna „Pysia” metody to wie, że to sugestia jak się Marek ma zachować, a główny atak pójdzie na ciamajdowatego Leńczuka i całą resztę zarządu. Marek jeszcze pamięta, jak mu Krzysio jesienią kołki na łbie krzesał i wyciągał te 1000 złotych wpłacone na kampanię PiS, jak mu grzebał w najbliższej rodzinie.

Powiatowa oświata to Marka „konik”, i to jemu powinno zależeć na konkursach właśnie teraz! A jak Nowosadzki ma „Cohones”, to niech je pokazuje w ten poniedziałek, bo lepszej okazji nie będzie. No właśnie… tylko czy on ma co „pokazać”?

Jeśli Nowosadzki uważa, że ze Szpakiem można umówić się teraz, żeby po wyborach on mu się zgodził tych samych dyrektorów albo choć część obsadzić to musi Marek być pospolitym durniem. Po pierwsze nie wiadomo, co będzie po wyborach i kto będzie rządził. A po drugie, nawet jeśli mu Szpak obieca, bo co mu tam!? To Nowosadzki powinien pamiętać konkurs na dyrektora I LO z 2014 roku. Wtedy też mu Szpak coś obiecał… a jak po drodze obietnicę skorygował to Marek najlepiej wie. Niech Marek nawet nie próbuje układów i składania ofert, że może część poświęci na rzecz kogoś, bo takie targi nie ujdą mu płazem i los jego będzie „straszny”

Zarzutami „politycznymi”, jakie będą padać z ust Piwki, Zielińskiego czy innych bym się nie przejmował, bo tym dwóm dobrze przypomnieć jak to z nimi było. Piwko niech odgrzebie z pamięci jak do ARiMR rekrutowali z Cichoszem i jak trafił z niego do CIS. A Zielińskiemu i jego bełkotowi to najlepiej zapalić świeczkę i zapytać o to jak trafił jako przedsiębiorca do roboty w ratuszu w 2019 roku.

Ten zarząd albo „zrządzenie losu” pod światłym kierownictwem Leńczuka i Nowosadzkiego nie słyszał nigdy o czymś, takim jak obrona swoich dyrektorów, a ma i miał takich, którzy na to zasługiwali. Szpak wie, co to jest. Bronił nawet w sytuacjach kuriozalnych, a choćby takiego Banacha, i to przez 16 lat! Banacha, który był prawdziwym „nieszczęściem” dla ZDP, a wystarczyło tam pójść i zobaczyć, w jakim porządku utrzymywał plac i budynki. Natomiast ci rzucili na pożarcie Gołębia z Muzeum Regionalnego robiąc mu co krok na złość. O Ewie Kowalik nie wspomnę, bo ona sama musiała się bronić przed oszczerstwami Szpaka, a Nowosadzki też się nie popisał. Teraz się zanosi na kolejny handelek, na „targowy poniedziałek”, a z tego, co pamiętam to targ w poniedziałek był zawsze w Bodzentynie u stóp Łysicy.

 

PS. Czy nie powinno zastanawiać wszystkich, że taki tuz powiatowej polityki jak Nowosadzki co wybory ma problem z komitetem? Jaki on musi mieć dryg do ogromadzenia wokół siebie ludzi, że nic nie zbudował przez tyle lat? Owszem startuje, ale co się nażebrze to jego, i to nie jest objaw charyzmy i chyba mam rację w tym, co piszę. Co? A i jeszcze jedno… Upraszam wszystkich „pożytecznych idiotów” którzy po każdym felietonie dotyczącym mglistych charyzmatów i szkodnictwa politycznego Nowosadzkiego lecą go wspierać i gadać „Co się ten Ślusarczyk przyp… do ciebie.” No tak to my nigdy nie zrobimy z niego faceta, a wy drodzy klakierzy widać go nie znacie tak dobrze jak ja😉

 

 

42
6

Żonaty kawaler czyli bezpartyjna partyjność radnego Krzysia „Pysia”

 

Na początku kwietnia, ale jeszcze przed wyborami do Krasnegostawu ma zajechać cyrk. Będzie wystawiał widowisko na wodzie. Ta „wizyta” może mieć związek z tym, co odstawia radny powiatowy i kandydat z „Trzeciej Nogi” Krzyś „Pyś” Zieliński na swoim profilu FB. Podejrzewamy, że te jego „przedsięwzięcia” są jakąś formą „szlifowania formy” Może to być, bo my wszystkiego nie wiemy a radny dostanie tam jakiś angaż i wreszcie zacznie pracować. Wszyscy mu tego życzymy i niech ma! Chwalił się przecież w zeszłą niedzielę na swoim FB dyplomami MBA i innymi osiągnięciami z lepszych czasów i widocznie te informacje dotarły do dyrekcji cyrku i pewnie z tego powodu chce tu zajechać. Tacy utalentowani  wszechstronni artyści jak „Pyś” rzadko się trafiają. Jaki znajdą mu etat, to jeszcze nie wiadomo, ale może… woltyżer? Krzyś lubi na cudzym grzbiecie jeździć, a jak to będzie koński, to czemu nie. Akrobatą też mógłby być udałym, tyle, ile on komitetów obskoczył i poglądów miał to ze świecą takiego drugiego szukać! W końcu jest wszechstronnie wykształcony to, co tam dla niego!

Mamy kampanię wyborczą, a on jest okropnie zdeterminowany, bo powiatowy paśnik, z którego się utrzymuje może mu odjechać w siną dal. Tu ciekawostka, bo „Pyś” ma na FB trzy, a nawet cztery profile, a ten który obecnie użytkuje pod kampanię samorządową nosi nazwę „Krzyszt Jack Zieliński” On co by nie było tak prosto, to startuje do wyborów jako Krzysztof Jacek Zieliński i jak tak to, który jest prawdziwy i po co to wszystko!? Ale może radny ma rozszczepienie świadomości w końcu już tyle razy zmieniał poglądy, że się sam w tym pogubił. Gdyby jednak ktoś chciał poczytać jak się wykłóca z ludźmi i co oni o nim sądzą, to można tam zerknąć. Oczywiście część komentarzy usuwa, bo „prawda w oczy kole”, ale mimo wszystko jeszcze trochę zostało. Krzyś lubi za to jak go chwalą, a krytyczne opinie nazywa hejtem, oczernianiem i bezpardonowymi atakami. Nawet zapowiedział do gazety, że po wyborach idzie do sądu z tymi oszczercami. No ale póki co nikt mu rodzica z trumny nie wyciąga do politycznych rozgrywek, a jak tak to chyba nie jest tak źle. Prawda!? Bo jak się jest osobą publiczną i się przy piwie różne rzeczy mówi, to potem jest jak jest. O nim można pisać bez końca, dlatego dziś zwrócimy uwagę zaledwie na szczegół, który mówi dużo o Krzysia stosunku do wyborców i świadczy o tym, jak rozumie prawdomówność.

A było tak, że coś, ze trzy może cztery dni temu spadło na „Pysia” nieszczęście w postaci zapytań o jego polityczne sympatie i przebieg politycznych wędrówek. Chodziło o to, aby „Pyś” napisał, z ilu komitetów startował, z kim wchodził w koalicje itd… Pytał mieszkaniec z okręgu nr 1, z którego „Pyś” ubiega się o mandat. Oczywiście radny nie omieszkał z pytającym wejść w utarczki słowne co dowodzi, że „Pyś” nie panuje nad emocjami, ale to zawsze była jego słaba strona tak samo słaba jak rozbuchane ego niczym niepoparte, które można równać z tym u Leszka Janeczka medyka i „historyka z własnej ulotki” Od słowa do słowa w końcu doszło do tego, że „Pyś” całą dyskusję usunął i wydał oświadczenie dotyczące zapytania mieszkańca ale samego zapytania nie pokazał. W nim odpowiedział po swojemu i, tak żeby było dobrze dla niego. W tym działaniu jest cały Krzyś, bo jak się ma odpowiedź, gdy się nie prezentuje pełnego pytania? Gdyby jemu ktoś uczynił taki afront, to nie posiadałby się ze złości… A tak wygląda Krzysia odpowiedź która prezentujemy poniżej:

No i wszystko jest w porządku zdawałoby się. Bo „Pyś” się określił i odpowiedział, jak chciał. Ale nie ma tak dobrze! Jest problem w ulotce którą wtarabanił na swój „cyrkowy” profil sześć godzin po prezentowanej wyżej odpowiedzi. Proszę zwrócić uwagę na wpis zaznaczony żółtym kolorem. Tylko proszę się nie śmiać, bo sprawa jest poważna jak „dziewiąty miesiąc” a „Pyś” nie lubi jak się z niego śmieją…🤐

 

Okazuje się, że nasz „Pyś” na własnej ulotce puszczonej sześć godzin po „bezpartyjnej deklaracji” stwierdził, że on jednak jest szefem politycznych struktur Partii Solidarna Polska!  Obecnie to znaczy w tej chwili, na dzień publikacji. Tym bardziej to zabawne, że teraz ta partia nazywa się Suwerenna Polska. No groch z kapustą, ale co tam dla Krzysia. Skoro to ma dać parę głosów i zrobić wrażenie! On wie, co pisze i nie wypada mu zwracać uwagi i widać to prawda! Przecież jak taką ulotkę na wsi pokaże w ostatniej chałupie i pod lasem to, kto to będzie sprawdzał. Jeszcze, żeby „kompromitacji i głupkowatości postępku szyku zadać” to sobie na samym dole wpisał, że on, jednak BEZPARTYJNY. Ożeż ty…😂😂😂

A jak rozwiązał problem zatrudnienia! By nie pisać, że jest bezrobotny to tak zachachmęcił, że wpisał – Kierownik Wydziału Promocji Rozwoju Kultury i Sportu Urzędu Miasta w Krasnymstawie. Tak to prawda, ale to czas przeszły, bo był kierownikiem od maja 2019 do lipca 2021. Z tak skomponowanej treści ulotki można wywnioskować, że „Pyś” pracuje w najlepsze w mieście, ale kto wie ten wie, że nie pracuje, bo obecnie tę funkcję sprawuje Grzegorz Drozdalski. Panu Grześkowi doradzamy niech tam dobrze w szafie i pod biurkiem sprawdzi, a jak to nie pomoże, to miotłą wszystkie zakamarki obleci, bo może ten „Pyś” tam gdzieś rzeczywiście siedzi! No to macie drodzy wyborcy i czytelnicy jak „Pyś” pogrywa.

Pięć lat temu był przedsiębiorcą, ale na papierze, nawet nazwy firmy na ulotce nie podał i w oświadczeniach majątkowych składanych na początku kadencji śladu z tej działalności nie ma. I taka to nowa jakość w polityce ten „Pyś” Dla niego ciekawe są oświadczenia innych radnych, w nich szukał sensacji. Na koniec hasło wyborcze… „Głosując na mnie wybierasz siebie”  Skoro tak „Pysiu” to, kto ma brać dietę? Jeszcze jedno… dieta jest rekompensatą za utracone dochody w związku z pracą na rzecz samorządu. Ale jak to się ma do takiej sytuacji, kiedy radny nie ma dochodu, bo nie pracuje tak jak nasz „Pyś”?  Wtedy, wtedy moi drodzy, to jest czysty zysk!😉😉😉

 

30
0

Podziękowania…

Organizatorzy protestu rolników, który odbył się 20.03.2024 roku w Krasnymstawie, dziękują wszystkim uczestnikom za tak liczny udział i zamanifestowanie swojego niezadowolenia z polityki naszego rządu i UE wobec rolnictwa i próby wprowadzenia „zielonego ładu”, którego to konsekwencje dotkną całe społeczeństwo. Dziękujemy także Komendzie Powiatowej Policji w Krasnymstawie za zabezpieczenie protestu i wszelką pomoc udzieloną organizatorom.

20
3

Ach, jakie my Krasnostawianki mamy szczęście…😀

To głos jednej z Pań, która refleksją ze spacerku po mieście zechciała się podzielić z szerszą publicznością…

Kampania wyborcza do samorządu trwa. Nasi kandydaci prezentują swoje oblicza (bo o programach to chyba niektórzy zapomnieli), gdzie się da i jak się da: na płotach, murach siatkach, ścianach, a nawet na mobilnych przyczepach. Nie ma ulicy, z której nie zerka na nas jakiś przystojniak… a ja chodzę i podziwiam. Niejaki Pan Jelonek ubrany niczym pionier za czasów Związku Sowieckiego, czyżby tak tęsknił za jedyną słuszną partią, za współpracą ze służbami PRL… chyba tak, bo startuje z list partii, PO która już niejednego komunistycznego współpracownika (komunistę) ożywiła. Tuż obok, wisi, młody, modny cały w niebieskościach pan Hukiewicz. Panowie tak różni, ale wiszą jeden obok drugiego, bardzo blisko, prawie jak rodzina…? Jak piszą w internetach pan Hukiewicz „krasnostawski Trzaskowski” bywa w Sejmie rozmawia z posłami, ministrami i innymi personami. Co załatwił nie wiem, powie dopiero po wyborach. No i ten, który ma największy baner, chyba nikt go nie przebije to pan Piwko. Wypatruje głębokiej lewicowej czerwieni, ale nie, spostrzegłam biało-czerwone serduszko co za zaskoczenie… Jeszcze nie wyszłam ze zdziwienia i czytam hasło „Pora na trzecie Piwko” ja podziękuję panie Marku co za dużo to niezdrowo, a poza tym wolę szlachetniejsze trunki. A byłabym zapomniała, ominęła, taki niepozorny ten baner, a na nim pan Marek Nowosadzki, podobno ulubieniec Krasnostawianek od wielu kadencji kradnie głosy pań pewnie dlatego, że umie się odnaleźć, a to z PSL-em, a to z PiS-em, a teraz z Trzecią Drogą! Oj, bardzo obrotowy ten nasz wicestarosta, oby się nie okazało, że trzecia droga to droga donikąd. No i na kogo tu zagłosować, którego wybrać? Może postawić na kobietę?

34
1

Volkssturm poczęty na ZOL czyli stan listy PiS do powiatu

Od kilkunastu dni znane są pełne listy w wyścigu do rady powiatu. Z grzeczności wypada je – choć niektórzy po tym, co tu przeczytają mogliby podarować ową grzeczność – podsumować i nakreślić parę „ciepłych słów” Zaczniemy od PiS, który wystawił listę, co do której nawet oni sami nadziei nie mają, bo wygląda jak batalion Volkssturmu. A była to formacja z ostatnich miesięcy wojny złożona z dzieci w krótkich portkach, dziadków w okularach. Do tego zestrojona pstrokato i uzbrojona w co, kto miał. Tak i oni łatali, ale co tam…

Oczywiście na „jedyneczkach” posiadali przezornie ci, co bardzo chcą być jak najmniejszym nakładem sił po 7 kwietnia w grze i przy stole. Bo jak wiadomo „jedynka” siedzi nic nie robi i jej w urnie rośnie.

Okręg nr 1 (Krasnystaw gmina, Łopiennik i Fajsławice) w Łopienniku jedynkę dano Witusiowi Boruczence. Chyba jako rekompensatę za to, że został sierotą, bo koledzy z PZK wywieźli go w Łopieński Las, ale dołu kopać nie kazali tylko mu powiedzieli, że bliżej będzie miał do chałupy. On usłuchał i do niej poszedł by wylądować w PiS. To była pierwsza aborcja opóźniona i polityczna w powiecie tej wiosny. Drugi jest Józio Wroński z Ignasina w gminie Fajsławice, który w międzyczasie „zgłupiał” albo się „zakochał”, albo jedno i drugie. Gminę Krasnystaw reprezentuje Pluta Edward z Jaślikowa. Tak! Jest ktoś taki i może przekonałby do siebie elektorat hasłem „Lepszy Pluta od koguta” „Nazwisk” poza tymi dwoma pierwszymi to tam nie ma, ale jest Pani Bojarska z Niemienic i co ona tu robi, to by trzeba Józia Wrońskiego pytać. Średnia wieku kandydatów listy wynosi 56,8 a najmłodsza jest Mazurek Maria nomen omen z Dziecinina…

W okręgu nr. 2 – mieście królewskim Krasnymstawie jest koncertowo i pachnie La Scalą, ale taką z fototapety. Tu na jedynce jest ciamajdowaty Leńczuk, któremu starostowanie tylko zawadzało w prowadzeniu Glorii Vitae, ale że „wydziabał” Janeczka z pierwszego miejsca to jest gdzie jest, bo się zreflektował w ostatniej chwili, że jednak jest starostą!? Ponoć Janeczkowi jedynkę dawał Cichosz, bo co mu zależy!? On szef struktur powiatowych i na swojej jedynce w Żółkiewce a Leńczuka nie za bardzo lubi i tym możnaby mu „dokuczyć” Tylko że Leńczuk przez „kraszczadzkiego profesora” załatwił z Czarnkiem, by to on starosta „przewodził”

Na dwójce jest Pani Maria Szumigaj doktorka od wszystkiego. I tym sposobem, dzięki niej ilość doktorów na liście się zgadza a i spokój mają, że słychać jak tą sielankę umila szumiący gaj. Trzeci jest jedyny przedstawiciel kniei oraz parzystokopytnych i ostatni ocalały po epidemii ASF Dzik dla znajomych Jacek. Kiedyś organista u Gzika, a teraz tylko były organista. Poza tym trzeba wiedzieć, że u Jacka są dwie rzeczy stałe! Pierwsza to kandydowanie z PiS i pielgrzymki do Medjugorie. On, jakby mógł, to by się tam przeprowadził i kiedyś to nawet Hryniewicza chciał ze sobą ciągnąć, ale ten się pod biurko schował i udawał martwego i do peregrynacji nie doszło.

Jest jeszcze na liście Pani Kowalczyk Maria Joanna, która jest spowinowacona z Leńczukiem, bo to „szwagra siostry z drugiego małżeństwa stryjecznej babki córka” O i tak!? Reszta to są nazwiska, które nic nie mówią poza imć Goławskim, a to dlatego, że ja go mam w znajomych na FB i widywany jest w otoczeniu Leńczuka. A na koniec, bo nie wypada, skoro jest tyle przywołanych elementów przyrody nie wspomnieć o pomnikowym drzewostanie co się Marian Łukaszczyk zowie i ma lat 77. Piękny wiek w sam raz na samorządowe wojaże i życzyć zdrowia wypada. Średnia wieku tej miejskiej listy – 58,4, ale jest lepsza!

I wreszcie okręg nr 3 (Kraśniczyn Izbica Siennica Różana) Oczywiście na jedynce umościł się Marek Janusz Nieścior, bo co jak co, ale usadowić się wygodnie potrafi, a i nie zapomina o rodzinie. Każdy by tak chciał i w Kraśniczynie komentują jego „familijne ruchy kadrowe”, bo jak wyżej… każdy by tak chciał. Po nim jest Maria Piłat z Romanowa w gminie Izbica i ta Pani to chyba jest tylko po to by „umyć ręce” Ot parytety… i nie ona jedna.

Na trójce Arek Danielak o nim można powiedzieć, że jak Danielak z filmowego Wodzireja granego przez „Śtura”, do którego jest nawet podobny z daleka – przewodził buntowi przeciw CPK Tego, jak widać, nie ma, ale po nim został Arek Danielak. Młody on, bo tylko 41 lat… i w tym drzewostanie to zaledwie sadzonka.

No i na koniec są „reprezentanty Siennicy Różanej” Męskie grono „otwiera i zamyka” dostojnie z jedną trzecią długości tołstojowskiej brody Mirosław Ignacy Kaczor! Oprócz brody śnieżnobiałej ma 75 lat i w rankingu „wiekowego drzewostanu” jest na pozycji drugiej po 77-letnim Łukaszczyku, a na liście siódmy. Ale jeśli wierzyć w trafność ludowych porzekadeł, to po 7 kwietnia przekonamy się, ile Ignacy „znacy”. Kobiety niezłomne z gminy z jednorożcem w herbie reprezentuje Pani Wójcik Maria bardzo oddana sprawie. No i ta dwójka będzie w Siennicy kruszyć „partyjny beton”. Średnia wieku kandydatów okręgu to 62,7, i to jest rekord.

Na koniec perełka sobiepaństwa okręg nr 4 który można swobodnie ochrzcić manifestem politycznym Cichosza lat 73. W tym kształcie list, jakie skonstruował jest cały ON. Nikt i nic lepiej tego nie zilustruje, bo nazwać to całe przedsięwzięcie „jednoosobowy schron przeciwatomowy” to chyba nie przesada!? Na jedynce z Żółkiewki króluje Cichosz, bo jakżeby inaczej! A potem jest szczere pole „przepasane wstęgą miedzą, na których z cicha kandydaci jak te grusze siedzą”. O tak to mnie więcej wygląda jak nie przymierzając krajobraz spod Kutna. Pusto ponuro i deszcz siąpi, a we wsi za horyzontem wyje pies na łańcuchu. Tych nazwisk co je Cichosz pozbierał zna mało kto, rzecz jasna oprócz Cichosza, bo on ich wydłubał, ale bardziej są rozpoznawalne miejscowości, z których kandydaci pochodzą. Czystą Dębinę znają ci, co jeżdżą na Kraśnik, a nad kandydatem z niej o zawiłym nazwisku Cieplechowicz głowi się nawet internetowa wyszukiwarka. Mają nawet Annę Mróz, ale to tylko zbieżność personalna z tą z Kraśniczyna, który jest w innym okręgu. Ta jest z Kaszub, gmina Rudnik, tak, jak Jutrzenka – Trzebiatowski Kaszuba co ma galerię u Proskury w Siennicy na poddaszu „Tworu sztuki”. Jest na liście, jakby dla poprawy nastroju najbardziej rodzimy przedsiębiorca, bo zwie się Dariusz Polski i jest z Wierzchowiny. Średnia wieku kandydatów w okręgu 58,8…

Podsumować wypada, bo im ta lista rodziła się w bólach takich samych jak Edward VI na świat przychodził z tą różnicą, że matka zmarła w 12 dniu po porodzie. Cichosz „matka” myśli, że przeżyje, jak i inne „jedynki”, ale jak pożyjemy to zobaczymy. Opinia dotycząca jej składu personalnego jest bezlitosna, i to są głosy płynące od ludzi związanych z PiS. Podnosi się argument, że Hałas Tereska ukradła im miejsce i ludzi. No a może na to miał wpływ fakt wycięcia jej z list do parlamentu? Ona tymczasem tylko zabrała swoje manatki i poszła do siebie. Przyczyn takiej słabości trzeba szukać w Wołominie. Ogólnie panuje opinia, że leżą i są liczeni. Nastroje w PiS przez to minorowe, bo sondaże dołują, ale czy akurat tu na Lubelszczyźnie będzie tąpnięcie to się okaże, bo jak głęboko poparcie siadło tego nie wie nikt. Póki co przezorna Tereska, nim ją oszukali w PiS to zostawiła im w spadku nowiutki ZOL z kaplicą i niezbędnym osprzętem. Oni tam prawdopodobnie gdzieś może w kaplicy albo na jednej z sal układali te listy. Miejsce w sam raz… i to jedno im wyszło. Amen…

 

 

 

28
2