Dlaczego na ulicy Piekarskiego tylko asfalt jest pewny swej egzystencji?

Konkurs na Dyrektora II LO miał swoje smaczki, ale i w I LO  też było po czym palce oblizywać. Co łączy te dwie sprawy? Pozornie tylko geografia i polityka, bo oba znajdują się w tym samym mieście i są ? bezrozumnie psute? przez te same nieudolne „organy prowadzące”. Lecz gdy wgłębimy się w dokumentację konkursową to pojawia się osoba Pana Marka Nowosadzkiego, która niczym klamra, ta od jego paska, spina wspomniane wątki. O Marku „pedagogu” wiadomo, że w II LO jest nauczycielem historii. Właśnie  On w 2014 postanowił startować w konkursie na dyrektora Jagiełły, którego zresztą jest absolwentem. Podobnie jak Starosta Szpak? Szkopuł w tym, że Nowosadzki ujmy i wstydu raczej swojej Alma Mater nie przynosi a Szpak wręcz przeciwnie, ale to tak na marginesie. Ambicje dyrektorskie Nowosadzki miał i to nie była żadna tajemnica, bo w opinii wielu mógłby być lepszym dyrektorem niż politykiem. Natomiast 30 czerwca  2014 r. ofertę składa Edyta Fidecka jako druga a dwa dni po niej Pani Anna Król, w ostatnim dniu przewidzianym do składania ofert. Ktoś, kto nie zna krasnostawskich realiów pomyśli ale pluralizm, ale demokracja. Nic bardziej mylnego. Ostry zjazd ma miejsce 10 lipca, kiedy to Nowosadzki wycofuje swoją ofertę, wygląda to na rodzaj demonstracji bo następnego dnia (11 lipca) jest konkurs. Uzasadnił to względami osobistymi. Ciekawym jest  to, czym się Nowosadzki kierował i na co liczył przystępując do wspomnianego i co się stało wreszcie ,że się wycofał? Jest wielce możliwe, że nasz Marek liczył na wygraną i w pewnym momencie był jedynym  liczącym się kandydatem i możliwe, że wręcz był do niego zachęcany. Zdecydowanie jako tło dla reszty, a w szczególności dla Fideckiej, Nowosadzki wykorzystać by się nie dał. Marek, to człowiek dbający, a wręcz przeczulony na punkcie tego jak odbiera go otoczenie. Ta kunktatorska wrażliwość niestety skutecznie podcina mu skrzydła w lokalnej polityce. Wracając do wątku, to musiało się coś wydarzyć, co naszym „wrażliwcem” z ulicy Piekarskiego wstrząsnęło, iż „podał tyły” Ten Pan ,że się powtórzę,  nigdy ale to nigdy nie pcha się w projekty które mogłyby w jakiś sposób uszczknąć jego wizerunkowi.   Z kolei wieść powiatowa niosła, że kandydatura Fideckiej wzbudzała w środowisku nauczycieli kontrowersje i to nie małe, bo widziano do objęcia stanowiska wielu bardziej doświadczonych, no choćby „pierwszy obywatel z Piekarskiego”. Wielu zadawało sobie pytanie, co łączy Fidecką ze Szpakiem? Co, to za dziwaczna ?forma zażyłości? Tyle, że w tej całej z pozoru banalnej sytuacji kluczowy moment to, ten w którym wycofuje się Nowosadzki. Czy, ktoś go postraszył, bo taka sugestia jest najprostsza? Raczej nie, bo gdyby tak było, to w ogóle nie składałby dokumentów. Musiał mieć Marek przyzwolenie Papy na udział w konkursie, bo przecież nic w powiecie nie dzieje się bez jego aprobaty. Tu raczej w grę wchodzi intryga, w których nasza władza się specjalizuje, czyli krew wypić i śladu nie zostawić.                                                                                                                                      A mogło być tak:  Starosta świadom oporu w środowisku przeciw Edycie i słysząc to i owo,  proponuje Markowi, że gdy  zostanie dyrektorem to z Fideckiej ma zrobić vice-dyrektora. Po prostu Edyta pójdzie wyżej, ale po cichu?Mógł sobie Janusz pomyśleć ,że niech Marek złoży dokumenty niech poczuje ciepło stołka dyrektora, jego bliskość, niech się poczuje prawie upragnionym dyrektorem.  W takich momentach najłatwiej kogoś omotać. A trzeba wiedzieć, że nasz Janusz gdy  o coś prosi robi minę niewiniątka a wręcz „cierpiętnika” i wtedy jest „zabójczo niebezpieczny” Wystarczy, że mógł szepnąć ojcowskim głosem: weź Marku Edytę na vice, bo bardzo chce. Ten z kolei unosi się honorem, bo dyrektor zawsze powinien współpracowników dobierać sobie sam i nawet on ma granice kompromisu. No i to jest ten możliwy moment kiedy intryga się posypała. Jednym słowem czuje się człowiek z Piekarskiego podle i do tego  potraktowany przedmiotowo. Wycofuje się z konkursu, bo wie, że jak tego nie zrobi to przegra z Fidecką za karę, a wtedy to  będzie ujmą i plamą na pielęgnowanym wizerunku i honorze. Tyle, że Edyta rozochocona wizją stołka naciska i to mogło być początkiem ?słynnego tupania? a Janusz dał zielone światło. A ona startuje i wygrywa, bo jak ma nie wygrać? Miało być subtelnie a wyszło topornie. A potem jest cisza i wystarczy tylko spacyfikować niezadowolonych, co z resztą trwa po dziś dzień. Natomiast Pani Król zostaje vice-dyrektorem a w zasadzie to prolongowała swoje stanowisko bo vice była u poprzedniego dyrektora. Poza tym jej znajomość szkolnej materii służy „niedoświadczonej” Edycie.  Trzyma się kupy ? Jest to hipoteza oczywiście ale całkiem możliwa.  Prawda jest taka, że Licea były dość długo bastionami niezależności w Powiecie a władza cały czas kombinowała jak się do nich dobrać. Natomiast za dwa lata w Norwidzie Starosta już nie ukrywał, że może ustawiać konkurs i dał temu wyraz w prasie mówiąc, że „szukamy kandydata” Tak więc I LO było swoistym testem i poligonem jak daleko można się posunąć. I tym sposobem ulica Piekarskiego nie posiada wśród swoich mieszkańców Dyrektora I LO a jedynie Przewodniczącego i najpewniejszy swej egzystencji na wspomnianej jest jedynie … asfalt.  Skoro jesteśmy w klimacie tamtego konkursu to warto prześledzić jak deklarowana przez Panią Fidecką, wtedy koncepcja funkcjonowania i rozwoju I LO  szkoły prezentuje się po prawie  czterech latach. I tak na pytanie : Jak zamierza pogodzić zwiększenie naboru do klas I z jednoczesnym utrzymaniem poziomu kształcenia? Odpowiedziała, że stworzy odpowiednią ofertę edukacyjną, zachęci uczniów do zajęć dodatkowych oraz zindywidualizuje proces kształcenia. Czas pokazał,że te zapowiedzi zostały jedynie na papierze, wszak nabór regularnie spada z roku na rok. Zapytana o to, jak będzie współpracować z  nauczycielami aby uczniowie wybitni mieli możliwość pełnej realizacji. Odpowiedź była dość ogólnikowa: indywidualny tok nauczania, wymiana doświadczeń między nauczycielami i wprowadzenie nowego systemu motywacyjnego. A jak jest w rzeczywistości? Wymiana doświadczeń zaowocowała tym, że „zacna Pani od biologii” swoim doświadczeniem dzieli się z uczniami w jednym z Chełmskich Liceów. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Na zakończenie nie sposób odwołać się do historii. Patronowi Szkoły łatwiej było pokonać Zakon na polach Grunwaldu niż dać radę „geniuszowi z Sobieskiego”  Tyle, że wtedy tamta bitwa zapoczątkowała okres mocarstwowości Polski a ten konkurs otworzył okres powolnej erozji i upadku.  Nabór w liczbach mówi sam za siebie. Mój Boże… Co Szpakowi złego zrobiło to I Liceum, że wybrał mu takiego dyrektora?

62
13

Marek bryluje a Janusz nie tańcuje…

Zbliża się wielkimi krokami fala mrozów i kolejna Sesja Rady Powiatu a o poprzedniej nic nie zostało napisane.  Tak, więc by tradycji stało się za dość, parę słów o niej? i nie tylko. Najjaśniejszym punktem wspomnianej był, a jak żeby, nie kto inny tylko Pan Przewodniczący Nowosadzki Marek, a ściślej to błyszczała, blaskiem intensywnym klamra od jego paska?  A nasz nieodżałowany Marek złożył interpelację której treść dotyczyła regulaminu wynagrodzeń dla nauczycieli, to już drugie podejście w tej samej sprawie, pierwsze miało miejsce w czerwcu zeszłego roku. Widocznie trzeba było ponowić próbę, bo Zarząd Powiatu tradycyjnie wykręcił się sianem. Wątpliwe by ktoś z jego władz rozpatrzył na poważnie wniosek Nowosadzkiego, tedy będzie widział Marek ?te? pieniądze jak przysłowiowe  prosię niebo. Skoro jesteśmy przy Panu Marku to należy wspomnieć, że oprócz błyszczącej klamry od paska, Pan Marek permanentnie błyszczał  ostatnimi czasy na? Studniówkach. Bryluje, bo jest zapraszany jako przedstawiciel ?organu  prowadzącego?. Nie wiem w której głowie narodził się ten, w sumie idiotyczny pomysł zapraszania ?organów prowadzących? ale fakt jest bezsporny, że z tych wszystkich ?twarzy nadzoru? facjata Pana Marka ?najbardziej jest ludzka? i tym samym „akceptowalna” . Na polu nadzoru do tej pory rządził Starosta ale w tym roku nie pojawił się na żadnym z Balów, tym samym sprawił, że miały  wreszcie godny i normalny przebieg. Wieść powiatowa niesie, że jakoby kontuzja wrześniowa była przyczyną tej ?Januszowej absencji? tyle, że w to mało kto wierzy ,bo mówi się, że rwał się na te tańce ale w pewnym momencie najzwyklej odpuścił. Może obawiał się, że któryś z uczniów zapyta publicznie czemu przemilczał ormostwo? Trzeba przyznać, że Studniówki z udziałem Starosty to widowisko dość przaśne i obciachowe, bo  jednak były ormowiec nie powinien dawać w swoim przemówieniu wskazówek młodzieży i kreować się .. No właśnie? Na kogo?. Wielu zastanawia się kiedy ulubienica Papy , Pani Edyta osiągnie stan umysłu pozwalający być rzeczywistym dyrektorem a nie malowanym i ?roztupanym? a to ostatnie jest, jak powszechnie wiadomo bardziej pożądane u instruktorów  flamenco niż u dyrektorów.  Wiedzie ta Pani również prym w studniówkowym klakierstwie, co owocuje nieodpartym wrażenie, że każda studniówka w I LO jest świętem jej ormowskiego dobroczyńcy a nie uczniów i pedagogów. Tylko tak po prawdzie to, kto ma świętować? Uczniowie i przetrzebiona  poprzez  prywatne  urazy  kadra nauczycielska? Podobno znów dwóch zacnych pedagogów wybrało emerytury, bo znaleźć wspólny język z Panią Edytą było rzeczą niemożebną. W podobnym klakierskim duchu  odbył się Jubileusz 100-lecia I LO na którym  Starosta plótł o workach z ciapami, kałamarzach i zapomniał, że pewna Pani nauczycielka ma nazwisko a nie przezwisko bo ? Żuża? to jednak jest przezwisko? Ale taki ten Janusz  jest, pamięta co chce i często mówi nim pomyśli. Wielu zastanawia się jak daleko posunie się Pani Edyta w swojej wdzięczności za stołek? Możemy się spodziewać, że któregoś ranka idąc ulicą Piłsudskiego zobaczymy słynny mural na LO Jagiełły jakby odmieniony, bo widniejący na nim patron szkoły będzie cały w zieleni i miast orła na tarczy zakwitnie koniczynka a lico tegoż, dziwnym trafem zbieżne będzie z facjatą naszego postsowieckiego demiurga. Jednym słowem Pani Edyta nie przestaje zaskakiwać.

Schody po których Pani Edyta jeździła w tę i z powrotem… aż dojechała do stołka dyrektora. 
                     Bo to, że jeździła po schodach na pokazie mody w tę i z powrotem, w jednej z lubelskich galerii handlowych w ramach ocieplania politycznego wizerunku PSL w 2011 roku, można jakoś przełknąć. Ale z kolei bycie konferansjerką na popijawie w lesie Borek( no chyba że, na zdjęciach to jej sobowtór a skoro tak to przepraszam) zupełnie nie pasuje do jej funkcji dyrektora szkoły ze 100 letnią tradycją. A o szefowaniu struktur  miejsko-gminnych  ludowców już nie wspomnę. Gdyby chciała Pani Edyta być tak rozsądna jak jest ładna, wszystko było by prostsze? Jaki będzie nabór w tym roku? Tego nie wie nikt ale ?organy prowadzące? już przebierają gorączkowo nogami i właśnie ustami Pana Sławomira Kamińskiego Naczelnika Oświaty który tym Naczelnikiem został bo chyba kiedyś pracował jako Kierownik Internatu, więc tam nabył kompetencji i się nadaje, zapraszają uczniów do swoich placówek? Cóż Pan Sławek wszystko przepuści przez swój organ oralny, bo trzeba spłacać stare długi. Nie, kto inny jak nasz Papa kiedyś podał mu rękę i wyciągnął go z politycznego niebytu. Bo, jak wieść niesie nasz Sławek był łącznikiem między Januszem a Komitetem Centralnym na Borowej, jednym słowem kawał historii miejscowego SLD? a kariera żywcem jak u Michała Roli-Żymierskiego ? od gazowej maski do marszałkowskiej laski?  Wracając  jeszcze do apelu  Sławka, to można poczytać o nim na stronie fejsbukowej  Starosty? Ale nabór dopiero w czerwcu i póki co wniosek jest taki, że Pan Marek Nowosadzki który ma do emerytury około 10 lat może je spędzić  na intensywnym bieganiu i szukaniu „godzin” Wszystko należy zawdzięczać bezrozumnej polityce nieudolnego  Starosty, która skutkuje odpływem kadry a co za tym idzie i młodzieży. To „szukanie godzin” może być udziałem wielu nauczycieli?Nawet radny Suchorab który kiedyś na sesji zdeklarował swój „patriotyzm lokalny” umotywowany posyłaniem swoich pociech do tutejszych placówek, zionącej czeluści, coraz słabszego naboru nie zapełni… A Starosta już cztery lata na emeryturze i tradycyjnie  wszystko ma gdzieś i się cieszy, że swoich wszędzie nawtykał. Bezmyślnie, ze szkodą ale pokazał ,że może…

46
14

Prywatny folwark w zenicie

Publikuję treść zażalenia na postanowienie o umorzeniu śledztwa. Wspomniane postanowienie było publikowane na łamach lokalnej prasy 11 grudnia 2017 roku.

 

 Zażalenie na postanowienie sygn. akt PO I Ds.150.2017

Występując jako pokrzywdzony ? mieszkaniec gminy Siennica Różana, wnoszę zażalenie na postanowienie wydane w dniu 24.11.2017 r. przez Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Zamościu Bartosza Wójcika. Postanowienie dotyczy umorzenia śledztwa w sprawie zaistniałego w okresie od sierpnia 2015 r. do sierpnia 2016 r. w Kozieńcu, pow. krasnostawskiego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób ? mieszkańców gminy Siennica Różana poprzez umiejscowienie zakładu produkującego wyroby ceramiczne na terenie budynku hydroforni ? ujęcia wody, gdzie w trakcie produkcji wyrabiano szkodliwe dla zdrowia substancje, powodując tym samym zagrożenie epidemiologiczne.

Zdaniem pokrzywdzonego, prokurator naruszył przepisy kodeksu postępowania karnego i bezzasadnie umorzył postępowanie wobec braku znamion czynu zabronionego. Dodatkowo, prokurator nie zbadał wszystkich okoliczności sprawy, gdyż ustalił, że w trakcie wykonywania prac w pomieszczeniu gospodarczym hydroforni w Kozieńcu nie sprowadzono niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób. Nadto, prokurator uzasadnił swoje stanowisko tym, że pracownicy nie mieli i nie mogli mieć kontaktu z wodą, która rozprowadzana byłą wodociągami na terenie gminy Siennica Różana, co jest sprzeczne z zasadami logicznego rozumowania, bo ww. pracownicy mieli pełną swobodę w korzystaniu z budynku hydroforni.

Jako pokrzywdzony skarżę postanowienie w całości. Żądam jego uchylenia oraz dalszego prowadzenia sprawy, w szczególności w zakresie odpowiedzialności władz gminy Siennica Różana oraz powiatu krasnostawskiego w zaistnieniu wskazanego zdarzenia.

 

 

 

Według Strategii Rozwoju Gminy Siennica Różana na lata 2015-2023 (dokument dostępny na BIP Urzędu Gminy Siennica Różana na stronie: https://ugsiennicarozana.bip.e-zeto.eu/index.php?type=4&name=bt42&func=selectsite&value%5B0%5D=mnu8&value%5B1%5D=3) ?w gminie bardzo dobrze rozwinięta jest sieć wodociągowa, do której podłączonych jest 95% mieszkańców. Mieszkańcy miejscowości niezwodociągowanych korzystają z zaopatrzenia w wodę ze studni głębinowych wybudowanych przy wsparciu finansowym gminy. Gminna sieć wodociągowa zasilana jest z ujęcia wody w Kozieńcu, jedynie wieś Stójło posiada sieć będącą przedłużeniem sieci ze wsi Ostrów w gminie Krasnystaw? (strona 52 i 53 strategii). Wobec tego, że z ujęcia wody na Kozieńcu korzysta ponad 4 tys. osób, nie do przyjęcia jest umorzenie śledztwa w sprawie. Mieszkańcy gminy Siennica Różana użytkują wodę z ww. ujęcia do celów codziennych (cele spożywcze, mycie itp.) a także w celach związanych z prowadzeniem licznych gospodarstw rolnych (do nawożenia, do pojenia zwierząt itp.).

Nie ulega wątpliwościom, że na hydroforni w Kozieńcu miała miejsce działalność produkcyjna wykonywana przez pracowników firmy Kontur. Wskazana firma rozpoczęła działalność na podstawie umowy najmu zawartej z Wójtem Gminy Siennica Różana. Co istotne, umowa została zawarta wbrew ustawie o gospodarce nieruchomościami, gdyż nie Wójt nie wywiesił ? zgodnie z ustawowym obowiązkiem ? ogłoszenia o wykazie nieruchomości przeznaczonych do oddania w najem. Skarżący ma wiedzę, że umowa została zawarta wbrew procedurze opisanej w ww. ustawie, a także, że została aneksowana. W aneksie podniesiono kwotę czynszu najmu, zapewne z uwagi na duże zużycie mediów przez firmę produkcyjną. Temat działalności produkcyjnej na hydroforni w Kozieńcu, a także wątek niezgodnego z prawem oddania nieruchomości w najem, był wielokrotnie poruszany na sesjach rady gminy Siennica Różana, a także w interpelacjach składanych przez radnych. Wszelkie informacje w tym zakresie znajdują się w protokołach z sesji rady gminy oraz w pisemnych interpelacjach, które zostały złożone Wójtowi i znajdują się w jego posiadaniu.

Co więcej, zaniepokojenie opisywanym stanem wyrazili obywatele oraz radny powiatu krasnostawskiego Marek Nieścior w interpelacji złożonej na piśmie w dniu 29.03.2017 r. (zamieszczona na BIP Starostwa Powiatowego w Krasnymstawie ? http://bip.krasnystaw-powiat.pl/wiadomosci/8514/wiadomosc/370664/interpelacja_zlozona_przez_marka_niesciora_podczas_xxv_sesji_29_), gdzie wskazano, że społeczność gminy obawia się, że mogło dojść do skażenia wody oraz czy woda nie zagraża zdrowiu mieszkańców. Radny zwrócił uwagę, że przedsiębiorstwo działające na terenie hydroforni posiadało zgodę Wójta Gminy Siennica Różana oraz, że cyt. ?fakt ten zadziwia dlaczego i co było powodem podjęcia takiej decyzji przez władze gminy?. Istotnym jest, że z punktu widzenia prawa działalność przedsiębiorstwa nie powinna mieć miejsca na terenie hydroforni. Przepisy prawa polskiego nakładają przecież na samorządy obowiązek szczególnej dbałości o mienie gminne czy powiatowe. Z ustawy o samorządzie gminnym wynika przecież szczególny obowiązek dbałości wójta o mienie gminy. Ustawa o ochronie osób i mienia nakłada z kolei obowiązek wójtów i starostów do podejmowania działań niedopuszczających do wstępu osób nieuprawnionych na teren chroniony. Ustawa o zarządzaniu kryzysowym nakłada na wójtów i starostów obowiązek szczególnej dbałości o tzw. infrastrukturę krytyczną do której zalicza się ujęcia wody.

W odpowiedzi na ww. interpelację Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Krasnymstawie wskazał (źródło jak przy interpelacji radnego Marka Nieściora), że nie miał wiedzy o działalności produkcyjnej na hydroforni, a Inspekcja Sanitarna nigdy nie wyraziłaby zgody na prowadzenie działalności gospodarczej na ujęciu wody. Co istotne, Wójt Gminy Siennica Różana nigdy nie informował Inspekcji Sanitarnej o przeznaczeniu hydroforni pod działalność gospodarczą. Przedstawione argumenty poddają pod wątpliwość treść zażalonego postanowienia, gdyż Prokurator w ogóle nie rozważył możliwości ustalenia odpowiedzialności prawnej Wójta Gminy Siennica Różana oraz Starosty Krasnostawskiego.

Zaskarżone postanowienie w swojej obecnej treści stwarza niebezpieczny precedens i może przynieść opłakane skutki. Jak bowiem inaczej nazwać usankcjonowanie przez Prokuraturę prowadzenia działalności produkcyjnej na ujęciu wody, z którego korzysta ok. 4 tys. osób? Jak nazwać przyzwolenie Prokuratury na samowolną działalność wójtów i starostów w lokowaniu przedsiębiorstw w wygodnym dla nich miejscu? Jak nazwać to, że na hydroforni była prowadzona nielegalna działalność a przedsiębiorcy zostali skazani na mocy wyroków karnych? Jak nazwać to, że cały proceder dział się za przyzwoleniem i za wiedzą lokalnych władz? Postanowienie Prokuratora w swej treści niejako ?daje zgodę? wszystkim wójtom na lokowanie działalności wytwórczej na ujęciach wody na terenie właściwości Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Prokuratura została przecież powołana do wykrywania i zapobiegania przestępstwom. Skoro w postanowieniu Prokurator uznał, że działalność produkcyjna na ujęciu wodnym nie stanowi zagrożenia i nie jest przestępstwem, to należy zadać pytanie ? co musi się wydarzyć, by organy ścigania w rzeczywistości zaczęły ścigać działania, które mogą stanowić zagrożenie dla wielu osób? Do jakiej tragedii musi dojść, by Prokuratura zaczęła podejmować czynności, do których została powołana?

Kończąc wskazuję, że obywatele RP nie powinni obawiać się zagrożenia zewnętrznego, skoro ich własne władze podejmują działania, które mogą sprowadzić na nich niebezpieczeństwo, na katastrofie skończywszy.

 

 

 

 

 

 

26
16

Szpony Krogulca

 

 

Bardzo dobrze świadczy o ludziach pomoc niesiona zwierzętom, w tym ptakom. Ale czasami nasze działania mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Dlatego musimy się zastanowić czy ptaki są nam potrzebne, czy też nie. Czy krogulec łapiący na naszych oczach wróbelka i obskubujący go z piórek to łotr i zbój, czy może nasz sprzymierzeniec. Sikorki i wróble to dwa najczęściej widywane przy domach gatunki. Sikora bogatka, najliczniejsza z sikor, zimą trzymająca się blisko zabudowań. Żywi się owadami, larwami owadów i ich jajami a zimą uzupełnia dietę o nasionka, szczególnie roślin oleistych, np słonecznika. Rodzina sikorek czyli para i ich potomstwo, w ciągu 12 miesięcy zjada do 75 kg. owadów. Bez nich mielibyśmy duży problem z insektami. Pomaganie sikorom jest w naszym interesie. Jak to zrobić? Najlepszą pomocą jest wykonywanie i zawieszanie budek lęgowych, bo zmniejszająca się ilość drzew z dziuplami powoduje „problemy mieszkaniowe” bogatek. Domki zawieszane na drzewach muszą mieć daszek pochylony od drzewa w dół, wewnątrz deseczki nie mogą być heblowane, bo maluchy kiedyś będą musiały wygramolić się do otworku wylotowego, przednia ścianka, a przynajmniej okolica otworu musi być pogrubiona, najlepiej wykonana z dwóch deseczek co uniemożliwia kotu lub kunie włożenia łapy do wnętrza i wygarnięcia pisklaków. Nie montujemy żadnych patyczków przy otworze, bo ptaki ich nie potrzebują, a drapieżnikowi pomagają przy próbach eksploracji domku. Domki zawieszone w sadach dużych i małych, na wysokości 1,5 do 2m szybko dadzą odczuwalny efekt zmniejszenia ilości owadów i zdrowsze owoce.

Podobnie ma się rzecz z wróblami, zjadają duże ilości nasion chwastów a wiosną z upodobaniem polują na chrabąszcze. Czyli im więcej mamy wróbli, tym mniej pędraków. Ten nasz sprzymierzeniec jest silnie uzależniony od człowieka. Przez stulecia gnieździł się pod strzechami domów i budynków gospodarczych. Teraz domy docieplone styropianem, przykryte dachem z blachy nie mają miejsc gdzie można założyć gniazdo. I dlatego tam gdzie są okapy można umieścić małe płytkie ozdobne domki o fantazyjnych kształtach i ładnej kolorystyce, w grupach po kilka na jednej ścianie, wysoko, bo wróble żyją w koloniach. Po tynku żaden kot nie wejdzie na wysokość trzech czy czterech metrów.

Kolejna grupa ptaków to drapieżcy. Czy możemy im pomóc ? Krogulcom pomagamy zupełnie nieświadomie. Ustawiając karmnik w widocznym miejscu, obok sypiąc jedzenie na parapet i wieszając słoninki czy kule tłuszczu z nasionami, powodujemy zlot wróbli, sikor, dzwońców, sierpówek. Przelatujący krogulec widząc nawet z odległości kilkuset metrów tak dużą koncentrację łatwych kąsków, podąża tam kurcgalopkiem i na naszych oczach, z naszego karmnika, nasze ptaszki wyłapuje. Pamięć ma dobrą pomimo, że je tylko mięso, więc wraca następnego dnia, i za tydzień i za rok też sprawdzi to miejsce. Więc dla naszych wróblaków rozproszone miejsca dokarmiania są lepsze. Warto pamiętać, że pierwszymi ofiarami krogulców są ptaki chore, stare, mniej sprawne, więc ich eliminowanie powoduje lepszą kondycję pozostałych.

W naszych gospodarstwach nagminnie stosujemy trutki na gryzonie. Otrute myszy i szczury należy zakopać, bo wyrzucone pod płot często są zjadane przez sowy. Już po pierwszej skonsumowanej otrutej myszy, sowa może doświadczyć paraliżu nóg, co nie pozwala jej na polowanie i skutkuje śmiercią. A przecież sowy to zabójcy gryzoni żerujących nocą. Jesienią i zimą najedzone sowy dalej polują, a swoje zdobycze składają na gałęziach przy pniu drzewa. Tam taka zamarznięta mysz czeka i kiedy pojawią się duże śniegi, sowa przylatuje, siada na myszy, ogrzewa ją i nastepnie zjada. Część upolowanych gryzoni jest podkradana przez kuny, sroki, sójki itd. Schematy domków dla sów są oczywiście dostępne w internecie i warto je wykorzystać.

17
11

Trzymamy za słowo

Rudka   05.02.2018

 

Andrzej Korkosz  Radny Gminy Siennica Różana

 

Pan Janusz Szpak Starosta Krasnostawski

 

Szanowny Panie Starosto, jak Pan zapewne zauważył, nieubłaganie nastał 2018 rok i z tej okazji chciałbym złożyć szczere życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia, ale przede wszystkim spełnienia wszystkich obietnic składanych przez Pana mieszkańcom powiatu. A jako ,że do nich się zaliczam i takie deklaracje mnie również wielokrotnie pan składał, więc   o nie się upominam. Bezpieczeństwo nasze i naszych dzieci jest dla nas najważniejsze, więc myślę, że dla Pana jako naszego przedstawiciela w powiecie również. Mowa oczywiście o chodniku w miejscowości Rudka. Wie Pan, o czym mówię, gdyż jeździ ta drogą dwa razy dziennie pięć dni w tygodniu. Nie na darmo wspomniana droga została ochrzczona pańskim nazwiskiem.

Jeżdżąc po okolicznych gminach naszego i sąsiednich powiatów zauważyłem, że samorządy idą w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa na drogach. Chodniki budowane są w wielu miejscach, a w szczególności w najbardziej niebezpiecznych. Więc dziwi fakt tak wielkiego oporu w tej kwestii w Gminie stawianej za wzór do naśladowania, skoro inni nas już dawno wyprzedzili.

Zwracam się więc do Pana aby deklaracja budowy chodnika składana w dniu 10 września 2017r. podczas uroczystości poświęcenia kapliczki i domu wioskowego w Rudce, oraz te składane podczas życzeń na uroczystości Opłatkowej w Siennicy Różanej w dniu 30 grudnia 2017r. wreszcie się zmaterializowały. Dobrze by było, aby słowa Starosty nie były tylko pustymi sloganami opowiadanymi na lewo i prawo ku uciesze ludu.

Jak pan zdążył zauważyć nie należę do ludzi którzy się zniechęcają i poddają, a celem jaki mi przyświeca w mojej działalności społecznej jest dobro ogółu społeczeństwa a nie moje własne .  Liczę, więc Panie Starosto na dogłębną analizę i wyciągnięcie daleko idących wniosków, oraz to, że wywiąże się Pan z danych obietnic.

 

Z wyrazami szacunku Andrzej Korkosz

34
16

Bo taniec jest po to by łączył…

 

Takie jest przesłanie Karnawałowych Spotkań z Tańcem Jazzowym, szósty raz zorganizowanych przez Panią Sabinę Englot, nauczycielkę tańca w Młodzieżowym Domu Kultury w Chełmie. Dwa niedzielne występy i dwa razy pełna sala. Zespół Tańca Jazzowego Ballo w swych licznych podgrupach od Ballo I do Ballo Junior i mniejszych. to kilkadziesiąt osóbek i osób zarażonych tańcem przez pięknego nosiciela tego wirusa Sabinę Englot. Jak opanować taką ilość temperamentów wie tylko Ona. Nie jestem znawcą tańca, ale porównując „Drugie spotkania…”, od których zacząłem oglądanie tej imprezy przez kolejne aż do „Szóstych…” to widać olbrzymi postęp w umiejętnościach młodych artystów. A o ich determinacji świadczy scenka, którą obserwowałem tuż po występie, młoda tancerka z rozpromienioną twarzą  wybiegła do foyer, podbiegła do jednej pani i zapytała: ciociu i jak było? Ciocia uścisnęła tancerkę i powiedziała, zgodnie z prawdą, było pięknie kochanie. Dziewczyna stała boso, stopy oklejone plastrami mówiły o pracy i bólu, które doprowadziły do sukcesu. W tym momencie, w chwili zachwytu, bólu nie było.

Były też akcenty siennickie, Zespół Tańca Współczesnego No Name z Centrum Kultury w Siennicy Różanej przepięknie zatańczył walca, zwiewnie, lekko. Dziewczynki ze wszystkich grup tanecznych dedykowały swój występ koleżankom, nieżyjącej Patrycji Janickiej i Paulinie Nafalskiej. To też mówi o ich wrażliwości, bo żeby być artystą, trzeba mieć wrażliwość i wyobraźnię. A tej nigdy nie brakuje Pani Sabinie Englot, ilość stworzonych choreografii jest olbrzymia, a jakość powoduje żywą reakcję widowni. Podnoszenia w wykonaniu maluchów, z najmniejszego Ballo, wywoływały aplauz widowni. „Podnoszenie z falowaniem” w wykonaniu młodzieży z Ballo I było trudne ale efektowne. Spektakl świetny, radość widowni, ale brawurowe „100 lat” dla Pani Sabinki odśpiewane przez dzieci, które skutecznie zagłuszyły śpiewającą salę, zaświadczyło o radości z tańca, „bo taniec jest po to by łączył”(cytat z rozdawanego programu).

Mirosław Ignacy Kaczor

Ps. Podczas finału, składania podziękowań itd. trójka maluchów próbowała dobrać się do cukierków, których cały kosz otrzymali, ale gruba folia stawiała opór. Życie bywa okrutne.

21
8

Drogi jest mi temat drogiej drogi…mój drogi

Człowiek (homo sapiens) to takie dziwne stworzenie posiadające imperatyw przyporządkowania. Co spotka to opisze, podzieli na grupy, kategorie czyli zbiory. Czasami coś zrobi i zaraz swoje dzieło przyporządkowuje do jakiejś tabelki. Takiemu porządkowaniu podlegają też drogi, są gruntowe i utwardzone, są gminne i powiatowe, i wojewódzkie, są dobre i złe. Porządkowanie czemuś służy chyba że wziął się za nie ktoś mało myślący (homo sapiąc). Na logikę biorąc to droga łącząca dwa punkty na terenie jednej gminy powinna być drogą gminną, a łącząca dwie gminy może być drogą powiatową. Kiedyś jakiś ktoś, marszcząc swoje obydwie szare komórki wyznaczył drogę powiatową z miejscowości Chełmiec – gmina Kraśniczyn – przez Pniaki do Łukaszówki – gmina Kraśniczyn. Miejscowość Chełmiec ma drogę z asfaltem, Łukaszówka również, a przestrzeń między nimi, trzy do czterech kilometrów, jest wypełniona błotem. Nawet latem droga ocieniona lasem i częściowo zasilana w wodę przez źródełko „na Ściecharce”  wysycha miejscami. I teraz gmina nie może nic na tej drodze robić bo droga jest powiatowa, a powiat „nie posiada środków”. Coś tam posypano, coś tam porównano. Jednak jest inne pytanie, czy poza dojazdem do lasu i pól, ta droga ma inne zadania? Czy mieszkańcy Chełmca mają tak liczne interesy łączące ich z Łukaszówką i Surhowem i vice versa, by na szczeblu powiatu dbać o połączenie drogowe? Ale jak teraz odkręcić to co wymyślił jakiś (optymistycznie) półgłówek?

Zupełnie inny zespół idiotów zajął się realizacją postulatów mieszkańców Zażółkwi, dotyczących budowy chodnika. Dlaczego zespół, bo rzecz dotyczy drogi wojewódzkiej. Mieszkańcy tej miejscowości prosili, pisali, protestowali, flagi narodowe wywiesili, transparenty również i co? Urząd Marszałkowski został zawiadomiony i zapadła decyzja o budowie chodnika, ale żeby chamstwo*społeczeństwo* (niepotrzebne skreślić) nie myślało, że coś na tym zyska to pokażemy co nasze dwie komórki znaczą.

Domy położone są od południowej strony jezdni, więc chodnik zaprojektowano od strony północnej, dzięki czemu aby wejść na chodnik trzeba przejść przez jezdnię o dużym nasileniu ruchu. Logicznym byłoby usytuowanie chodnika od strony południowej, ale racja byłaby po stronie mieszkańców. W przypadku przebudowy drogi i jej poszerzenia, chodnik od strony północnej będzie stanowił ograniczenie, więc poszerzy się drogę od strony południowej, przesunie się pas drogowy i będzie można zdemolować płoty na przestrzeni kilku kilometrów. Będą mieli co chcieli. Chodnik od strony południowej niczego by nie naruszał i dawał możliwość bezproblemowego poszerzania drogi.

Często zastanawiam się dlaczego zrobienie czegoś dobrego lub zrobienie dobrze, choć wymaga mniejszego wysiłku jest dla niektórych tak trudne?

 

Wasz wciąż optymista Mirosław Ignacy Kaczor

 

Ps. 1.Pan Prokurator, który żądał wydania danych osób piszących w pewnej sprawie, danych nie uzyskał i nie uzyska. Zbyszek jest z nami.

2.Ograniczamy ilość fotek oszczędzając płatny transfer.

23
9

Jakubiec…ante portas ?

W wyniku wyborczego splotu okoliczności zwanego”Klątwą Stafijowskiego”  którego tragikomicznym  zwieńczeniem  było pierwsze miejsce od końca w wyborach uzupełniających  z dnia 7 stycznia tego roku do Rady Miasta Krasnystaw składam na ręce pokrzywdzonego i jednocześnie byłego Burmistrza Andrzeja Jakubca prawie Kondolencje!                                                                                                                                                      Jakubiec Andrzej Krzysztof  zgłoszony przez KWW Porozumienie Ziemi Krasnostawskiej, Lista nr 1 Głosów  29                                                                           

Mazurek Paweł Jacek zgłoszony przez KWW Krasnostawianie, Lista nr 2 Głosów 51                                                                                                                                            Motyka Stanisław zgłoszony przez KWW Kazimierza Bojarczuka, Lista nr 3 Głosów 30                                                                                                                               

Wolanin Agnieszka Katarzyna zgłoszona przez KW Wspólny Krasnystaw, Lista nr 4  Głosów 36                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             Tyle lamentów, a tak na poważnie, to Szanowny ,Ikarze Andrzeju spadł i padł Pan ofiarą samego siebie. Pańscy kontr-kandydaci solidarnie wisieli na płotach tudzież na innych powierzchniach płaskich i szczerze uśmiechali się do wyborców. Natomiast Pana było jak na lekarstwo, może wiara w moc nazwiska, które pociągnie wynik, bo wyborca jakimś cudem poczuje resentyment do Jakubcowej złotej epoki była zbyt naiwna.  Tyle, że łaska wyborcy na pstrym koniu jeździ, a rzeczona epoka mogła wcale nie być złota. Być może liczył Pan, że Lista numer 1 zadziała jak słynna 1 PSL w wyborach samorządowych 2014 roku? Przegrana przy takiej frekwencji gdzie na 966 osób uprawnionych do urn idzie  147 jest, co najmniej dziwna. W takich okolicznościach najłatwiej jest zmobilizować żelazny elektorat ale widać ten pański po prostu zardzewiał. Co to może znaczyć. Ano wszystko, albo i nic, może warto pomyśleć o rozbracie z polityką, tą lokalną. Wszystko też dzieje się po coś i warto czytać otoczenie, tytułem przykładu Starosta tego nie potrafi i swój incydent drogowy odbiera jak symbol męczeństwa, podczas gdy jest to wyraźna oznaka biologicznego schyłku spowodowanego zaawansowanym wiekiem.Wielce możliwe, że pańskie otoczenie najzwyklej w świecie odwróciło się plecami a frazy o tym ,że walcząc o mnie walczycie o siebie straciły jakąkolwiek moc. Zwykłych ludzi nic tak nie irytuje jak uparte trwanie na stołkach. Bo jeśli myśli Pan o wielkim powrocie na burmistrzowski stołek to szczerze odradzam, wracać z klasą i przy tym sprawiać innym radość potrafił tylko Małysz a Pan ze wspomnianego posiadał tylko wąsy a to niestety Adamem nie czyni. Może wreszcie i formuła Porozumienia Ziemi Krasnostawskiej wyczerpała się bezpowrotnie i w chwili obecnej rozwinięcie skrótu PZK winno brzmieć: Panowie Zwyczajnie Kończcie?Pańska epoka została zapamiętana jako rządy sprawnego technokraty o duszy księgowego.Bo czerpanie całymi garściami z unijnych błyskotek to nie żadna głębsza myśl a tylko „odmalowanie grobowca” a ten jak wiadomo malowany czy nie nadal zachowuje  swój charakter i przeznaczenie. Możliwe, że te wybory były swoistym testem, co Jakubiec jeszcze może i jest to intro do startu w wyborach, ale na Burmistrza. Tyle, że ciężko jest wmówić, szczególnie tej wymagającej części społeczeństwa ,że start w wyborach na dwa lata przed emeryturą jest motywowany tylko i wyłącznie chęcią „zrobienia jeszcze czegoś dla miasta” Ale nic z tych rzeczy, co Pan miał zrobić to już Pan zrobił a teraz to nic innego jak tylko zwykła i niczym nie poskromiona chciwość, bo jak mawiają na wsi  „starym to zawsze najwięcej potrzeba” Daj Pan spokój, nie bądź miejskim „Januszem”. Ma Pan szansę odejścia z lokalnej polityki na emeryturę, bo ta tuż, tuż, w sposób godny i z zachowaniem zasady zdrowego rozsądku oraz BHP. Bo, jedno jest pewne, że twarz Pańska, jaka by ona nie była, najzwyklej w świecie opatrzyła się wyborcom, no ile można? W końcu, nawet Ibisz podany w ilościach niestrawnych wywołuje  torsje i nudności. Takie pchanie i trwanie na stołkach zabija w ludziach odruch  zainteresowania polityką, bo dominacja nuży, buduje sitwę a tym samym szkodzi. Są inni, są wreszcie młodzi i może  to im trzeba oddać władzę lub nie przeszkadzać w sięganiu po nią. Proponuję, ale nie zmuszam, bo niby jak, okaż się Pan prawdziwym urzędnikiem i miej Pan w dolnym zwieńczeniu pleców,  ale tym razem swoje ambicje, tak zwyczajnie, by dać innym niechcący dobry przykład. Niech wytarty slogan z czasów komuny widniejący w każdym sklepie monopolowym a brzmiący „Umiar świadczy o twojej klasie” będzie pocieszeniem i wskazówką w tych trudnych chwilach po bolesnym lądowaniu. A odchodząc weź Pan pod rękę Starostę Janusza, bo we dwóch raźniej.

 

 

 

 

52
32

Zgrzeszyłem myślą, mową… i zaniedbaniem

 

 

Był czas, kiedy Andrzej Lepper niemal każde wystąpienie publiczne kończył słowami: Balcerowicz musi odejść.  Chwilami brzmiało to niemal komicznie, ale odszedł Lepper z tego świata i to wbrew własnej woli, a Balcerowicz niszczył gospodarkę. Wątkiem dzisiejszego tekstu jest myśl materializująca się w słowach wypowiadanych przez uczestników Mszy Świętej, osnową fakty z życia naszej gminy. Na przełomie listopada i grudnia 2017 roku, Pan Paweł Górnik znalazł na swoim polu, w Zagrodzie padłego lisa na którym leżały dwa padłe myszołowy. Telefonował do weterynarii gdzie po opisaniu sytuacji stwierdzono, że wszystko wskazuje na otrucie i zalecono zakopanie padliny. W kilka dni później inny mieszkaniec Zagrody widział na tym polu orła bielika odganiającego się od dwu kruków. Dnia 27 grudnia zaprowadził mnie w to miejsce, bo bielik tam nadal był, ale już martwy. Ptak został zabrany przez LTO do analizy toksykologicznej.                                                                                                             Ptaki drapieżne tj. myszołowy i bieliki są pod ochroną więc bardzo możliwe, że sprawa zostanie skierowana do prokuratury. Czy jest możliwe znalezienie sprawcy? Jeżeli jest tylko trzech podejrzanych to chyba tak. Na terenie naszej gminy jest jedno gniazdo bielika, objęte ochroną strefową, co oznacza, że w okresie lęgowym jest zakaz zbliżania się do gniazda na odległość mniejszą niż 500 m. Otruty bielik jest jednym z pary, która odchowała w tym roku jedno pisklę. Mam nadzieję, że znajdzie innego partnera i w tym roku uda się powtórzyć lęg. Kilka lat temu otruto w Wierzchowinach parę bielików mających gniazdo w pobliskim lesie.

Jadąc do Chełma tuż przed zwartą zabudową Wierzchowin, po lewej stronie widać spiętrzoną przez bobry wodę, podtapiającą łąki. Efekty prac inżynierskich wykonanych przez tych  budowniczych widać na terenie całej gminy. W styczniu ubiegłego roku, idąc brzegiem rzeki od stacji gazowej Pana Kubiny do końca Siennicy Różanej naliczyłem dwanaście czynnych nor bobrowych i dwie tamy. W Kozieńcu przy samej rzece siedem rodzin (odcinek 1 km) i zagajnik z wyciętym młodnikiem dębowym o szerokości kilkudziesięciu metrów.

Idąc dowolną drogą w polu, groblą na stawach, drogą czy duktem leśnym, wszędzie widać ślady dzików. A komunikaty w telewizji informują o pierwszym padłym dziku chorym na ASF w powiecie chełmskim. Co będzie kiedy dziki z ASF pojawią się w gminie Siennica Różana?

Starosta Krasnostawski Janusz Szpak podpisuje umowę na dzierżawę terenów łowieckich przez koła łowieckie, które ze swej strony zobowiązują się do prowadzenia racjonalnej gospodarki łowieckiej. Czy jest egzekwowany choć jeden zapis z tej umowy?  Lisy szczepione przeciw wścielkiźnie cieszą się świetnym zdrowiem i stały się utrapieniem rolników posiadających drób, czego skutkiem jest chwytanie się wszelkich sposobów prowadzących do ich likwidacji. Bo myśliwi nie strzelają lisów. Nie strzelają, bo to się nie opłaca. Dziki to temat rzeka, z jednej strony myśliwym wygodnie jest mieć stado karmione przez rolników i strzelać tylko wtedy, kiedy w spiżarni robi się pusto, z drugiej strony poluje tylko niewielka część myśliwych, a ci bardziej aktywni są szybko przywoływani do porządku.                                                                                                                                            Odstrzał sześćdziesięciu bobrów w gminie Siennica Różana, bo taki limit otrzymali myśliwi na trzy lata, też jest niewykorzystywany.  Panie Starosto, może już czas wymówić poszczególnym kołom umowy z powodu braku ich realizacji. Zmniejszyć teren dzierżawiony do takich rozmiarów, by myśliwi polujący na mniejszym obszarze, mieli rzeczywisty wpływ na pogłowie zwierzyny i działali również w interesie mieszkańców. Jeżeli w tej sprawie nic Pan nie zrobi, to proszę się nie dziwić, że dbając by nie grzeszył Pan ciągle zaniedbaniem, będziemy wołać: starosta Janusz Szpak musi odejść.

Mirosław Ignacy Kaczor

 

 

 

31
13