W Sali Kongresowej hotelu Polskiego Związku Motorowego w Lublinie odbyło się spotkanie członków oraz sympatyków Ruchu Społecznego Kukiz’15 (10 marca).Koordynatorzy wojewódzcy, posłowie Jarosław Sachajko oraz Jakub Kulesza, przedstawili koordynatorów powiatowych, którzy to odpowiedzialni są za kontakt z osobami zainteresowanymi osobistym startem w wyborach. Każda osoba która chce aktywnie włączyć się w życie społeczne musi wypełnić formularz rejestracyjny znajdujący się na stronie internetowej samorzadyzkukizem.pl. Poseł Jarosław Sachajko podkreślał konieczność pobudzenia obywatelskich postaw mieszkańców regionu wśród wszystkich grup społecznych bez względu na wiek, płeć czy przekonania. Zwrócił też szczególną uwagę na ogromne doświadczenie zawodowe i życiowe emerytów. Jedna z uczestniczek debaty zwróciła uwagę na coraz większą rolę kobiet nie tylko w społeczeństwie, ale także w polityce. – Wybory samorządowe są najważniejszym wydarzeniem politycznym, które bezpośrednio wpływa na obywateli. To właśnie ten kto uzyska mandat społeczny uprawiony będzie do podejmowania kluczowych decyzji, do ustalania podatków lokalnych, regulacji dotyczących planów zagospodarowania przestrzennego, a nawet będzie miał wpływ na postawę urzędników w stosunku do mieszkańców – powiedział poseł Sachajko. – Wybory to odpowiedzialność każdego z nas, za przyszłość naszą, naszych bliskich, naszej lokalnej społeczności, i w końcu naszej Ojczyzny. Odpowiedzialność, z której nie każdy z nas zdaje sobie sprawę, o czym świadczy niska frekwencja wyborcza. Tymczasem pozwalanie, aby to inni podejmowali decyzje o tym kto będzie rządził naszym krajem jest ogromną lekkomyślnością i brakiem odpowiedzialności. Podobnie jak bezrefleksyjna ufność w obietnice przedwyborcze, o których politycy zapominają dzień po wyborach – dodał. Poseł Jakub Kulesza zaakcentował potrzebę oddolnej identyfikacji i rozwiązywania lokalnych problemów przez zaangażowanie różnych grup i osób chcących działać w duchu patriotyzmu na rzecz swojego środowiska czy sąsiedztwa. Przedstawiciel Sztabu Krajowego Kukiz’15 Adam Zieliński podkreślił, że dzięki pracy w terenie wielu zgłaszających się nowych osób, kontynuujemy opracowanie celów strategicznych oraz pozwoli to na stworzenie oferty wprowadzenia zmian w samorządach z którymi wyjdziemy w kampanii samorządowej Kukiz’15. Prezes Stowarzyszenia na rzecz nowej Konstytucji Kukiz’15 w naszym okręgu Wojciech Ulański radził osobom chcącym wystartować w wyborach samorządowych, że najlepszym przygotowaniem jest rozmowa z mieszkańcami. Nadmienił również, że po zarejestrowaniu się na stronie samorzadyzkukizem.pl wszyscy otrzymują projekty do wykonania, które pomogą wypracować konkretne rozwiązania i inicjatywy potrzebne do rozwoju własnych miejscowości, gmin i powiatów. Podczas debaty niejednokrotnie podkreślano wręcz potrzebę oddolności i transparentności wszelkich działań na rzecz lokalnej społeczności oraz o pojawieniu się, nie istniejącego do tej pory, ogólnopolskiego ruchu oddolnego, który stwarza możliwość wzięcia odpowiedzialności za swoją gminę czy też powiat podejmując decyzję o kandydowaniu w wyborach samorządowych z komitetu Kukiz’15. Do kandydowania z poparciem Kukiz’15 zapraszają osoby, które mają wiele pomysłów i chcą je realizować. Osoby, które nie boją się wyrażać swoich opinii, poglądów, krytykować, ale w zamian przedstawiać inne, lepsze rozwiązanie dla dobra całego społeczeństwa a nie tylko jednostki. Celem Ruchu, jak zaznaczył jeden z posłów, nie jest to aby być wrogiem czegokolwiek i kogokolwiek, ale dla dobra tych naszych małych ojczyzn, poszukujemy świeżego spojrzenia na problemy naszych gmin, miast i miasteczek. – Aby być dobrym samorządowcem trzeba spełniać jedynie trzy warunki: być uczciwym, pracowitym oraz słuchać ludzi. Zapewniam, iż resztę potrzebnych wiadomości bez trudu można uzupełnić – zauważył poseł Sachajko. Pełnomocnicy Kukiz’15: Tomasz Pitura (powiat zamojski, tel. 532 332 137), Waldemar Brzyski (Zamość, tel. 604 548 050), Artur Dobrowolski (powiat biłgorajski, tel. 602 847 114), Piotr Dziwura (Biłgoraj, tel. 502 074 499), Wojciech Ulański (powiat tomaszowski, tel. 663 615 760), Józef Baczewski (powiat hrubieszowski, tel. 510 283 714), Zbigniew Smal (Hrubieszów, tel. 662 514 180), Anna Komajda (powiat krasnostawski, tel. 663 710 798). |
|
– – –
|
Autor: Piotr Ślusarczyk
Kobiety…
Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszczą anieli,…..
Tak pisał wieszcz Adam Mickiewicz, z jednej strony jakby wywyższając się, z drugiej nie kryjąc zachwytu. Podobne peany wyśpiewywali na temat kobiet, wszyscy poeci niemal od początku świata. A cóż zwykli śmiertelnicy? Co oni widzieli, ciało czy duszę? Normalność czy tajemnicę? Odpowiedzieć może chłop Kostia, rusin z Polesia, z opowiadań Kostki – Biernackiego, z początku dwudziestego wieku.
„Dałże Bóg rodzajowi babskiemu siłę taką, jakby komu dobremu! Patrzysz na nią: cud chyba, serce ci mięknie jak kartofel upieczony, zdaje ci się, że to coś jak nie człowiek, jakby święty anioł, przed którym choć na kolana padaj, to znów jakby przysmak jakiś nadziemski, a w nim samo najwyższe szczęście twoje siedzi i rozkosz tajemnicza, niezmierna. A w rzeczy samej: baba! Napycha brzuch kapuśniakiem, jak i ty, w nocy chrapie przez nos, wódkę pije i jak upije się, to śpiewa nieprzyzwoite piosenki. Tylko, że włosy ma długie, gębę bez wąsów i ciało według tej potrzeby, na co ją Bóg stworzył z żebra Adamowego”. Inny fragmencik tego samego autora poświęcony temu samemu zjawisku, zapozna nas z inną obserwacją:
„Bałakać możesz w szynku albo na weselu wdowim, wiadomo ? wdowa ? baba obyta z chłopem, nic nowego jej nie powiesz, a słucha bestia, jak by ją wczoraj na świat wydała jej matka wiedźma, i jak zapytasz: ?No co? Dlaczego?? to tak ci odpowie, że kot ze wstydu schowa łeb pod tylną łapę. Lubi, jak stare chomąto, żeby ją poprawiać.”
Josef Conrad pisał: Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami.
A ja w dniu 8 marca wszystkim, zawsze pięknym, wciąż ponętnym, paniom i panienkom życzę ciągłych zachwytów brzydszej części gatunku ludzkiego, wyrażanych w przeróżny sposób, i nie tylko tego dnia.
Mirosław Ignacy Kaczor
Lex Nowosadzki i trójkąt „prawie miłosny”
Najpopularniejszy polski Kret i jednocześnie pogodynek zostawił Beatę Tadle. Tak obwieściły serwisy plotkarskie. Natomiast na ostatniej sesji Rady Powiatu Starosta zostawił Przewodniczącego Nowosadzkiego. Czym była spowodowana ta nieobecność, można by spekulować, bo mógł to nie być przypadek. Nie wiadomo też, czym kierował się Marek filar operetkowego reżimu Nowosadzki, że i tu, Uwaga: udzielił głosu w wolnych wnioskach Radnemu z Rudki Andrzejowi Korkoszowi. Lecz nim do tego doszło Radny Mirosław Księżuk pokazał zdjęcie na którym widniało drzewo z ulicy Matysiaka. Nie było, by w tym nic dziwnego gdyby nie jego wygląd, który był skutkiem dość osobliwego podejścia do zasad pielęgnacji miejskiej zieleni. Oczywiście wzbudziło to zdumienie mieszkańców rzeczonej ulicy, którzy sądzili iż drzewo może być przygotowywane do rzeźbienia, tak jak miało to miejsce na ulicy Okrzei. Natomiast Radny Księżuk stwierdził, że raczej do rzeźbienia się nie nadaje, bo za „chude” Ustosunkował się do tego wszystkiego Dyrektor ZDP Banach, a to z powodu, iż było to dzieło jego podwładnych. Mianowicie, i tu uśmiali się wszyscy łącznie z Dyrektorem, pracownicy stwierdzili , że to wszystko odrośnie. Ciekawe czy Ludwik XVI gdy wkładano mu głowę w gilotynę to myślał w podobnym duchu. Swoje trzy grosze dołożył i Sekretarz Starostwa nieoceniony Wojciech Hryniewicz i stwierdził, że tak będzie wyglądało przycinanie drzew, jeśli do niego będzie używać się pił spalinowych. Co prawda to prawda. A na koniec pozytywnie zaopiniowano prośbę pracowników ZDP o podwyżkę płac. Być może, ta podwyżka jest po to, by już nie podcinali drzew w tak pionierski sposób. Wreszcie w punkcie Wolne wnioski otrzymał głos wspomniany Radny z Rudki. Nowosadzki wspaniałomyślnie dał mu na prelekcję 3 minuty. Skąd u Marka taka rozrzutność? Być może, na więcej Starosta nie dał przyzwolenia. Tu warto wspomnieć, że cała sesja trwała około 45 minut. Tematem jego wystąpienia był problem budowy chodnika w Rudce. Korkosz przyniósł cały plik pism, listy z podpisami mieszkańców, wycinki z gazet, które poruszały ten temat. Uzbierała się tego pokaźna teczka. Zwrócił się do Przewodniczącego by, ten przekazał całą dokumentację do Komisji Drogownictwa.Na koniec skwitował całą sytuację stwierdzeniem, że jest mu przykro, bo musi na Sesji Rady Powiatu zwracać się do Radnych osobiście, bo na swojego reprezentanta w osobie Radnego i Starosty Szpaka liczyć nie może. Tu się z Korkoszem nie sposób nie zgodzić ponieważ z treści korespondencji wynika, że Panowie Szpak, Proskura i Banach przesyłali między sobą pisma tworząc wrażenie, iż coś się robi i się starają. Doskonale funkcjonował ten trójkąt prawie miłosny. Pisma krążyły a Komisja Drogownictwa nie wiedziała o niczym, a jest przecież organem Rady i do tego opiniotwórczym. Prawdopodobnie Starosta nie chciał dopuścić do tego, by wyszło na jaw, że w jego mateczniku jest coś nie tak. Wniosek jest taki, że złośliwość i zwykła głupota wspomnianej trójki przekracza stany alarmowe. Warte uwagi jest też sesyjne sieroctwo Nowosadzkiego, który udzielając głosu Korkoszowi prawdopodobnie realizował z góry wyreżyserowany plan. Mogło być tak, że Pan Marek poinformował Starostę o prośbie Korkosza, bo wiedział o tym na cztery dni przed sesją. Oczywiście Janusz przez moment był w kropce, bo zwyczajnie bał się, że oberwie za świństewka chodnikowe a Radnemu niezręcznie odmówić. Znaleźli Panowie wyjście: Marek udziela głosu a Starosta nie idzie na Sesję. Być może siedział w swoim gabinecie za ścianą obok i czekał. Tym bardziej daje do myślenia to, że po sesji wszyscy notable na czele z Nowosadzkim pognali do komnat powiatowego Cezara? Natomiast Radny z Rudki, gdy chciał wejść do nich, bo zwyczajnie szukał Przewodniczącego, to przeurocza Pani sekretarka uchyliła drzwi tak jak dawniej się je uchylało w nieogrzewanych wiejskich chałupach. Jednym słowem Pan poczeka na korytarzu. Może gdyby Korkosz się tam wtarabanił zobaczyłby jak Panowie referują przebieg sesji samemu Staroście? Nie sposób jednak przejść obojętnie obok „pomysłów” Przewodniczącego, który robi wszystko by przypodobać się Szpakowi a, że łamie przy okazji prawo to już jest szczegół. Wymyślił tedy, że trzeba mu wcześniej, na piśmie złożyć wniosek o głos i do tego poinformować o temacie swojego wystąpienia. Kiedyś wystarczyło dać sygnał tuż przed posiedzeniem. Pan Marek utrudnia zwykłym obywatelom uczestnictwo w sesjach sprowadzając ich do biernego uczestnictwa. Trzeba wiedzieć, że w II LO uczy młodzież podstaw prawa i politologii na lekcjach historii a w powiecie robi dokładnie odwrotnie. Pan Marek jak się wyraził w jednej z gazet przestrzega porządku zaprawdę gdyby tak było, to szanowałby orzeczenie Sądu z Łodzi, które mówi o tym, że obywatelom należy się głos na Sesji jak przysłowiowemu psu buda. Ot, lex Nowosadzki. Natomiast rzekoma niezależność Pana Marka jako Przewodniczącego Rady Powiatu to zwykły mit, chyba największy od czasów gdy Francuzi zaczęli przysięgać wierność małżeńską. Zaś rzeczą, jaką wspomniany może prowadzić samodzielnie to własne auto, tudzież wózek z zakupami w pobliskim Tesco. Ale sam sobie taką rolę wybrał, w końcu dorosły jest…
Dlaczego na ulicy Piekarskiego tylko asfalt jest pewny swej egzystencji?
Konkurs na Dyrektora II LO miał swoje smaczki, ale i w I LO też było po czym palce oblizywać. Co łączy te dwie sprawy? Pozornie tylko geografia i polityka, bo oba znajdują się w tym samym mieście i są ? bezrozumnie psute? przez te same nieudolne „organy prowadzące”. Lecz gdy wgłębimy się w dokumentację konkursową to pojawia się osoba Pana Marka Nowosadzkiego, która niczym klamra, ta od jego paska, spina wspomniane wątki. O Marku „pedagogu” wiadomo, że w II LO jest nauczycielem historii. Właśnie On w 2014 postanowił startować w konkursie na dyrektora Jagiełły, którego zresztą jest absolwentem. Podobnie jak Starosta Szpak? Szkopuł w tym, że Nowosadzki ujmy i wstydu raczej swojej Alma Mater nie przynosi a Szpak wręcz przeciwnie, ale to tak na marginesie. Ambicje dyrektorskie Nowosadzki miał i to nie była żadna tajemnica, bo w opinii wielu mógłby być lepszym dyrektorem niż politykiem. Natomiast 30 czerwca 2014 r. ofertę składa Edyta Fidecka jako druga a dwa dni po niej Pani Anna Król, w ostatnim dniu przewidzianym do składania ofert. Ktoś, kto nie zna krasnostawskich realiów pomyśli ale pluralizm, ale demokracja. Nic bardziej mylnego. Ostry zjazd ma miejsce 10 lipca, kiedy to Nowosadzki wycofuje swoją ofertę, wygląda to na rodzaj demonstracji bo następnego dnia (11 lipca) jest konkurs. Uzasadnił to względami osobistymi. Ciekawym jest to, czym się Nowosadzki kierował i na co liczył przystępując do wspomnianego i co się stało wreszcie ,że się wycofał? Jest wielce możliwe, że nasz Marek liczył na wygraną i w pewnym momencie był jedynym liczącym się kandydatem i możliwe, że wręcz był do niego zachęcany. Zdecydowanie jako tło dla reszty, a w szczególności dla Fideckiej, Nowosadzki wykorzystać by się nie dał. Marek, to człowiek dbający, a wręcz przeczulony na punkcie tego jak odbiera go otoczenie. Ta kunktatorska wrażliwość niestety skutecznie podcina mu skrzydła w lokalnej polityce. Wracając do wątku, to musiało się coś wydarzyć, co naszym „wrażliwcem” z ulicy Piekarskiego wstrząsnęło, iż „podał tyły” Ten Pan ,że się powtórzę, nigdy ale to nigdy nie pcha się w projekty które mogłyby w jakiś sposób uszczknąć jego wizerunkowi. Z kolei wieść powiatowa niosła, że kandydatura Fideckiej wzbudzała w środowisku nauczycieli kontrowersje i to nie małe, bo widziano do objęcia stanowiska wielu bardziej doświadczonych, no choćby „pierwszy obywatel z Piekarskiego”. Wielu zadawało sobie pytanie, co łączy Fidecką ze Szpakiem? Co, to za dziwaczna ?forma zażyłości? Tyle, że w tej całej z pozoru banalnej sytuacji kluczowy moment to, ten w którym wycofuje się Nowosadzki. Czy, ktoś go postraszył, bo taka sugestia jest najprostsza? Raczej nie, bo gdyby tak było, to w ogóle nie składałby dokumentów. Musiał mieć Marek przyzwolenie Papy na udział w konkursie, bo przecież nic w powiecie nie dzieje się bez jego aprobaty. Tu raczej w grę wchodzi intryga, w których nasza władza się specjalizuje, czyli krew wypić i śladu nie zostawić. A mogło być tak: Starosta świadom oporu w środowisku przeciw Edycie i słysząc to i owo, proponuje Markowi, że gdy zostanie dyrektorem to z Fideckiej ma zrobić vice-dyrektora. Po prostu Edyta pójdzie wyżej, ale po cichu?Mógł sobie Janusz pomyśleć ,że niech Marek złoży dokumenty niech poczuje ciepło stołka dyrektora, jego bliskość, niech się poczuje prawie upragnionym dyrektorem. W takich momentach najłatwiej kogoś omotać. A trzeba wiedzieć, że nasz Janusz gdy o coś prosi robi minę niewiniątka a wręcz „cierpiętnika” i wtedy jest „zabójczo niebezpieczny” Wystarczy, że mógł szepnąć ojcowskim głosem: weź Marku Edytę na vice, bo bardzo chce. Ten z kolei unosi się honorem, bo dyrektor zawsze powinien współpracowników dobierać sobie sam i nawet on ma granice kompromisu. No i to jest ten możliwy moment kiedy intryga się posypała. Jednym słowem czuje się człowiek z Piekarskiego podle i do tego potraktowany przedmiotowo. Wycofuje się z konkursu, bo wie, że jak tego nie zrobi to przegra z Fidecką za karę, a wtedy to będzie ujmą i plamą na pielęgnowanym wizerunku i honorze. Tyle, że Edyta rozochocona wizją stołka naciska i to mogło być początkiem ?słynnego tupania? a Janusz dał zielone światło. A ona startuje i wygrywa, bo jak ma nie wygrać? Miało być subtelnie a wyszło topornie. A potem jest cisza i wystarczy tylko spacyfikować niezadowolonych, co z resztą trwa po dziś dzień. Natomiast Pani Król zostaje vice-dyrektorem a w zasadzie to prolongowała swoje stanowisko bo vice była u poprzedniego dyrektora. Poza tym jej znajomość szkolnej materii służy „niedoświadczonej” Edycie. Trzyma się kupy ? Jest to hipoteza oczywiście ale całkiem możliwa. Prawda jest taka, że Licea były dość długo bastionami niezależności w Powiecie a władza cały czas kombinowała jak się do nich dobrać. Natomiast za dwa lata w Norwidzie Starosta już nie ukrywał, że może ustawiać konkurs i dał temu wyraz w prasie mówiąc, że „szukamy kandydata” Tak więc I LO było swoistym testem i poligonem jak daleko można się posunąć. I tym sposobem ulica Piekarskiego nie posiada wśród swoich mieszkańców Dyrektora I LO a jedynie Przewodniczącego i najpewniejszy swej egzystencji na wspomnianej jest jedynie … asfalt. Skoro jesteśmy w klimacie tamtego konkursu to warto prześledzić jak deklarowana przez Panią Fidecką, wtedy koncepcja funkcjonowania i rozwoju I LO szkoły prezentuje się po prawie czterech latach. I tak na pytanie : Jak zamierza pogodzić zwiększenie naboru do klas I z jednoczesnym utrzymaniem poziomu kształcenia? Odpowiedziała, że stworzy odpowiednią ofertę edukacyjną, zachęci uczniów do zajęć dodatkowych oraz zindywidualizuje proces kształcenia. Czas pokazał,że te zapowiedzi zostały jedynie na papierze, wszak nabór regularnie spada z roku na rok. Zapytana o to, jak będzie współpracować z nauczycielami aby uczniowie wybitni mieli możliwość pełnej realizacji. Odpowiedź była dość ogólnikowa: indywidualny tok nauczania, wymiana doświadczeń między nauczycielami i wprowadzenie nowego systemu motywacyjnego. A jak jest w rzeczywistości? Wymiana doświadczeń zaowocowała tym, że „zacna Pani od biologii” swoim doświadczeniem dzieli się z uczniami w jednym z Chełmskich Liceów. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Na zakończenie nie sposób odwołać się do historii. Patronowi Szkoły łatwiej było pokonać Zakon na polach Grunwaldu niż dać radę „geniuszowi z Sobieskiego” Tyle, że wtedy tamta bitwa zapoczątkowała okres mocarstwowości Polski a ten konkurs otworzył okres powolnej erozji i upadku. Nabór w liczbach mówi sam za siebie. Mój Boże… Co Szpakowi złego zrobiło to I Liceum, że wybrał mu takiego dyrektora?
Marek bryluje a Janusz nie tańcuje…
Zbliża się wielkimi krokami fala mrozów i kolejna Sesja Rady Powiatu a o poprzedniej nic nie zostało napisane. Tak, więc by tradycji stało się za dość, parę słów o niej? i nie tylko. Najjaśniejszym punktem wspomnianej był, a jak żeby, nie kto inny tylko Pan Przewodniczący Nowosadzki Marek, a ściślej to błyszczała, blaskiem intensywnym klamra od jego paska? A nasz nieodżałowany Marek złożył interpelację której treść dotyczyła regulaminu wynagrodzeń dla nauczycieli, to już drugie podejście w tej samej sprawie, pierwsze miało miejsce w czerwcu zeszłego roku. Widocznie trzeba było ponowić próbę, bo Zarząd Powiatu tradycyjnie wykręcił się sianem. Wątpliwe by ktoś z jego władz rozpatrzył na poważnie wniosek Nowosadzkiego, tedy będzie widział Marek ?te? pieniądze jak przysłowiowe prosię niebo. Skoro jesteśmy przy Panu Marku to należy wspomnieć, że oprócz błyszczącej klamry od paska, Pan Marek permanentnie błyszczał ostatnimi czasy na? Studniówkach. Bryluje, bo jest zapraszany jako przedstawiciel ?organu prowadzącego?. Nie wiem w której głowie narodził się ten, w sumie idiotyczny pomysł zapraszania ?organów prowadzących? ale fakt jest bezsporny, że z tych wszystkich ?twarzy nadzoru? facjata Pana Marka ?najbardziej jest ludzka? i tym samym „akceptowalna” . Na polu nadzoru do tej pory rządził Starosta ale w tym roku nie pojawił się na żadnym z Balów, tym samym sprawił, że miały wreszcie godny i normalny przebieg. Wieść powiatowa niesie, że jakoby kontuzja wrześniowa była przyczyną tej ?Januszowej absencji? tyle, że w to mało kto wierzy ,bo mówi się, że rwał się na te tańce ale w pewnym momencie najzwyklej odpuścił. Może obawiał się, że któryś z uczniów zapyta publicznie czemu przemilczał ormostwo? Trzeba przyznać, że Studniówki z udziałem Starosty to widowisko dość przaśne i obciachowe, bo jednak były ormowiec nie powinien dawać w swoim przemówieniu wskazówek młodzieży i kreować się .. No właśnie? Na kogo?. Wielu zastanawia się kiedy ulubienica Papy , Pani Edyta osiągnie stan umysłu pozwalający być rzeczywistym dyrektorem a nie malowanym i ?roztupanym? a to ostatnie jest, jak powszechnie wiadomo bardziej pożądane u instruktorów flamenco niż u dyrektorów. Wiedzie ta Pani również prym w studniówkowym klakierstwie, co owocuje nieodpartym wrażenie, że każda studniówka w I LO jest świętem jej ormowskiego dobroczyńcy a nie uczniów i pedagogów. Tylko tak po prawdzie to, kto ma świętować? Uczniowie i przetrzebiona poprzez prywatne urazy kadra nauczycielska? Podobno znów dwóch zacnych pedagogów wybrało emerytury, bo znaleźć wspólny język z Panią Edytą było rzeczą niemożebną. W podobnym klakierskim duchu odbył się Jubileusz 100-lecia I LO na którym Starosta plótł o workach z ciapami, kałamarzach i zapomniał, że pewna Pani nauczycielka ma nazwisko a nie przezwisko bo ? Żuża? to jednak jest przezwisko? Ale taki ten Janusz jest, pamięta co chce i często mówi nim pomyśli. Wielu zastanawia się jak daleko posunie się Pani Edyta w swojej wdzięczności za stołek? Możemy się spodziewać, że któregoś ranka idąc ulicą Piłsudskiego zobaczymy słynny mural na LO Jagiełły jakby odmieniony, bo widniejący na nim patron szkoły będzie cały w zieleni i miast orła na tarczy zakwitnie koniczynka a lico tegoż, dziwnym trafem zbieżne będzie z facjatą naszego postsowieckiego demiurga. Jednym słowem Pani Edyta nie przestaje zaskakiwać.
Schody po których Pani Edyta jeździła w tę i z powrotem… aż dojechała do stołka dyrektora.
Bo to, że jeździła po schodach na pokazie mody w tę i z powrotem, w jednej z lubelskich galerii handlowych w ramach ocieplania politycznego wizerunku PSL w 2011 roku, można jakoś przełknąć. Ale z kolei bycie konferansjerką na popijawie w lesie Borek( no chyba że, na zdjęciach to jej sobowtór a skoro tak to przepraszam) zupełnie nie pasuje do jej funkcji dyrektora szkoły ze 100 letnią tradycją. A o szefowaniu struktur miejsko-gminnych ludowców już nie wspomnę. Gdyby chciała Pani Edyta być tak rozsądna jak jest ładna, wszystko było by prostsze? Jaki będzie nabór w tym roku? Tego nie wie nikt ale ?organy prowadzące? już przebierają gorączkowo nogami i właśnie ustami Pana Sławomira Kamińskiego Naczelnika Oświaty który tym Naczelnikiem został bo chyba kiedyś pracował jako Kierownik Internatu, więc tam nabył kompetencji i się nadaje, zapraszają uczniów do swoich placówek? Cóż Pan Sławek wszystko przepuści przez swój organ oralny, bo trzeba spłacać stare długi. Nie, kto inny jak nasz Papa kiedyś podał mu rękę i wyciągnął go z politycznego niebytu. Bo, jak wieść niesie nasz Sławek był łącznikiem między Januszem a Komitetem Centralnym na Borowej, jednym słowem kawał historii miejscowego SLD? a kariera żywcem jak u Michała Roli-Żymierskiego ? od gazowej maski do marszałkowskiej laski? Wracając jeszcze do apelu Sławka, to można poczytać o nim na stronie fejsbukowej Starosty? Ale nabór dopiero w czerwcu i póki co wniosek jest taki, że Pan Marek Nowosadzki który ma do emerytury około 10 lat może je spędzić na intensywnym bieganiu i szukaniu „godzin” Wszystko należy zawdzięczać bezrozumnej polityce nieudolnego Starosty, która skutkuje odpływem kadry a co za tym idzie i młodzieży. To „szukanie godzin” może być udziałem wielu nauczycieli?Nawet radny Suchorab który kiedyś na sesji zdeklarował swój „patriotyzm lokalny” umotywowany posyłaniem swoich pociech do tutejszych placówek, zionącej czeluści, coraz słabszego naboru nie zapełni… A Starosta już cztery lata na emeryturze i tradycyjnie wszystko ma gdzieś i się cieszy, że swoich wszędzie nawtykał. Bezmyślnie, ze szkodą ale pokazał ,że może…
Prywatny folwark w zenicie
Publikuję treść zażalenia na postanowienie o umorzeniu śledztwa. Wspomniane postanowienie było publikowane na łamach lokalnej prasy 11 grudnia 2017 roku.
Zażalenie na postanowienie sygn. akt PO I Ds.150.2017
Występując jako pokrzywdzony ? mieszkaniec gminy Siennica Różana, wnoszę zażalenie na postanowienie wydane w dniu 24.11.2017 r. przez Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Zamościu Bartosza Wójcika. Postanowienie dotyczy umorzenia śledztwa w sprawie zaistniałego w okresie od sierpnia 2015 r. do sierpnia 2016 r. w Kozieńcu, pow. krasnostawskiego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób ? mieszkańców gminy Siennica Różana poprzez umiejscowienie zakładu produkującego wyroby ceramiczne na terenie budynku hydroforni ? ujęcia wody, gdzie w trakcie produkcji wyrabiano szkodliwe dla zdrowia substancje, powodując tym samym zagrożenie epidemiologiczne.
Zdaniem pokrzywdzonego, prokurator naruszył przepisy kodeksu postępowania karnego i bezzasadnie umorzył postępowanie wobec braku znamion czynu zabronionego. Dodatkowo, prokurator nie zbadał wszystkich okoliczności sprawy, gdyż ustalił, że w trakcie wykonywania prac w pomieszczeniu gospodarczym hydroforni w Kozieńcu nie sprowadzono niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób. Nadto, prokurator uzasadnił swoje stanowisko tym, że pracownicy nie mieli i nie mogli mieć kontaktu z wodą, która rozprowadzana byłą wodociągami na terenie gminy Siennica Różana, co jest sprzeczne z zasadami logicznego rozumowania, bo ww. pracownicy mieli pełną swobodę w korzystaniu z budynku hydroforni.
Jako pokrzywdzony skarżę postanowienie w całości. Żądam jego uchylenia oraz dalszego prowadzenia sprawy, w szczególności w zakresie odpowiedzialności władz gminy Siennica Różana oraz powiatu krasnostawskiego w zaistnieniu wskazanego zdarzenia.
Według Strategii Rozwoju Gminy Siennica Różana na lata 2015-2023 (dokument dostępny na BIP Urzędu Gminy Siennica Różana na stronie: https://ugsiennicarozana.bip.e-zeto.eu/index.php?type=4&name=bt42&func=selectsite&value%5B0%5D=mnu8&value%5B1%5D=3) ?w gminie bardzo dobrze rozwinięta jest sieć wodociągowa, do której podłączonych jest 95% mieszkańców. Mieszkańcy miejscowości niezwodociągowanych korzystają z zaopatrzenia w wodę ze studni głębinowych wybudowanych przy wsparciu finansowym gminy. Gminna sieć wodociągowa zasilana jest z ujęcia wody w Kozieńcu, jedynie wieś Stójło posiada sieć będącą przedłużeniem sieci ze wsi Ostrów w gminie Krasnystaw? (strona 52 i 53 strategii). Wobec tego, że z ujęcia wody na Kozieńcu korzysta ponad 4 tys. osób, nie do przyjęcia jest umorzenie śledztwa w sprawie. Mieszkańcy gminy Siennica Różana użytkują wodę z ww. ujęcia do celów codziennych (cele spożywcze, mycie itp.) a także w celach związanych z prowadzeniem licznych gospodarstw rolnych (do nawożenia, do pojenia zwierząt itp.).
Nie ulega wątpliwościom, że na hydroforni w Kozieńcu miała miejsce działalność produkcyjna wykonywana przez pracowników firmy Kontur. Wskazana firma rozpoczęła działalność na podstawie umowy najmu zawartej z Wójtem Gminy Siennica Różana. Co istotne, umowa została zawarta wbrew ustawie o gospodarce nieruchomościami, gdyż nie Wójt nie wywiesił ? zgodnie z ustawowym obowiązkiem ? ogłoszenia o wykazie nieruchomości przeznaczonych do oddania w najem. Skarżący ma wiedzę, że umowa została zawarta wbrew procedurze opisanej w ww. ustawie, a także, że została aneksowana. W aneksie podniesiono kwotę czynszu najmu, zapewne z uwagi na duże zużycie mediów przez firmę produkcyjną. Temat działalności produkcyjnej na hydroforni w Kozieńcu, a także wątek niezgodnego z prawem oddania nieruchomości w najem, był wielokrotnie poruszany na sesjach rady gminy Siennica Różana, a także w interpelacjach składanych przez radnych. Wszelkie informacje w tym zakresie znajdują się w protokołach z sesji rady gminy oraz w pisemnych interpelacjach, które zostały złożone Wójtowi i znajdują się w jego posiadaniu.
Co więcej, zaniepokojenie opisywanym stanem wyrazili obywatele oraz radny powiatu krasnostawskiego Marek Nieścior w interpelacji złożonej na piśmie w dniu 29.03.2017 r. (zamieszczona na BIP Starostwa Powiatowego w Krasnymstawie ? http://bip.krasnystaw-powiat.pl/wiadomosci/8514/wiadomosc/370664/interpelacja_zlozona_przez_marka_niesciora_podczas_xxv_sesji_29_), gdzie wskazano, że społeczność gminy obawia się, że mogło dojść do skażenia wody oraz czy woda nie zagraża zdrowiu mieszkańców. Radny zwrócił uwagę, że przedsiębiorstwo działające na terenie hydroforni posiadało zgodę Wójta Gminy Siennica Różana oraz, że cyt. ?fakt ten zadziwia dlaczego i co było powodem podjęcia takiej decyzji przez władze gminy?. Istotnym jest, że z punktu widzenia prawa działalność przedsiębiorstwa nie powinna mieć miejsca na terenie hydroforni. Przepisy prawa polskiego nakładają przecież na samorządy obowiązek szczególnej dbałości o mienie gminne czy powiatowe. Z ustawy o samorządzie gminnym wynika przecież szczególny obowiązek dbałości wójta o mienie gminy. Ustawa o ochronie osób i mienia nakłada z kolei obowiązek wójtów i starostów do podejmowania działań niedopuszczających do wstępu osób nieuprawnionych na teren chroniony. Ustawa o zarządzaniu kryzysowym nakłada na wójtów i starostów obowiązek szczególnej dbałości o tzw. infrastrukturę krytyczną do której zalicza się ujęcia wody.
W odpowiedzi na ww. interpelację Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Krasnymstawie wskazał (źródło jak przy interpelacji radnego Marka Nieściora), że nie miał wiedzy o działalności produkcyjnej na hydroforni, a Inspekcja Sanitarna nigdy nie wyraziłaby zgody na prowadzenie działalności gospodarczej na ujęciu wody. Co istotne, Wójt Gminy Siennica Różana nigdy nie informował Inspekcji Sanitarnej o przeznaczeniu hydroforni pod działalność gospodarczą. Przedstawione argumenty poddają pod wątpliwość treść zażalonego postanowienia, gdyż Prokurator w ogóle nie rozważył możliwości ustalenia odpowiedzialności prawnej Wójta Gminy Siennica Różana oraz Starosty Krasnostawskiego.
Zaskarżone postanowienie w swojej obecnej treści stwarza niebezpieczny precedens i może przynieść opłakane skutki. Jak bowiem inaczej nazwać usankcjonowanie przez Prokuraturę prowadzenia działalności produkcyjnej na ujęciu wody, z którego korzysta ok. 4 tys. osób? Jak nazwać przyzwolenie Prokuratury na samowolną działalność wójtów i starostów w lokowaniu przedsiębiorstw w wygodnym dla nich miejscu? Jak nazwać to, że na hydroforni była prowadzona nielegalna działalność a przedsiębiorcy zostali skazani na mocy wyroków karnych? Jak nazwać to, że cały proceder dział się za przyzwoleniem i za wiedzą lokalnych władz? Postanowienie Prokuratora w swej treści niejako ?daje zgodę? wszystkim wójtom na lokowanie działalności wytwórczej na ujęciach wody na terenie właściwości Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Prokuratura została przecież powołana do wykrywania i zapobiegania przestępstwom. Skoro w postanowieniu Prokurator uznał, że działalność produkcyjna na ujęciu wodnym nie stanowi zagrożenia i nie jest przestępstwem, to należy zadać pytanie ? co musi się wydarzyć, by organy ścigania w rzeczywistości zaczęły ścigać działania, które mogą stanowić zagrożenie dla wielu osób? Do jakiej tragedii musi dojść, by Prokuratura zaczęła podejmować czynności, do których została powołana?
Kończąc wskazuję, że obywatele RP nie powinni obawiać się zagrożenia zewnętrznego, skoro ich własne władze podejmują działania, które mogą sprowadzić na nich niebezpieczeństwo, na katastrofie skończywszy.
Szpony Krogulca
Bardzo dobrze świadczy o ludziach pomoc niesiona zwierzętom, w tym ptakom. Ale czasami nasze działania mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Dlatego musimy się zastanowić czy ptaki są nam potrzebne, czy też nie. Czy krogulec łapiący na naszych oczach wróbelka i obskubujący go z piórek to łotr i zbój, czy może nasz sprzymierzeniec. Sikorki i wróble to dwa najczęściej widywane przy domach gatunki. Sikora bogatka, najliczniejsza z sikor, zimą trzymająca się blisko zabudowań. Żywi się owadami, larwami owadów i ich jajami a zimą uzupełnia dietę o nasionka, szczególnie roślin oleistych, np słonecznika. Rodzina sikorek czyli para i ich potomstwo, w ciągu 12 miesięcy zjada do 75 kg. owadów. Bez nich mielibyśmy duży problem z insektami. Pomaganie sikorom jest w naszym interesie. Jak to zrobić? Najlepszą pomocą jest wykonywanie i zawieszanie budek lęgowych, bo zmniejszająca się ilość drzew z dziuplami powoduje „problemy mieszkaniowe” bogatek. Domki zawieszane na drzewach muszą mieć daszek pochylony od drzewa w dół, wewnątrz deseczki nie mogą być heblowane, bo maluchy kiedyś będą musiały wygramolić się do otworku wylotowego, przednia ścianka, a przynajmniej okolica otworu musi być pogrubiona, najlepiej wykonana z dwóch deseczek co uniemożliwia kotu lub kunie włożenia łapy do wnętrza i wygarnięcia pisklaków. Nie montujemy żadnych patyczków przy otworze, bo ptaki ich nie potrzebują, a drapieżnikowi pomagają przy próbach eksploracji domku. Domki zawieszone w sadach dużych i małych, na wysokości 1,5 do 2m szybko dadzą odczuwalny efekt zmniejszenia ilości owadów i zdrowsze owoce.
Podobnie ma się rzecz z wróblami, zjadają duże ilości nasion chwastów a wiosną z upodobaniem polują na chrabąszcze. Czyli im więcej mamy wróbli, tym mniej pędraków. Ten nasz sprzymierzeniec jest silnie uzależniony od człowieka. Przez stulecia gnieździł się pod strzechami domów i budynków gospodarczych. Teraz domy docieplone styropianem, przykryte dachem z blachy nie mają miejsc gdzie można założyć gniazdo. I dlatego tam gdzie są okapy można umieścić małe płytkie ozdobne domki o fantazyjnych kształtach i ładnej kolorystyce, w grupach po kilka na jednej ścianie, wysoko, bo wróble żyją w koloniach. Po tynku żaden kot nie wejdzie na wysokość trzech czy czterech metrów.
Kolejna grupa ptaków to drapieżcy. Czy możemy im pomóc ? Krogulcom pomagamy zupełnie nieświadomie. Ustawiając karmnik w widocznym miejscu, obok sypiąc jedzenie na parapet i wieszając słoninki czy kule tłuszczu z nasionami, powodujemy zlot wróbli, sikor, dzwońców, sierpówek. Przelatujący krogulec widząc nawet z odległości kilkuset metrów tak dużą koncentrację łatwych kąsków, podąża tam kurcgalopkiem i na naszych oczach, z naszego karmnika, nasze ptaszki wyłapuje. Pamięć ma dobrą pomimo, że je tylko mięso, więc wraca następnego dnia, i za tydzień i za rok też sprawdzi to miejsce. Więc dla naszych wróblaków rozproszone miejsca dokarmiania są lepsze. Warto pamiętać, że pierwszymi ofiarami krogulców są ptaki chore, stare, mniej sprawne, więc ich eliminowanie powoduje lepszą kondycję pozostałych.
W naszych gospodarstwach nagminnie stosujemy trutki na gryzonie. Otrute myszy i szczury należy zakopać, bo wyrzucone pod płot często są zjadane przez sowy. Już po pierwszej skonsumowanej otrutej myszy, sowa może doświadczyć paraliżu nóg, co nie pozwala jej na polowanie i skutkuje śmiercią. A przecież sowy to zabójcy gryzoni żerujących nocą. Jesienią i zimą najedzone sowy dalej polują, a swoje zdobycze składają na gałęziach przy pniu drzewa. Tam taka zamarznięta mysz czeka i kiedy pojawią się duże śniegi, sowa przylatuje, siada na myszy, ogrzewa ją i nastepnie zjada. Część upolowanych gryzoni jest podkradana przez kuny, sroki, sójki itd. Schematy domków dla sów są oczywiście dostępne w internecie i warto je wykorzystać.
Trzymamy za słowo
Rudka 05.02.2018
Andrzej Korkosz Radny Gminy Siennica Różana
Pan Janusz Szpak Starosta Krasnostawski
Szanowny Panie Starosto, jak Pan zapewne zauważył, nieubłaganie nastał 2018 rok i z tej okazji chciałbym złożyć szczere życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia, ale przede wszystkim spełnienia wszystkich obietnic składanych przez Pana mieszkańcom powiatu. A jako ,że do nich się zaliczam i takie deklaracje mnie również wielokrotnie pan składał, więc o nie się upominam. Bezpieczeństwo nasze i naszych dzieci jest dla nas najważniejsze, więc myślę, że dla Pana jako naszego przedstawiciela w powiecie również. Mowa oczywiście o chodniku w miejscowości Rudka. Wie Pan, o czym mówię, gdyż jeździ ta drogą dwa razy dziennie pięć dni w tygodniu. Nie na darmo wspomniana droga została ochrzczona pańskim nazwiskiem.
Jeżdżąc po okolicznych gminach naszego i sąsiednich powiatów zauważyłem, że samorządy idą w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa na drogach. Chodniki budowane są w wielu miejscach, a w szczególności w najbardziej niebezpiecznych. Więc dziwi fakt tak wielkiego oporu w tej kwestii w Gminie stawianej za wzór do naśladowania, skoro inni nas już dawno wyprzedzili.
Zwracam się więc do Pana aby deklaracja budowy chodnika składana w dniu 10 września 2017r. podczas uroczystości poświęcenia kapliczki i domu wioskowego w Rudce, oraz te składane podczas życzeń na uroczystości Opłatkowej w Siennicy Różanej w dniu 30 grudnia 2017r. wreszcie się zmaterializowały. Dobrze by było, aby słowa Starosty nie były tylko pustymi sloganami opowiadanymi na lewo i prawo ku uciesze ludu.
Jak pan zdążył zauważyć nie należę do ludzi którzy się zniechęcają i poddają, a celem jaki mi przyświeca w mojej działalności społecznej jest dobro ogółu społeczeństwa a nie moje własne . Liczę, więc Panie Starosto na dogłębną analizę i wyciągnięcie daleko idących wniosków, oraz to, że wywiąże się Pan z danych obietnic.
Z wyrazami szacunku Andrzej Korkosz
Kondolencje
Księdzu Ryszardowi Siedleckiemu wyrazy głębokiego współczucia z powodu śmierci mamy.
Składają: Radny Andrzej Korkosz, Mirosław Kaczor, Piotr Ślusarczyk wraz z rodzinami.
Bo taniec jest po to by łączył…
Takie jest przesłanie Karnawałowych Spotkań z Tańcem Jazzowym, szósty raz zorganizowanych przez Panią Sabinę Englot, nauczycielkę tańca w Młodzieżowym Domu Kultury w Chełmie. Dwa niedzielne występy i dwa razy pełna sala. Zespół Tańca Jazzowego Ballo w swych licznych podgrupach od Ballo I do Ballo Junior i mniejszych. to kilkadziesiąt osóbek i osób zarażonych tańcem przez pięknego nosiciela tego wirusa Sabinę Englot. Jak opanować taką ilość temperamentów wie tylko Ona. Nie jestem znawcą tańca, ale porównując „Drugie spotkania…”, od których zacząłem oglądanie tej imprezy przez kolejne aż do „Szóstych…” to widać olbrzymi postęp w umiejętnościach młodych artystów. A o ich determinacji świadczy scenka, którą obserwowałem tuż po występie, młoda tancerka z rozpromienioną twarzą wybiegła do foyer, podbiegła do jednej pani i zapytała: ciociu i jak było? Ciocia uścisnęła tancerkę i powiedziała, zgodnie z prawdą, było pięknie kochanie. Dziewczyna stała boso, stopy oklejone plastrami mówiły o pracy i bólu, które doprowadziły do sukcesu. W tym momencie, w chwili zachwytu, bólu nie było.
Były też akcenty siennickie, Zespół Tańca Współczesnego No Name z Centrum Kultury w Siennicy Różanej przepięknie zatańczył walca, zwiewnie, lekko. Dziewczynki ze wszystkich grup tanecznych dedykowały swój występ koleżankom, nieżyjącej Patrycji Janickiej i Paulinie Nafalskiej. To też mówi o ich wrażliwości, bo żeby być artystą, trzeba mieć wrażliwość i wyobraźnię. A tej nigdy nie brakuje Pani Sabinie Englot, ilość stworzonych choreografii jest olbrzymia, a jakość powoduje żywą reakcję widowni. Podnoszenia w wykonaniu maluchów, z najmniejszego Ballo, wywoływały aplauz widowni. „Podnoszenie z falowaniem” w wykonaniu młodzieży z Ballo I było trudne ale efektowne. Spektakl świetny, radość widowni, ale brawurowe „100 lat” dla Pani Sabinki odśpiewane przez dzieci, które skutecznie zagłuszyły śpiewającą salę, zaświadczyło o radości z tańca, „bo taniec jest po to by łączył”(cytat z rozdawanego programu).
Mirosław Ignacy Kaczor
Ps. Podczas finału, składania podziękowań itd. trójka maluchów próbowała dobrać się do cukierków, których cały kosz otrzymali, ale gruba folia stawiała opór. Życie bywa okrutne.