Huragan Grzegorz

 

W dniu 31 października miałem przyjemność być w Urzędzie Gminy, z pismem wyjaśniającym zawiłości problemu przywłaszczonych przez panią Krystynę Żebrowską 50 zł wygranych przez panie z Koła Gospodyń  w konkursie kulinarnym Smaki Jesieni. Oczywiście, nie sposób było nie popolemizować na ten i wiele innych życiowych tematów z panią sekretarz Krystyną Skórą. Chwilami polemika była tak burzliwa jakby huragan ? Grzegorz ? przechodził właśnie nad naszą gminą. Pierwsza sprawą, którą pani sekretarz chciała mi wyperswadować było to, że w tak młodym wieku nie powinienem  wcale ust otwierać (zapomniała bidulka, że jestem radnym), bo sprawę 50zł powinniśmy rozwiązać wewnętrznie z panią Żebrowską a nie na forum rady. Wciąż widać że pani sekretarz hołduje ? Siennickiej Zgodzie? i boi się aby za dużo niewygodnych faktów nie ujrzało światła dziennego, czyli typowe zamiatanie pod dywan. O tym, że jestem za młody upominał mnie dwa lata temu pan przewodniczący Nowosad, ale w końcu zmienił zdanie, natomiast pani sekretarz znowu próbuje utwierdzić mnie w tym przekonaniu z czego w pewnym stopniu się cieszę bo wciąż jestem młody. Ale nie bardzo rozumiem dlaczego wiek 40 lat może być problemem przy sprawowaniu mandatu radnego, skoro Wójt Leszek Proskura  27 lat temu gdy  obejmował urząd wójta miał 33 lata i jakoś nikt mu tego nie wypominał. A swoją drogą patrząc na posiedzenia naszej rady to odnoszę wrażenie, że dla kilku radnych  bardziej odpowiedni byłby odział geriatryczny,  bo do podejmowania ważnych decyzji społecznych już się nie nadają. Takim to sposobem Pani Sekretarz cały czas daje do zrozumienia, że dla młodych w naszej gminie nie ma miejsca.                                                                                                                                                                                                  Gdy zapytałem, dlaczego nie została usunięta hałda eternitu i gruzu na drodze pomiędzy gminą Krasnystaw a gminą Siennica Różana do dyskusji włączył się pan Robert Smęt. Zdeklarował, że pismo zostało wysłane. Że zostało wysłane to ja wiem ale takie sprawy można rozwiązać szybciej, telefonicznie i nie musi to trwać tak długo. Ponieważ jeżdżący tą drogą omijają ten bałagan jeżdżąc po polach z zasiewami. Oczywiście pani sekretarz wtrąciła, że to nie nasza Gmina. Pani Krysiu, ale zaledwie kilka metrów dalej  już nasza, odparłem. Dalsza dyskusja przeniosła się do gabinetu pana Roberta gdzie obudził się we mnie szczery żal , że tak przemiła i inteligentna osoba jak pani sekretarz 2 stycznia opuści mury tej Gminy. Ale ku mojemu zaskoczeniu pani Krysia odparła, że nigdzie się nie wybiera, trochę mnie to zastanowiło, gdyż konkurs na stanowisko sekretarza już się odbył. W przypływie dobrego humoru zapytałem czy przywiąże się do krzesła , odparła z przekonaniem, że tak. Pan Robert i koleżanka z przeciwnej strony biurka mieli niezły ubaw, ale gdy w przypływie emocji zaczęły padać coraz mniej cenzuralne słowa nagle spoważnieli.                 

Wytknąłem pani Sekretarz, że jak długo będą Siennicą rządzić obcy z poza naszej gminy, czy nie można było wybrać na stanowisko pani Marzeny Kot?Oczywiście pani Krysia odparła, że pani Kot nie miała czterech lat doświadczenia i pewnie była ?za młoda?.  Nie sposób się z tym nie zgodzić, skoro zasady i procedury związane z powoływaniem na stanowiska są tak skonstruowane, ażeby nikt  spoza układu nie spełniał wymogów. Pani Krysia zaczęła  wtrącać,  że chcę na wójta startować, że jak będzie rządził Ślusarczyk z Kaczorem to dopiero będzie, że ludzie podczas wyborów nas rozliczą. Zapomniała ?bidula?, że rozlicza się rządzących a nas najzwyklej w świecie nie ma z czego.  Do wyborów jeszcze rok a pani sekretarz wpada w tak wielką panikę na samą myśl, że ktokolwiek mógłby chcieć wystartować, jako kontra do obecnego układu.

Następnym koronnym argumentem pani Krysi jest to, że Siennica jest drugą Irlandią lub jak kto woli Krainą mlekiem i miodem płynącą. A wszystko to, bo w takim duchu wypowiedziała się jedna pani profesor, która przyjechała na wykłady  UTW . Odparłem jej na to, że pani profesor przyjeżdża tu raz, na miesiąc albo rzadziej i w głębokim poważaniu ma to jak żyje się mieszkańcom. A zachwyca się tym, co zostało zrobione nie do końca z rozwagą  tylko na pokaz.

Pani Krysia dziwnie nie chwali się przed panią profesor jak to nasz Wójt ściąga inwestorów,  ale nie tam gdzie być powinni czyli na hydrofornię.

Pani Krysia nie mówi pani profesor jak  rolnikom dziki i inna zwierzyna niszczy plony i nikt ze strony gminy im w tym nie chciał pomóc. Dopiero coś drgnęło jak zrobili więcej szumu wokół tego.

Pani Krysia nie powiedziała pani profesor, z jakimi problemami muszą borykać się rolnicy dojeżdżając do swoich pól po wertepach, krzakach i pozaorywanych drogach.

Pani Krysia nie chwali się pani profesor jak funkcjonuje oświata w naszej szkole pod rządami dyrektora Michalaka zdalnie sterowanego przez wójta.

Pani Krysia nie chwali się jak mieszkańcy Siennicy i okolic borykają się z pozalewanymi piwnicami w domach, z tym, że w wielu miejscach nie można wjechać na pola i łąki bo melioracja jest niedrożna albo wcale jej niema.

Pani Krysia nie widzi, że przy wybudowanej z takim rozmachem drodze powiatowej  w  niebezpiecznych  miejscach zapomniano o budowie chodnika i  oświetlenia które mają ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa mieszkańców.

Pani sekretarz oraz cała nasza Siennicka władza podpiera się opiniami osób z poza gminy. Nie tak dawno wypowiadał się na tym forum pan Marian Rybczyński, pilot pochodzący z Siennicy, a dlaczego nie pyta się mieszkańców. Skoro tak dobrze się żyje to, czemu pani Sekretarz zwinęła majdan i mieszka w Chełmie? Dlaczego pan Wójt sprzedał gospodarkę po ojcach i wyniósł się do Krasnegostawu, dlaczego?

Na koniec naszej dysputy dowiedziałem się, że ? Nowy Tydzień? jest mniej przychylny władzom gminy niż ?Super Tydzień? a ?Dziennik- Siennicy? to paszkwil.  Może i paszkwil, ale ma dużą poczytność i chyba to jest największym gwoździem do trumny albo jak kto woli drzazgą ale nie w oku tylko w dolnym zwieńczeniu pleców naszej najjaśniej  panującej władzy.

Pozdrawiam wszystkich czytających ten paszkwil, i życzę miłej lektury na długie jesienno-zimowe wieczory

Andrzej Korkosz

 

34
40

Do pracy Komarkiem… jadą Leszek z Darkiem

Panie  Ordynatorze bo się dzieciak urodził!!!  No i co z tego? Siostro przecież na porodówce to normalne? Panie doktorze ale ten jest bez głowy?  Bez głowy!? No, bez! A plecy ma? Ma! Panie Ordynatorze. To jak ma plecy to,  se w życiu poradzi?  Przytoczony dowcip choć wydawać się może brutalny najlepiej ilustruje działanie Polski powiatowej lub jak kto woli  ?układu?. Zatrudnianie swoich, często bez kompetencji lub rzucanie kół ratunkowych wysadzonym z siodeł koleżkom to ?znaki szczególne?. Zajmijmy się tymi ostatnimi. Kasta urzędnicza jest bardzo lojalna wobec siebie. Ratują się z podziwu godnym oddaniem i poświęceniem  Tworząc nowe stanowiska, dostawiają na potęgę biurka i stołki. Oczywiście wszystko na koszt Najjaśniejszej i bez końca dojnej Rzeczypospolitej. Ostatnio były Starosta Jelonek wylądował w Kras-Eko, bo u poprzedniego pracodawcy czyli Agencji Nieruchomości Rolnych  postanowiono usunąć ?złogi?. Tylko czy były UB-ek powinien przebywać w otoczeniu Pani Burmistrz? Chyba, że to nowa polityka historyczna? Możliwe, że w jego wypadku historia zatoczyła koło i sprawdziły się słowa Franza Maurera (Psy I) ,nomen omen kolegi z resortu nawet w tym samym stopniu, tyle że fikcyjnego i tego ?dobrego?. ?Olo jeśli my nie dorwiemy tych s?? to znaczy, że jesteśmy materiałem odpadowym a nasze miejsce jest na wysypisku śmieci?  Właśnie tej Jelonkowej decyzji wielu nie rozumie a Pani Hania jak zwykle nabrała wody w usta.                                                                                                                                    Natomiast Radny Andrzej Kmicic to odrębne zjawisko ? fauny samorządowo ?politycznej?, jest tak inny jak wszystko to, co żyje na Galapagos. Gdyby ?Tytanika? nazwano jego imieniem i nazwiskiem ten z pewnością nigdy by nie zatonął. Bo łaskawa natura obdarzyła Pana Andrzeja wyjątkowym darem trzymania się na powierzchni wbrew prawom fizyki. Jego zdolności adaptacyjne powodują, że byłby w stanie dogadać się nawet z plutonem egzekucyjnym. Ostatnio usprawiedliwiał podniesienie  cen wody w mieście a potem dostał podwyżkę o bagatela! 2 tysiące złotych. Wielu zastanawia się gdzie Kmicic obecnie jest, czy w PiS czy? no właśnie? A on po prostu jest w ?Partii Andrzeja Kmicica? Z kolei wysadzony ze stołka burmistrza   Andrzej Jakubiec pokręcił się trochę po ?stolicy województwa? by w końcu   Papa Janusz sklecił mu dobrze płatną grzędę w Urzędzie Pracy. Ech? o przeciętnego Kowalskiego tak się samorządowcy nie troszczą, stracisz pracę to masz problem. To ?ratownictwo? nie ominęło Gminy Siennica Różana?   Choćby konkurs na Sekretarza Gminy. Pan Turzyniecki  ?typowy? przedstawiciel ?układu? spadł do nas z ?Jakubcowej gałęzi? i    ?jak czołg  radziecki? przetoczył  się po Pani Marzenie Kot, która w efekcie skończyła jak część jej odpowiedników w naturze, czyli na  poboczu. Chyba tylko dzieci z naszego przedszkola mogły sądzić, że ma jakieś szanse. Pan Darek wzorem swojego mentora Jakubca znudził się widać dojeżdżaniem, w tym wypadku do Urzędu Gminy w Opolu Lubelskim a nasz Leszek człowiek o wielkim sercu i wysokiej wrażliwości na krzywdę ludzką wybrał właśnie jego? Możliwe, że będą razem dojeżdżać, w ten sposób oszczędności będą znaczne. A jeśli Panowie zrzucą się na motorower ?Komar? to będzie zupełnie darmo i na pewno wesoło? Nie wiem czy Pan Darek wie, do jakiej Gminy i pod jakiego przełożonego się ?podpiął? Jeśli myśli, że będzie miał coś do powiedzenia to się grubo myli. Ciekawe czy wraz z nim przyjdą do nowego miejsca pracy standardy z miasta? Przecież za Jakubca publikowano na Biuletynie Informacji Publicznej protokoły z sesji Rady Miasta. Jak szybko Wójt go złamie i wciśnie w buty Pani Krysi? Bo o Turzynieckim można wiele powiedzieć ale nie to, że robi głupoty tak jak jego nowy przełożony. Mnie ciekawi, co Pan Darek myśli o Hydroforni bo przecież znów stoi pusta i pewnie czeka na inwestora. W tym momencie wszyscy ?wyznawcy? naszej lokalnej władzy powinni się zastanowić, jakim jesteśmy społeczeństwem w oczach Wójta, że ten postawił na obcego człowieka? Może najzwyklej w świecie w ocenie naszego Leszka jesteśmy mało inteligentnym środowiskiem , że żaden z ?naszych? się nie nadaje?                                                                                    Nie miejmy złudzeń, ale bycie Sekretarzem było w zasięgu Pani Marzeny, by być kompetentnym urzędnikiem wystarczy nie popełniać błędów Pani Krysi. Ot, najlepiej wyłuszczył to jeden baca pytany jak powstaje rzeźba odpowiedział: trza panocku  odciesać wszyćko, co zbywo. Poprzez takie działania ze środowiska odpływają wartościowi ludzie i z nimi pieniądze ,często jest to bilet w jedną stronę . Mało, kto zwraca uwagę na fakt że pensje Sekretarza i Wójta zasilą budżety ich miejsc zamieszkania, w tym wypadku Krasnegostawu. Jest to sytuacja analogiczna do wielkich sieci handlowych, które zyski transferują do central a te z reguły są po za granicami ?wiecznie dojnej Rzeczypospolitej?  Takim sztandarowym przykładem odpływu wartościowej kadry jest przykład z naszej szkoły. Jeden z nauczycieli miał odwagę pytać czy jego latorośl miałaby szansę na pracę. A rodzina o tradycjach pedagogicznych? Sama latorośl, w opinii nawet tych co mogli by być  bez interesownie złośliwi jest osobą kompetentną i bardzo pracowitą. Nauczycielowi odpowiedziała sama ?szkolna szara eminencja?, że to będzie ?źle odebrane?. Co ciekawe to ?eminencja? chwilę po tym wcisnęła własną synową do tej samej szkoły i chyba daleka była od myślenia o tym ?że zostanie to źle odebrane?  A, że koniec wieńczy dzieło i skoro dowcipem się zaczęło to anegdotą  warto zakończyć? W rodzinie Pana Darka Turzynieckiego czas debiutów. Proszę sobie wyobrazić, że jego syn zadebiutował w pierwszym składzie Legii Warszawa! W meczu o Puchar Polski z Bytowią Bytów. Natomiast sam Darek czeka na debiut do 2 stycznia,  u Lecha w Lechu tyle ,że ten Lech w przeciwieństwie do swojego  ligowego odpowiednika z Poznania barwy miast niebieskich ma zielone…

33
14

Pełgające światełko w marazmie siennickim

            

 

Zupełnie niedawno temu pewna Pani Redaktor przeprowadziła wywiad z Januszem Korwinem-Mikke. Podchwytliwie zapytała polityka, kogo kocha najbardziej? Pan Janusz Korwin-Mikke z wrodzoną szczerością odpowiedział krótko: najbardziej kocham siebie. Pani Redaktor nie kryła oburzenia, Pan jest egoistą, jak tak można …… Korwin-Mikke stwierdził, że wręcz przeciwnie, tyle że ja mówię prawdę a inni na przykład socjaliści „troszczący się”o ludzi z plemienia Baluba kłamią. Ja kocham siebie, swoją rodzinę, swoją wieś i swoją gminę. Dokładnie w tej kolejności i nie jest to egoizm bo zupełnie inaczej cierpię gdy mnie boli ząb a inaczej gdy na ból zęba cierpi moja kochana żona.                                                                                                                                             Pamiętając o wywodzie Korwina-Mikke, widzimy jak na dłoni przyczyny frustracji mieszkańców Gminy Siennica Różana.  Propaganda uprawiana przez Wójta i Panią Sekretarz wmawiająca nam niesłychane osiągnięcia władz gminy w zarządzaniu i dzięki temu wyjątkowość miejsca gdzie mieszkamy jest kłamstwem. Pan Wójt już dawno temu wyemigrował do Krasnegostawu. Dlaczego?.. to oczywiste, jego aspiracje dotyczące poziomu życia nie były zaspokojone w Siennicy Różanej, więc wybrał Krasnystaw, dzieci miały lepszą szkołę, nie śmierdziało gnojem, przepraszam obornikiem. Nie został tu, kocha swoją rodzinę, swoje miasto…… Przyjeżdża do Siennicy do pracy rano, a odjeżdża o 15.30 i nie widzi, że wieczorem drogi nie są oświetlone conajmniej do 18.30, choć jesienią należałoby korygować czas włączania się lamp co dwa tygodnie, by świeciły od zmierzchu. Olbrzymie pryzmy śmieci obok cmentarza nie ranią oka Wójta podobno zapatrzonego w kulturę (kultura to piękno). Nie ma chęci lub umiejętności zarządzania administrowanym mieniem. Dewastacje „stacji rowerowej”,  wiat przystanków autobusowych gdzie miejscowe ancymonki broją bezkarnie to też dowód na postępującą niemoc Wójta. Dwa miesiące temu pisałem o „nic nie robieniu” przez konserwatora instalacji solarnych. Panie Wójcie nadal nie doczekałem się uszczelnienia instalacji, a Pańscy pracownicy dziwią się, że jeszcze nic nie jest zrobione, bo oni przesłali informację do konserwatora. Taka organizacja pracy to wynik nieporadności Pani Sekretarz i Pana Wójta. Proszę sprawdzić rejestr zgłoszeń, numery telefonów z awariami powtarzają się od miesięcy i co?… i nic. Konserwator ma wszystkich w …..poważaniu.                                                                                                                                                                                                                                         Można zapytać a co z tytułowym światełkiem?. Jest w BIP ogłoszenie o konkursie na stanowisko Sekretarza gminy w Siennicy Różanej. Pani Sekretarz nareszcie wybiera się na emeryturę, jest szansa na zastąpienie jej przez kogoś lepiej poukładanego i kompetentnego. To ogłoszenie jest tym jeszcze malutkim światełkiem, nadzieją Nawiasem mówiąc to rok bieżący i następny, dzięki demgrafii będą latami dużych zmian w Urzędzie Gminy, Pani Sekretarz jest czwartą odchodzącą osobą w tym roku, a kolejne trzy czekają i liczą miesiące do odejścia na emeryturę.                                                                                                                                                                                                Mirosław Ignacy Kaczor

22
6

Ela i Marciny.

W 168r p.n.e rzymski konsul Emiliusz Paulus i jego legiony potrzebowały nieco ponad godziny by w bitwie pod Pydną położyć trupem 20 tysięcy Macedończyków. Natomiast na ostatniej sesji  10 października, która trwała 18 minut też  poleciała głowa, i to nie byle jaka. Nim jednak do tego doszło przegłosowano jakieś zmiany w budżecie. Wyspowiadał się wicestarosta z tego co robił między Sesjami. Wręczono Grzegorzowi Lipie bukiet kwiatów bo ten złożył mandat gdyż złapał lepszą ?fuchę? Po prostu  został wice- wójtem w Fajsławicach. To jest bardzo egzotyczny mariaż, bo rzekomo pisowski Lipa został zastępcą arcy peeselowskiego Chruściela. Co z tego wyniknie? Pokaże tradycyjnie czas. Choć kiedyś Bronek Geremek zwykł takie pomysły kwitować stwierdzeniem, że  wyjdzie z tego tyle co z krzyżówki osła z koniem. Czyli bezpłodny muł. Są też i tacy, którzy uważają, że każda lipa ma, miała i mieć będzie po kres czasu zawsze zielone liście. Innymi słowy natury nie oszukasz. Potem Pan Marek zarządził głosowanie nad wnioskiem CBA o odwołanie Radnej Elżbiety Makuch z funkcji Członka Zarządu Powiatu. Radni jak jeden mąż podnieśli ręce i  zdekapitowali Panią Elżbietę. Od głosu wstrzymała się tylko Ona sama. Dziwne, albo wręcz trącące patologią zwyczaje wprowadził do tutejszego starostwa nie kto inny tylko pierwszy pacjent powiatu i  wielki nieobecny Janusz Szpak. Bo jak to jest, że drugiego w ciągu roku członka Zarządu Powiatu trzeba odwołać po wniosku CBA? Z chirurgiem Andrzejem Korkoszem było podobnie. W komentarzu do zaistniałej sytuacji w jednym z lokalnych tygodników Pani Makuch stwierdziła, że jest na siebie zła. Pani Elu zły to może być nieregularnie karmiony lew z Zamojskiego ZOO.                                                                         Pani natomiast winna wiedzieć. Tyle lat w samorządzie, dłużej niż niektórzy żyją na świecie i tak infantylne tłumaczenie? Nie sposób odnieść wrażenia, że to wszystko dzieje się w sposób celowy i zamierzony, bo może nikt się nie dopatrzy i nie zwróci uwagi. Jak się uda to dobra nasza. Na pocieszenie pozostaje fakt, że nie Pani Ela pierwsza i nie ostatnia. Dyrektor Mateja też był w podobnej konstelacji i za przyzwoleniem Szpaka. A przykładowo konkurs na Dyrektora Muzeum też odbył się na granicy dobrego smaku i w oparach absurdu. Bo jak inaczej nazwać to, że dr Maleszyk człowiek z dorobkiem naukowym przegrywa z Majewskim który… I w tym momencie trąci absurdem. Pan Marek jako Naczelnik Wydziału Oświaty prawdopodobnie organizował konkurs na Dyrektora Muzeum  Tyle, że sam w nim startował, będąc w pewnym momencie jedynym kandydatem. Między bajki można włożyć historie o rzekomej  muzealniczej  pasji Majewskiego. Bo zazwyczaj pasje odzywają się w nim zawsze gdy na horyzoncie zamajaczy wizja objęcia jakiejś intratnej posady. Zapewne przyszłoroczne oświadczenia majątkowe mogą pozbawić nas złudzeń. Możliwe, że jako nauczyciel Majewski skorzysta z uprawnień emerytalnych nauczycielskich i dodatkowo będzie jeszcze brał wynagrodzenie z Muzeum. Ot i cała pasja… Najzwyklej w świecie Majewski jak Adam Słodowy w Zrób to sam wziął własną karierę na warsztat i jest tam gdzie jest. Oczywiście pod czujnym i opiekuńczym okiem Papy. Ale skoro jesteśmy już w Muzeum to trzeba  wiedzieć że ciekawe obiekty wcale nie znajdują się w  gablotach ekspozycji muzealnych. Wystarczy zajrzeć za drzwi wydziału administracji. Tam jakimś cudem odnalazła się niczym słynna Pomarańczarka Gierymskiego odzyskana po zawierusze wojennej w 2011 roku, pewna osoba. Owa pani jest prywatnie żoną Pana Marcina Dziewulskiego Naczelnika wydziału Geodezji i Katastru i piastuje od niedawna funkcję kierownika muzealnej administracji. Po prostu żyć nie umierać, oboje małżonków na państwowym. Wieść powiatowa niesie, że czaili się Państwo Dziewulscy na tę posadę, że hej! Reasumując to nie sposób powstrzymać  się od refleksji, że nasze powiatowe Marciny- Zając i Dziewulski dość przewrotnie  pojęli hagiografię swojego patrona, Świętego Marcina z Tours. Ten zasłynął z tego, że gdy spotkał na drodze żebraka dał mu własny płaszcz, by się okrył. Panowie z kolei przysłowiowym płaszczem okrywają, ale swoich choć płaszcz nie ich. Takie czasy, takie Marciny. Patologia powiatowa wszystko wypaczy , z żywotem świętego włącznie.

 

30
28

Asymetria empatii.

?Starosta miał wypadek. Ale nie pod wpływem alkoholu?, tak obwieścił jeden z lubelskich periodyków niekryjący się z peeselowskimi   sympatiami. http://www.dziennikwschodni.pl/krasnystaw/starosta-mial-wypadek-ale-nie-z-powodu-alkoholu,n,1000206607.html  Oczywiście chodzi o incydent drogowy  z 14 września tego roku, którego bohaterem był nasz ?drogowskaz? Starosta Janusz Szpak. Artykuł w swej treści zawiera pełną i niemalże szczegółową relację z wypadku i obfituje,  a jakżeby, w dramatyzm! A choćby  wtedy, gdy piszący wspomina jak nasz Janusz przedzierał się  przez poduszki powietrzne w kierunku drzwi pasażera, albowiem od strony kierowcy drzwi blokowało? drzewo. Oczywiście szczegółowych wyjaśnień udzielał nie, kto inny tylko Sławomir Kamiński były Rzecznik, który tym  samym odbiera sens istnienia dla aktualnego Rzecznika Pani Eweliny Rudy? Pan Sławek z wrodzonym sobie ?tatarskim sprytem? stosuje ucieczkę do przodu i ciągnie wątek udziału alkoholu w całym zajściu. Z jego opowieści wynika, że Starosta na obchodach 108 urodzin mieszkanki Dobryniowa nawet ust w szampanie nie umoczył, a kieliszek odłożył na bok. Potem w szpitalu pobrano mu nawet krew, a po samym zdarzeniu Janusz dmuchał w alkomat. Możliwe, że te gęste tłumaczenia Pana Sławka są pokłosiem mojego ?telefonu? do Powiatowej Komendy Policji. Zwróciłem uwagę  stróżom prawa, by rzetelnie  zbadali naszego Szpaka i nie próbowali zamiatać  sprawy pod dywan, ponieważ znane są wszem i wobec jego ?znajomości? w tutejszej Policji. Wystarczy, że biografia naszego ?Papy? jest zakłamana? Wracając do nagłówka lubelskiej gazety to nie sposób nie odnieść wrażenia, że jest on gafą nad gafami. Można wywnioskować mianowicie, że Starosta nie stroni od alkoholu, ale tym razem, gdy miał wypadek był na szczęście trzeźwy.                                                                                                                                                                                                               Innymi słowy zestawienie naszego Janusza z alkoholem bije po oczach. Dużo też zbędnych tłumaczeń Kamińskiego, który puszcza w niektórych momentach wodze fantazji. Bo trudno uwierzyć, że pamięta każdy gest i ruch Szpaka tego feralnego popołudnia? wręcz zbyt dużo szczegółów. Tym bardziej, że incydent drogowy miał miejsce trzy tygodnie temu. Nasuwa się pytanie, dlaczego Panowie wracają do czegoś, co już było i minęło? A że nieudolnie dając asumpt do kolejnych podejrzeń i uśmiechów politowania to już osobny wątek. Dowiadujemy się też, że prawdopodobną przyczyną była cukrzyca, a dokładnie wysoki poziom cukru spowodował, że Szpak przysnął za kierownicą i zjechał gwałtownie na przeciwległy pas ruchu, a potem do rowu i w krzaki? Tu należy zapytać, tak jak kiedyś Palikot wypytywał o stan zdrowia Lecha Kaczyńskiego, czy nasz Sternik mając cukrzycę winien siadać za kierownicę i czy aby nie stworzył zagrożenia w ruchu lądowym? Co by mogło się stać gdyby ktoś stał na poboczu lub jechał z przeciwka?  Może jednak emerytura Panie Januszu, bo wiek jest ku temu, a i zdrowie  szwankuje? Skoro nawet prowadzenie samochodu sprawia problemy to, co pomyśleć o kierowaniu powiatem? Oczywiście Pan Sławomir jak na wiernego sługę przystało za miesiąc zamierza zorganizować Staroście jubileusz 15-lecia rządów? Szczerze powiedziawszy to mógłby sobie oszczędzić tego  wiernopoddańczego cyrku. Ciekawe gdzie i za czyje pieniądze będzie organizował ten Muppet Show? Popis dali również zwolennicy piszący pod artykułem komentarze. I tak, lawinowo życzyli powrotu do zdrowia, co zrozumiałe. Lecz kilka stwierdzeń jest godnych głębszej analizy? Zacytuję ? Pracowałem z tym człowiekiem 45 lat temu i od tamtego czasu znam Go i znałem dobrze Jego rodziców. Jest bardzo uczciwym, przyjaznym i porządnym człowiekiem. Ale na takim stanowisku na pewno naraził się niejednemu, bo jak nie chcesz wchodzić w układy to masz wrogów. Dużo zdrowia Panie Januszu?. Oderwane od rzeczywistości jest stwierdzenie o nie wchodzeniu w ?układy?? Istotnie Starosta nie wchodzi w ?układy? on je  sam tworzy? Odkąd to ?porządny?  fałszuje własną biografię? A oto kolejny rodzynek: ?Panie Januszu dużo zdrowia i wszystkiego dobrego w dalszej karierze. Dziękujemy, że jest Pan z nami. Jest Pan od lat naszym drogowskazem – dla nas dzieci powiatu krasnostawskiego?. Zripostował to inny , niepałający widać miłością do Starosty: ?NO, TAK Z TAKIM DROGOWSKAZEM TO NA PEWNO ZAJEDZIEMY W KARTOFLISKO?.                                                                                                                                                       Z kolei jeden z lokalnych tygodników napisał, że ?Starosta otarł się o śmierć?. Przesada? Czemu ma to służyć? Prawdopodobnie te wszystkie tytuły i publikacje mają scementować wszystkie ?dzieci powiatu?. Wszak wielu zawdzięcza  stołki Januszowi? Podobno jeden z  dyrektorów dał na mszę w intencji jego powrotu do zdrowia . Wielu skomentowało ten fakt uśmiechem politowania, bo więcej w tym dbałości  o swój stołek niż rzeczywistej troski o zdrowie Szpaka, który jest tylko lub aż gwarantem funkcjonowania ?układu?. Wieść powiatowa niesie, że szeregowi pracownicy starostwa odbierają jak dodatkowy urlop absencję Starosty. Owszem, życzą powrotu do zdrowia, ?ale najlepiej jakby ze szpitala poszedł prosto na emeryturę. Bo ile można?? Swoją drogą to nawet Nowosadzki sesję prowadzi jakby spokojniej. Natomiast obecnie pełniący obowiązki wicestarosta Czerniej ogólnie cieszy się większą sympatią i przystępnością niż jego szef. Szanowny Panie Szpak, ja także dołączam się do tych życzeń, bo nie sposób nie docenić roli wsparcia otoczenia gdy dochodzi się do zdrowia. Kończąc, odniosę się jednak do przywołanej tu uczciwości i bycia ?porządnym człowiekiem?. Wielu  mieszkańców nigdy Panu  nie zapomni faktu, że nie znalazł Pan czasu bądź cywilnej odwagi, albo wręcz ludzkiego odruchu i nie udzielił  wsparcia rodzinie Janickich po tragicznej śmierci  córki. Nie chcę się rozpisywać o okolicznościach tegoż, bo to inna rzecz.  Być może wymagam zbyt wiele, ale bycie ?porządnym? zobowiązuje. Przejeżdżać dwa razy dziennie pięć razy w tygodniu i nie wstąpić? Tak po ludzku, jako sąsiad, ojciec, samorządowiec-gospodarz terenu? Cóż stało na przeszkodzie, by zapytać jak można pomóc, otoczyć opieką? Znam samorządowców, którzy podejmują takie działania bez kunktatorstwa, bo to zawiera się w definicji państwa, a Pan i powiat jesteście jego częścią. O obowiązkach wypływających z człowieczeństwa nie będę  pisał, bo to truizm. Na grudniowej sesji rady Gminy, trzy tygodnie po tragedii ofiarował Pan piec dla pogorzelców, w starostwie ogłoszono zbiórkę pieniężną.  A tę tragedię bez precedensu, przemilczał Pan i słowem i czynem. Wszak potrafi Pan zauważyć 108-latkę i kręcić materiały ze ?Słonikiem Nadziei? w tle. Czyżby tylko  do kamer i ?na pokaz? jest Pan ?porządny?? Może to jednak ORMO zabiło pańską empatię?

22
33

Pasek, Papa… wstyd i klapa.

Pani Radna i członek Zarządu Powiatu Krasnostawskiego Elżbieta Makuch trafiła na pasek. Jest to drugi pasek w karierze tej Pani . Pierwszy to ten starościński, drugi natomiast jest telewizyjny i czerwony? Przyczyną tego osobliwego wyróżnienia była wizyta lubelskiego CBA, która skończyła się podpisaniem protokołu? Z  jego treści wynika że Pani Ela złamała Ustawę Antykorupcyjną łącząc funkcję członka Zarządu Powiatu z funkcją członka Rady Nadzorczej Banku Spółdzielczego w Izbicy.  Natomiast do Przewodniczącego Nowosadzkiego CBA skierowało pismo z wnioskiem o odwołanie wspomnianej z funkcji w Zarządzie . Na ustosunkowanie się do tych wniosków Rada Powiatu ma miesiąc. Natomiast na ostatniej sesji Pan Przewodniczący zapowiedział że 10 października odbędzie się następna?  Powyższa  sprawa jest  kolejną z wielu ?kompromitacji? lokalnego układu PSL w ostatnim czasie. Po ormostwie  ?Papy Janusza? i  jurnym sex menadżerze, kolejny bliski współpracownik demontuje zakłamaną legendę naszego rzekomego dobroczyńcy i ?światłonoścy?. Wyłania się z tego obraz choć bardziej pasuje tu określenie ? bohomaz? władzy zdemoralizowanej,  amoralnej sięgającej wyżyn nepotyzmu,pazyrności , arogancji i ignorancji . ?Tajemnicą Poliszynela? jest ,że to nie koniec kompromitacji, są jeszcze wiszące jak ?miecz Damoklesa? znane z czerwcowo-lipcowych publikacji prasowych sprawy dotyczące pobieranych przez kilku radnych, niezgodnie z prawem diet i wynagrodzeń jednocześnie. Jak wiadomo proceder ma dotyczyć tych zatrudnionych w jednostkach podległych Powiatowi. Wchodzić w rachubę w tym wypadku mogą DPS-y, Szpital? , jak wiadomo, w tym pierwszym  zatrudniony jest ?cherubin pryncypała? Zając. Natomiast ?śpioch? Suchorab  drzymie   w szpitalu?                                                                                                                                                                                                                                                                                  Mówi się, że ten ostatni ma oddawać  niezgodnie z prawem pobrane wynagrodzenie. Kwota  do zwrotu ponoć opiewa na ok 3 tysiące złotych. Żali się tedy Pan Piotr na niesprawiedliwe traktowanie ?katując  gorzkimi żalami? uszy swoich przypadkowo napotkanych słuchaczy. Czyżby zapomniał ,że  każdy jest równy wobec prawa, a od radnego winno wymagać się szczególnej staranności w działaniu?  Swoją drogą, to te 1300 złotych za tę Piotrową bezbarwność to wynagrodzenie aż nadto. Rzec by można ,że ten   ?odźwierny? dużo podatnika kosztuje. Takie przykładowo, Panie Pielęgniarki w naszym szpitalu zarabiają coś koło 2 tysięcy, mając pracę po  wielokroć  trudniejszą. Czy w takim razie, Pan radny   nie czuje   absmaku  patrząc na swoje 1300 brane za nic? Wobec powyższego nasuwa się pytanie. Czy, radni są informowani lub szkoleni o przysługujących im prawach i ciążących na nich obowiązkach? Czy, w starostwie informują ich co im wolno a czego nie? Gdzie w takim wypadku jest obsługa prawna szpitala i powiatu . Łącznie to trzech radców. Czyżby siły obsługi prawnej  starostwa wyczerpały się po ?ustawieniu? sprawy Liceum Norwida? Możliwe,że radcy realizują zasadę zawartą w ich kodeksie zawodowym. W jej myśl radca działa zawsze w interesie klienta i w granicach prawa ale widać ,że nie doczytali ostatniej frazy-w granicach prawa. Albowiem działanie w interesie nie musi być zgodne z prawem… tak przynajmniej niektórzy pojmują uprzednio  jak już pisałem, nie doczytawszy .  Sprytnie Pan Janusz to urządził, niczym Homerycki Odys albo Sienkiewiczowski imć Zagłoba? Aż trudno uwierzyć ,że mógł o tym nic nie wiedzieć? Bo w polityce nasz Januszek jest od 1972 roku? Tyle że 12 lat w ORMO odcisnęło widoczne  po dziś degenerujące piętno na młodym jeszcze  a przyszłym Staroście? Wracając do Pani Elżbiety to pamiętam, jak w chwili gdy powoływano ją w skład Zarządu w miejsce radnego Korkosza, Pan Starosta zachwalał jej samorządowe atuty, piał nad doświadczeniem, uczciwością. Gdyby nie wiek obojga, można by odnieść wrażenie, że  prosi o rękę i się oświadcza? Ile w tych ? oświadczynach? było prawdy to widać  po protokole CBA i telewizyjnym pasku?                                                                                                                                                                                                      Wartym odnotowania jest  fakt, że w tym czasie gdy powoływano Panią Elżbietę  i łamano Ustawę. Lokalna prasa i samorządowcy kipieli oburzeniem na rzekomy nepotyzm Posłanki Teresy Hałas. Również  w tym samym czasie ?wrzeszczał? radny Zając o swojej domniemanej krzywdzie? Tyle że córka w KRUS wygrała konkurs,  natomiast druga już nie pracuje w PSO Białka. A siostra Zająca  została rzecznikiem prasowym Starostwa a on sam wylądował w DPS? że się powtórzę. Bo Janusz umie zadbać o swoich PSL-owskich ? statystów? stąd przydomek ?Papa? .Wielu ma ?fuchy? ,a to jakieś przewodniczenie Komisji albo członkostwo w Zarządzie? W ten sposób Pan Piotr ma do 1 tysiąca dorzucone 300 za czytanie z kartki jako Przewodniczący Komisji Zdrowia. Natomiast Pani Ela 1500 za bycie ?figurantką? w Zarządzie. Nie sposób  nie odnieść wrażenia ,że lokalny samorząd jest traktowany jak źródło dodatkowego dochodu, bez oglądania się na prawo. U Pani Makuch samorządowa fucha stanowi duuży wkład w dochody…  Wielu  trzeźwo myślących obserwatorów uważa ,że jeśli który ? samorządowiec? chce ?dorobić? to niech jedzie do Niemiec  zbierać truskawki bądź jagody  w Szwecji? tak jak to robią zwykli ludzie. Wobec powyższej sytuacji nie sposób  nie zgodzić się z jakże trafną diagnozą Kusego z kultowego ?Rancza? cyt ? Popieprzyło wam się,  co prywatne a co państwowe a  zwykłe złodziejstwo z przedsiębiorczością?

21
27

Czeski lotniskowiec.

Powiatowe  ? Pendolino? gna przed siebie? Sesja  Rady Powiatu z 28 września była , szybka i? krótka.  Oczywiście obrady rozpoczął niezmordowany i zawsze w nienagannie dobranym garniturze Przewodniczący Marek Nowosadzki. Przywitał wszystkich zaproszonych gości, jak również przybyłe media. W związku z tym poczułem się trochę przywitany. Skoro  jesteśmy przy mediach, to warto wspomnieć, że nowym Rzecznikiem Prasowym Starostwa została Pani Ewelina Rudy. Teraz to Ona, zamiast Sławomira ?zawsze z aparatem? Kamińskiego biega po sali i robi zdjęcia. Czy Pan Sławomir aparat oddał po dobroci? Tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast ,że został nowym Naczelnikiem Wydziału Oświaty?  Wracając do tej Pani, to tak się jakoś złożyło, że przy okazji jest siostrą Radnego Marcina Zająca. On z kolei jest ulubieńcem naszego Powiatowego Cezara i ? wszystko jasne? Pan Marcin posiada taką umiejętność,  która sprawdza się w regułach zakonnych lub w biznesie . Mianowicie milczy i  jednocześnie dba o rodzinne interesy. Rok temu odgrażał się Pisowi ,że nie daruje   odwołania  ze stołka Kierownika Krasnostawskiego KRUS ? Powrzeszczał, powrzeszczał i na tym stanęło. Znalazł, a jak żeby! Oparcie i pocieszenie pod opiekuńczymi skrzydłami swojego mentora Janusza Szpaka, który zwyczajem ptasim uwił mu gniazdko w DPS. Po ilości Zajęcy w swoim otoczeniu widać ,że Pan Starosta lubi Wielkanocne klimaty.  Ich liczba musi się zgadzać, wszak PSL nie stać  na ubytki. Jeden  z tytułem Profesora już dał nogę do konkurencji. Do tego jeszcze brakuje kiełbasy z dzika ze świeżutkim  ASF-em. Bo jaja i kraszanki funduje najbliższe otoczenie. A choćby, taki menadżer oświaty z Łopiennika. Skoro już otarłem się  o Starostę to trzeba wspomnieć, że był nieobecny. Wracając do przebiegu samej Sesji to Pan Marek ?odprawiał? kolejne punkty porządku obrad z wprawą godną  obsługi karabinu maszynowego?. wręcz taśmowo.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                        W zapytaniach Radnych tylko Radny Nieścior zakłócił automatyzm i zapytał o wielkość zadłużenia Powiatu. Zadłużenie wynosi ponad 14 mln, taką usłyszał odpowiedź.  Sam Nowosadzki Marek podtrzymał swoją serię i odczytał interpelację. Godne to odnotowania i zapisanie ?kredą w kominie? bo to trzecia interpelacja pod rząd? i  dotyczyła wygospodarowania środków na budowę drogi Krakowskie Przedmieście. Zabrał głos również człowiek  o którym, tak jak  o chirurgu Wielkiej Armii Larreyu można powiedzieć – dobry fachowiec. Mianowicie  Radny Andrzej Korkosz zapytał swojego pracodawcę Mateja co z dyżurami świątecznymi ? Od której będą czynne? Czy nie można by zakupić karetki? To wystąpienie widać wzbudziło zazdrość Radnego ?śpiocha? Suchoraba? Bo ten wstał i? zrobił coś co brzmi tak egzotycznie jak  informacja o tym, że Czechy budują lotniskowiec? Mianowicie zapytał Radczyni Ćwirty- Jelonek czy ? radny może zapytać drugiego radnego żeby ten mu odczytał odpowiedź na interpelację dotyczącą ulicy Tokarzewskiego i Granicznej? Tym drugim Radnym lektorem miał być Nowosadzki Marek? Co ciekawe to Nowosadzki składał miesiąc wcześniej interpelację tyle, że on sam mieszka na ulicy Piekarskiego. Po prostu, upominał się o ulicę Tokarzewskiego przy której mieszka Suchorab.  Ćwirta postawiła oczy w słup i skwitowała, że odpowiedzi są zamieszczone na stronie internetowej Starostwa?  Taki ten Pan Piotr jest? najlepiej wychodzi mu składanie hołdów przed starościńskim majestatem oraz pluskanie  w przeręblu. Wiedzieć trzeba ,że jest uznanym morsem i widocznie tam zostawił wigor i zimną krew. Ogólnie radny-bezbarwny. Ot, drzwi domknie, okno…Ewentualnie klimatyzację podkręci i przeczyta co z kartki? Wstyd Panie Piotrze wstyd, żeby Nowosadzki o pańską ulicę się upominał? A Pan śpisz  w najlepsze już trzeci rok w ?politycznych nogach starosty? tuląc do piersi zamiast misia wypchanego trocinami  1300 złotych polskich…

18
28

Jerzy… ja nie chcę twojej krzywdy.

Czytelnik zapewne nie zgadnie kto i w jakich okolicznościach wypowiedział te tytułowe i ?przepojone miłością? do bliźniego słowa. Otóż, padły one podczas  szacowania szkód łowieckich w miejscowości Stójło, na polach kukurydzy a raczej na tym co z niej pozostało. Autorem jest nie kto inny tylko Anatol Kaznowski, prezes Koła Łowieckiego ? Jarząbek?? adresatem  Jerzy Borys właściciel i poszkodowany. Tyle, że  słowa zawsze można zrozumieć  opacznie. Właśnie tak było i tym razem? Jak się okazało deklarowana przez Anatola wrażliwość okazała się? i tu jest pewien problem. Albowiem określenia które cisną się na usta nijak nie nadają  się do druku. Najbardziej adekwatnym i wyważonym było by określenie ?  ormowski cyrk z ormowskim kręgosłupem moralnym? Ale żeby nie przynudzać zbyt długą aksjologią opiszę  jak było? Pan Tolek, nie wiedzieć czemu szacowanie zapowiedział telefonicznie i na 9 rano w niedzielę 10 września. Widać, naiwnie liczył na to ,że Radca Prawny  w niedzielę nie pracuje? Przeliczył się bo pełnomocnik stawił się do reprezentowania klienta. Sam Anatol też  zadbał o odpowiednią ?oprawę?. Do szacowania Uwaga! Wziął pięciu kolegów myśliwych z synem włącznie! Nas było zaledwie trzech? Trochę się pogubił na początku,  bo moja obecność mocno go zaskoczyła. Odwarknął do Jerzego ? a co on tu robi??. Ten odparł, że zaprosiłem, bo się znamy i mam takie prawo. Potem zaczął ?nieszczęsny Prezes? mierzyć taśmą pustki między ocalałymi kukurydzami. Wyglądało to dość żałośnie, a Jerzy zapytał czy jest sens mierzyć coś co już zostało oszacowane  w lipcu?? Wtedy Anatol nakazał ?spacer tyralierą?. Ten spacer po ? kukurydzianym pobojowisku? obfitował w ciekawe widoki i jeszcze ciekawsze dialogi. Jeden z myśliwych, taki o ? prezencji angielskiego arystokraty? przekonywał ,że ? trzeba się dogadać chłopy? Oczywiście Kaznoski by tradycji stało się zadość zarzucił mi, że ? Pan piszesz nieprawdę?, oczywiście gdzie i co konkretnie było nieprawdą już nie wyjaśnił. Natomiast  myśliwy ?arystokrata? zauważył,że plantacja jest nie ogrodzona pastuchem elektrycznym i jak to możliwe? Bo on u siebie, to daje rolnikom pastuchy i jest problem z głowy. Tu się okazało, że Anatol ?koncertowo umoczył?? I, żeby  wybrnąć  z tego swoistego zaniedbania, przekonywał, że chciał dać tyle że nigdzie tego nie odnotował. Zdziwiło to nawet ?arystokratę? bo ?wtopa? była okropna. Nie jest tajemnicą fakt ,że problem z dzikami w uprawach Jerzego Borysa trwa nieprzerwanie od ok 6 lat. Zarząd ?Jarząbka? był zawsze informowany o problemie tyle, że nikt uwagami rolnika się nie przejmował bo i po co? Straty tym czasem rosły, szacuje się ,że  samych zniszczeń w kukurydzy było na około 40-45 tysięcy. Owszem wypłacano czasami ?symboliczne odszkodowania? Właśnie jedno z takich odszkodowań zaintrygowało Jerzego. Zapytał więc Anatola dlaczego trzy lata temu wypłacono mu 4 tysiące podczas gdy wszyscy mówią ,że dostał 5 tysięcy? Gdzie ten tysiąc ? Pytał retorycznie. Zrobiło się niezręcznie, nawet koledzy myśliwi pospuszczali głowy. A ? arystokrata? dziwił się że wypłacając  nie zostawiono pokwitowania? Czyli dziwne porządki panują w ?Jarząbku? Wracając do samego szacowania to myśliwi bronili się przed argumentami pokrzywdzonego ?bezrozumnym bełkotem? Winy szukali w złym siewie ? Pewnie siewnik był stary? Dywagowali? Pewnie nasiona były złe i rośliny nie wzeszły? Oczywiście winne wszystkiemu złe prawo i zwierzyna jest własnością państwa. Zapytałem ile razy Panowie oprotestowali to złe prawo? Odpowiedzi  tradycyjnie się  nie doczekałem? Po spacerze nastąpiło pisanie protokołu, był to swoisty crem de la crem osobowości i moralności Pana Anatola. Mianowicie uznał ,że i tu UWAGA ! Kukurydza zżarta tuż po siewie przez dziki  cudownie wzeszła w 55%. Jest to oczywista bzdura i absurd godny kogoś komu w czasie 15 lat bytności w ORMO wyprano osobowość. Mało tego, z całej powierzchni pola uznano straty na obszarze 2ha 15 arów w 90 %. Co ciekawe to pierwszy protokół z 1 lipca Anatol anulował bo był niewygodnie prawdziwy. Stało w nim że straty są na powierzchni 7ha 40 arów w 98 %. Prawda jest taka ,że do zniszczonego areału z lipca należy dodać zniszczenia wrześniowe. Po zsumowaniu daje to 9 ha 55 arów powierzchni uprawy kukurydzy. Na taką uczciwość Pan Prezes nie mógł sobie pozwolić bo idzie tutaj o kwotę ponad 20 tysięcy złotych odszkodowania? Był  jeszcze jeden kontrowersyjny akcent kiedy Jerzy  Borys zapytał Pana Łowczego Buka. Dlaczego opowiadacie  że ? niech Borys nie myśli że weźmie jakieś pieniądze? Buk nawet nie próbował zaprzeczać tylko odpalił ? a kto to powiedział?? Głupota  Pana Buka świadczy o tym ,że myśliwym brak dobrej woli ,co z resztą potwierdziło wrześniowe szacowanie. Panowie  realizują z góry przyjętą taktykę, polegającą na braku porozumienia i uznania oczywistych strat. Spór trwa nadal i niebawem odbędzie się trzecie ostateczne szacowanie…

21
35

Chłopskie drogi.

 

                Szanowni Państwo

Ostatnimi czasy za przyczynkiem Urzędu Miasta w Krasnymstawie miałem przyjemność udać się w pieszą podróż zapomnianymi ulicami naszego wspaniałego grodu. Celem mojej podróży było poinformowanie mieszkańców o planowanej inwestycji „Wytwórnia Mas Bitumicznych” czyt. asfaltu, w miejscu za nowo wybudowanym marketem budowlanym o wdzięcznie brzmiącej nazwie MRÓWKA. W związku z zagrożeniem środowiskowym, które niesie za sobą dla mieszkańców pobliskich domów funkcjonowanie tego typu Zakładu postanowiliśmy w formie protestu pozbierać podpisy pod apelem o zaniechanie tej inwestycji by złożyć je do Urzędu Miasta.

Klucząc meandrami dzielnicy Przedmieście Góry tzn. ulicami Torową, Tytoniową, Gołębią odwiedzałem mieszkańców pobliskich nieruchomości. W czasie rozmów z ludźmi tam żyjącymi usłyszałem szereg negatywnych opinii płynących z ich ust. Pozwolę sobie w tym miejscu przytoczyć tylko kilka z nich,  ale oddających treść i ducha pozostałych.” Widzi Pan jak my tu żyjemy”, „Nie mamy nawet dróg ani chodników”, ” Miasto przypomina sobie o nas tylko przed kolejnymi wyborami”, „Burmistrz dużo naobiecywała i co ?”, ” Miasto ma nas daleko w poważaniu „, ” Widzi Pan te tumany kurzu i pyłu. Tutaj mieszkają rodziny z małymi dziećmi”. Wysłuchując tych cierpkich słów z ust mieszkańców zapytałem. Czy Pani Burmistrz bądź ktoś z Urzędu był u nich na jakimś spotkaniu ?. Pan raczy żartować brzmiała odpowiedź. Ja nie wiem czy Ona w ogóle wie, gdzie  się znajduje ulica Gołębia?.

Wracając do domu próbowałem przeanalizować całą tę sytuację. Doszedłem do wniosku, że przecież Krasnystaw pięknieje. Na ul. Okrzei mamy piękny skwerek. Usunięto przecież wiele drzew zagrażających życiu i zdrowiu mieszkańców. Wszędzie jest wiele zieleni, kwitnących kwiatów i roślin ozdobnych. Odnowiony został dworek starościński, który daje pracę naszym mieszkańcom. W centrum miasta powstają nowe parkingi, boiska, place zabaw. Kultura została podniesiona na niebotyczny poziom, z drzew powstają rzeźby. Na nowym osiedlu, na przeciwko basenu pełna infrastruktura. Drogi, oświetlenie, kanalizacja, chodniki. Rzekłbym „żyć, nie umierać”.

Swoją drogą ciekawe kto tam mieszka ???.

Podsumowując powyższe nasuwa się pytanie czy w Urzędzie Miasta ktoś słyszał o zrównoważonym rozwoju???. Czy Miasto to tylko to co pani Burmistrz widzi z okna swojego przytulnego gabinetu lub gdy podąża samochodem z miejsca zamieszkania w kierunku Urzędu.

Cały sztab ludzi utrzymywanych z naszych podatków deliberuje nad tym, jakby tu przykleić „kwiatek do kożucha”, zamiast zajmować się rzeczywistym rozwojem miasta i pomagać ludziom tu zamieszkującym w trudach codziennego życia.

Panią Burmistrz w imieniu mieszkańców osiedla „Przedmieście Góry” informuję, że ulice Torowa Kwiatowa i Gołębia to też Krasnystaw.

Weźcie się Państwo do ROBOTY, za to wam płacimy !!!

Krzysztof Jacek Zieliński

 

 

17
7

Wiocha w muzeum.

Publikujemy felieton mieszkańca Krasnegostawu. Zaangażowanego tak jak my w walkę z post-ormowskim układem i mentalnością.  

10 września br. w Muzeum Regionalnym w Krasnymstawie odbył się koncert krasnostawskiego zespołu rockowego Haust (Maciej Wolanin-wokal, Michał Antoniak-perkusja, Alan Kwiecień-bas, Karol Karauda-gitara. Jak relacjonuje  dyrektor MR w Krasnymstawie Marek Majewski był to pierwszy koncert z cyklu pod nazwą „Zakończ weekend w muzeum”. Ponoć młodzi muzycy podczas swego występu zgromadzili pełną salę, która przyjęła ich gromkimi brawami. Zespół wykonał utwory własnego autorstwa, w aranżacji dostosowanej do zabytkowego refektarza muzeum regionalnego. Utwory rockowe Till We die, Another mask, Rockin’in the free niezależnie od tego co miałoby to znaczyć wspaniale współgrały z wnętrzem zabytkowego XVII -wiecznego refektarza kolegium pojezuickiego.

I na tym kończą się dobre informacje.

Jak Państwo wiecie jesteśmy mecenasami kultury i kibicujemy dobrym inicjatywom. Jednak z pełną sympatią dla zespołu Haust koncert rockowy w XVII wiecznych wnętrzach muzealnych to co najmniej nadużycie a może i coś więcej. To mógłby być precedens, ponieważ nikt nie zagwarantuje, że w ramach cyklu „Zakończ weekend w muzeum” następnym występem promowanym przez Majewskiego może być koncert Soul, Reege lub konkurencyjny dla Pani Burmistrz koncert Disco Polo. W dalszej kolejności pan dyrektor może wpaść na pomysł komercyjnego wykorzystania Muzeum na imprezy dyskotekowe. W Krasnymstawie takowych brak, jest szansa, że zatrybi. Wszyscy wiemy, że Pan Majewski, beneficjent czarnego pijaru potrzebuje sukcesu jak powietrza. Jednak takimi inicjatywami z pogranicza farsy i groteski naraża się na śmieszność. Dając jednocześnie krytykantom decyzji o wyborze go na naczelnego MR twardy oręż do ręki.

24 sierpnia w godzinach porannych do Krasnegostawu przyjechała ekipa TVP Lublin celem realizacji kolejnego odcinka programu telewizyjnego ?Wyklęci – Niepokonani?. To cykl programów poświęcony Żołnierzom Wyklętym – bohaterom walki o niepodległość Polski. Każdy odcinek poświęcony jest innemu żołnierzowi związanemu z Lubelszczyzną, a także wydarzeniom związanym z osobą bohatera. Bieżący materiał miał dotyczyć mordu w Wierzchowinach gm. Siennica Różana. Ekipa TVP lublin przyjechała nieco spóźniona na parking przed Kościołem św. Franciszka, gdzie czekał już na nią prelegent, miejscowy regionalista Pan dr. Leszek Janeczek. Pani prowadząca Bogna Bender-Motyka zapytała, gdzie w spokojnym miejscu można by nagrać materiał. Pan Janeczek zaproponował, że zapewne można by to zrobić w Muzeum Regionalnym w Krasnymstawie. Podkreślając jednocześnie, że przecież ta placówka m.in. do tego jest powołana a bezkosztowy program telewizyjny w TVP to przecież promocja dla miasta i powiatu. Cała ekipa udała się do MR pytając o Pana Dyrektora Majewskiego, którego akurat nie było na miejscu. Szeregowi Pracownicy Muzeum ze strachem w oczach i po trosze wstydem udostępnili jedną z sal muzealnych, gdzie kolejno rozpoczęto nagranie. Po około 40 minutach na salę wtargnął rozwścieczony Dyrektor Majewski pytając z kim było uzgadniane nagrywanie na terenie Muzeum programu telewizyjnego. W krótkich, ale zwięzłych słowach umoralnił wszystkich zebranych, że tak się nie postępuje, że on tu jest dyrektorem i powinien wiedzieć co na terenie muzeum się dzieje. W końcu z ofukiem westchnął, że MR w Krasnymstawie nie będzie firmowało tego materiału i nigdzie w materiale nie ma być nazwy MR w Krasnymstawie. Po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Osoby nagrywające materiał filmowy po dłuższej chwili konsternacji i wymianie uprzejmości wróciły do swojej pracy. Do końca nagrania filmu dyrektor nie pojawił się.

Jako postronny obserwator, tej jakże żenującej sytuacji pozwolę sobie na odrobinę refleksji. Oczywiście opisywana sytuacja była niestandardowa i nie można jej zakwalifikować w żadne ramy. Po pierwsze nikt nie przewidział spóźnienia ekipy TVP, po drugie nikt nie znał scenariusza ekipy TVP, po trzecie każdy w miarę swoich możliwości zachował się racjonalnie, po wtóre wystąpiła tzw. wyższa konieczność.

I znów na tym kończą się dobre informacje.

Jak Państwo wiecie odkrywanie Historii a w szczególności historia i martyrologia Narodu Polskiego to nasze oczko w głowie. To nasz priorytet. Niestety nie wszyscy w Powiecie krasnostawskim historię rozumieją czemu dziwić się za bardzo nie można. Naród jaki jest każdy widzi, ale mgr. historii pan Majewski dyrektor MR w Krasnymstawie historię powinien znać i rozumieć, ponadto jako dyrektor powinien posiadać tzw. umiejętności kierownicze. W definicji tej zawiera się szereg cech i zachowań charakteryzujących osoby piastujące funkcje kierownicze. Dokonując subiektywnej oceny, zachowanie pana dyrektora Majewskiego w opisanej sytuacji w znaczący sposób odbiegało od przyjętych norm. Po pierwsze Dyrektora nie było w miejscu pracy, po drugie pracownicy nie wiedzieli lub nie chcieli powiedzieć, gdzie jest, po trzecie nie było żadnego kontaktu z Dyrektorem w celu zadania pytania o zgodę. W każdej dobrej książce z zasad Savoir-vivru jest napisane, że podstawą sukcesu jest kultura. W szczególności kultury należy wymagać od ludzi kultury a niewątpliwie człowiekiem kultury powinien być Dyrektor Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie niezależnie kto w danej chwili piastuje tę funkcję. Zastanawiający w tym wszystkim jest fakt jakimi kryteriami kierował się Starosta Janusz Szpak przy wyborze tego Jegomościa. Może Starosta po prostu wyszedł z założenia, że właśnie takich ludzi nam potrzeba…???

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                Krzysztof Jacek Zieliński.

23
15