Nowe gry i zabawy ludu polskiego.

Co jest takiego w znaku drogowym że wywołuje u niektórych przechodniów agresję? Materiały z których jest wykonany raczej nie uchodzą za niebezpieczne i specjalnie toksyczne. Ot, kawał rury i blacha z odpowiednim symbolem. Tym bardziej dziwi fakt notorycznego niszczenia pionowego oznakowania w okolicy zalewu i Kościoła w Siennicy Różanej. Tablice są pourywane i zalegają w przydrożnych rowach. A te których nie udało się oderwać, poprzekręcano tak że ich treść jest nie widoczna. Słupki powichrowane, widocznie komuś zabrakło czasu na całkowite zniszczenie. Z jednego znaku, tego na wprost przystanku ostał się jeno słupek a tablica pewnie wylądowała w nieodległym zalewie. I tym sposobem ryby uczą się zasad ruchu drogowego…Z kolei znak ustąp pierwszeństwa koło przykościelnego parkingu mocno przechylony. Raczej grawitacja nie ma z tym nic wspólnego ale ludzka ręka z udziałem pustej głowy. W innych częściach Gminy też ten sam problem. Właściciele przyległych do dróg pól znajdują w czasie prac rozczłonkowane znaki w swoich uprawach. Pewnie pracownicy Gminy lub służb drogowych założą ocalałe tablice, poprostują maszty. Tylko po jakie licho ktoś niszczy,  coś co podnosi bezpieczeństwo i służy wszystkim? W tym momencie poziom głupoty przekroczył stany alarmowe.      Picie napojów wyskokowych też ma swoisty rytułał. Polega to na wlewaniu w siebie dużych ilości alkoholu i pozostawianiu po sobie szklanego urobku gdzie popadnie. Lepiej nie myśleć gdzie ci koneserzy załatwiają po spożyciu swoje potrzeby fizjologiczne? Nawet parking przy tutejszym kościele jest upstrzony butelkami po piwie i gorzale. Zielenią się w wiosennej trawie Lubelskie Perły? Łącznie naliczyłem 21 dorodnych flaszek i w tym jedna małpka. Na pewno ministranci tego nie zostawili. Miejsce obsługi rowerzystów to kolejny przykład na zbydlęcenie obyczajów. Po ilości stłuczonych butelek widać że pijący tam strongmeni powinni zacząć myśleć o przejściu na wodę mineralną i środki uspokajające. Po co rozbijać butelkę skoro kosz stoi obok? Od tej zasady może być jedno odstępstwo. Mianowicie wtedy gdy puste butelki rozbija się o własne puste łby? Co nie zostało rozbite to wala się obok wiat. Dominują  regionalne marki, taki lokalny przewrotnie pojęty patriotyzm. Na rozstaju dróg między Maciejowem a Zagrodą, tam gdzie Figura, też piwne pobojowisko. Okoliczni rolnicy muszą zbierać ze swoich pól szklane  świadectwa że ? Nasi tu byli?. Przy takim zaangażowaniu miejscowych, chmielowych herosów to przemysłowi piwowarskiemu zapaść nie grozi.               Jest jeszcze jedna gra która narodziła się w Siennicy, chodzi o obrzucanie prywatnych domów i budynków państwowych butelkami bądź jajkami. Czemu ma to służyć ? Ten który stoi za tymi wyskokami winien oddać się w ręce biegłych psychiatrów albo obrzucić własne domostwo i celować w swoich domowników. Bo w razie trafienia wszystko zostaje w rodzinie? Co na to władze gminy ? Wszak niszczona jest jej infrastruktura . Ciekawe  w tej historii  jest to, że Wójt na spotkaniu w sprawie bezpieczeństwa(21 luty tego roku) usłyszał kto odpowiada za te akty wandalizmu  i nie zrobił z tą wiedzą tradycyjnie nic. Sam Pan  Wójt słynie z liberalnego podejścia do tych którzy mają na mocy wyroków Sądu, za swoje wybryki odrabiać godziny prac społecznych. Wygląda to tak, że delikwent  burzy się gdy ma grabić liście bo on akurat widzi siebie za biurkiem w tutejszym Urzędzie Gminy? i do odpracowywania stawił się w eleganckiej marynarce. A do Wójta zwraca się per Leszek. Przy takim podejściu kwitnie bezkarność i w efekcie mamy to co mamy. Wójt pozwala na takie sytuacje bo boi narazić się wyborcom , tylko że to tradycyjne bagatelizowanie to droga do nikąd. Jak długo można udawać że nic się nie dzieje?                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                Ślusarczyk Piotr

22
8

Jak marnuje się unijne pieniądze.

 

Zbiorniki retencyjne powinny przyjmować nadmiar wody w okresie jej wezbrań, np. w czasie roztopów lub obfitych opadów od wiosny do jesieni. W ten sposób zmniejszają poziom fali powodziowej na większych rzekach. Taki efekt uzyskuje się przegradzając dolinę rzeki w miejscu do tego dogodnym, czyli tam gdzie brzegi są w miarę wysokie. Rzeka wpływa do zbiornika a tama z jazami, pozwala na ograniczenie przepływu do żądanej wielkości, a w wariancie kompleksowym powinna być jeszcze turbina dająca prąd. Zbiornik wodny utworzony w ten sposób jest wodą otwartą dla wędkarzy i pozwalałby łowić ryby wszystkim posiadającym kartę wędkarską PZW. Zbiorniki wybudowane w gminie Siennica Różana nie spełniają tych funkcji. Ich budowa od początku skażona była nieuczciwością.
 Zamiast przegrodzić dolinę rzeki, wykopano nowe koryto rzeki, miejsce na zalew obwałowano, a zasilanie zalewu w wodę wykonano przez położenie rurociągu o długości około 2,5 km. Dzięki temu zalew nie może przyjąć wody w okresie wezbrań. Czy jest jakieś zapotrzebowanie na wodę z zalewu? Można sobie wyobrazić, że w okresie suszy Pan Bobrowski,  właściciel niżej położonych stawów rybnych poprosi o wodę bo ryba się dusi. Wtedy wody nie otrzyma bo koło wędkarskie ma w zalewie swoje ryby, którym też trzeba zapewnić wodę. Więc dlaczego budowano tak dziwnie, tak drogo i bez sensu? Odpowiedź jest prosta, zbiornik jest gminny, czyli pod zarządem Wójta, wydzierżawiono go Kołu Łowieckiemu do którego należy Wójt, suma sumarum za ciężkie pieniądze wybudowano prywatną sadzawkę 15 ha dla wójta. Za pieniądze unijne i z naszych podatków. Zalew w Kozieńcu podobna sprawa, jak Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna spuści wodę ze swojego stawu to brak możliwości zasilania zalewu w wodę, bo jest zasilanie rurociągiem ze stawu, co prawda tylko kilkaset metrów, ale też dziwnie. Miała tam być rekreacja, jest 5 ha wody prawie pod linią wysokiego napięcia i z kilkunastometrowym pasem ekskrementów pozostawionych przez wędkarzy. Ta patologia dotyczy nie tylko naszej gminy. Każda gmina chce mieć miejsce, gdzie można by wypocząć, czyli zalew. Więc wójtowie składają wnioski na budowę zbiorników „retencyjnych”. Szukają poparcia i znajdują je. Siennicy pomagał podobno Pan Krzysztof Grabczuk, V-ce Marszałek  Województwa Lubelskiego. Nie wiem kto pomagał w uzyskaniu finansowania na zalew w Czajkach, gmina Kraśniczyn. Zalew bez zasilania w wodę, bez wykonanych badań podłoża, które okazało się chłonne.  W tym samym czasie władze wojewódzkie nie zabezpieczyły wałów przeciwpowodziowych w dolinie Wisły i gmina Wilków została zalana. Ale Panowie Marszałkowie kreują się na świetnych gospodarzy, osoby nie do zastąpienia. dlatego warto patrzeć jak działają. Załatwiają większe i mniejsze interesiki dla swoich kolegów wójtów, by przed kolejnymi wyborami było czym się pochwalić, a po wyborach mieć inne korzyści. Nie mają natomiast wizji działań kompleksowych i opracowanej strategii z ustaloną hierarchią celów. Jeszcze ponad rok trzeba czekać na zmiany, a zmiany będą tylko wtedy kiedy wyborcy się  obudzą i to o czym mówią na co dzień, zrealizują przy urnach w Siennicy, Kraśniczynie, czy Wilkowie.

Mirosław I.Kaczor

22
23

Wójt nadużył zaufania…

 

W środę 29 marca odbyła się sesja Rady Powiatu. Jej zawartość można znaleźć na stronie internetowej Starostwa. Relacja musiała przejść wewnętrzną cenzurę, bo ekspresją i treścią przypomina listę zakupów w osiedlowym sklepie. Zawsze moją uwagę  absorbował Pan Rzecznik Sławomir Kamiński, wytrwale truchtający  w otoczeniu Starosty. Z racji swojego wzrostu i funkcji nadwornego fotografa mógłby być okrzyknięty żywym, samobieżnym statywem. Jednak nie to cenię w Panu Sławku. Najbardziej mnie urzeka sposób w jaki dobiera ujęcia a później je publikuje. Potrafi tak to zmajstrować by kogoś pominąć, zmarginalizować lub pokazać w niekorzystnym świetle. Przykładowo na ostatniej Sesji użył Piotra Suchoraba, by mnie nie pokazać w kadrze. Wystaje mi zza Radnego trochę ramienia. Poćwiartował mnie rzecznik, jak Prusowie Świętego Wojciecha. Innym razem do kadru trafiłem tylko dlatego, że obok siedział Poseł Sachajko -akurat obecny na sesji Rady Powiatu. W tym wypadku nasz pomysłowy Sławomir nie odważył się. Szkoła Stalinowskiej fotografii, rzec by można Wspominam o tym dlatego, że innym Pan Kamiński też robi takie psikusy, w końcu w każdym z nas siedzi niesforny dzieciak ale w Panu fotografie jest ich chyba kilku,a aparat fotograficzny to też narzędzie walki politycznej.Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł jak do celów politycznych wykorzystać taką , dajmy na to lodówkę…  Natomiast wieść powiatowa niesie, że Pan Sławek ma awansować ale gdzie można wykorzystać jego talenta do manipulowania obrazem, tego nie wiem? Podobno i ścieżka zawodowej kariery Pana Majewskiego ma zaskoczyć opinię publiczną a Krasnystaw ma mieć swój Luwr. Ale wracając do samej Sesji to mnie, mieszkańca Siennicy Różanej zainteresowała interpelacja Radnego Marka Nieściora w sprawie UWAGA! Sytuacji wokół ujęcia wody w Kozieńcu. Wynika z niej, że dotarły do Radnego informacje na temat nielegalnej działalności prowadzonej na Hydroforni jak również wątpliwości co do jakości produkowanej tam wody. W tym miejscu należy wspomnieć że ujęcie Kozieniec zaopatruje 95% odbiorców wody z terenu Gminy! W takich okolicznościach wspomniana interpelacja była jak najbardziej zasadna. Mimo tego, że odpowiedź miała być udzielona na piśmie- tak zadeklarował vice- starosta Czerniej. Radny Nieścior otrzymał odpowiedź ustną UWAGA ! od samej Dyrektor Sanepidu w Krasnymstawie Pani Barbary Niewiadomskiej. I tak z jej słów wynika, że Sanepid o nielegalnej produkcji na terenie Hydroforni dowiedział się 8 marca tego roku, z pisma od Prokuratora wzywającego do złożenia wyjaśnień we wspomnianej sprawie. Pani Barbara wyjaśniła,  że w posiadaniu Prokuratora jest protokół po kontrolny z 2016  roku a w nim nie ma śladu informacji o firmie Kontur działającej w budynku Hydroforni. Wynika z tego, że Wójt (w opinii Dyrektor Sanepidu) zataił fakt działalności wspomnianej firmy. Co ciekawe dotychczasowe kontrole odbywały się w oparciu o wzajemne zaufanie.                       Tak więc nasz włodarz Lech Proskura nie wpuszczając inspektorów Sanepidu do pomieszczeń w których urzędowała firma nadużył tytułowego zaufania czym naraził na szwank i utratę dobrego imienia instytucję kontrolną. Na tym Pani Barbara zakończyła swoje rzeczowe wyjaśnienia. Co ciekawe w tej sprawie, to fakt, że Wójt w kilku wypowiedziach do lokalnej prasy, jak również w odpowiedziach na zapytania radnego Korkosza powoływał się na rzekomą wiedzę i co za tym idzie na przyzwolenie Sanepidu na wspomnianą nielegalną działalność. Jak Pani Barbara Niewiadomska wybrnie z tego oszczerczego pata? To pozostawiam jej urzędniczej inwencji i kompetencjom które niewątpliwie posiada. Na polu tej kozienieckiej tragi-farsy jest jeszcze jeden bohater. Pan Starosta, bo o nim mowa do całej sprawy trzymał dystans i milczał. Wszak Hydrofornia znajduje się tuż pod jego nosem -ok 400 metrówi Pan Janusz pije tutejszą wodę. Dziwi fakt, że nasz radny powiatowy i jednocześnie Starosta pozwolił na całą tą sytuację. Problem na forum Rady Powiatu zgłosił Marek Nieścior z Kraśniczyna ale z tego okręgu wyborczego, tyle, że z konkurencyjnej formacji politycznej (PiS). Wniosek jest taki, że troszczą się o jakość naszej wody obcy, bo swoi ( Starosta Szpak) nabrali wody w usta i wymownie milczą. Być może bliska zażyłość Starosty z Wójtem związała ręce temu pierwszemu? I na koniec wisienka na tym hydrofonianym torcie. Pan Janusz Szpak jako Starosta ma wynikający z ustawy o zarządzaniu kryzysowym nadzór i obowiązek szczególnej dbałości nad strategicznymi miejscami min ujęciami wody . Wójt natomiast robiąc to o czym wspomniałem w czasie pokoju wyręczył Państwo Islamskie.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   Piotr Ślusarczyk

21
38

Dzik nasz powszedni… i kura

W filmie Dzień Świstaka cyniczny i bufonowaty gwiazdor telewizyjny (w tej roli Billy  Murray) zatrzaskuje się w czaso-przestrzeni prowincjonalnego miasteczka. Opatrzność spłatała mu tego figla , każąc przeżywać jeden dzień w koło. Ta karuzela kończy się kiedy główny bohater wreszcie zrozumiał swoje błędy?Obserwując zachowanie Wójta, i jego otoczenia dochodzę do wniosku że Dzień Świstaka ma miejsce w naszej Gminie. Skąd ta analogia ? Już śpieszę z wyjaśnieniami. 20 marca otrzymałem informację że Lubelska Izba Rolnicza 10 marca wystosowała na swojej stronie internetowej apel do rolników, i delegatów o nadsyłanie opinii i uwag dotyczących funkcjonowania Kół Łowieckich. Termin składania mijał  22 marca. Akcja ta skądinąd słuszna, i potrzebna została podyktowana faktem że 31 marca tego roku kończą się 10 letnie Umowy Dzierżaw Okręgów Łowieckich. Jak wiadomo takie umowy zawiera się między właściwym Starostą i właściwym Kołem Łowieckim. O wadze i dotkliwości strat powstałych poprzez złe lub złośliwe zarządzanie gospodarką łowiecką nie będę się rozpisywał, bo każdy rolnik z terenu naszej Gminy tego doświadczył. Mamy jednak dwóch przedstawicieli  w LIR, Panów Roberta Jakubca i Dariusza Sączkowskiego. Ani jeden ani drugi nie raczył poinformować  o wspomnianej akcji Izby. Czemu Panowie uprawiają swoisty sabotaż i dywersję wobec rolników, i samej Izby Rolniczej ? Tego nie wiem. Wiem natomiast jedno, że obaj zostali wybrani by  informować i reprezentować. Pan Robert Jakubiec, gdy już przestał być Prezesem LIR, zajął się działalnością która z rolnictwem ma niewiele wspólnego. Jeździ, żali się że został skrzywdzony  odwołaniem ze stołka Prezesa. Ogólnie bardziej niż  rolników reprezentuje siebie i swoją rzekomą krzywdę. Zapominając że Prezesował 20 lat?Natomiast Dariusz Sęczkowski jest dodatkowo przewodniczącym Komisji Rolnictwa i Mienia Komunalnego, i najlepiej wychodzi mu mówienie że w obecnej Izbie nie ma z kim rozmawiać.  A wystarczyło przy pomocy systemu sms, w porozumieniu z Wójtem poinformować zainteresowanych. Można było zamieścić informację na stronie internetowej Urzędu Gminy. Ponadto w tej chwili odbywają się zebrania wiejskie a na tych też można by informować. Jednak zabrakło dobrej woli. Osobiście nie wierzę w to, by Panowie nie wiedzieli o całej sprawie. Wójt też swoje wiedział, i jak zwykle zgodnie z tradycją wszystko przemilczał. Swoją drogą ,  miał interes w tym milczeniu, mianowicie sam wysłał swoją opinię do Starosty do której jest zobligowany.  Wydając ją na czym się opierał? Czemu nie konsultował jej treści z Komisją Rolnictwa. Czy tak trudno szanować interes rolników? Wielokrotnie zarzucano Mu  brak przejrzystości i ukrywanie istotnych informacji i okazuje się że problem ciągle powraca, jak bumerang. Dzień Świstaka jako żywy. Przecież w maju 2016 r zawiązała się grupa do kontaktów z Kołami Łowieckimi. Miała na celu usprawnić kontakt i rozwiązywać bieżące problemy. Mimo tego Wójt nadal  trzyma rolników z dala od informacji a o konsultacji można zapomnieć. Podobno Starostwo już wstępnie obiecało myśliwym przedłużenie umów na kolejne 10 lat, oczywiście na starych warunkach i za plecami rolników. Wracając do działań samej Izby Rolniczej to należy wspomnieć że głównym celem opiniowania Kół jest uniknięcie paradoksalnych sytuacji, kiedy wójtowie a później starostowie opiniują pozytywnie a odczucia rolników są zgoła odmienne. Z moich informacji zasięgniętych z LIR wynika że rolnicy z innych Gmin Lubelszczyzny bardzo pozytywnie przyjęli tę inicjatywę i wręcz zasypali Izbę  składanymi opiniami. A u nas po staremu?Chłop dziki  karmi, myśliwy poluje a wójt nadal robi  tak żeby nie zaszkodzić kolegom po strzelbie.                     Na zakończenie w formie anegdoty chcę czytelnikom i właścicielom drobiu zwrócić uwagę na istotny problem. Do moich licznych występków i zbrodni przeciwko tutejszej moralności, doszedł nowy. Mianowicie zarzuca mi się ze jeżdżę po gminie uwaga ! rowerem i fotografuję?kury hasające po włościańskich obejściach. Potem rzekomo skarżę takich delikwentów do Inspekcji Weterynaryjnej w Krasnymstawie. Z całej tej dramatycznej historii prawdziwy jest tylko?rower. Szczerze przyznam że jestem zbyt leniwy żeby latać po cudzych podwórzach i fotografować kury. Te ostatnie, to i owszem, preferuję głównie w rosole. Poza tym gdybym zaczął fotografować ptactwo, bo niewątpliwie kura takowym jest, naraziłbym się Panu Mirkowi Kaczorowi który słynie z ornitologicznej pasji a jego fotografie ptaków reprezentują wysoki poziom? i publikuje je Ziarno. Ale  że jestem ciekawski to w sprawie kontroli drobiu zasięgnąłem informacji u źródła, czyli od Kierownik Inspekcji Weterynaryjnej, Pani Małgorzaty Kalinowskiej. Problem przedstawia się następująco. Miażdżąca większość interwencji odbywa się na skutek obserwacji podwórek z za szyb aut przejeżdżających  pracowników Inspekcji. Którzy to, mają w harmonogramie kontrolę takiej to a takiej gminy. Interwencji na donos najczęściej anonimowy jest bardzo mało, wręcz znikomo. Wniosek jest taki że ludzie wcale nie palą się do donoszenia na sąsiadów ale komuś (może lokalnej władzy) zależy na budowaniu psychozy strachu i wszech obecnego donosicielstwa.  Myślę że choć częściowo rozwiałem czytelników wątpliwości. Reasumując to w naszej Gminie kwitnie dezinformacja  w której bryluje lokalna władza a rzetelna informacja jest w? powijakach.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      Ślusarczyk Piotr                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             Zapraszamy na spotkanie z Posłem Kukiz 15 Panem Jarosławem Sachajko. Spotkanie odbędzie się dnia 25 marca (sobota) o godzinie 17. 30 w sali konferencyjnej Urzędu Gminy Siennica Różana.

22
19

Imperium kontratakuje część 1

 

 

Ostatniego dnia lutego popełniła się sesja Rady Gminy. Jednak uchwały które       miały być jej owocem, stały się tylko marnym tłem. A wszystko za sprawą tytułowego kontrataku naszej pożal się Boże władzy. Sesji przewodniczył pod nie obecność Waldemara Nowosada nie kto inny jak niezatapialny i wieczny Ryszard Stasiuk w randze wice-przewodniczącego. I tak, jako pierwszy do frontalnego szturmu ruszył anty-bohater ostatnich miesięcy Dariusz Sęczkowski. Swój wywód rozpoczął od ustosunkowania się do zarzutów wobec jego i jego synów?Piszecie nieprawdę na tym swoim forum, Wójta u mnie nie było. A po za tym piszecie że w moim domu była libacja- użalał się radny. Piszecie że synów nie wychowałem, a  ja wychowałem bo przecież z miejsca wypadku nie uciekł- ciągnął dalej swoje lamenty. Natomiast na moją uwagę że sprawca nie dość że jeździ z prędkością światła i jeszcze żali się na zatrzymanie prawa jazdy a drugi kopie cudze auta pod sklepem, Sęczkowski odparł  cytuję  ? szkoda że Ciebie nie skopał?? Po tym szczerym wyznaniu wszystko stało się jasne co do metod i celów wychowawczych preferowanych przez  wielkiego pedagoga z Kozieńca. Dziwnym zbiegiem okoliczności radny nie odniósł się do wpisów  ?Ktosia?. Czyżby znał jego prowieniencję i celowo wszystko przemilczał? W tym miejscu należy zadać pytanie czy Dariusz Sęczkowski wie czym jest sprawowanie mandatu i co się z tym wiąże? Może celem wyjaśnienia trochę przykładów z historii, bo ta jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Władza i rodzina od zarania dziejów stanowiły mieszankę wybuchową. Konflikt interesów wzmagał się wraz z powstawaniem  bardziej złożonych form współżycia społecznego jak również dystrybucji dóbr. I tak Stary Testament w Księdze Samuela opisuje precedens synów Helego. Mowa tam o wykorzystywaniu funkcji kapłańskich do ratowania  złajdaczonych synów z objęć prawa. Budziło to wielkie kontrowersje i było negatywnie odbierane w tamtych odległych czasach. Wspomniany precedens stanowi modelowy przykład myślenia plemiennego. Rzym także borykał się z tą plagą, nawet Juliusz Cezar by nie stracić zaufania w oczach obywateli republiki rozwiódł się z żoną. Sprawa ocierała się o skandal obyczajowy, mianowicie na uroczystości przeznaczone tylko dla kobiet wkradł się w kobiecym przebraniu mężczyzna. Po tym zdarzeniu  i na pamiątkę tego rozwodu w języku pozostał ślad w postaci zwrotu ? Żona Cezara musi być po za wszelkimi podejrzeniami? Julia, córka Oktawiana Augusta też przyprawiała o ból głowy swojego cnotliwego ojca. Tak dobierała i zmieniała kochanków ze ta rotacja uchodziła za jedną z najszybszych w Rzymie.  Kończyło się to zsyłką do podmiejskich rezydencji Augusta ale nigdy o dziwo- chorobą weneryczną?                     ? Chlubnym ? przykładem twardej ręki przy wychowaniu dzieci jest ojciec przyszłego króla Prus Fryderyka II Wielkiego.  Nim Fryderyk dorobił się swojego przydomka, miewał takie pomysły jak autor plotek o grupach terrorystycznych w Siennicy Różanej. Co zrobił Fryderyk Wilhelm I ? Ano, przy pomocy topora skończył z nieostrożnym przyjacielem syna a jego samego zesłał do Kostrzyna nad Odrą. Tam w randze zwykłego urzędnika przyszły oprawca Rzeczypospolitej (bo rozbiory to jego pomysł) uczył się odpowiedzialności i zasad funkcjonowania państwa Pruskiego. Wniosek dla potomnych jest taki że i dzieciom trzeba dobierać kolegów ale topór to w dzisiejszych czasach daleko idąca ekstrawagancja. Rosyjscy Carowie też nie przebierali w środkach a gniew był dwukrotnie końcem dynastii. Iwan Groźny w złości zabił syna okutą lagą, kończąc tym samym panowanie Rurykowiczów. Piotr Wielki na wieść o udziale syna Aleksego w spisku, uprowadził go torturował i własnoręcznie stracił. W ten sposób pozbawił dynastię legalnego następcy. Ot, rodzina i władza różnymi ścieżkami chadza. Problemy Napoleona  ze swoja liczna familią to dopiero hollywoodzka historia. A trzeba wiedzieć że Bonaparte rozbijał w puch kolejne armie i koalicje a w starciu ze swoimi bliskimi był bezradny?Siostra Karolina-idiotka, szwagier Joachim Murat ? odważny ale dureń i sprzedawczyk. Paulina, młodsza siostra -rozwiązła, brat Józef pełnowartościowy cymbał. Zaś żona, Józefina w mało wyszukany sposób przyozdobiła skronie dzielnego Korsykanina w pokaźne rogi, gdy ten wojował w Italii. Wielu historyków twierdzi że ta pazerna hałastra przyczyniła się do upadku Bonapartego. W godzinie próby nie zawiodła matka Letycja oraz ?polska żona, Maria Walewska.                          Niech radny z Kozieńca weźmie losy Bonapartych pod rozwagę?Równolegle panujący w Rosji car Alexander I sięgnął po władzę zlecając morderstwo swojego ojca, cara Pawła I. Oficjalną przyczyną była apopleksja a nie oficjalną szarfa od orderu. Po wszystkim, nowy car teatralnie omdlał. Cóż takie dzieci?to też dzieci. Ojcobójstwo wlokło się za Alexandrem po kres jego panowania a europejskie dwory rechotały o apoplektycznych skłonnościach Romanowów. Angielski Edward VII, syn purytańskiej królowej Wiktorii nim został monarchą, namiętnie odwiedzał paryskie burdele. O dziwo dzięki tym plebejskim rozrywkom ocieplił ? dosłownie? stosunki francusko-angielskie. Natomiast matka Wiktoria, dzięki tej burdelowej dyplomacji siwiała w zastraszającym tempie. Dwaj XX wieczni zamordyści, Hitler i Stalin  wiedzieli (w przeciwieństwie do Sęczkowskiego) że zachowanie bliskich sercu osób jest istotne w odbiorze i postrzeganiu ich samych przez społeczeństwo. Pierwszy nigdy nie stwarzał sytuacji dwuznacznych, a pytany o żonę odpowiadał że żoną dla niego jest III Rzesza?Stalin natomiast źle traktował Jakowa, syna z pierwszego małżeństwa. Dzieci z drugiego małżeństwa?rozpieszczał i jak sprawiały kłopoty zamiatał wszystko pod dywan. Po jego śmierci syn Grigorii i córka Swietłana skończyli w szponach nałogu alkoholowego. A na naszym podwórku Piłsudski tak córki wychowywał że mało kto wiedział ze je ma. Sam żył ascetycznie, w swoim rodzinnym Zułowie jedną lampką oświecano pokój córek a gdy zasnęły dopiero wtedy Marszałek z niej korzystał przy pracy?                        W PRL ( ustroju bez wątpienia bliższym wyznawanej filozofii życiowej przez naszego samorządowca) brylował utracjuszowski syn Jaroszewicza, nazywany czerwonym księciem. Nawet towarzysze z politbiura upominali że taki styl życia nie licuje z wartościami państwa robotników i chłopów. Na drugim końcu Europy, w chłodnej Anglii nie raz wypieków na twarzy dostawała Margaret Thatcher. A wszystko za sprawą syna Marka, podejrzewanego o finansowanie przewrotu wojskowego w Gwinei oraz przemyt i handel bronią. Żelazna Dama ale bezradna mama?i tak bywa. Synowie Wałęsy też nie zasypiali gruszek w popiele i ośmieszali ojca oraz Prezydencki urząd. Wszyscy pamiętają pomroczność jasną? Wnioski z historii płyną takie że rodzina może być trampoliną sukcesu jak również szubienicą własnych ambicji. W demokracji mamy wentyl bezpieczeństwa w postaci możliwości wyboru: kandydować na radnego czy wręcz przeciwnie? Wielu z tych o których wspomniałem nie posiadali tej możliwości. Cóż, wynika ze słów radnego Sęczkowskiego i jego zachowania że winny wszystkiemu jest brak świadomości. Tylko że ten brak trwa już od ćwierć wieku bo tyle jest radnym?                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      Ślusarczyk Piotr

27
31

Fundusz…

Dnia 13 marca tego roku, odbyło się doroczne zebranie wiejskie w Kozieńcu. Informację o finansach gminy, planowanych inwestycjach, działalności w dziedzinie pomocy społecznej, przekazały reprezentujące Urząd Gminy, Panie Barbara Brzyszko i Elżbieta Kargul.  Mieszkańcy w liczbie piętnastu osób zajęli miejsca w zimnej sali, miejscowej świetlicy. Informacja o budżecie gminy, gdzie już drugi rok z rzędu uzyskano oszczędności, nastrajała pozytywnie. Pani skarbnik poinformowała, że stawka podatku od działalności gospodarczej związanej ze służbą zdrowia wynika z odpowiednich przepisów i w przypadku naszej gminy jest niższa od maksymalnej o około 10 groszy. Refleksja z tym związana, a czy nie można było tego faktu wcześniej podać chociażby w formie komentarza na naszej stronie? Później omówiono plany inwestycyjne gminy i usłyszeliśmy min. obietnicę budowy chodnika w Kozieńcu, której to inwestycji projekt ma być przedstawiony mieszkańcom do opiniowania, jeszcze w tym roku. Podczas omawiania planów dotyczących termomodernizacji budynków świetlic, remiz i budynku Urzędu Gminy, zebrani żądali by wszystkie prace projektowe były konsultowane z mieszkańcami na zebraniach wiejskich. Inaczej projekty są wadliwe, tak jak zaplecze socjalne świetlicy w Kozieńcu, gdzie w centralnym miejscu zlokalizowano WC. Padł wniosek, by jako priorytet wykonać ogrzewanie świetlicy, bo wykonaną teraz instalację będzie można podłączyć do wymiennika po wykonaniu projektu z ogrzewaniem za pomocą energii fotowoltaicznej. (realizacja 2018 – 2020) Nie było dyskusji nad wydatkiem 45.000 zł na wykonanie wentylacji w budynku świetlicy w Zagrodzie. Budynek ten był wyremontowany i oddany do użytku dwa lata temu. I ktoś zapomniał o zaprojektowaniu wentylacji, a może i ocieplenia stropu. Wykonanie tej wentylacji podczas poprzedniego remontu kosztowałoby prawdopodobnie dwa czy trzy tysiące, teraz trzeba będzie coś zdemolować, strop lub dach, by założyć system wentylacji. Delikatnie licząc, to zaniedbanie będzie nas niepotrzebnie kosztowało ponad 40.000 zł. Są to pieniądze bezpowrotnie zmarnowane. Informacje o działalności i finansowaniu przez GOPS dziedziny socjalnej nie wzbudziły większych emocji.                                  Dopiero Fundusz Sołecki spowodował wymianę opinii i oczekiwań ze strony mieszkańców Kozieńca. Dyskusja trwała chyba pięć minut i po stwierdzeniu, że chcemy sami decydować co jest dla nas ważne, i sami planować wydatki, przeprowadzono głosowanie. Pan sołtys policzył głosy i za tym by był fundusz sołecki głosowało 11 osób, przeciwnych nie było, pozostałe osoby wstrzymały się. Zebranie zobowiązało Pana Dariusza Sęczkowskiego, by na sesji Rady Gminy głosował za uchwaleniem funduszu sołeckiego na 2017 r. Idzie wiosna więc wnioskowano o dowiezienie kilku przyczep ziemi lub piasku dla dokończenia niwelacji terenu obok świetlicy. Temperatura na sali przed zebraniem i po zebraniu, nadal wynosiła pięć stopni. Ale na plusie jest to, że wszyscy wychodzili z zebrania pogodni. Proponuję więc mieszkańcom innych miejscowości i radnym, nie bójcie się, spróbujcie być samodzielni. Gmina potrafiła w ciągu dwu ostatnich lat wypracować po około milionie zł. oszczędności rocznie. Więc wasze osiem czy piętnaście tysięcy nie zachwieje budżetem Gminy. Mało tego, sami wykonacie to co miał wykonać ktoś. Praca razem integruje, a wasze dzieci będą miały okazję oderwać się od komputera. Chyba nie chcecie być gorsi od Kozieniaków ?                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           Mirosław Ignacy Kaczor

23
15

Sabałowo-Hetmanowe bajania…

 

Józef Krzeptowski ? Sabała? obok Tytusa Chałbińskiego, to symbol Tatr i góralszczyzny. Żył w XIX wieku i swoim kunsztem gawędziarskim zainspirował grupę pasjonatów która w 1967r powołała do życia w Bukowinie Tatrzańskiej festiwal gawędziarzy i śpiewaków ?Sabałowe Bajania?. W naszej Gminie też mamy potencjał gawędziarski, choć by przeurocza Pani Sekretarz która minęła się z powołaniem. Zamiast brylować w Bukowinie tkwi za biurkiem tutejszego Urzędu. Ale 3 marca tego roku w Sali UG Siennica Różana objawił się i eksplodował nowy talent gawędziarstwa Pan za euro -Poseł Krzysztof Hetman, nadzieja lubelskiego PSL. Co przygnało Pana Hetmana w nasze strony? Chyba pośpieszył Staroście na odsiecz, bo z obserwacji stadnych zachowań ludowców wynika że to szeroko zakrojona akcja. W wielu remizach i salach Powiatu Krasnostawskiego w ten marcowy piątek można było spotkać ludowych apostołów. Coś złego dzieje się w PSL, Władysław Serafin wykonał o jeden SKOK za dużo  i aktualnie wolny czas spędza samotnie w pokoju z oknem przyozdobionym firanką w szkocki wzór?a wcześniej Jan Bury. Na szczęście z naszych nikt nie siedzi.             A wracając do samego spotkania to było tak?Wójt i Starosta przywitali szacownego gościa, wzajemnym pochwałą nie było końca. Kulminacją tych  peanów było stwierdzenie Hetmana że jest POLITYCZNYM UCZNIEM SZPAKA. Po tym wyznaniu wiedziałem czego się spodziewać i nie zawiodłem się. Potem przemówili nasi ludowcy, jako pierwszy głos zabrał najdzielniejszy z dzielnych, druh komendant z Zagrody Ganczarenko. Żalił się na biurokrację w KRUS?ile to papierów trzeba, nawet dowód żony-ubolewał. Tu drobna dygresja. Panie druhu było zostać kawalerem, wtedy ksero dowodu żony nie było by potrzebne. Tak się wspomniany rozgadał, że zaczął literalnie opowiadać całe swoje życie. Jak mały był, jak do szkoły chodził, jak do wojska poszedł. Natomiast szczegóły swojego poczęcia dziwnym trafem pominął a to mogło być dość ciekawe. W końcu Wójt przerażony perspektywą słuchania biografii Ganczarenki do białego rana przerwał wywody na 1983roku?a sala odetchnęła z ulgą. Następnie głos zabrał nie kto inny, tylko Dariusz Sęczkowski. Co się to dzieje w kraju, w innych gminach też łby podnoszą. Co to za zwyczaj żeby Wójtowi tyle pytań zadawać?-biadolił Dariusz. Chyba sam Kaczyński każe tak pisać-straszył. I co tu robić z tym internetem, bo mnie obrażają-ciągnął dalej swoje żale?A na koniec, stwierdził że jak Marcin Zając był szefem KRUS to było dobrze a teraz jest źle bo szefem jest córka posłanki PiS Teresy Hałas. Tu kolejna dygresja?Drogi Darku twoje latorośla to dopiero wzbudzają kontrowersje i to nie byle jakie i niestety do kierowania KRUS-em i czym kolwiek innym nie mają kompetencji.                 Potem zabrał głos polityczny synowiec Starosty, Janusz Zając. Jakie to czasy nastały że człowiek emerytury nie pewny  -mówił, i że tylko cztery lata ma składek w KRUS opłaconych a jak go z roboty wyleją to ani z KRUS ani z ZUS emerytury nie dostanie. A wszystkiemu winny przepis który mówi że trzeba mieć 25 lat opłacanych składek w KRUS- ubolewał Zając. Małe sprostowanie, ten wraży przepis wprowadził PSL do spółki z PO ale po cichu , kilka lat temu. Jednym słowem pasztet z Zająca ?i jego emerytury. I w tym momencie dramatycznym z Zającem zsolidaryzował się Za euro Poseł i stwierdził że na jego emeryturę też nie starczy. Tu ciekawostka, Panu Hetmanowi nędza nie grozi w Europarlamencie zarabia się ok 70.000 na miesiąc i za nic się nie odpowiada. Po pięcioletniej kadencji jest na koncie cztery miliony dwieście tysięcy i jest się ustawionym do końca życia . Za takie pieniądze Pan Hetman może solidaryzować się z tysiącami takich Januszów.                               W końcu nie wytrzymał Bogdan Kargul i zapytał czemu PSL nie tłumaczy ludziom zawiłości systemu emerytalnego. Za euro Poseł odpowiedział że nie wpuszczają ich do telewizji a w radio to mało można powiedzieć. A PSL nie ma takiego Radia Maryja ani Telewizji Trwam. Dziwne, że taka przewidująca partia a przez tyle lat ni radia ni telewizji się nie dorobiła? Ogólnie dyskusja o wieku emerytalnym to była woda na młyn Pana Krzysztofa. Umiejętnie nie dopowiadał, kluczył , lawirował i straszył. Czyli slalom bez udziału śniegu a ze słuchaczy robił bałwanów. Prawda o wieku emerytalnym jest taka że PSL zgodził się na  jego podniesienie, przesunięto tylko jego wprowadzenie na ostatni kwartał 2017 roku. Natomiast PiS zablokował to wszystko, obniżając wiek do 65 lat dla mężczyzn oraz 60 dla kobiet. Gdyby nie to, rolnicy pracowali by do 67 roku życia. Nie obyło się tez bez potępienia zamiarów wprowadzenia dwukadencyjności w samorządach. Odbiorą wam prawo wybierania, odbiorą super menadżerów bo tylko PSL umie rządzić w samorządach- przekonywał Hetman. Natomiast przezabawne było tłumaczenie jakoby Wójt wybrany według nowych zasad będzie starał się tylko w pierwszej kadencji bo wiedząc że druga jest ostatnia siądzie na laurach. Najwyraźniej Pan Krzysztof zapomniał że między kadencjami są wybory, a ograniczenie dotyczy tylko dwu kadencji pod rząd. Z kolei, jak w takim wypadku pomyśleć o naszym Wójcie, który włada Gminą od 27 lat, wynika z Hetmanowej logiki że wspomniany starał się tylko w latach 1990-94 a potem przez 23 lata zbijał bąki? Oczywiście nikt ze zgromadzonych na sali nie połapał się w paplaninie Pana Krzysztofa.                                  Przemawiał także obecny na Sali Pan Robert Jakubiec, były Prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. Ubolewał nad losem Marszałka Sosnowskiego, na którego wraży PiS rzucił cień podejrzenia za mętne finanse grup producenckich. Z resztą Pan Robert sam siebie uważa za ofiarę i męczennika polityki PiS-u. Odszedł w niesławie ze stołka Prezesa Izby w grudniu 2015roku i jak widać nadal tęskni i lamentuje za rajem utraconym. Następnym mówcą był Pan Karwat ze Stójła. W swoim wywodzie zwrócił uwagę na fakt że młodzi po studiach wyjeżdżają za granicę. Co z tym robić ? Może niech studia odpracują?-doradzał. A kiedy wyrównają dopłaty polskim rolnikom-dopytywał. Bo Europa to na motorze jedzie a my na rowerze przez te dopłaty-przekonywał. A czemu banki w obcych rękach? Zapytał Karwat na koniec. Tu Hetman odpowiedział że jak po kredyt to do Banku Spółdzielczego. Jeszcze ktoś z sali zapytał czy PSL ludzi na ulicę wyprowadzi. Pan Krzysztof skrzywił się na taką sugestię i odparł że spraw poważnych nie załatwia się na ulicy. Na koniec do głosu dorwały się prawie dwa rodzynki z SLD, czyli zabawny duet Stasiuk i Dobosz. Pierwszy zaczął tradycyjnie w swoim stylu. Jak to do szkoły w gumowcach chodził a potem w gumowcach z kożuszkiem. A jak zimno w szkole było to w ręce się pluło. Na omastę poskarżył się Panu Krzysztofowi na ministra Jurgiela, że z nim rozmawiać nie chciał i na Korkosza, że taki młody a daje popalić. Tu ciekawostka, szanowni czytelnicy muszą wiedzieć że Ryszard Stasiuk od niedawna jest członkiem PSL. Bardzo to kontrowersyjny transfer, niemalże jak ta firma na Hydroforni. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W tej sytuacji to skorzystał Janusz Dobosz i został jedynym, zdeklarowanym i żywym komunistom w Gminie. I właśnie on jako ostatni zabrał głos. Bąknął coś że tych co w internecie piszą to załatwi, a potem zapytał co z tym Tuskiem? Skąd u Janusza taka troska o Donalda ? Nie wiem, ale chyba chciał poudawać światowca bo ile można tropić spiski i polować na czarownice w szeregach strażaków?                           Sam Pan za euro-Poseł też nie odstawał od swoich rozmówców i godnie szarpał partię rządzącą. Rządzi nami samotnik z Żoliborza, otoczony wyznawcami. Dzieli Polaków, mało tego, Kaczyński domu nie wybudował i przez to autorytetem być nie może-grzmiał Pan Krzysztof?Tu kolejna dygresja. Czemu bez żenny jegomość ma budować dom? Komu i po co? Z tego zarzutu wynika że być starym kawalerem można wszędzie tylko nie w PiS. Bardzo osobliwe podejście. Z kolei politycy PSL namiętnie się rozwodzą. Głównie ci na szczytach władzy, Pawlak, Kosiniak-Kamysz. Ale przyczyn i samego trendu rozwodów wśród notabli ludowych Pan Krzysztof nie zgłębiał- szkoda! Grupy producenckie też były przedmiotem troski. W takiej Holandii to każdy rolnik należy do jakiejś grupy-przekonywał Hetman. Tak, to prawda tylko że tam nie nagina się przepisów  i nie szabruje środków wsparcia między członków swojej rodziny ale tego już Pan Krzysztof nie dopowiedział. Z kolei Tusk  w opinii naszego brukselczyka to zbawca i mesjasz, tyle robi dla Polski. Tylko nie może mówić głośno co robi i kiedy bo by go Merkel zrugała. Z tego co powszechnie wiadomo to jedynie głośno upominał się nasz niemiecki Polak o sankcje dla własnej Ojczyzny. Lecz to tradycyjnie umknęło uwadze Hetmana. Jak by strachów było mało to brak Donalda sprowadzi na nas armagedon imigrantów którzy jak biblijny potop zaleją kraj. Jeśli się na to nie zgodzimy to zabiorą nam ?dopłaty- tak tumanił Pan Krzysztof. Koniec końców nasz Za euro-Poseł poruszył ścierwo nepotyzmu. Tu wyrok był po myśli PSL. My ludowcy to jesteśmy mały pikuś w porównaniu z PiS. My jak coś źle zrobimy to zaraz przepraszamy a o kolesiostwie i przekrętach to nic w PSL nie wiadomo. A w ogóle to my jesteśmy partią dialogu. Tu mała uwaga. Ten dialog szczególnie widać na sesjach rady Powiatu gdzie Szpak depcze prawo mieszkańców do głosu jak Czerwono-Armista pościel . Odniósł się Pan Krzysztof do wpisów w internecie, że tak niestety jest i to jest złe ale co zrobić. Nie obyło się bez krytyki 500 plus, zdaniem Hetmana to dobry program ale w sumie zły. Bo ludziom odechce się pracować a z tego dobrobytu to spadnie w końcu przyrost naturalny. A zawsze w biedzie rodziło się dużo dzieci, tak argumentował Pan Krzysztof. Tu trochę szyki pomieszał Pan Wójt bo wreszcie powiedział prawdę o tym że w tym roku w naszej Gminie zrównał się bilans zgonów z urodzinami. Czyli jakiś mały sukces 500 plus jest.                     Reasumując całe spotkanie to od siebie dodam że Pan Hetman ma doskonały zmysł wczucia się w oczekiwania odbiorców. Niczego nowego  nikt się nie dowiedział  ale wszyscy usłyszeli to co chcieli. Stefan Wiechecki -Wiech, piewca gwary warszawskich przedmieści skwitowałby te wywody Pana Krzysztofa słowami jednego z bohaterów swoich opowiadań, Pana Kociołka ? ?Panie z taką gadką to na Grójec?. Ale w tym wypadku ta gadka wystarczyła na Siennicę. Istotnie jest uczniem Starosty Szpaka i jego młodszą ale bardziej wyrafinowaną wersją , dobrze nawiązującą kontakt z interlokutorami . Cóż, Pan Szpak w zestawieniu z Hetmanem to technologia żywcem wzięta ze schyłkowego  Gomułki?        Abstrachując od tematu popełnionego powyżej felietonu i korzystając z okazji pragnę życzyć wszystkim Paniom ( tym które darzą mnie szczątkowym szacunkiem jak również tym które powiesiły by mnie na najbliższej suchej gałęzi) wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet?

                                                                                                              Ślusarczyk Piotr

22
40

Sesja Rady Gminy okiem Andrzeja Korkosza

Szanowni państwo, w dniu wczorajszym to jest 28.02.2017 odbyła się sesja Rady Gminy Siennica Różana. Ku mojemu zdumieniu, wydarzyło się na niej kilka ciekawych, a wręcz komicznych sytuacji. A mianowicie pani sołtys z Siennicy Królewskiej Małej odczytała długą, chyba na cztery kartki, przemowę, która nawiązywała do tego, co ostatnio się w naszej gminie dzieje, że przez tyle lat panowała tu zgoda dzięki której tak wiele  zostało zrobione, że to co mamy to wyłączna  zasługa wójta. Słuchając tego można było dojść do wniosku, że wójtowi zawdzięczamy nawet to , że słonce świeci, oraz można mieć podejrzenie  że  przyrost naturalny w naszej gminie nie jest spowodowany wyłącznie programem 500+.  Na koniec nawiązała również do mojej osoby, co mnie niezmiernie  ucieszyło,  bo nie były to tylko nagany, a znalazło się nawet kilka słów otuchy. Ma pewnie pani sołtys rację, zważywszy na mój młody wiek, że pewnych niuansów w funkcjonowaniu naszego samorządu nie potrafię zrozumieć, tak samo jak pani sołtys nie potrafi zrozumieć, co to jest fundusz sołecki.

Następnie do akcji wkroczył jak na strażaka przystało, Komendant Janusz Dobosz. W zasadzie to nie bardzo wiem o co mu chodziło, bo nawet przez myśl mi nie przeszło, aby rozwiązywać Ochotnicze Straże Pożarne w naszej Gminie a właśnie to mi zarzucał. Na koniec swojego kwiecistego wywodu, wręczył mi pytania dotyczące właśnie Straży, wraz z wydrukiem z Internetu petycji do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Z całym szacunkiem dla pana Komendanta, ale ja nie jestem osobą kompetentną,  ani nie posiadam takiej wiedzy, aby na te pytania odpowiedzieć.  Nawiązanie w pytaniach do ?dobrej zmiany?, świadczy o tym, że pytania powinien złożyć na ręce Prezesa Kaczyńskiego albo  pani Premier Beaty Szydło. Dzisiaj z tymi pytaniami byłem u pana Wójta, który również nie za bardzo widział w nich sens, ale miał się tym zająć i porozmawiać  z panem Komendantem.

Proszę więc państwa o zapoznanie się  z niniejszymi pytaniami i petycją, które zamieściłem poniżej. Może państwo znacie odpowiedzi na te pytania, bo jako radnemu wypada mi się do nich odnieść.

Andrzej Korkosz

By powiększyć,  proszę kliknąć skany(administrator)

16
20

Nie wybielisz się łotrze…

Nie wybielisz się łotrze białą farbą produkowaną przez (…) Taką antyreklamę  można było zobaczyć czterdzieści lat temu na ostatniej stronie tygodnika satyrycznego Szpilki. I ten tekst można dziś przytoczyć w nieco zmienionej formie: Nie wybielisz się Tadeuszu D. nawet najlepszą białą farbą, bo twoje wnętrze pozostanie nijakie. Dwadzieścia dziewięć lat temu, w 1988 r. polska wieś miała dość komunistycznych rządów, wrzało. Wtedy „ktoś” wpadł na pomysł by w ramach protestu, nie oddawać mleka do mleczarni.
Pomysł rozprzestrzeniał się jak pożar. Solidarność Rolników Indywidualnych (RI), była przeciw, wykazywaliśmy nieracjonalność tego pomysłu, którego realizacja przynosiła straty finansowe tylko rolnikowi, ponadto pozwalała na pokazywanie mieszkańcom miast jako przyczynę braków artykułów żywnościowych, postawę rolników. Nasi rolnicy z Gminy Siennica Różana chcieli być solidarni z mieszkańcami innych gmin, min. Gminy Krasnystaw, Gorzków, Kraśniczyn, Leśniowice. Wraz z Janem Dubajem zwołaliśmy zebranie rolników w remizie OSP w Woli Siennickiej i po bardzo burzliwej dyskusji wystosowaliśmy pismo do Rady Państwa, gdzie żądaliśmy interwencji Państwa. Cała okolica weszła w „strajk mleczny”, a my czekaliśmy na odpowiedź z Warszawy przez dwa tygodnie, pomimo olbrzymiej presji otoczenia. Na kolejnym spotkaniu na Woli, pojawiło się dwóch ludzi podających się za przedstawicieli, jeszcze nielegalnej Solidarności RI z gminy Krasnystaw.
Znałem wszystkich działaczy krasnostawskich z podziemnej RI, ale te osoby widziałem po raz pierwszy. Jan Dubaj, Henryk Jakubiec, starzy działacze również nic o nich nie wiedzieli. Na spotkaniu rolników, przy kilkuset osobowym zgromadzeniu, kiedy górują emocje, zginął głos Mieczysława Szczepanika czy Henryka Jakubca. Górę wzięły głosy nawołujące: róbmy coś, tak jak inne gminy. Panowie Bogdan T. emerytowny milicjant z Bzitego i Tadeusz D. z Czarnoziemi zagrzewali do boju. Prowadziłem to spotkanie, zarządziłem głosowanie. Przeciw strajkowi byłem tylko ja, za strajkiem byli wszyscy pozostali. Wychodząc z sali, jeden z największych hodowców w gminie, mieszkający na Stójle, powiedział, co myśmy najlepszego zrobili? Dlaczego piszę o tym incydencie z przed lat. Bo historia kołem się toczy. Z dwóch panów w skórzanych płaszczach, Bogdan T. stanął już przed obliczem Boga, ale Tadeusz D. z Solidarności RI przeszedł do PSL i miał się tam dobrze, członkowstwo w Kole Łowieckim nr 16 też dawało znajomości i możliwości, które skrupulatnie wykorzystuje. Teraz kiedy nastąpiły w kraju zmiany i członkowstwo w PSL może przestać przynosić profity, Tadeusz D. przypomniał sobie o Solidarności Rolników Indywidualnych i zaczyna „działać”.
Ma dobry słuch, więc kiedy usłyszał o tym, że Pani poseł Teresa Hałas została szefową Solidarności RI. zaczął krążyć wokół działaczki PiS. Przypominam więc rolnikom kim jest Tadeusz D. bo jest to człowiek dbający o siebie i tylko o siebie. W czasach kiedy wszystkie partie były na pasku komunistów, Solidarność RI pozwalała gromadzić się, dyskutować i artykułować problemy wsi, była namiastką partii.  Dzsiaj są liczne partie i ruchy niezależne, gdzie można działać. Reaktywacja Solidarności RI przy pomocy takich osób jak Tadeusz D. pomoże PSL-owi rozbić środowisko opozycyjne wobec istniejącego układu. Przykleiło się g…do łódki i krzyczy płyniemy. Więc może taka jest misja Tadeusza D.? Dlatego nie wybielisz się łotrze, my cię znamy.

Mirosław Ignacy Kaczor

11
24

Pismo Wójta w sprawie funduszu sołeckiego

Szanowni Państwo,

Poniżej publikuję odpowiedź Wójta Gminy Siennica Różana na moje pismo dotyczące zebrań sołeckich oraz utworzenia funduszu sołeckiego.

Pragnąc odnieść się choć w części do słów Pana Wójta, wskazuję, iż znam doskonale swoje obowiązki jako radnego, utrzymuję stałą więź z mieszkańcami, a spotkanie z mieszkańcami miejscowości Rudka dot. funduszu sołeckiego zostało zaplanowane na dzień 24 lutego 2017 r.

Chciałbym nadmienić, iż po otrzymaniu wskazanej odpowiedzi Wójta, kontaktowałem się z Krajowym Stowarzyszeniem Sołtysów, gdzie uzyskałem zgoła odmienne informacje na temat funduszu sołeckiego. Po pierwsze, o ile ustawa o funduszu sołeckim (z dnia 21 lutego 2014 r., Dziennik Ustaw z 2014 r., poz. 301 ze zmianami) stanowi, że ?rada gminy rozstrzyga o wyodrębnieniu w budżecie gminy środków stanowiących fundusz, podejmując uchwałę, w której wyraża zgodę albo nie wyraża zgody na wyodrębnienie funduszu?, o tyle ta sama ustawa nie stanowi, że każde sołectwo ma obowiązek ze środków funduszu skorzystać lub wydatkować je w całości. Zgodnie z art. 5 ustawy, warunkiem przyznania w danym roku budżetowym środków z funduszu jest złożenie do wójta przez sołectwo wniosku. Wniosek danej sołectwa uchwala zebranie wiejskie z inicjatywy sołtysa, rady sołeckiej lub co najmniej 15 pełnoletnich mieszkańców sołectwa. Co to oznacza? Ano tyle, że o ile rada gminy może uchwalić istnienie i funkcjonowanie funduszu ?co do zasady?, o tyle sołectwa niezainteresowane środkami z funduszu mogą w ogóle nie wnioskować o przyznanie im jakichkolwiek środków.

Czy warto korzystać z funduszu sołeckiego? Przekonajcie się Państwo sami i odwiedźcie poniższe strony:

– Krajowe Stowarzyszenie Sołtysów – http://funduszesoleckie.eu/

– Fundusz Sołecki. Poradnik ? http://kss.org.pl/publikacje/fsp2016.pdf

We wskazanym poradniku, jako przykłady dobrych praktyk, rozsądnego wydawania pieniędzy i rzeczywistego udziału mieszkańców w realizowaniu własnych potrzeb, wskazano m. in.: budowę stawu rekreacyjnego, boiska wielofunkcyjnego, organizację imprez, budowę placu, rynku we wsi, świetlicy itp.

Odnosząc się również do odpowiedzi Wójta, jakoby Pan Piotr Prystupa z RIO w Chełmie stwierdził, że ?fundusz sołecki uchwala się dla wszystkich sołectw położonych na terenie gminy lub w ogóle się go nie uchwala? odbyłem rozmowę telefoniczną z pracownikami RIO w Lublinie, gdzie uzyskałem informację, że RIO nie jest właściwa do udzielania opinii, czy rada podejmie lub nie podejmie uchwały w sprawie funduszu sołeckiego. Lubelskie RIO potwierdziło również informacje przekazane mi przez Krajowe Stowarzyszenie Sołtysów, a nadto poinformowało, że Regionalne Izby Obrachunkowe, co do zasady kontrolują wydatkowanie pieniędzy publicznych, a nie są właściwe w sprawach czy i na co fundusze wydawać.

Zgadzam się w pełni z Panem Wójtem, że rozliczenie funduszu sołeckiego nie jest niewykonalne. Nie poddaję pod kwestionowanie oddania i rzetelności pracowników Urzędu Gminy w wykonywaniu ich obowiązków służbowych. Co więcej, sam Wójt przyznaje, że realizacja funduszu sołeckiego byłaby trudnym zadaniem, ale wykonalnym, choć wiązałaby się z zatrudnieniem nowego pracownika. Pozwalając sobie na osobiste przemyślenia, stwierdzam, że jeżeli nowozatrudniony pracownik zostałby wyłoniony w uczciwym, jawnym i konkurencyjnym konkursie, prezentowałby należyty poziom merytoryczny, służyłby mieszkańcom a sołectwom udzielał należytej pomocy w realizacji i rozliczeniach funduszu ? PANIE WÓJCIE, PROSZĘ ŚMIAŁO ZATRUDNIAĆ!

Andrzej Korkosz

Poniżej pismo Wójta Gminy Siennica Różana:

 

20
25