Dziś obiecany ciąg dalszy o reakcji powiatowo – miejskiego PiS na bolesny upadek… Okazuje się, że Kaczyński nie wiedział nic o pomysłach sasinowej trzódki w okręgu nr 7. Po tak przerżniętych wyborach proces rozpadu PiS właśnie się zainicjował a nabierze rozpędu po wyborach samorządowych na wiosnę. Zanosi się że będzie płacz i zgrzytanie zębów. Nawet Nieścior Marek z Kraśniczyna poczuł się „zaorany”
Do Nieściora Marka radnego powiatowego z Kraśniczyna i członka zarządu powiatu coś w końcu przesiąkło, bo ile można się klęsce opierać, skoro nawet TVP o tym przebąkuje. Dlatego 22 października na swoim FB wrzucił stary post. W nim prezentuje bardzo zgrabny agregat bezorkowy, który sam wykonał i zaprojektował. Ten jest „ładny jak sam radny” oczywiście z plakatów i do tego prawie cały czerwony jak wóz strażacki. Bo Nieścior ma smykałkę do majsterkowania co bardzo mu się chwali. Wszystko byłoby dobrze, a nawet „galancie”, jakby nie to, że nabrał przy Leńczuku jakiejś dziwnej odmiany odwagi, którą tu nazywają głupotą polityczną. W ogóle to obaj są jak bliźnięta syjamskie tylko niczym niezrośnięci, ale można pokusić się o podejrzenie, że „rozum polityczny” to mają jeden na dwóch.
Jemu się zwyczajnie należy…
W tym miejscu muszę wtrącić dygresje, korzystając z okazji, bo jak nie teraz to kiedy? Otóż Marek kraśniczyński „Wałęsa”, a to dlatego, że tak jak „Bolek” uważa, że wszystko sobie zawdzięcza i sam samiuteńki do wszystkiego doszedł. To on uznał, że te umiejętności wyniesione z warsztatu i pola plus hektary, są jakąś przepustką do świata polityki. I skoro umie coś tam zasiać i pospawać, to się nadaje! To jednak tak nie działa i nie ma na wyobraźnię polityczną przełożenia. Na mój gust to pójściem w politykę krzywdę sobie zrobił. Bo jest to prosty chłopak, który na samym początku bezpodstawnie w siebie uwierzył . W pewnym momencie zwyczajnie się zachłysnął własnym mitem jak gość na weselu pierwszym kieliszkiem łapczywie pitej gorzałki. A to „samo certyfikowanie” jest najgorsza rzecz, jak się może człowiekowi trafić, szczególnie tak surowo prostemu, jak on. To gorsze niż perz w polu, czy ciasne buty.
Oj, trzeba go było widzieć w 2015, gdy na miejsce posłanki Tereski Hałas wchodził do rady powiatu. Widok był nienapawający optymizmem. Tam się serce krajało jak na widok dzieciaka z Polesia co pierwszy raz w życiu wylądował na koloniach letnich we Lwowie jeszcze przed wojną . Dla którego wszystko jest obce i widziane pierwszy raz! No ale jak miał się nie zachłysnąć jak teraz jest w zarządzie powiatu i z samym Leńczukiem w gabinecie paluszki chrupie. A sadzi się przez to jak przysłowiowy „koci ogon w barszczu”!? Tylko dzięki komu tam trafił?
W jego historii nie ma miejsca na rolę Tereski Hałas, a przynajmniej on to zamilczał. To, że korzystał przy niej i promował siebie, to że go ciągnęła wszędzie za sobą, a on pchał się do zdjęć, gdzieś mu wyparowało z pamięci. Ale teraz proszę! Jeśli go zapytać to odpowiada, że jemu się wszystko należało, bo jest wybitny, wyjątkowy i ładny! Gdyby o polityce i jej mechanizmach oraz konsekwencjach decyzji wiedział tyle, ile wie o konstruowaniu narzędzi rolniczych, spawaniu i obróbce metalu to można być spokojnym. W rzeczywistości jest zwyczajnie słabiutki. Milczy z reguły, ale nie dlatego, że mądrość skrywa tylko milczy, bo autentycznie mało wie lub nic. Jeśli ma zdanie, to ono z reguły pokrywa się z tym jakie ma Leńczuk.
A jak już coś palnie, to mój Boże. Kiedyś spotkał w starostwie Andrzeja Gołębia dyrektora muzeum, który dzięki podpuszczaniu pracowników przez radnych miał w placówce „sytuację wojenną”. Zapytał go Nieścior, ile w muzeum pracuje osób, a ten odpowiedział, że dziesięć. O jak tak – powiada radny – to mało i gdybym to ja był dyrektorem… to jedliby mi z ręki! Gołąb bardzo się zaciekawił taką diagnozą i zapytał jak on by to zrobił? Odpowiedź Nieściora zwaliła go prawie z nóg, bo ten mu filozoficznie zakomunikował, że… musiałby się zastanowić. No i tak to wygląda.
Dlatego on tam niczego ożywczego ni odkrywczego nie wniósł. A wręcz przeciwnie, wynosi uposażenie i korzyści płynące z ustawienia najbliższych. No i czy słyszał, kto jego jakąś filipikę na sesji? Ja nie słyszałem, a jego wypowiedzi z ostatniej kadencji można policzyć na palcach jednej dłoni. Ale jak to się przełoży na to ile za takie występy dostaje, to wyjdzie z tego bardzo drogi milczek. A ten post z agregatem jest pierwszym od dawna, na którym nie ma Ryśka Madziara, którego promował… Złośliwi dodają nie bez racji, że ten zgrabny sprzęt to ikonograficzny symbol samozaorania całego przedsięwzięcia pod kryptonimem Rysiek Madziar i znak kapitulacji. No i tak to wygląda…
Robert i „impotencja samorządowa”
W ratuszu to dopiero cymes! Robert Kościuk był dość długo w stanie który można zilustrować fragmentem piosenki śpiewanej przez nomen omen Ryszarda, ale Rynkowskiego – „Nie budźcie marzeń, gdy śpią po ciężkiej nocy…” Jemu chyba nie powiedzieli, co się stało, a jak po robocie przychodził do domu, to Pani Robertowa dyskretnie wyciągała baterie z pilota od telewizora, żeby się nie dowiedział o tym, że Rysiek przepadł, jak pieniądze z OFE. On również uruchomił swojego fejsa, który był w dziwnym letargu niczym tatrzański miś. Tam ostatni wpis był w 2020 roku potem w 2023 jeden post oczywiście z Ryśkiem Madziarem ~gdzieś w kościele, bo widać ołtarz i dopiero teraz Robert łupie posty jeden za drugim. Widocznie sam baterie do pilota znalazł i zobaczył w telewizji, że nie jest dobrze i trzeba działać, ale chyba nie zrozumiał do końca powagi sytuacji.
Na Ryśka nie ma co liczyć, tym bardziej że jako winny porażki został odwołany z funkcji pełnomocnika na powiaty chełmski, włodawski i krasnostawski. A Kaczyński o pomysłach z nim w roli głównej nie wiedział. W ramach rozliczeń za „poniesione zwycięstwo” to nową złotą tym razem Panią na miejsce Ryśka została Kamila Grzywaczewska również przegrana, ale z mocnym protektorem – samym szwarccharakterem Czarnkiem. Ta Pani nic tu poważnego nie zdziała, bo PiS już się rozkłada. Może co najwyżej tego trupa wyszminkować i postawić obok kadzidełka, coby mniej cuchnęło. Tyle i aż tyle… Jak wspomniałem Robert nabrał takiego wigoru, że „jak nie on” Puszcza posty jak chłop bąki po grochówce, i to jeden za drugim!
Zabawne, bo ostatnio rozdawał małżeństwom medale za 50-letnie pożycie. Pięćdziesiąt lat to dużo i medal się należy, bo to trzeba mieć cierpliwość, żeby ze sobą tyle wytrzymać. Ale ciekawe, co na wiosnę przy urnach wyborcy powiedzą o pięciu latach małżeństwa z nim? Czy mu przedłużą, czy skończy się na rozwodzie i alimentach. Ale jak pożyjemy to zobaczymy, bo ulica mocno podzielona i już niektórzy odgrażają się, że Robert, w tym „samorządowym małżeństwie” to jak przychodzi co do czego, to go albo głowa boli, albo jest niedysponowany i zaraz idzie spać. Boją się że w „impotencję samorządową” popadł.
Nowogrodzka zawiniła…
Z ratusza również płyną bardzo ciekawe komunikaty dotyczące przyczyn klęski. Jest w tym wiele znamion traumy pourazowej i szaleństwa ale cóż zrobić jak się nie myślało gdy był na to czas. Dlatego przekaz jest taki, że obaj, czyli Leńczuk z Kościukiem nic wspólnego nie mają z wycięciem Teresy Hałas z list. Kościuk o wszystko obarcza Nowogrodzką, czyli samego Kaczyńskiego i ciekawe, czy ten o tym wie. Burmistrz tymczasem jako szef powiatowych struktur PiS nie zgłosił nikogo, ale jak mógł, skoro jego zwierzchnik na partyjnej drabinie Madziar Ryszard, który odpowiadał za struktury partii w powiatach; krasnostawski, chełmskim i włodawskim chciał startować do sejmu… W takich okolicznościach Robertowi wypada zamilczać i udawać „głupiego”. Trzeba przyznać, że w tej roli jest bardzo wiarygodny.
Beata Mazurek również
Na tym nie koniec, bo potrzeba matką wynalazków i w związku z palącą potrzebą została odkryta nowa przyczyna porażki, bardzo niedorzeczna i właśnie dlatego nadaje się w sam raz. Przyczyna nazywa się Beata Mazurek europosłanka… Jej wina polega na tym, że nie wystartowała w wyborach parlamentarnych, czyli nie dała swojego rozpoznawalnego nazwiska na listę. Bo gdyby dała, to lista miałaby więcej głosów, co przełożyłoby się na więcej mandatów. No oczywiście Rysiek zdobyłby swój i upragniony. De facto mają żal do Beaty Mazurek, że ta nie dała się oszukać i wmanewrować w grę, w której wygraliby sasinowcy na czele z Madziarem, a ona robiłaby za drabinę dla Ryśka. Okazuje się, że lewica i jej kretyńskie pomysły z popierdującymi krowami, co to emitują gazy i przez to rujnują klimat nie są odosobnione. Ci z powiatowego PiS też potrafią wzbudzić zdumienie i palnąć jakąś głupotę, co widać, po casusie Beaty…
O aktualnej sytuacji ratusz również ma ciekawe spostrzeżenia. Jest dobrze, a będzie lepiej, bo się okazuje, że Morawieckiemu brakuje jedynie siedmiu posłów, by stworzyć rząd…Tylko nie dopowiadają w jakim wyspiarskim państewku na Pacyfiku powstanie…
Kończy się okres prosperity w PiS, a ostateczny rozkład nastąpi po wyborach samorządowych. Dla naszych problemem będzie stworzeniem listy, a elektorat zostanie z dylematem, bo PiS stracił Warszawę, a to już zupełnie zmienia postać rzeczy. Poza tym nasi stratedzy z powiatowo – ratuszowej trzódki są w szoku. Naciskany przez Nowy Tydzień Kościuk, by skomentował wynik wyborów zamilkł jak mogiła. Leńczukowi ta czynność zajęła dwa tygodnie. W końcu wydusił z siebie, że jego cieszy 49% zapominając, że w poprzednich mieli 60% i 11% uleciało z dymem pożarów. O Madziarze cisza jak makiem zasiał, bo przecież nie wspomina się o sznurze w domu wisielca…