Dziś zupełnie z innej beczki. Temat felietonu to w sumie przemyślenia zainspirowane rocznicą Bitwy Warszawskiej. Część poruszonych zagadnień dotyczy historii Polski z ostatnich 300 lat i tego czym i po co jest „frazes” Zapraszam do lektury.
Od połowy XVIII wieku w Polsce rządzi pusty frazes. Był i wcześniej, ale od tego czasu wziął zdecydowanie górę i jak już się umościł na tronie, to zejść z niego nie chce. To jest plan, sposób i pomysł na złapanie steru rządów i możności żerowania na zasobach państwa oraz obywatelach. Tego im się nie mówi wprost, bo niby wszystko dla ich dobra.
W takich okolicznościach państwo nie może funkcjonować, bo frazes nie przewiduje rozwiązań dla gospodarki, polityki zagranicznej i zdefiniowania interesu narodowego. To jest opcja na „tu i teraz” jednocześnie funkcjonuje agentura nazywana jurgieltem. To nic innego jak służalczość wobec obcych nie zawsze ościennych państw, oczywiście za ” złoto z ich sakiewek”. Sąsiedzi są z reguły „przezorni” i lubią wiedzieć co się za płotem dzieje, a jak mogą mieć wpływ, to korzystają. Polska, czy jak tam wcześniej się nazywała, gdy była lepiej rządzona również takich okazji nie przepuszczała. Tak to wygląda…
Człowiek lepiej się czuje jak sam siebie okłamie
Bywały i dobre pomysły na Polskę, ale te jakoś nie miały siły przebicia, bo jurgielt skutecznie je torpedował. No cóż, kiedy się wejdzie na taką ścieżkę to trudno z niej zejść. To trochę tak jak próbować wyskoczyć z pociągu, gdy ten mknie przed siebie albo uciekać z rozkręconej karuzeli. Tyle nasze elity zdołały wymyślić przez ostatnie 300 lat. W efekcie, czego frazes i jurgielt jako pomysł na państwo to nasz jedyny wkład w historię polityczną świata i zarazem nasze utrapienie oraz przyczyna zgryzot, ale tylko dla tych, co rozumieją istotę problemu. Znakomita większość woli wierzyć w propagandę, bo to wygodne i lepiej się człowiek czuje…
Nie szanują nas, bo się sami nie szanujemy
Przez to nas świat nie traktuje na poważnie i nie szanuje. Mówią przy tym żeśmy łatwowierni. Tak twierdził Churchill a wiedział, co mówi, bo akurat to jemu żeśmy uwierzyli i zaufali. Ambasador Rosji za czasów Katarzyny II Otto Magnus von Stackelberg zdiagnozował bardzo trafnie Polską duszę i wedle tego Polacy kochają się we frazesie, patosie i pustosłowiu. Czyli my to lubimy i trafiło na podatny grunt. Głosiciele takich mądrości, za którymi nic nie idzie zawsze znajdą drogę do naszego serduszka, a jak tam już trafią, to nieszczęście gotowe. U nas „mózg polityczny” nie istnieje, a jeśli jest to może wielkości kurzego. Polak w znakomitej większości nie wierzy w to, że świat rządzi się inną dewizą. Ta opiera się na czymś podobnym do zasady wzajemności.
Ale jak już o tym mowa, to ciekawostka. Proszę znaleźć zasadę wzajemności w stosunkach polsko-niemieckich dotyczących praw mniejszości narodowych. Niemcy u nas z nich korzystają, w sejmie zasiada poseł reprezentujący „mniejszość niemiecką” a Polacy w Niemczech nie mogą nawet marzyć o czymś takim. To od razu i bez litości pokazuje nasze miejsce w szeregu i stopień suwerenności. Wracając do wątku to polityką krajów poważnych rządzi interes z bilansem zysków i strat. Co będziemy mieć z tego albo co nam grozi jak tego nie zrobimy, i to jest jasne i czytelne, tylko nie między Odrą i Bugiem, bo tu jest „frazes” Nawet w sytuacjach z nożem na gardle „frazes” bierze górę i kombinatorstwo.
Kajdany zdjęte razem z butami
W Dreźnie po pobiciu Prus i po po powołaniu Księstwa Warszawskiego Napoleon rzucił hasło, że trzeba w nim uregulować stosunki na wsi. Co się rozumiało jako nadanie chłopstwu praw i swobód. Bonaparte wyrósł z idei Rewolucji Francuskiej i tam, gdzie stanęła jego armia wprowadzał swoje porządki. Pomysł był francuski jednym słowem i dobry, ale wykonanie już polskie i po polsku się skończyło, czyli nadętym frazesem… Na mocy dekretu z 21 grudnia 1807 roku, nadano chłopom taką wolność, że ci skończyli w jeszcze większym zniewoleniu. A już wtedy po Insurekcji Kościuszki wiedziano, że chłop może być przydatny, i to potencjalny sojusznik. Już wtedy w Uniwersale Połanieckim Kościuszko poszedł do przodu bo „rozczytał” potrzeby wsi, ale mimo to dekret z grudnia cofnął czas, choć to się wydaje niemożliwe. Reforma wedle ukazu polegała na osobistej wolności, ale bez prawa do własności uprawianej ziemi. Chłop bez ziemi jest nikim, czyli nic to nie zmieniło w jego położeniu. Oczywiście mógł na niej pracować, ale ta była własnością szlachcica, a jak robił to w sposób niezadowalający, to mógł zostać wyrugowany. Jeśli chciał się swobodnie przemieszczać i podjął decyzję, że chce iść w świat był zobowiązany do pozostawienia swemu panu całego inwentarza i zasiewów z narzędziami. A często do odejścia motywował go fakt, że nic nie było jego. Bo nic tak ludzi nie trzyma w miejscu, jak własność. I „Góra urodziła mysz”, bo po co, komu wolność bez własności. Mówiono nie bez racji o tym akcie, że „zdejmował chłopu kajdany z nóg razem z butami”.
Reforma Wilczka
Ta sytuacja z 1807 w skutkach i zamyśle przypomina ustawę Wilczka z 1988 roku, która była liberalna przez 18 miesięcy, a potem tak ją wyregulowali, że znów wróciła komuna i państwo steruje ręcznie gospodarką poprzez system koncesji. O uwłaszczeniu celowo też nikt nie mówił, bo łatwe do przewidzenia to, że drobny właściciel i przedsiębiorca z miejsca poprze partie z programami ograniczającymi socjal i rozdawnictwo oraz optującymi zmniejszenie interwencji państwa w gospodarkę. I można o tym jeszcze długo pisać…
Hekatomby za guziki i czy świat ma sumienie ?
Inny „frazes” to ten z 39 roku „nie oddamy ani guzika”, bo mamy gwarancje Wielkiej Brytanii, Francji i honor! To znowu dowodzi braku zrozumienia, czym jest polityka zagraniczna. Brać w ciemno gwarancje od państwa bez de facto armii lądowej. A drugi gwarant taki chętny do wojaczki po hekatombie Wielkiej Wojny, że całą armię schował za wybudowaną linią statycznych umocnień.
W efekcie tego „frazesu” oddaliśmy gacie i nie tylko, bo niemożliwym jest wygrać starcie z pierwszą armią świata. Wehrmacht do końca 1941 równych sobie nie miał a gospodarka Niemiec była drugą na świecie i pierwszą w Europie. Władysław Studnicki rówieśnik Piłsudskiego nawet napisał o tym książkę „Wobec nadchodzącej II wojny światowej” W niej wszystko skrupulatnie wyłożył, policzył i udowodnił. Przewidział zwyczajnie przyszłość ale rząd Sławoja poszedł dalej… i zarekwirował cały nakład, a co było potem to wiadomo. No i przecież honor…
By już skończyć ten wątek to warto wspomnieć, że byliśmy w pewnym sensie inspiracją dla Francji. Marszałek Petein umotywował jej kapitulację tym, że woli się poddać i ocalić choć część państwowości i terytorium bo wojna do samego końca w efekcie odda go na pastwę wroga. Określił taki stan mianem „polonizacji”. Wiedział co Niemcy w naszym kraju wyprawiali po wrześniu 39. Tak nas zapamiętano…
Nie mądrzejsi byli inspiratorzy powstania warszawskiego, którzy tak jak Okulicki twierdzili, że zbrojnym zrywem i przelaną krwią wzruszymy sumienie świata… Co ciekawe, współczesny Okulickiemu Anders decyzję o powstaniu nazywał zbrodnią. I to już przypomina teraźniejszy frazes…
Ukraina mocarstwem i kto ma roszczenia?
Wojna na Ukrainie, gdzie Ukraińcy walczą po to byśmy my nie walczyli, czyli ta się toczy w rzekomo naszym interesie, a silna Ukraina to bezpieczna Polska. To są prezydenta Dudy Andrzeja interpretacje… W tym momencie najlepiej chwycić za młotek i palnąć się w czoło, jeśli raz nie wystarczy to operację powtórzyć. Szaleńcem trzeba być lub zwykłym durniem by w to wierzyć. Ukraina ma względem Polski roszczenia terytorialne i u nich to wcale nie jest margines polityczny. Gdy będzie silna jak chcą niektórzy, to zechce wyegzekwować to, co jej się „należy”. Tym bardziej, jeśli okroją ją na wschodzie i różnie może być… USA i całe NATO gdy się uparło, to „kosowskim albańczykom” wykrojono państwo z Serbii, by ją rozbić i zantagonizować. Rosja tego nie poparła i taki precedens posłużył jej przy aneksji Krymu…
Skoro o roszczeniach terytorialnych; to Niemcy również je mają, aczkolwiek nie podnoszą ich tak wprost. Ale za kanclerstwa Adenauera atlasy geograficzne pokazywały Niemcy w granicach z 1938 roku. Ten kanclerz był wręcz wściekły na okrojenie Niemiec na wschodzie i zachodniej granicy PRL nie uznawał. Zmieniło się to dopiero za jego następcy Willego Brandta i dobrze byłoby to pamiętać.
Rosja o dziwo żadnych roszczeń terytorialnych sobie nie rości, ale my ją mamy nienawidzić, bo taka mądrość etapu…
Umowa z 2 grudnia 2016 roku gwoździem do trumny
Tak żadne poważne państwo nie traktuje swojej polityki zagranicznej. Ale przecież Polak wszystko łyknie jak mawiał w 2005 roku Kurski Jacek alias „mister 3%” że „Ciemny lud, to kupi”. Zadłużamy się między innymi na poczet pomocy zbrojnej dla Ukrainy. Kupiony przez nas sprzęt i ofiarowany jedzie tylko po to na wschód, żeby Rosjanie go spalili, bo Leopardy też płoną, i to jak! A nasza hojność na podstawie umowy zawartej 2 grudnia 2016 roku. Z jej treści wynika, że w razie napaści na jedną ze stron umowy to strona druga zobowiązuje się do udostępnienia napadniętemu wszystkich zasobów państwa niezbędnych do prowadzenia wojny, i to wszystko ZA DARMO! W umowie to się nazywa nieodpłatnie. Żadnych weksli nic…
Z defilady na front i wojna kosztuje
Ostatnio nasze władze posunęły się do pewnej nonszalancji i 15 sierpnia na rocznicę cudu nad Wisłą i Święta Wojska polskiego ulicami Warszawy przejdzie defilada. Pierwsza na bogato od trzech lat! Ma być 200 egzemplarzy różnych broni i 2 tysiące żołnierzy. Obawiam się, że to, co pokażą to akurat to, co jeszcze nie zostało wywiezione w ramach umowy. Ale może być i, tak że sprzęt pojedzie z defilady prosto na front (bo jak nie, to będzie afront), tak jak miało to miejsce w 1941, kiedy oddziały Armii Czerwonej z defilady przed Stalinem na Placu Czerwonym szły wprost w okopy bić Niemca. Świat nie zna takich regulacji, by pchać się w konflikt, nie mając żadnych celów politycznych i dawać miliony w sprzęcie i zasobach państwa za darmo. W tej części świata to się nie zdarza.
Wojna kosztuje, a Koreańczycy za swoje K 2 chcą dolarów, a nie podziękowań i naręczy kwiatów.
Polscy lotnicy za to, że bili się z Niemcami nad Anglią na angielskich samolotach musieli za nie płacić. I to oburzało, bo jak to tak!? Ale Anglicy za każdą śrubkę, czy czołg dostarczony z USA również musieli płacić złotem i koloniami. Dzisiejsze bazy wojskowe USA rozsiane po świecie to owoc tamtej wymiany z 1940 roku. Sowieci za pomoc udzielona republikańskiej Hiszpanii kazali sobie płacić złotem. Niestety, ale tak świat funkcjonuje i w sumie to racjonalne. Bo wszystko kosztuje i, by wyprodukować czołg trzeba kupić surowce i opłacić tych którzy go poskładają. Gdyby świat funkcjonował na polskich zasadach, czyli dajemy wszystko za darmo i z dobrego serca, bo ktoś chce wojować to wojny nigdy, by się nie skończyły. Ciągle byliby chętni do wspierania za dziękuję. Umowa nie jest nawet za „dziękuję”, bo my nawet i tego chyba nie oczekujemy. Po prostu majątek narodowy rozdaje się postronnym jak stuknięta ciotka z demencją srebra rodowe przygodnie napotkanym przechodniom. To bardzo źle rokuje w kontekście roszczeń środowisk żydowskich o zwrot mienia bez spadkowego.
Gdyby ktoś chciał zobaczyć pełny tekst tego arcydzieła sztuki dyplomacji i dbałości o interes narodowy z grudnia 2016 roku to ten jest dostępna na Monitorze Sejmowym i umieszczono go tam dopiero w 2019 roku.
W zamian pogarda
Ukraińcy w zamian drwią z próśb o ekshumację polskich ofiar ludobójstwa z Wołynia, a premier stawia krzyż w polu z patyków i opowiada głupoty. Tymczasem Niemcy prowadzą na Ukrainie ekshumacje szczątków swoich żołnierzy z czasów II wojny światowej, jak gdyby nigdy nic. Stoi za tym niezwykle sprawny „Niemiecki związek Ludowy Opieki nad Grobami Wojennymi” W zeszłym roku ekshumowano szczątki ponad 800 żołnierzy.
To nie może być zaskoczeniem. Ukraina ma stare sentymenty względem Niemiec i „pierwszą państwowość” zawdzięcza II Rzeszy. Ta doprosiła Ukraińską Republikę Ludową do stołu rokowań pokojowych między Rosją sowiecką i kajzerowskimi Niemcami przy zawieraniu pokoju brzeskiego w marcu 1918 roku. Przedstawicieli Rady Regencyjnej tej samej która Piłsudskiemu przekazała władzę 11 Listopada nikt tam nie chciał oglądać. A to, że III Rzesza nie spełniła oczekiwań Ukraińców w czasie II wojny mało znaczy, skoro dziś Niemcy są pierwszą gospodarka Europy i kręcą UE jak im się podoba. Dlatego Niemiec na Ukrainie, nawet jak nic nie daje, a wręcz mówi, że nie da ma większy ciężar gatunkowy niż Polak, który dałby wszystko.
Do tego zasypują nas zbożem, ale nie ich tylko z tych pól, które na Ukrainie posiada kapitał z USA reprezentowany przez Cargill, Monsanto… Ziemi ornej na Ukrainie mają 41 milionów, z czego 17 we władaniu kapitału USA. Są jeszcze Niemcy od Bayera, Saudyjczycy i Izrael…
Kto myśli racjonalnie; ten ruska onuca
I taka to wojna, ale my do wszystkiego na poważnie i z sercem na dłoni. PiS tak się zachwycił ideą pomocy, że sam uwierzył we własną propagandę i przekonał opinię publiczną, nawet tę część co z reguły głosuje na PO. W kwestiach „frazesu” oba elektoraty zgodne. O reszcie „elektoratów po magdalenkowych” nie ma co wspominać, bo i tu jest zgoda. Wyłamuje się „niemagdalenkowa Konfederacja” za co sypią się na nią oskarżenia i obelgi o agenturalność. A ta polega na tym, że konfederaci nie chcą pauperyzacji i zniszczenia kraju. Osobliwe, ale tak jest w patologicznych rodzinach, kiedy wrogami są ci, którzy alkoholikowi nie pozwalają wynieść z domu drogocennych przedmiotów celem upłynnienia.
Tak się u nas porobiło i końca nie widać… To nie żart, bo Duda chce chyba odtworzenia imperium jagiellońskiego, coś nawet przebąkuje. A z zakłamanej historii pełnej frazesów wyciąga się kłamliwe i fałszywe wnioski. Tak powtarzał Józef Szujski a wiedział coś o tym, bo był historykiem „szkoły krakowskiej” Coś w naszej historii jest nie tak i inni to widzą. I tak się składa, że John Mearsheimer we wznowionej monumentalnej pracy swojego autorstwa „Tragizm Polityki Mocarstw” przedmowę dedykował Polakom i Koreańczykom. Akurat nam i im, bo oba kraje leżą na styku stref wpływów i mogą być wykorzystane do tytułowej tragicznej w skutkach gry. A tytuł powyższego felietonu, to cytat z opinii Stanisława Mackiewicza o proroczej treści wspomnianej pracy Studnickiego i tyle na dziś…