Obrazek wart 1000 słów. Start 1944 Krasnystaw⚽️ zdobywcą Pucharu Polski okręgu lubelskiego

Marek Nowosadzki „kierownik odzieżowy” Startu przyjmuje gratulacje…Marek ten sukces zawdzięczamy twoim dresom!!!

 Starosta Leńczuk słynie z dawania „dobrych rad” które źle się kończą. Dlatego krzepki karateka i radny miejski Brodzik siedzi obok niego. Pilnuje żeby ten nie zaczął „doradzać” piłkarzom Startu…

 

Robert Kościuk i do tego Burmistrz jak trzeba może zostać kibicem. Po minie widać, że dopiero uczy się tego fachu…

Zdjęcia pochodzą z posta

 

 

 

20
1

Obrazek wart 1000 słów. Zarząd powiatu na „Bitwie Regionów” a Leńczuk udaje, że „wszystko gra”(!?)

 

Zdjęcie pochodzi z posta

Fotografia pochodzi z Bitwy Regionów podczas dni Krasnegostawu… Bitwa Regionów jest konkursem kulinarnym, gdzie Koła Gospodyń z terenu powiatu rywalizują tym, co upichcą. Zarząd powiatu miał również brać udział w zawodach i wystawić swoje stoisko, ale z niewiadomych przyczyn nie doszło do skompletowania załogi. Na fotografii widzimy Andrzeja Leńczuka stojącego między poseł Teresą Hałas, a radną powiatową i prywatnie jej córką Justyną Przysiężniak. Zdawałoby się, że wszystko jest w najlepszym porządku, ale to złudzenie optyczne, albowiem Leńczuk „zakradł się” i wyszło ze stoi ot tak… Te zabiegi z jego strony to nic innego jak próba zatarcia niemiłego wrażenia z ostatnich miesięcy, kiedy zaparł się własnej posłanki i dobrodziejki, bo Rysiek Madziar zapiał nawet nie trzy razy, ale tylko raz… a on poleciał do niego jak panna do ułana z obrazów Kossaka. Nasza „Apokalipsa z Gloria Vitae”, jak widać, wzięła sobie swój nietakt do serca i próbuje nawiązać z Tereską jakiekolwiek kontakty. O złośliwościach Leńczuka już nie mam ochoty pisać i odsyłam do swojego felietonu z maja pt.; Człowiek Kultury w pełnej krasie… Również w ostatnim numerze Nowego Tygodnia jest spowiedź Leńczuka, który się tłumaczy, ale, tak że boki zrywać. Twierdzi, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i Teresa Hałas jest „jego posłem”. Tylko że fakty temu przeczą, a jego są i owszem tylko głupoty, które popełnia co rusz.  A na koniec tego wątku to wedle znawców zjawisk atmosferycznych ten deszcz, który padał w sobotę był znakiem, że to niebo płacze nad Leńczukiem.

Trzeba zauważyć, że pięcioosobowy rząd powiatu talenty kulinarne posiadł w stopniu mistrzowskim… I tak ; radny Marek Nieściory specjalizuje się w pieczeniu tzw. pieczeniarstwo, tak jak on uwędzić, czy upiec swojego interesu nie potrafi nikt! Siostra Anastazja co pisze książki o gotowaniu mogłaby za nim brytfannę z rożnem nosić… Jego szynka macerowana zwana „zięciowską” znana wszem wobec. A peklowana polędwica w jałowcu i z cukrem palce lizać. Ta dla odmiany zwie się „nepotka”. 

Natomiast Jasio Mróz; serce oddał owocom jezior i stawów. Przeto inaczej być nie mogło i zakochał się w zupach rybnych. Przez dietę umysł ma dość jasny i myśli klarowne ale jego działania czasem przypominają łososia w drodze na tarło. Innym „kucharzom” idzie pod prąd i bywa, że nie zawsze dociera do celu…

Piotrek Suchorab na co dzień cichy i spokojny, zdawałoby się zagubiony. Z całej piątki najmniej obdarzony talentami kuchennymi. Aczkolwiek w dymie wędzarki Nieściora swoje uwędzić potrafi. Gdyby dać mu w ajencję budę z kebabem, po jakimś czasie rozdawałby je „co łaska”. U poprzedniego „kucharza” Szpaka dorabiał jako kuchcik – pomoc kuchenna i otwierał okna. Czynność w „kuchni powiatowej” istotna, ale to mógł robić byle kto. Jemu się zdarza nie czytać do końca tego, co podpisuje.  Tak naprawdę Suchorab specjalizuje się w kompotach… A śliwkę potrafi wrzucić do niego z wierzchołka komina ciepłowni Krasnostawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej ale kompot musi stać na środku „chmielnika” To jedyny warunek.

Nowosadzki „łapserdak z Piekarskiego” obdarzony takim talentami kulinarnymi, że żadna szanująca się gospodyni w kuchni bez niego obyć się nie może. On jest jak rękawica do piekarnika albo pstrokaty fartuszek lub makatka z jeleniem na rykowisku. Po prostu takie cudo jak on musi w „nowoczesnej” kuchni być. Marek doskonale roznieca i podnieca „ogień”. W Muzeum Regionalnym, gdzie przez trzy lata grillowano dyrektora Andrzeja Gołębia sam paliwo donosił i pilnował temperatury. On, nie chwaląc się był jednym z „podpalaczy” To rzadkiej próby talent, bo potrafić jedną zapałką… i nie ma znaczenia, czy to muzeum, stacja paliw, czy skład amunicji. Poza tym specjalizuje się w gotowaniu jaj na miękko, i to jego danie PO-PiS-owe. Ponoć jak je gotuje, to płacze i chwali się, że jeszcze nigdy żadnego nie rozbił. Czasem korzysta z „cateringu” i innych jadłodajni, ale, tak żeby inni nie widzieli. Długo gotował u Szpaka ale niektórzy twierdzą, że tak na prawdę był tam kelnerem. Bywa i, tak że cudze przepisy przypisuje sobie. Kiedy coś przypali albo spali na węgiel to zamiast przyznać się do błędu wszystkim wmawia, że tak ma być, bo tak jest w przepisie… który gdzieś się akurat zawieruszył. Ogólnie po kuchni porusza się z gracją, ale nikt się tym, co serwuje nie najadł. Zwolennik kuchni molekularnej i kremów, sosów oraz blendowania wszystkiego w jedną pulpę. Ponoć ta skłonność wynika z tego, że łatwiej ukryć składniki i ich nie pierwszą świeżość… Lubi napuszczać szefów kuchni na klientów i odwrotnie…

Leńczuk to już jest coś, co się wymyka wszelkim kryteriom! W gotowaniu nie patrzy w przepis i wszystko robi, kierując się „swoim rozumem”. Zaczyna sernik, a finalnie wychodzi mu z tego pieróg biłgorajski ze śliwkami w musztardowym sosie. A w smaku są to gęsie pipki ze śledziami po kaszubsku. W ten sposób chce zadowolić wszystkich i pozwala, żeby inni grzebali mu w garach. Poprzez to notuje największą ilość zatruć i ucieczek od stołu. Temperamentem kuchennym przypomina flaki albo kluski leniwe. Ponoć przypala wodę na herbatę. Pod każdym względem jest nowatorski. W Muzeum Regionalnym upiekł gołębia nadzianego obietnicami… do dziś mają tam refluks oraz zgagę i mówi, że jeszcze coś im ugotuje. Jak ognia boi się „sanepidu” Teresa Hałas na szczęście nigdy nie siada z nim do stołu, ale on chce dla niej gotować. W kuchni nie nosi czepka! Z ryb uwielbia sumy takie ponad 15 800. Teraz chce gotować dla Ryśka Madziara, bo przez żołądek do serca najbliżej, ale w ten czwartek na „sesji” może wpaść właśnie „sanepid” i nie przedłużyć mu pozwolenia na prowadzenie całej pożal się boże garkuchni. Tak że takie są te nasze Gordony Ramsaye, Wojciechy Amaro i Gesslery. Takich mistrzów patelni i chochli ze świecą szukać, ale od nich nic do ust nie brać jak ci obywatelu życie i zdrowie miłe.

 

21
1

Jeden obrazek wart 1000 słów. Kuropatwy z PZK złapane w fotopułapkę czyli wybory niebawem!

Kiedyś na wsi starzy ludzie mówili, że jak kuropatwy zbijają się w kupy, to idzie zima i będzie sroga. W polityce też występują podobne zachowania i dowodem na to; poniższe zdjęcie-ujęcie. Widać na nim „kuropatwy z PZK” pięknie zbite w malownicze stadko, bo dla nich wybory to czas srogi jak zima, a te niebawem. Temperatura wtedy skacze jak oszalała i raz się robi gorąco, bo nie ma kto pomóc wieszać plakatów, a raz lodem wieje, bo się ktoś z komitetu wypiął i obraził. Poza tym w czasie zimy – wyborów baławanów, ile dusza zapragnie szczególnie przy urnach. Można też się i poślizgnąć jak się wywali sporo kasy, a mandatu nie ma. Występuje też „goło leć”, to jest wtedy jak się ma ochotę, a nie ma listy.

 

 

Zdjęcie pochodzi z posta

Tu widzimy od prawej radnego Brodzika z miasta. Radny to uznany karateka, krasnostawska odpowiedź na Brusa Lee. Tyle że zmienił trochę styl, gdy poszedł do polityki i do karate zaadoptował niektóre chwyty z zapasów i wolnej amerykanki. Czasami i polityczna sztacheta znajdzie się w ruchu, ale jak wyżej; to polityka. Najbardziej u Brodzika rzucał się w oczy wąs Małyszowy i czupryna prawdopodobnie skradziona kiedyś Jakubcowi. Jakubiec kradzieży nie zgłosił tylko dlatego, że na kolegę nie doniesie. Brodzik w PZK jest tak długo, że pamięta Jakubca z włosami.

Drugi to mój autentyczny ulubieniec Janusz Rzepka alias „Stryj Janusz” dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w skrócie PUP. Złośliwi mówią, że Janusz siedzi w pupie… ale inni bardziej optymistycznie nastawieni do jego miejsca pracy dodają, że tylko do 15 i co to niby za zarzut w obec tego, że niektórzy siedzą w PIP. Ale tego skrótu ze względów estetycznych „upotoczniać” nie będę. Ciepły miły gość i „dobre chłopisko co do pracy ma blisko” ten Janusz. Ilekroć zajrzę do niego to nigdy nie proponuje mi jakiejś roboty, ale dobre słowo i zawsze coś do picia. Cieszy się na te wizyty, a jest w tym naturalny, bo tak się udawać nie da! Taki z tego wniosek, że nikt od niego nie wychodzi z pustymi rękoma, bo jeśli nie ma roboty, to na pewno znajdzie się filiżanka czegoś … Przy okazji pięknie realizuje biblijną zasadę „bezrobotnym obiecać, a jak bezrobotny łaknący, to go napoić” Janusza wszyscy by chcieli mieć na listach, bo jest jak miejski świadomie bezdomny kot. Wszyscy go głaszczą i karmią, bo go lubią i, mimo że bezdomny to nie opłaca mu się mieć jednego właściciela, bo skoro ma się tylu przyjaciół, to każdy coś przyniesie smacznego… Jest tak lubiany, że może z ulicy wejść na cudze wesele i nikt nie zapyta, czy on od pana młodego, czy od panny. „Rzepka Janusz”, bo tak w całości brzmi jego nazwa handlowa lubi bardzo zwierzęta i jak kiedyś chodził do pracy, to wychodził dwie godziny przed otwarciem urzędu, bo się musiał przywitać ze wszystkimi psami po drodze i musiał wygłaskać wszystkie koty. Na rynku najdłużej stał, bo nakarmić tyle gołębi to trwa! Lubię go w sumie, bo… bo czemu nie, a poza tym to przeciwieństwo Nowosadzkiego!?

A tego ancymona, szałaputa staram się nie znienawidzić co nie jest łatwe. Trzeba mu przyznać, że poprzeczkę podniósł mi w tej dyscyplnie tak wysoko, że tam to już latają tylko odrzutowce. Tu na fotografii siedzi z brzegu, i to nie jest przypadek, bo Marek wszędzie jest „z brzegu” Zawsze gdy jestem w starostwie to do niego zajrzę, a to jest stały punkt wycieczek i nie tylko moich. Marek na mój widok udaje, że się cieszy i nawet dobry w tym jest! Lepszy niż Seweryn ten aktor dramatyczny, co to ostatnio chciał prz… ebać faszystom, ale że ich nie znalazł to chciał lać Orbana i Trumpa. Tak udawać radość, to jest majstersztyk. Ale nigdy mi niczego nie proponuje jak Rzepka. Potem pyta co słychać i ja mu odpowiadam, że ze względu na umiejscowienie tego gabinetu to on ma przegląd informacji jak portier w Mariocie albo babcia w kiosku „Ruchu” między gazetami i niech mnie nie złości, bo wszystko wie. To wtedy on się śmieje… Jeszcze potrafi wyrażać się o Leńczuku na głos, żeby wszyscy słyszeli per „szef” Wtedy mnie nie pozostaje nic innego jak na głos odpowiedzieć, żeby również wszyscy słyszeli, że szefa to ma Nowosadzki i ten cały Leńczuk na Poniatowskiego, a nie w gabinecie z naprzeciwka. Tam to, co najwyżej może siedzieć przedstawiciel „Estrady Polskiej”, bo starosty to my nie mamy i ten co go udaje to tylko pisze wnioski na koncerty! A i jeszcze mu przypominam, że na Poniatowskiego w biurze poselskim dostał „piernacz pułkownikowski” i „patent oficerski” On nie zaprzecza, bo wie, że to niewygodna prawda dla niego, ale lubi te historyczne aluzje… Marek nie ma dystansu do siebie i za życia chce zostać pomnikiem. PZK istnieje tylko dla niego, bo jego na listę nie weźmie nikt. W jego interesie jest istnienie całego przedsięwzięcia…

No i na koniec ostatnia „kuropatwa” Wicio Boruczenko… adoptowany w ostatnich wyborach z Łopiennika. Chłopisko wielkie jak niedźwiedź… nie jest głupi, ale też nie chce odważyć się być mądrym. Przewodniczący Rady Powiatu, który niestety poziomem prowadzenia obrad dostosowała się do całej rady. Jednym słowem nędza i upadek. Próbował Boruczenko, ale mu na tym stanowisku wybitnie nie wychodzi i wypada go podsumować takim spostrzeżeniem. To jest niedźwiedź cyrkowy, który uciekł do lasu i sobie w nim nie radzi…

 

26
7

Marcin Wilkołazki i „Cymbał Dekady”

W Nowym Tygodniu z 29 maja „zauroczył” mnie tytuł; Piwko puka do „Krasnostawian”? Panie Marcinie to ja wam radzę… wy mu nie otwierajcie i przegońcie w cholerę, ale jeśli Pan chce zostać „Cymbałem Dekady” to sobie go Pan wpuść.  Pański patron św. Marcin z Tours był wedle legendy żołnierzem rzymskim, który dał swój płaszcz żebrakowi. Być może to jest bezcenna wskazówka-dał żebrakowi, a nie postkomuniście, który swoją formację zapuścił jak dziad brodę a teraz frajera szuka żeby się bawić na jego koszt. Podać  „pomocną dłoń” w takiej sytuacji to wielkie ryzyko i dobrze po wszystkim policzyć palce. To dziś o takich transferach…

 

Dotychczas Marcin Wilkołazki jawił się jako polityczny drapieżnik nowej generacji, o  wysokiej kulturze polowania. To były wręcz pojedynki na zwinność jak „nomen omen” „Pojedynek” według Ridleya Scotta. O Marcina obecności potencjalna ofiara przekonywała się dopiero, w chwili gdy  ją rozrywał. Wtedy było już za późno nawet na Zdrowaś Maria. Jak się skradał, kluczył i jak sposobił do skoku nie widział nikt. Tymczasem On chce wpuścić na listy takiego co jak poluje, to pół lasu wie, że to robi i najchętniej wytępiłby wszystko, co się rusza… No jak tak!?

Plany „Krasnostawian”

Jeśli Piwko wystartuje z list „Krasnostawian” do powiatu z miasta w najbliższych wyborach samorządowych i do tego z „jedynki” to będzie dla Wilkołazkiego i jego formacji takie doznanie, jakby polskie rycerstwo pierwszy raz przegrało rekonstrukcję bitwy pod Grunwaldem. Zaznaczmy, że „Krasnostawianie” szykują się do budowy list w całym powiecie, bo idą szeroką ławą. Takie rzeczy dotychczas niewyobrażalne umożliwiło odsunięcie Szpaka ormowca od władzy. Ten przez 16 lat trzymał pomniejsze ugrupowania w żelaznym uścisku i jak on wybrał to, co chciał mieć u siebie, to dopiero oni mogli wybierać z tego, co im zostawił. Gdy osłabł dzięki wygranej PiS, który z władzą nie wie teraz co zrobić można marzyć o czymś więcej i stąd ten pomysł u „Krasnostawian”. Taki paradoks…

Wszystkie lęki postkomuszego Piwki

Stępień w swoim wywodzie chyba niechcący wywalił na wierzch wszystkie lęki i obawy postkomunisty. Ot, niedźwiedzia przysługa. Wniosek z tego, że Piwko jest mocno wystraszony i zdesperowany mimo swojej aktywności w radzie, o której ja sądzę, że funta kłaków niewarta. Bo to, co wyrabia to momentami chamówa i zwykłe jątrzenie oraz żerowanie na podsycanych przez siebie i innych konfliktach. Wilkołazki wie, o co chodzi i skoro ta wiedza o metodach Piwki do niego nie przemawia i mimo to paktuje z nim to widać chce zostać „Cymbałem Dekady” Rozmowy trwają i są dość zaawansowane. 

Wracając do meritum; strach „czerwonego” wziął się z tego, bo dotarło do niego, że drugi raz zdarzyć się taki cud, jak ten w 2018 roku – kiedy wybrali go do powiatu z miasta – nie ma prawa. Szuka więc na gwałt „żywiciela pośredniego” kogoś, kto posłuży za drabinę, dlatego chce do „Krasnostawian”. Bajka o wspólnej liście i wzmocnieniu osobą Piwki to tylko bajka, co by schować prawdziwy powód, jakim jest mizeria organizacyjna lewicy. To Piwko jest w potrzebie a nie Krasnostawianie. Ci są stowarzyszeniem atrakcyjnym, bo tacy otwarci i z miasta i mają gotowe struktury i im się chce. Do tego stopnia jest zdesperowany, że partyjny sztandar chce zamienić na bezpartyjny. Dobre! Przecież partyjny sztandar daje na starcie plus 15%  głosów. Widać Piwko coś wie, czego my nie wiemy. Być może jest to wiedza o tym, że nikt mu w wyborach nie pomoże, a pewne nazwiska na listach już się nie pokażą? Ostatnie 5 lat „czerwony” przespał i partyjną robotę zawalił. 

Nadzieja w Marcinie 

Jest też Wilkołazki prawie rówieśnik Piwki i ten ma większą śmiałość, żeby mu „napyskować”, jakby co. Przy takiej różnicy wieku i takim samym „miejskim” pochodzeniu lepiej się rozmawia. Jest również w Krasnostawianach sporo młodych o lewicowych poglądach i na nich też liczy, że go poprą albo co najmniej ciepło przyjmą. Ci historii Piwki i „Biedronki” już nie pamiętają albo nie chcą pamiętać… a sprawa obiecanego stypendium dla sportowca, którego nadal nie ma zwisa im kalafiorem.

Zapuścił Lewicę jak dziad brodę

Wie „czerwony”, że zawdzięcza obecny mandat potknięciu PSL. Przypomnijmy, że w 2018 roku z miasta nie wzięli nic, a przedtem mieli dwa mandaty. Z Piwki organizator żaden i narobić się nie lubi, a na gotowe; to i owszem. Z lewicy przez własne lenistwo zrobił dziurawą krypę, a kiedyś miał jacht oceaniczny i trzyma przywództwo tylko dlatego, że ten świstek dawał mu jedynkę na swoich śmieciach, ale tu w mieście i bez zaplecza w terenie, z roku na rok ten ma coraz mniejszą wartość. Formacja pod jego przywództwem wygląda jak drobny handel na PCK po wybudowaniu „Piwdronki”, i to już jest „rozformacja” Wszystko dlatego, że postkomunista myśli tylko o sobie i fruktach dla siebie, a jego nie nakarmisz. Nawet teraz ewakuuje się do Krasnostawian tylko on o reszcie nie słychać. Może weźmie Gałana ? W „partii” mógł liczyć na niego i czasem na Żerebca, który jest nomen omen związany z PZK. Kumpluje się z jeszcze kilkoma, ale tamci jak dostaną rozkaz od Szpaka, to karnie staną do jego dyspozycji. Jest jeszcze Monika Grzesiuk wójtowa z Kraśniczyna, ale u niej pierwszeństwo ma Cichosz z PiS/ZSL/PSL i nic, że Piwko kiedyś z nim był w ARiMR. Grzesiuk zresztą też… No ma Piwko jeszcze psa i z tym mógłby coś zrobić… Ci, co kiedyś byli z nim, a są myślący krytycznie poodwracali się widząc grę na siebie. A gra wprost bezczelnie tak samo jak zachowuje się na sesjach rady powiatu. Z listy w ostatnich wyborach zgarnął ponad 40% co się przełożyło na 560 głosów.  Mimo tego, że na listę Piwki „Lepszy Powiat” w wyborach oddano 3255 głosów jego strach oblatuje na myśl, że trzeba drugi raz ten ryzykowny manewr powtórzyć. Widać z tego, że cała reszta harowała na jego michę jak stado pańszczyźnianych chłopów, ale jak nie myślą, to co poradzić. Po statystykach widać, że komitet robiony „pod niego”. Brak w nim „nazwisk” , jest za to sama drobnica a drugi pod względem głosów-406- jest Gałan.

Krasnostawianie z rezerwami…

Co ciekawe, na „Krasnostawian” w wyborach do powiatu oddano głosów 2187 i, mimo że mniej to w nich tkwi potencjał i rezerwy ludzkie. Dla nich powiat do tej pory nie był priorytetem i traktowali go po macoszemu. „Krasnostawianie” to taka machina, która jeszcze się nie rozkręciła. To wynik w trzech okręgach, bo jednego nie obstawili. Piwko natomiast pokazał, na co go stać i więcej nie wyciśnie, nawet jakby kupił maszynę do klonowania. Puka do Krasnostawian, a wręcz łomocze jak przechodzień w okupowanej Warszawie w czasie godziny policyjnej. Chce znów mieć co najmniej 1700 z diety radnego i być kimś! W CIS co rok ma więcej… Bo jak wspomniałem jego nakarmić i zapchać się nie da. Mandat z synekurą w CIS podnosi znaczenie.

Amory ormowca

O Piwkę zabiega Szpak i te zaawansowane zaloty do Krasnostawian psują mu szyki, bo temu u mamiło się budować wspólną listę, co by PiS w powiecie odsunąć od władzy. To nawet logiczne, ale Szpak dla Piwki nie jest atrakcyjny, choć Piwko momentami wydaje się Janusza doganiać w sesyjnym chamstwie. Ten ma swoje nawyki, i to jest typ przyzwyczajony do rządzenia, który Piwce po wyborach, jeśli te pójdą po myśli nie pozwoli podskakiwać i złapie go za twarz chwytem starego ormowca, aż ten zawyje. Piwko na liście, a potem w klubie z PSL zdominowanym przez ormowca będzie tylko przystawką i rozwodnionym trunkiem, takim jak Harnaś z puszki pół na pół z wodą z kranu. Tu Szpak chce łapę położyć na głosach lewicy i nimi się podeprzeć. W tym wariancie Piwko ma być drabiną dla PSL w mieście jak kiedyś Kukiz w parlamentarnych wyborach 2019 roku był dla PSL. Piwko to przeczuwa i na dłuższą metę nie znajdą wspólnego języka. 

 

Marcin ostatnia nadzieja czerwonych i zdrada za horyzontem

Marcin Wilkolazki taki nie jest, to „człowiek dialogu i gładkich form scenicznych opartych na subtelnym skradaniu się do problemu” i jemu będzie się łatwiej urwać, bo to, że Piwko urwie się Wilkołazkiemu po wyborach, gdy zdobędzie mandat jest tak pewne jak to, że Leńczuk starosta nie zmądrzeje. A cóż, to dla Piwki wymyślić jakichś powód do rozstania!? Dziś ludzie wydają krocie na wesele, a potrafią się rozstać o zupę, czy niepodniesioną deskę w toalecie. W polityce, a jeszcze w, takiej jak ta nasza nie oszukać to frajerstwo. A jak go Wilkołazki nie puści wolno, to mu zmontuje przewrót pałacowy z częścią lewicowych Krasnostawian i będzie smród. U Szpaka „rozwodów” nie ma! Tam jedyna forma rozstania to wziąć i umrzeć…

 Jelonek ale nie Bambi

Krasnostawianie mogą liczyć na jeden mandat z miasta i Piwkę interesuje właśnie tylko „jedynka”, ale jest trochę zgrzyt, bo tę ma obiecaną były starosta Jelonek, który jest głównym „monterem” list do powiatu. Tak twierdzi sam Wilkolazki! Jest jeszcze Suchorab, który może startować tylko, że Piotrek stoi ostatnio przed dylematem; zdrowie, czy polityka. Jeśli źle wybierze, to nie będzie miał ani jednego, ani drugiego. Zakładam, że Suchorab z listy wypadnie… i tu Piwko widzi szanse, bo zostanie mu tylko Jelonek, a tego może dałoby się zaczarować i niech idzie na „jedynkę” gdzie indziej. Może być i, tak że Jelonek działa w interesie Piwki. My wszystkiego nie wiemy i być może to on Wilkołazkiemu Piwkę podsunął bo skoro zajął się „montarzem ” listy na powiat? Jeśli dojdzie do „ugody” to w takim wypadku Jelonek odda „jedynkę” z miasta w imię celów wyższych. W polityce wszystko możliwe. Tak czy siak „czerwony” jest silnie zdesperowany i kombinuje usilnie, bo jak, kto gębę w powiatowej melasie umoczy to długo ma jej smak w pamięci…

Jelonek nie jeleń

Jelonek to pociągnięcie bardzo odważne ale i ryzykowne. Zna się na politycznej robocie i nie tylko. Kiedyś nawet Nowosadzkiego chciał wykolegować ze „Startu Krasnystaw”, podbierając mu elektorat, ale okazało się, że Marka dresy lepsze! Poza tym ma szerokie kontakty, ale z nim trzeba uważać, a zadać się z nim to, tak jak zapożyczyć się u Żydów. Jelonek były starosta funkcjonariusz SB ponoć od przestępstw gospodarczych – tak mówią jedni albo od paszportów, jak mówią drudzy – wystarczy Krasnostawianom i na nim – „jako jednym relikcie przeszłości” powinni poprzestać, jeśli już koniecznie chcą. Oczywiście niezmiennie należy uważać na jego pomysły. Co by nie mówić do SB nie brali idiotów. Ja bym się nie zdziwił nawet tym, że Jelonek  „rozpracowywuje” Wikołazkiego do spółki z Piwką i tak go omota, że ten go weźmie, oczadzony „legendą” o wzmocnieniu listy i ewentualnych rządach w powiecie.

 A na koniec. Jeśli dojdzie do tego, co wieszczę i Piwko wejdzie na listy, a potem wypnie się na Marcina, a ma czym, oj ma!? To wtedy powinna część myśląca w Krasnostawianach przyjść do Wilkołazkiego i powiedzieć.; oddawaj przywództwo, bo tak się pomylić może tylko cymbał, a nie informatyk z dwoma dyplomami i do tego nauczyciel! I to będzie pierwszy przypadek w naszym powiecie, kiedy po piwku – bardzo dolnej fermentacji i plasującym się niżej od Harnasia- zabiorą papiery na prowadzenie politycznego bolidu. Można tego przykrego wypadku uniknąć i pójść do Pana Marcina znacznie wcześniej z propozycją; Marcin, po co ci Piwko? Przecież epoka polityków używanych i z drugiej ręki dobiegła końca. Nawet Kościuk swoje „second handy” zamknął!? A to my nie mamy nikogo młodego na to miejsce!? A to my nie mamy wychowanków albo takich co byli od zawsze i pracowali w Krasnostawianach? A tobie obcy i kapryśny zaciąg w głowie!? No i jak tak Wilkołazkiemu powiedzą a on to zrozumie, to uratują i cnotę, i wianuszek… I tym pełnym nadziei spostrzeżeniem na „lepszy powiat”, bo bez Piwki żegnam czytelników do następnego felietonu…

 

 

28
10

Leńczuk dementuje 😉

POWIAT KRASNOSTAWSKI. Starosta dementuje, ale posłanka daje do zrozumienia, że jednak coś jest na rzeczy Starosta na rozdrożu

 

Kto koło kogo siedzi, ma w polityce znaczenie. M.in. na tej, ale nie tylko, podstawie obserwatorzy lokalnej sceny politycznej w Krasnymstawie stwierdzili, że relacje między posłanką Teresą Hałas a starostą krasnostawskim mocno się ostatnio ochłodziły… Gdyby nie Teresa Hałas, Andrzej Leńczuk najprawdopodobniej nigdy nie zostałby starostą. To posłanka i nieformalna liderka lokalnego PiS-u po wyborach samorządowych w 2018 roku forsowała rozwiązanie, że starostą powinna zostać osoba spoza rady powiatu i poparła kandydaturę Leńczuka na to stanowisko. Nazwiska byłego wieloletniego dyrektora Krasnostawskiego Domu Kultury, kojarzonego głównie z działalnością kulturalną, wcześniej raczej nie wymieniano wśród pretendentów do kierowania powiatem. Andrzej Leńczuk doskonale wiedział, komu zawdzięcza stanowisko starosty. Na każdym kroku podkreślał rolę posłanki Hałas i jej zasługi dla powiatu. Jak twierdzą powiatowi samorządowcy, starosta starał się również konsultować z posłanką wszystkie ważniejsze sprawy związane z powiatem.

Te doskonałe przez cztery lata relacje ostatnio – jak twierdzą obeznani z krasnostawską polityką – uległy jednak pogorszeniu. Hałas miała mieć za złe Leńczukowi, że kilka dni po oficjalnym otwarciu Zakładu Opiekuńczo Leczniczego w Krasnymstawie, który posłanka uważa za „swoje dziecko”, starosta osobiście oprowadzał po Zakładzie Ryszarda Madziara, związanego z wicepremierem Jackiem Sasinem pełnomocnika Prawa i Sprawiedliwości na okręg chełmski, który ma być jedynką lub dwójką na liście PiS w naszym okręgu w jesiennych wyborach do sejmu. Polityk, o czym pisaliśmy, wykonał wówczas kilka zdjęć, które wraz z fotkami z otwarcia zamieścił na Facebooku, dziękując przy tym wicepremierowi Sasinowi za pozyskanie dofinansowania na tę inwestycję, a pomijając posłankę Hałas. Post dotknął do żywego krasnostawską parlamentarzystkę, która publicznie wytknęła Madziarowi, że wsparcia powiatowi udzielił nie Sasin, a premier Mateusz Morawiecki.

Po raz kolejny A. Leńczuk miał podpaść posłance podczas kościelnej uroczystości z okazji 232. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Do tej pory na wszystkich oficjalnych uroczystościach Andrzej Leńczuk zajmował miejsce tuż obok Teresy Hałas, ale tym razem usiadł w ławie obok Ryszarda Madziara, jakby nie zwracając uwagi na swoją „patronkę”. Sytuację uratował przewodniczący rady powiatu Witold Boruczenko, który zajął miejsce obok samotnie siedzącej posłanki. Dla większości „zwykłych śmiertelników” kto koło kogo siedzi, nie ma żadnego znaczenia, ale w dyplomacji i polityce, to niezwykle ważne i wymowne, a tłumaczenia, że ktoś zrobił to nieświadomie, nikogo nie przekonują. Obecni na uroczystości samorządowcy, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że dało się zauważyć, że posłanka poczuła się urażona. – To widać gołym okiem, że od jakiegoś czasu w relacjach między parlamentarzystką a starostą coś się zmieniło. I może nie chodzi nawet o to, że starosta, widząc, że pozycja posłanki w PiS słabnie, a Madziara wręcz przeciwnie, darzy ją mniejszą atencją, a chce zapunktować u Madziara.

Przecież to jest teraz formalnie jego polityczny przełożony i normalne, że nie może go ignorować, a kobiety również w polityce są bardzo wrażliwe i reagują emocjonalnie – analizuje jeden z powiatowych samorządowców. – Szczerze mówiąc to staroście nie zazdroszczę, bo znalazł się między przysłowiowym młotem a kowadłem. A co na ten temat mówi Andrzej Leńczuk? -Nie będę się odnosił do tworzonych w przestrzeni publicznej komentarzy powstałych na podstawie subiektywnych odczuć ich autorów – podkreśla starosta. – Zapewniam, że mam bardzo dużo szacunku do pani poseł Teresy Hałas i w dalszym ciągu jest moim posłem – dodaje.

Z rozmowy z poseł Teresą Hałas można jednak wnioskować, że jest coś na rzeczy. – Nasza praca i wybory w zachowaniu to nasze prawo i odpowiedzialność – mówi parlamentarzystka. – Ma ją każdy z nas, ja, również starosta Andrzej Leńczuk, co nie zmienia faktu, że każdy z nas za te wybory odpowiada, a to jest konsekwencją tejże wolności. Osobista promocja niektórych polityków, która ma miejsce również w naszym powiecie, jest jednym z elementów swobód obywatelskich świadczonych przez nich na rzecz swojej prawdopodobnej kampanii wyborczej. Posłanka wraca też do otwarcia ZOL i wpisu w social mediach Ryszarda Madziara. – Zareagowałam na to zachowanie dlatego, bo uważam, że zasady szczerości i szacunku wciąż nas obowiązują – podkreśla Teresa Hałas. (s)

Źródło ; Nowy Tydzień

 

12
1

Romowie z Ukrainy opanowali miasto. Mieszkańcy w strachu, burmistrz apeluje o reagowanie

Jak wskazują mieszkańcy Krasnegostawu, niegdyś spokojne miasto stało się miejscem oszustw, kradzieży i lęku o bezpieczeństwo swoich rodzin i przyjaciół. Powodem ma być kilkudziesięcioosobowa grupa romskiego pochodzenia.

 

W ostatnim czasie otrzymujemy szereg alarmujących informacji od mieszkańców Krasnegostawu związanych z grupą uchodźców o romskich korzeniach, którzy zamieszkali na terenie miasta. Podobnie jak w innych miejscach, społeczność jest bardzo liczna i wynosi ponad 60 osób. Wiele z nich osiedliło się przy ulicy Matysiaka, kolejni w okolicach zakładu gazowniczego. Początkowo nie było z nimi żadnych problemów i mało kto zwracał na osoby te uwagę.

Jednak z biegiem czasu zaczęto zauważać niepokojące zdarzenia. Mowa tu o małym dziecku spacerującym po dachu budynku, dewastacji placu zabaw itp. Jednak zaczęło również dochodzić do groźniejszych sytuacji. Jeden z chłopców złapał dziewczynkę za głowę i uderzał nią o metalowe ogrodzenie. Jak wskazują mieszkańcy, był to jednak dopiero początek szokujących zdarzeń.

– Tydzień temu w pobliżu miejsca przebywania Romów, dwójka z nich siedziała na chodniku. Na widok zbliżającego się radiowozu kobieta zaczęła uciekać. Policjanci się zatrzymali i próbowali nawiązać rozmowę z mężczyzną. Wtedy nagle wokół radiowozu zebrała się grupa kilkunastu uchodźców , którzy próbowali przegonić policjantów. Nic to nie dało. Chcieli też odbić zabranego do radiowozu mężczyznę. Stanowcza reakcja policjantów, oraz groźba użycia przez nich gazu i pałek sprawiła, iż grupa się oddaliła – wyjaśnia nam jedna z mieszkanek.

Mieszkańcy Krasnegostawu wspominają również o tym, jak uchodźcy zachowują się w sklepach. Spacerują między półkami, otwierają opakowania różnych produktów „częstując się” zawartością po czym odkładają z powrotem. W ten sposób mają wyglądać ich posiłki. Zdarzenia te mają być zgłaszane na policję, jednak zgodnie z prawem są to wykroczenia i funkcjonariusze oprócz nałożenia mandatu karnego niewiele mogą zrobić.

W mediach społecznościowych krążą wpisy dotyczące licznych zaczepek czy też agresywnych zachowań. Niektóre z nich są mocno niepokojące, gdyż mowa w nich o zaczepianiu dzieci, czy nawet proponowaniu nastolatkom intymnych spotkań. Sygnałów pojawiło się tak dużo, że cała sytuacja wywołała reakcję władz miasta. Burmistrz Krasnegostawu Robert Kościuk zapewnił, że zawsze będzie dbał o to, aby każdy z mieszkańców czuł się bezpiecznie.

– W związku z pojawiającymi się informacjami mającymi związek z niebezpiecznymi sytuacjami dotyczącymi aktów agresji ze strony obcokrajowców w naszym mieście budzących niepokój wśród mieszkańców, zwracam się z gorącym apelem do wszystkich osób, które są świadkami takich zdarzeń, aby każdą niebezpieczną czy niepokojącą sytuację zgłaszały do odpowiednich służb. Nie bądźmy obojętni wobec jakichkolwiek przejawów przemocy – mówi Robert Kościuk.

Władze miasta odbyły już spotkanie z komendantami straży miejskiej i policji. Jak zapewniają, miejsca w których przebywają romscy uchodźcy mają być objęte dodatkowym nadzorem prewencyjnym. Tereny te będą dodatkowo patrolowane. Wszystko nawet pomimo tego, że do tej pory do policji nie wpłynęło żadne zgłoszenie dotyczące poważniejszych zdarzeń, za które mieliby odpowiadać obcokrajowcy.

– Całe Krasnostawskie społeczeństwo musi żyć teraz w strachu. Niegdyś spokojne miasto stało się miejscem oszustw, kradzieży i lęku o bezpieczeństwo swoich rodzin i przyjaciół – dodają zaniepokojeni mieszkańcy.

Foto; Zwiedzaj Lubelskie

Źródło; Lublin 112

18
0

Cud na ścianie i Leńczuk się „żeni”!?

Dla tych, co nie są na bieżąco. W PiS pozycja Teresy Hałas osłabła, ale i to nie byłoby żadnym problemem tylko masz ci los! Andrzej Leńczuk zapałał w wieku 66 lat chęcią pójścia w „pójścia w politykę” tak na własny rachunek! Dogrzebał się widać w swoim worku na kapcie buławy marszałkowskiej i zapałał, tak że żaden suplement diety ani zastrzyk tego nie zwalczy. By to mogło się ziścić jest potrzebne miejsce na liście. Dlatego „sympatię” przerzucił na Ryśka Madziara przybocznego Sasina i pełnomocnika PiS na Chełm w nadziei, że ten wkręci go na listy do wyborów samorządowych, które odbędą się wiosną 2024 roku. Mógłby próbować i u pełnomocnika PiS na powiat krasnostawski Kościuka, ale tu są „schody”, bo jest Cichosz, a ci dwaj go nie lubią, bo on od Teresy. Tak więc orientuje się na Ryśka i „odstawia” na boczny tor Tereskę. Na tę eskapadę zabrał Marka Nieściora, który tak jak i on obraził się na Hałas Teresę jak już ją oskubał z tego, co mu było potrzebne. Czyli; członkostwa w zarządzie powiatu i posad dla zięciów i córki… Poza tym Leńczuk został w jesieni życia sytym emerytem i starostą z uposażeniem 15 800 brutto, jak i starostą dzięki woli Tereski bez demokratycznego mandatu, spoza rady. Przedtem był smutnym urzędnikiem w Urzędzie Marszałkowskim od kultury. Najbardziej spektakularny policzek wymierzony w Hałas Tereskę i koronkowe świństwo to wizyta Ryśiunia Madziara w ZOL na dzień przed jego oficjalnym otwarciem. O tej wizycie Leńczuk posłance słowa nie powiedział a wiedział. Potem Madziar chwalił się tym, jakby to on i PiS o wszystko zabiegał. Spławienie Andrzeja Gołębia z Muzeum Regionalnego i wszystko wokół niego również wpisuje się w cichą wojnę z Tereską, o której mało kto wie, bo była prowadzona w głębokiej konspiracji.

 

Na pniu drzewa w Parczewie pojawił się wizerunek Matki Boskiej tak przynajmniej niektórzy chcą widzieć, a w Krasnymstawie na ścianie budynku, w którym urzęduje poseł Teres Hałas objawił się bardzo wyraźnie i tu już nie może być niedomówień czarujący Rysio Madziar. Nie zdziwi mnie, kiedy pod plakatem Leńczuk z Nieściorem zaczną składać kwiaty, wieńce i palić znicze. Jak zaczną śpiewać „Czy te oczy mogą kłamać” to też się nie zdziwię. Tych dwóch niczym mnie już nie zaskoczy i nie ma takiej głupoty, której nie popełnią.

Ryś to kandydat na naszego, nowego, jasnego idola, w którym mamy się zakochać. Styl Rysio ma niepowtarzalny! Zarost trzydniowy, facjata zmęczona. Taki trochę niegrzeczny chłopiec z południa Włoch. To wszystko z tego, że przychyla nam nieba i przez to niedosypia. Sam się chwali, że dzięki inwestycjom Lubelskie będzie silniejsze. Zapracowany przez to wzmacnianie ściany wschodniej, że ojej! A to flagi rozdaje potem otwiera domki dla pszczół i tylko brakuje, by odbierał porody u Janowskich klaczy, ale może tylko dlatego tego nie robi, bo na to jeszcze nie wpadł. I jak tu się w takim kimś nie zakochać, a poza tym wszystkie Ryśki to fajne chłopaki i „nasz” do tego wyjątkowo obrotny. Dlatego ja się Leńczukowi nie dziwię, że serce oddał Ryśkowi w „dzierżawę wieczystą” Ponoć oświadczyny zostały przyjęte i zaraz pójdą zapowiedzi… Tak że będziemy mieli w powiecie wesele na kilkaset fajerek, bo jak to mówią już pierścionek przyjęty i wódka w lodówce, a oranżada w piwnicy, tylko chrzcin wyglądać! Żaden dom weselny w powiecie nie sprosta wymaganej atmosferze. Dlatego goście powinni tańcować i wznosić toasty za zdrowie nowożeńców w Siennickim „Tworze Sztuki” u Proskury z PSL. „Twór Sztuki” bardzo do takich cudów się nadaje, a i Andrzejowi Leńczukowi bardzo się tam podoba. Te dzieła Jutrzenki, w których nie wiadomo, o co chodzi doskonale korespondują z tym, co Leńczuk wyprawia, bo tu abstrakcja i tam abstrakcja. Gdy Andrzej był 13 stycznia na jego otwarciu bardzo uroczystym, to piał z zachwytu i mało nie zemdlał! A poza tym Leńczuk bardzo Proskurę lubi. Między PiS-a PSL różnica tylko w jednej literce i obaj wykonują wobec siebie gesty daleko wykraczające poza zwykłą grzeczność. Tak że „twór” zamieni się w dom weselny i stanie się sceną wydarzenia co najmniej dekady. Aż wióry będą się sypać z parkietu, a cała impreza przyćmi taniec Nowosadzkiego z Edytą z ostatniej studniówki w Jagielle.

Jak już zahaczyłem o Siennicę, to muszę wspomnieć, że „Twór Sztuki” to takie coś jak Szwajcaria ze swoją neutralnością. Tam się spotykają polityki wszelkiego szczebla i wszelkiej maści. Tylko Teresy Hałas tam nigdy nie było, widać przejrzała to wszystko. Oni, gdy się tam już spotkają, to spijają sobie z dzióbków, i to wszystko wodą święconą kropi Budzik bez kukułki, ale za to z pastorałem i kropidłem, bo to biskup! Drużbą i świadkiem oraz starostą weselnym powinien być Nieścior Marek radny powiatowy z Kraśniczyna, członek zarządu, wierny druh Leńczuka i jego „osobisty facebook”. Z tym ostatnim jest tak, że Leńczuk profilu na FB nie posiada, ale jak chcemy się przekonać co myśli, to wystarczy podejrzeć, komu lajkuje Nieścior. Sprytne to, zabawne a i psotne jednocześnie…

A dziś 1 czerwca odbędzie się polityczny zjazd w charakterze konferencji przy ZOL w Krasnymstawie z Madziarem w roli głównej i Leńczukiem jako gospodarzem. Może to już wieczór kawalerski…I tą weselną aluzją żegnam czytelników do następnego razu.

 

21
2

Wskazówki na Dzień Matki dla zarządu powiatu

Wielce szanowny Panie jeszcze starosto i syty emerycie… mniemam, że zaszczyci Pan progi lokalu biura poselskiego na piętrze przy ul. Poniatowskiego z bukietem róż! Co tam bukietem naręczem wręcz, bo za to, co Teresa Hałas dla szanownego pana uczyniła, czyli przypomnijmy jeszcze raz: wygrała wybory i ulepiła szanownego pana starostą spoza rady bez mandatu co zaowocowało skróceniem dojazdu do pracy z 70 kilometrów do kilkuset metrów. O uposażeniu 15 800 nie wspomnę, bo to oczywista oczywistość i przez to ona „Wasza Pani Matka” Dlatego jak na wstępie… wypada to uczcić i honory oddać, a sześć róż nie wystarczy; jak na jubileuszu „Palety”, gdzie Pan starosta „wyróżnił” 13 pań ze stowarzyszenia sześcioma różami. Do dziś dnia nie wiedzą jak to podzielić i komu „skrzydełko, a komu nóżkę”. Dlatego ja tam Pana widzę z całym zarządem, bo Nowosadzki przyjdzie na pewno. Marek, mimo że bojący to przede wszystkim dobrze wychowany, a teraz ostatnio, jakby bardziej. O niego jestem spokojny. Natomiast Nieściora Marka należy zabrać bezwarunkowo, nawet gdyby się zapierał. On jest największym beneficjentem „Dobrej Zmiany” i to „symbol” programu; rodzina na swoim. Wypadałoby podziękować za dwóch zięciów i córkę zatrudnionych tu i ówdzie dzięki temu, że „tata” był dobrze umocowany dzięki Teresie, a to, że teraz się pogniewał jest tylko jego osobistym problemem . Pan też się „pogniewał” o czym przypominam, bo Pan „lubi” zapomnieć. Tu podpowiem, że Markowi na „Dzień Ojca” mogą zięciowie również podziękować, bo taki „teść-tata” to skarb…wart tablicy albo przydrożnej wotywnej kapliczki. Ludzie od dawna dziękowali za dary losu to i tu znajdą jakiś sposób…a choćby „Teść sprawił a Pan Bóg pobłogosławił” Tak że w dwuszeregu zbiórka i ze śpiewem na ustach na Poniatowskiego marsz! Aha! Suchoraba też weźcie, bo on również ma za co dziękować i Jasia Mroza. Tylko sprawdźcie, czy Jasio dziś nie wędkuje, a on, jak robaka nadzieje, to żadna siła go nie ruszy, chyba żeby postraszyć spuszczeniem wody ze stawu… 

 

 

41
2

Tablica i reparacje wojenne czyli Janeczek w letniej kampanii przeciw Niemcom i absolwentom I LO(!?)

Po sukcesach w „zimowej kampanii na Ukrainie”, gdzie Janeczek chciał jechać „pod kule” po naukę nasz genialny medyk wziął się za Niemców. Wszystko miałoby ręce oraz nogi, gdyby nie poniosła go własna złośliwość i głupota. Bo pomysł był w sumie dobry, ale do momentu, nim Janeczek nie wziął się za jego realizację i ust nie otworzył. To dziś o tym…

W styczniu tego roku popełniłem żartobliwy felieton o „skandalu” w I LO. Rzecz dotyczyła tego, że „Stowarzyszenie Absolwentów I LO” zaprosiło swojego absolwenta Marcina Szewczaka; prawnika, profesora i radcę w starostwie, co by młodzieży poopowiadał… A ja sobie pozwoliłem napisać, że przecież mamy geniusza w mieście i też absolwenta „ober doktora” Janeczka i czemu, w związku z tym jego się nie zaprasza. Ba! Zasugerowałem, by zapraszać go non stop!? To chyba dobrze!? Po tym otrzymałem sygnały oburzenia od absolwentów stowarzyszenia przekazane przez bardzo dystyngowanego przedstawiciela tego środowiska. Zakomunikował mi, że koledzy mówią; co ten Ślusarczyk chce! Jak można czepiać się stowarzyszenia, a my jesteśmy apolityczni! Zupełnie nie rozumiem tego przekazu, ale mniejsza z tym…

Szarża bez skrupułów i głuchy telefon

Długo nie trzeba było czekać na „satysfakcję” i jak „absolwenty” takie wrażliwe to, co powiedzą na szarżę „ober doktora” i też absolwenta ich liceum „Herr” Janeczka, który na ostatniej sesji rady powiatu 17 maja poszedł na całego i palnął w nich bez skrupułów! Może nawet kopnął przy tym w parę trumien! Ale, by w myśl powiedzenia medyka „nie haić” czasu przejdźmy do rzeczy. A było tak!

Medyk z prowincjonalnego szpitala i historyk z własnej ulotki wyborczej skierował interpelacje do człowieka kultury Andrzeja Leńczuka zwanego starostą, by ten wpłyną na władze „Stowarzyszenia Absolwentów I LO im Władysława Jagiełły”, aby uzupełniły napis na tablicy, która znajduje się na budynku Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Janiny Doroszewskiej. Chodzi o to, że umieszczona aktualnie informacja mówi, że od 1918 do roku 1967 w tym budynku znajdowało się gimnazjum i liceum imienia Władysław Jagiełły, czyli dzisiejsze I LO z ul. Piłsudskiego.

Janeczkowi w głowie się nie mieści jak można było pominąć fakt, że kiedy w 1939 roku przyszli Niemcy (ci od Hitlera) to gimnazjum i liceum zlikwidowali i dopiero po „wyzwoleniu” w 1944 szkoła znów ruszyła. Do tego książki z biblioteki spalili, a profesorów częściowo wymordowali i niektórych absolwentów. Grzmiał Janeczek, jak burza w czerwcu, że tego na tablicy nie ma i jak to tak! Ten napis wprowadza w błąd, i to jest kłamstwo… wrzeszczał! A my takimi działaniami poświadczamy nieprawdę i ubliżamy pamięci ofiar! No skandal, jak diabli i pewnie ktoś tu ma dziadka w Wehrmachcie, a może i babkę! Mniej więcej w podobny sposób Janeczek przemawiał w grudniu, gdy zachęcał do rejzy na Ukrainę. Wtedy zarzucał tchórzostwo… O mały włos nie posiwiał z tej złości, a to w jego przypadku byłoby zjawiskiem astralnym!

A na koniec dodał, że takie stawianie sprawy, to znaczy pomijanie zbrodni Niemców (tych od Hitlera) w dziele niszczenia krasnostawskiej oświaty wpisuje się w retorykę tych, co mówią, że reparacje od Niemiec nam się nie należą! Zły był przy tym, jak diabeł z kościelnych obrazów, ale najlepsze jest to, że „vis-à-vis” niego siedział Marek Nowosadzki szef stowarzyszenia absolwentów! A on interpelacje kierował do Leńczuka siedzącego obok Nowosadzkiego, żeby ten Nowosadzkiego przycisnął! Wyszła z tego zabawa w „głuchy telefon” Najwyraźniej Janeczek chciał w ten sposób zaakcentować pogardę i zlał Nowosadzkiego jak noworodek pieluchę.

Również doświadczam humorów „doktora z alpejskiej wioski” i bywa tak, że jak mnie spostrzeże, to takie cuda wyczynia ze swoim wzrokiem, tak głową kręci jak nie przymierzając sowa, aż żal patrzeć. Tak okazuje dezaprobatę, traktując, jak „złe powietrze” tych, co mu nie kadzą. Tak że mamy chryję i co teraz?

Nowosadzki ofiarą nowej formy „przemocy”

Nowosadzki został pierwszą i jedyną póki co ofiarą ataku… elementem upamiętniającym przeszłość i tego jeszcze w „grajdole nie grali”, Bo były w Krasnymstawie na przestrzeni dziejów napaście z nożem, siekierą, butelką w tulipana, czy gołymi pięściami, ale żeby zaatakować tablicą pamiątkową to się jeszcze nigdy nie zdarzyło… a taki co atakuje tablicą to chyba… tablicznik, skoro jest nożownik!?

Inne obiekty czekają w kolejce potrzebny tylko powód.

Jak już Janeczek obrał kurs weryfikatora treści tablic, to tylko kwestią czasu są bezsenne noce księdza Skowrona, bo zacznie rewidować napisy na tablicach cmentarnych. Tam to będzie miał roboty po same pachy. A poza tym blisko tablicy na SOSW jest inna, ta na budynku dawnej poczty, która mówi, że tu kiedyś zatrzymał się przejazdem Fryderyk Chopin. Informacja na niej jest dość skąpa i powinna być rozszerzona; o szczegółowy życiorys Chopina, historię poczty oraz, by zadowolić koneserów winien być dodatek i gratka dla koniarzy; metryki koni z pełnym pochodzeniem ze szczególnym uwzględnieniem siwków, które przywiozły Chopina do Krasnegostawu. Potem przyjdzie czas na inne tablice i obeliski, a na koniec Janeczek obrazi się na własny cień, bo ten ciągle zanim łazi…

Mówiłem, że tak będzie i co z tą tablicą

Od dawna powtarzałem może ciut przekornie tym mędrkom ze starostwa i Nowosadzki może to potwierdzić, że trzeba było zostawić Gołębia w Muzeum Regionalnym i dać mu być dyrektorem. On w zamian byłby ich zderzakiem i w niego „biologa” waliłby bezmyślnie Janeczek, a tak to wymyślił tablicę i przylał centralnie w samego Marka Nowosadzkiego, ale jak tacy mądrzy, to mają co chcieli.

A co do treści tablicy, to ona zawiera prawdę, a to, co chce Janeczek jest na stronach internetowych I LO. Zresztą chyba sam pisał historię „Jagiełły”, jeśli pamięć mnie nie zwodzi. Tablica ma około 20 lat i fundatorami byli ludzie w dużej mierze już dziś nieżyjący. Gdyby wtedy wiedzieli, że Janeczek dostanie „reformatorskiego szmergla” to pewnie, by jej nie wieszali. Widać wtedy dla nich było ważniejsze, a może to było celem samym w sobie, by zaznaczyć pierwszą lokalizację, a nie wchodzić w szczegóły, których jest na kilka tablic! W ich postępowaniu trudno się doszukać złych intencji i ciężko zadowolić wszystkich, po prostu taka była ich perspektywa. Od czegoś trzeba było zacząć, a oni zaczęli od pierwotnej lokalizacji.

Frazy na tego typu tablicach są krótkimi formami upamiętnienia i zwrócenia uwagi. To zaledwie sygnał, ale Janeczek treść tablicy z SOSW potraktował jak swój życiorys z internetowej wersji Nestora, gdy przyznawano mu „Order Nestorii” Tam wpisał sobie co chciał nawet rzeczy niezwiązane z tym za co „order” dostał. Na tablicach pamiątkowych nie pisze co się wie tylko to, co fundator uzna za najważniejsze, i to też kosztuje. Historia liceum z gimnazjum w czasie okupacji to osobna nomen omen historia…

Jeśli Janeczek ma takie życzenie, to nic nie stoi na przeszkodzie, bo fortunkę ma sporą i przecież wrzeszczał, że pieniądze z podniesionych diet radnych parzą go w ręce niech sam ufunduje tablicę informacyjną i postawi na skwerku przed szkołą. Na niej niech tam skrobie co uważa za konieczne.

Takie tablice stoją przed zabytkami wszelakiego autoramentu. Jeśli mu to upamiętnienie niemieckich zbrodni leżało naprawdę na sercu, bo faktem jest, że sąsiady zza Odry zapominają co w Polsce wyprawiali to powinien to powiedzieć w zupełnie inny sposób i w zupełnie innym miejscu. Bez tych oskarżeń wziętych z kapelusza. On tymczasem przywalił w absolwentów sprzed kilkunastu lat i jeszcze ich powiązał z reparacjami, ale to w sumie dobrze, bo to obnażyło jego intencje i może niektórzy przejrzą na oczy.

Janeczek działa schematycznie

Janeczek taki jest w powiatowej polityce; dziś tablica wczoraj biologia u Andrzeja Gołębia i „zdjęcia” w DPS. Jemu tylko o „bezmyślny rewanż” chodzi, tak jak w muzeum. Tu reparacje przyszył do tablicy, by swoje osiągnąć. Tam się woził na człowieku, który mu niczego złego nie zrobił, a wręcz przeciwnie. Gdy Gołąb ściągnął telewizję to Janeczek przyleciał na skrzydłach popromować się przed kamerą i nie raziła go Gołębia „biologia” Wszystko jedynie, dlatego że medyk nie lubi posłanki Hałas, bo ta nie dała zielonego światła przy obsadzie stołka dyrektora w SP. ZOZ takim kandydatem, którego wskazałby Janeczek… a było tak blisko. Natomiast Gołąb jest z nią kojarzony to walił w niego, ile wlazło w sposób momentami chamski i prymitywny. Małostkowe to, a przede wszystkim bezmyślne…

Ten cały teatrzyk z tablicą zrobił na sesji przed kamerami, żeby było widowisko. Zazwyczaj dobro czyni się bez fleszy jeśli je ma się na celu. W DPS również dawał popis erudycji i jeździł po Ewie Kowalik, jak po „łysej kobyle” Ona również od Tereski! To, że był remont i pensjonariusze musieli być skoszarowani na jednej sali nie miało dla niego znaczenia. Żadnych tłumaczeń nie słuchał, a te im były bardziej zgodne z rzeczywistością tym było dla nich gorzej. Ważne było to, co on sądzi, a nie jakieś tam fakty. Tak jest jak on uważa i basta! Wałkował to ponad pół roku.

Teraz przyszła pora na kolegów absolwentów i samego Nowosadzkiego. Poza tym sesja to nie jest miejsce na takie salta i przede wszystkim starosta nic nie ma do „Stowarzyszenia Absolwentów I LO”, i może im co najwyżej wysłać zaproszenia na koncert Ireny Santor, ale już jako Gloria Vitae… I jak ma; to czego żąda Janeczek; od Stowarzyszenia wyegzekwować? Pasem ich postraszy od własnych portek!? Tego się nie da obronić i wygłup Janeczka nie wytrzymuje krytyki…

Na koniec… Ociągało się stowarzyszenie z zaproszeniem Janeczka do szkoły, a ostrzegałem, to się skromny geniusz zdenerwował i uderzył w „kwaterę główną”. Prawie bombę podłożył jak kiedyś Stauffenberg Hitlerowi, tylko nie w torbie którą ze sobą nosi, ale cel podobny, bo „wysadził” swoich kolegów, takich jak i on absolwentów. Nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że absolwenci I LO to bardzo skonfliktowane towarzystwo, i to jest „elegancki eufemizm” A to tłumaczy sytuację w polityce powiatowej, bo to absolwenci w radzie powiatu „kopcą” najwięcej. Piwko, Szpak, Nowosadzki, Janeczek… Żrą się między sobą i wciągają w to osoby postronne. Nie wdali się w patrona szkoły, bo Jagiełło, mimo że niepiśmienny był cholernie rozsądny i słynął z długo przemyśliwanych decyzji. No i do tego odpowiednio nie został doceniony wkład Janeczka w powstanie „Młodzieżowej Rady Powiatu”. To czego wobec takiej potwarzy absolwenci się spodziewali!?

Medyk ze skóry wychodzi, by było o nim głośno. Może teraz mu sodówka uderzyła do głowy po „wielgim” i solowym sukcesie, kiedy czterdziestoma głosami wybrali go ginekologiem Lubelszczyzny, pieczętując to dyplomem i wiecznym piórem. No może, może… toć taki „honor” i pióro wieczne w głowie zawrócić może, jak seta bimbru na pusty żołądek!? Tak czy siak, wyszło z tymi dorobionymi do tablicy oskarżeniami bardzo wsiowo. Okropny obciach i swobodnie można postawić to dzieło na półce obok wykwitów „dziadka” Szpaka… To takie bezmyślne jak podorywanie miedzy sąsiadowi albo pomstowanie na cudzego kota. Coś musiał „wiejski urwis” wymyślić, bo skończyło się już dla niego poniewieranie „biologiem z muzeum”, a widzę, że to wszystko zmierza do tego, że na sam koniec zostanie mu w celu podtrzymania popularności odważyć się biegać po mieście nago „ubranym” tylko w stetoskop, ale co zrobić, to jest „elita”… I tą skromnie odzianą refleksją żegnam czytelników do następnego felietonu…

PS. Medyk kreuje się na strażnika historii i głównego jej interpretatora w łonie rady, ale zapomina, że jako radny też ją tworzy. Powinien się bać swojego dziedzictwa, bo jeśli ktoś zacznie tę małostkowość i pompatyczną głupotę przelewać na tablice to będzie wstyd dużo większy, niż liczba urodzeń na oddziale ginekologii i położnictwa pod jego rządami.

 

 

24
3