Poniższy tekst trafił na nasza stronę jako komentarz . Autorem jest użytkownik forum podpisujący się „aaa” Komentarz jest celny i na czasie albowiem za trzy tygodnie finał wyścigu do ełroparlamentu (pisownia celowa). W związku z tym zasługuje na tekst wiodący. Zapraszamy do lektury.
Dla tych, którzy zachwycają się Unia Europejską, a nie pamiętają PRL i ZSRR, napisze kilka zdań:
Dzisiejsze Schengen istniało za PRL, można było bez problemu na dowód osobisty poruszać sie po krajach tzw „demokracji ludowej” . Co większość skrzętnie wykorzystywała. Do Turcji też dało radę pojechać.
Na każdą złotówkę, którą otrzymujemy z tzw „budżetu Unii” dokładamy dwie własne do każde inwestycji. Poza tym tak zwany „budżet Unii” to nic innego jak składki państw członkowskich, czyli także nasze. Na 100 mld zł , które nasz kraj „dostał” z Unii, 52 mld zł wpłacił do jej budżetu. Do tych 100 mld zł trzeba doliczyć około 200 mld na wkład własny, dokumentację oraz obsługę różnych agend i agencji wymaganych przez prawo Unii, np ARiMR, zatrudnianych tam urzędników itp. Bo Unia ma wymagania.
Co do samych inwestycji – możemy budować co nam się tylko podoba, pod warunkiem, że Unia na to pozwoli. W pierwszej kolejności rozpoczęto budowę autostrad zachów-wschód (pisownia celowa) ponieważ były one pilnie potrzebne Niemcom do transportu towarów na i z Ukrainy i Rosji. Nie Polsce, tylko Niemcom.
Na budowę korytarza północ-południe do 2015 roku nie było zgody, a „kanał” ten nam jest bardzo potrzebny, natomiast zagraża Niemcom, Belgii, Holandii i Francji. Takie kraje jak Słowacja czy Czechy nie maja dostępu do morza i portów, a korytarz drogowo-kolejowy północ-południe do polskich portów na Bałtyku już dziś uszczknął około 20% ruchu w Hanowerze, Hawrze i Hamburgu. Do tego promowana przez Grupę Wyszehradzką nowa droga kolejowa do Chin po szerokim torze z terminalem przeładunkowym jest kolcem w d…. dla Niemców i Francji, które do tej pory obsługiwały gros ruchu statków morskich. Kanał ten jest szybszy prawie 2 razy i 3x tańszy niż transport morski.
Co do rolnictwa – jego sytuacja strukturalna nie zmieniła się. Do wejścia Polski do Unii rolnik był biedny, ale „na swoim. Po szoku Balcerowicza, rolnicy drastycznie ograniczyli akcję kredytową, posiłkując się wyłącznie środkami własnymi. Osławione finansowanie PROW niestety lawinowo spowodowało narastanie zadłużenia. Ceny maszyn , urządzeń i środków do produkcji wzrosły od 2 do 3 razy w stosunku do stanu sprzed 2004 roku. Wszystkie środki do produkcji obłożono maksymalną stawką VAT 23% (wcześniej większość była bez tego podatku). Wymagania ARiMR generują dla rolników ogromne koszty administracyjne – wymogi szkoleniowe to już kilka dni w roku nawet dla małego gospodarstwa, obowiązkowa rejestracja wszystkich zwierząt, upraw, kary za nawet minimalne uchybienia. Rolników kontroluje już kilkadziesiąt różnych instytucji. Wprowadzono obowiązkowe opłaty za tzw „odstępstwo siewne” czyli za siew własnym materiałem . Ceny materiału siewnego poszybowały w górę, dla pszenicy są wyższe o 100-150% niż koszt wykonania materiału siewnego własnymi środkami, a już w 2020 roku będą dodatkowe obostrzenia, tzn zakaz sprzedaży środków do zaprawiania i wykonywania zaprawiania w domu.
Wystarczy popatrzeć na popularne portale komornicze, jak wygląda sytuacja ekonomiczna rolników.
Większość sprzętu kupowana jest na komercyjne kredyty, a dopiero po czasie można dostać zwrot z PROW jeśli przejdzie się pozytywnie weryfikację, czyli zapłaci kasę firmie, która wniosek przygotuje pod zawiłe wymagania ARiMR. Często ten sam wniosek wypełniony przez rolnika jest odrzucany, a z pieczątką „firmy” kuzyna królika, idzie bez zastrzeżeń.
Z kraju wyjechało w/g danych GUS około 2,5 miliona młodych ludzi w wieku produkcyjnym, z czego szacunkowo 2 miliony trwale i w dłuższej perspektywie ściągną jeszcze około 1 miliona osób jako transfer swoich rodzin. Powstała luka na rynku FUS i ZUS, przez którą ten sam rząd, który szczycił się mianem „zielonej wyspy na morzu kryzysu” musiał ukraść ludziom 150 miliardów z OFE.
Jak byliśmy tylko rynkiem zbytu na drogie i gorszej jakości towary (co sama Unia przyznała i niemrawo chce zakazać takiej dyskryminacji) to było BARDZO OK
Jak byliśmy kopalnią doskonałej, młodej, wykształconej i pracowitej siły roboczej, to też było BARDZO OK. Jak w Polsce postały firmy konkurencyjne dla niemieckich czy francuskich i zaczęły szturmem zdobywać rynek (np transportowy) to błyskawicznie zaczęto nam rzucać kłody pod nogi
Jak ośmielamy się mieć własne zdanie w kwestiach geopolitycznych, tworzyć własne koalicje, wzmacniać armię i sojusze polityczno – militarne, automatycznie stajemy się krajem niedemokratycznym i łamiącym standardy unijne.
Pamiętajmy, że ilekroć naszej historii wspominamy takie kraje jak Francja, Niemcy, Rosja – zawsze bliskie związki z tymi krajami kończyły się dla Polski tragicznie, chyba, że prowadziliśmy z nimi grę z pozycji siły jako strona mocniejsza. Może wielu z was nigdy nie uczyło się, jak za czasów saskich Prusy podkopywały pozycję Polski zalewając nasz kraj podrabianym pieniądzem, aby zniszczyć dobrą renomę, jaką miał nasz kraj w handlu między wschodem a zachodem Europy.
Dla mnie „wstanie z kolan” to nie jest tylko „ośmieszający gest”. To jest pewien etap, który musimy przejść. To, co z powodzeniem udało się w roku 1918, gdy Polska z roli nieistniejącego kraju stała się jednym z głównych rozgrywających i na miarę swoich możliwości zbudowała od zera dość sprawnie działające państwo, dzieje się i teraz.
Wykorzystanie pieniędzy swoich wrogów do zbudowania własnej siły to nie żaden wstyd, to majstersztyk polityki. Dlaczego pod dyktando Unii mamy budować coś, co nie jest nam potrzebne ? Do tej pory tak właśnie było , ale powoli się zmienia.
Dla mnie 15 lat członkostwa, to co najmniej 10 lat zmarnowanych. Mam nadzieję, że to się zmieni.