Publikujemy komentarz użytkownika „aaa” który pasuje jak ulał do obecnej sytuacji…
Tak mówiąc zupełnie poważnie, działania samorządów są w większości niepoważne.
Mentalnie tkwią one nadal w XIX wieku. Na nakazach płatniczych podatku próżno szukać kodów do szybkich elektronicznych płatności czy formularzy przelewów. Idź do sołtysa i zapłać. Tak samo z płatnością za odpady itp. O formularzach elektronicznych na e-mail czy innych udogodnieniach nie wspomnę.
Rejestracja samochodu – także tylko z papierem w garści. Co tam, że profil zaufany, że wystarczyłaby kopia umowy jako skan. Że nie ma sensu wymieniać tablic , że dowód rejestracyjny mógłby być e-dokumentem, a karta pojazdu to nikt nie wie, do czego jest potrzebna. Do zarządzania pieniędzmi w banku wystarczy telefon i dowód osobisty, a w urzędach jak w sławojce, bez papieru niczego nie załatwisz dobrze i do końca.
Nagle jednak w obliczu strachu o własne życie i zdrowie okazało się, że jednak przepisy istnieją i można je odkurzyć. Można coś załatwić przez internet i telefon w Urzędzie. Aby tylko nie przychodzić, nie kichać. Czy jednak państwo Urzędnicy zdają sobie sprawę, że raz poluzowany kaganiec trudno będzie zadzierzgnąć ?
Przez kraj przetacza się swoista rewolucja. Jak płatności – to najlepiej kartą. Niektórzy nawet spod lady terminale płatnicze powyciągali, co były pochowane tylko dla wtajemniczonych.
Daleka droga przed nami jeszcze , daleka. Może z tego narodowego nieszczęścia – wirusa przyjdzie jednak czasem coś dobrego ?
Dlaczego sołtys nie może mieć takiego czytnika do kart, albo listonosz? A dlaczego w urzędach trzeba latać do kasy „zaprzyjaźnionego” banku co akurat ma grant na jestestwo w urzędzie ?
Na stronach internetowych trudno znaleźć jakiekolwiek informacje sensowne o tym, co robić, gdzie się zgłosić i tak dalej, jak nas dopadnie zaraza. Bo informatykowi za przerobienie strony trzeba zapłacić, a na to szkoda kasy. „Ludzie se jakoś poradzą, dżumę przeżyli siedząc w kościołach, to i teraz jakoś to będzie”.
Na razie jest plan na 14 dni- nie wychodzić, zamknąć sklepy itp. Ale trzeba jakoś żyć. I z czegoś. Nie ma handlu – nie ma podatków,. Wielu nie ma na chleb.
W sklepach już widać gorsze zaopatrzenie. Może jeszcze nie ocet i sól, ale wielu artykułów brakuje albo rosną ceny. Wkrótce wiosna, święta a na horyzoncie wizja przeciągnięcia kwarantanny do końca kwietnia, bo już się o tym w kuluarach wspomina, że 14 dni nie wystarczy na nic.
Wakacje prawdopodobnie w tym roku zaczną się później, mimo starań nauczycieli nauczania on-line. Bo to na razie tylko substytut. Chociaż nowe czasy wymagają nowych rozwiązań. Może dawno już można było na to wpaść ??
Jestem optymistą, że wszystko się dobrze skończy i jak to mówią, co cie nie zabije, to cię wzmocni. Zdrowia wszystkim życzę.