Biłgoraj wydał filozofa Palikota, co gorzałę destyluje i lata w białej wełnianej czapce. To już jest pewien postęp, bo kiedyś latał z silikonowym fiutem po konferencjach, ale to było, wtedy gdy „był w polityce” My mamy Bogusia Domańskiego, co aspiruje niechcący do miana „filozofa” i jest w polityce. Nasz lata po sesjach bez silikonowych wspomagaczy, ale z głupim gadaniem. W tym celu był ostatnio w Łopienniku. Co istotne biłgorajski Janusz do swoich destylatów dodaje „zioło”, a nasz w ziołach siedzi. Siedzi i bredzi… dziś właśnie o tym i czemu ludzie mają na szczęście głupie gadanie w dupie!
Doda alias Dorota Rabczewska obecnie realizuje się w reality show „12 kroków do Miłości” Formuła jest prosta, musi być gość i trza do niego dojechać, a jak już dojedzie, to chłop ją czaruje i adoruje. Dorotce ciężko sprostać, toteż wychodzi nabzdyczona, a później opowiada, co było nie tak. No tak to ona nic nie znajdzie oprócz „piniędzy”, ale spokojna głowa, to o nie chodzi. Dorota ma powodzenie, bo silikonowy cycek i rybie usta mają amatorów, a poza tym nie jest brzydka. Jest też „popularna”. Gorzej z tym, co w głowie. No dobra! Wspominam o tym, bo Boguś Domański uczestniczy w podobnym show. Miłości nie szuka, „piniądze” już ma, a szuka jedynie słuchaczy. To ostatnie jest zabawne i karkołomne, bo nie jest mówcą. Również musi do nich dojechać i jeśli jakieś „kroki” u niego występują, to on już zrobił co najmniej pierwszy! Ostatnio był w Łopienniku na sesji rady gminy!
Alleluja, Boguś wreszcie znalazł czas!
Boguś 18 listopada wparował na obrady rady gminy w Łopienniku Górnym. Wiadomo, że w tej gminie ma swoją firmę. Gdzie Boguś mieszka tak naprawdę, to do końca nie wiadomo, bo „wyrok” komisji etyki zwołanej w celu wyjaśnienia gdzie orzeł biznesu „gniazduje”, to znaczy jak na orła przystało; gdzie znosi jaja i wychowuje pisklęta nic nie wyjaśniły. Wiemy jedynie, wnioskując po jej przebiegu, jak bardzo radni chcą być ślepi i stronniczy. Ot, żeby tylko koledze włos z czupryny nie spadł, ale to temat na inny felieton.
Wyszło, że Bogusia na sesji wyczekiwali jak cytrusów przed Bożym Narodzeniem za komuny, a jak wreszcie przyszedł to dostał głos i skrzętnie tę szansę wykorzystał! Najpierw podziękował wójtowi Sawie za zaproszenie i przyznał się, że on nie mógł przyjść, bo był zajęty. Robotę miał, tak powiedział. No i lepiej późno niż wcale; dodał! Z tym „późno” to można tak komuś powiedzieć, gdy w końcu rozsądku nabierze na stare lata, czego wypadałoby Bogusiowi życzyć, ale to tak na marginesie. Gospodarzowi Boguś za zaproszenie zrewanżował się całą stertą komplementów. Wobec tego bardzo mu się nowy budynek Urzędu Gminy spodobał i nie omieszkał pochwalić. Powiada Boguś, że gratuluje siedziby, bo kosztowała 2 miliony i ta cena była zdaniem Bogusia bardzo atrakcyjna. No i Boguś nie byłby sobą, gdyby nie wypomniał łącznika między starym a nowym szpitalem w Krasnymstawie, bo ten to już za 4,7 miliona. Tradycyjnie zapomniał, w jakich czasach rozbudowywano UG w Łopienniku i ile co kosztowało oraz jaki był charakter obu inwestycji. Siedziba urzędu była rozbudową, a nie budowaniem od fundamentów.
No i bardzo mu się dobrze z wójtem współpracuje, bo z poprzednikami Artura Sawy nie było tak miluśnie. Uuu… to się Kuchta z Rybakiem wściekną! Ale jak kto ma pieniądze, to może mówić co chce, tak to jest. Tematu jednak dalej nie ciągnął, bo miał coś znacznie ważniejszego do powiedzenia.
Boguś jako czwarty mędrzec ze Wschodu.
Boguś przyszedł łopieńczaków oświecić przynosząc im dobrą nowinę na temat zmian w świecie, bo on wie jak je rozumieć i chyba tylko on! Widać uznał, że na wsi nie mają telewizorów ni internetu i przez to są ciemne, jak torba po cukrze w środku nocy. Dlatego wizyta na sesji miała charakter duszpastersko-misyjny.
Zaczął więc Domański opowiadać jak to się świat zmienia! Bo idzie nowy światowy ład, w którym 1% ludzkości ma mieć wszystko, a pozostałe 99% ma nie mieć nic! To jak! Czyli co? Zabiorą nam nawet koszule, gacie, o majtach nie wspominając. Żony też zabiorą, ale razem z teściowymi! Jak kto ma długi, też mu zabiorą, bo jak wszystko to wszystko. W sumie…może warto! No a jak kto rozumu nie ma, to mu nie zabiorą. Super! Głupi to ma zawsze szczęście. Po opowiadał, że wszystko będzie na kartki, a nawet już jest, bo on jako przedsiębiorca to prąd będzie miał reglamentowany. Pandemii też nawtykał, bo wymyślona i po to, żeby ludzi okraść. Tu wypadałoby się zatrzymać i zerknąć na Bogusia oświadczenie majątkowe i przypomnieć jak olejki sprzedawał właśnie na tę pandemię co była wymyślona. A po oświadczeniu widać, że jego nie okradli!
Dalej było jeszcze mroczniej, bo stwierdził, że świat będzie wielkim obozem! Ciekawe, bo skąd tyle drutu kolczastego nabrać. Może Boguś powinien otworzyć fabrykę drutu? Straszył Domański tak z 10 minut, a wszyscy słuchali, ale bez strachu. Powiedział, że radni jednakowo ci w powiecie czy tu w gminie nie mają instrumentów, żeby się przed tym wszystkim bronić, bo mało mogą, ale powinni próbować. Na koniec Bogdan się ulitował i wlał w serca niewylęknionych słuchaczy otuchę.
Otrzyjcie łzy płaczący!
Pocieszył, żeby się nie bali, bo ten nowy światowy ład to nie wejdzie w życie. To się nie uda i on to wie, bo gdzieś tam jest widoczne światełko nadziei. Boguś tylko nie doprecyzował czy to światełko to nie przypadkiem z tego reglamentowanego prądu. Przyczyną porażki sił zła leży w prędkości wprowadzania ładu! Za szybko to się dzieje i przez to ludzie się zorientowali! A potem Boguś złożył hołd kuchni francuskiej (widać oprócz tego, że biznesmen to i smakosz) i powiedział, że jakby społeczeństwu powoli wprowadzali ten ład i gotowali tak powolutku, jak tę żabę z przysłowia, to siły zła by triumfowały, a tak to nic z tego nie będzie. No i zapewnił, że jest wierzący w Boga ( ciekawe co Bóg na to), i wie, że kłamstwo przegrywa zawsze. No ba! Ja bym dodał, że nawet siły zła przegrają jak są niezbite dowody, że się racji nie ma, a ma się dobrych kolegów i do tego radnych. Tu istotne jest zdefiniowanie, co akurat jest tym złem. Bo jak babcia Leonia Pawlak mawiała; póki granaty są w kieszeni kościołowej marynarki, sprawiedliwość musi być po naszej stronie!
Com się pośmiał, to moje!
Słuchałem i ja z zaciekawieniem internetowej relacji jego wycieczek, a szczególnie ubawiła mnie uwaga o fiasku ładu. Bo skoro tak, to po cholerę było to opowiadać!? Tak można gadać o deszczu na pustyni Atacama, który ma nadejść, ale nie nadejdzie…bo tam nie padało od 500 lat! No niepojęte są ścieżki i meandry Domańskiego zamysłów. Przy nim Jurek Lewczuk, burmistrz Izbicy i kolejny facecjonista urasta do rangi zwykłego zatroskanego o stan swoich włości samorządowca. To wszystko, co powiedział było facecją , bełkotem, zwykłym marnowaniem cudzego czasu.
To nawet mogłoby być ciekawe, ale by te teorie sprzedać trzeba mieć więcej wiedzy niż chęci. Gdyby nie mandat radnego powiatowego to przewodniczący rady wyprosiłby go z jej obrad. Poza tym przydałaby się Bogusiowi umiejętność barwnej narracji. Ciekawie opowiadać nie potrafi, gramatyka i składnia w jego wywodach nie istnieje i bajdurzy przez to nieskładnie jak potłuczony. Żeby opowiadać o czymś abstrakcyjnym trzeba mieć oprócz wiedzy bogaty i „żywy” język. Do tego dobrze w takiej opowieści opierać się na historycznych analogiach. Do jednej się Boguś nawet odwołał i powiedział że Związek Radziecki upadł w pół roku. Ciekawa interpretacja, nie powiem ale skoro tak to niech radny powie ile tworzył swój „Krautex” Rozpad czy budowa to procesy rozłożone na dziesiątki lat. Czasem trzeba tworzyć na poczekaniu barwne metafory, by słuchacz nie pierzchnął do domu z nudów. Z taką gadką to Domański może „iść na Grójec”, jak pisał Wiech w swoich satyrycznych warszawskich opowiastkach o takich co wciskają kit. Miliony na koncie jednak nie przekładają się na jakość przemyśleń, ale są jak widać przepustką, mandatem lub czymś co dodaje pewności. Być może niektórzy uważają, że jeśli ktoś ma głowę do biznesu to zna się na wszystkim. Tak jednak nie jest i swego czasu w swoich felietonach pisał o tym Stefan Kisielewski. Stwierdził, że można być mistrzem szachowym ale w kwestii Bliskiego Wschodu kompletnym ignorantem.
Barbarzyńcy mieli filozofa w dupie !
A poza tym sesja rady gminy to nie czas i miejsce na takie salta. I chyba z tym ostatnim jest coś na rzeczy, bo w sukurs temu idzie reakcja słuchaczy a ściślej słuchaczki. Jedna z radnych (chyba z Borowicy) mimo Bogusia „strasznego wykładu” zapytała o rzeczy przyziemne (tak jakby puściła mimo uszu jego gadaninę), ale dla lokalnej społeczności bardziej niż istotne, a dla niej to wręcz gardłowe. I choć na początku „doceniła” Bogusia mówiąc, że i ona też wie, co to ten Polski Ład. Tym samym pomieszała wszystko, bo światowy i ten nasz to dwa programy zupełnie niezależne i taka między nimi różnica, że światowy ma nadejść a nasz jest i to utrapieniem! Bogusia cały „wykład” potraktowała eufemizmem mówiąc, że odważny i takie tam, ale ona brnąć w tę stronę nie będzie, żeby nie było draki. Normalnie w cztery oczy i w bardziej sprzyjających okolicznościach powiedziałaby; panie co pan pieprzy za głupoty, ale że obrady są transmitowane to widać gryzła się w język. Radna zaczęła dopytywać o inwestycje powiatu na terenie gminy Łopiennik pytając; co z drogami w Borowicy i Żulinie. A co to znaczy? Ano tyle i to, że ludzie w dupie mają Bogusia facecje i może nawet kierując się własną wygodą w przemieszczaniu po gminie, po równym asfalcie, są do bólu rozsądni w tej przyziemności. Prości ludzie częściej bywają rozsądni niż ci lepiej sytuowani, bo życie ich do tego zmusza. Pytają go, bo jest radnym powiatowym i tylko inwestycje powiatu na terenie gminy absorbują ich uwagę, a nie pieprzenie o abstraktach w nudny jak flaki z olejem sposób. Jakby chcieli wykładu to poszliby z powrotem do szkoły. Jest to pociecha, że prosty naród wie co do czego, i w sumie naród kalkuluje nawet nieświadomie, i to dobrze. Stanley Becker za taką obserwację, o ekonomicznych teoriach zachowań ludzkich w 1992 roku dostał Nobla!
No dramat !
Boguś odpowiedział na te „kąśliwe” pytania, ale tak, że powinni go kijami pogonić i nawtykać lejąc po grzbiecie, aż do samego „Krautexu” I jeszcze mu powinni wykrzyczeć, żeby im się więcej na oczy nie pokazywał, póki nie zmądrzeje! To jak się wykręcił bije wszelkie rekordy głupoty, a trza pamiętać, że w tej kategorii w naszym grajdole silna konkurencja. Powiedział, że w sumie to nie ma wiedzy na ten temat, bo on się z PiS dwa lata temu wypisał, bo go słuchać nie chcieli. Teraz jest w opozycji i na nic wpływu nie ma. Nie wierzyłem jak tego słuchałem albowiem jegomość ma chrapkę na poselski mandat albo na sejmik wojewódzki, najbiedniej! Tymczasem gada jak pierwszy lepszy, a nawet gorzej. Bycie w opozycji nie zwalnia od posiadania informacji dotyczących swojego okręgu wyborczego, a nawet jest tak, że opozycja chce wiedzieć wszystko. Boguś tymczasem sprzedaje narrację, że skoro nie jest w tej części rady, która ma władzę, to jest odcięty od szczegółów. No dramat! I co on plecie, toż to wstyd! Żeby lepiej to zobrazować, to posłużę się przykładem; po rozwodzie nie przestaje się być ojcem, a jakby kto zapomniał to jest od tego obowiązek alimentacyjny który takiemu zapominalskiemu raz dwa przypomni. O etycznej stronie zagadnienia już nie pomnę. Poza tym nikt mu się boczyć na PiS nie kazał i sam się wypisał, bo taki miał kaprys i niechby powiedział precyzyjnie; dlaczego? Poza tym, jak się ma pieniądze, to można mieć kaprysy, jak widać. Radna nie pożywiła się u Bogusia żadną wiedzą i taki z niego pożytek, że w sumie nieużytek. Z tej mąki chleba nie będzie, nawet jeśli zmienić piekarnię.
Specyficzna konstrukcja, ten Domański
Domański jest ofiarą własnego sukcesu i nie on jeden, bo łatwiej zrobić duże pieniądze w sprzyjających okolicznościach z udziałem pewnej dozy pomysłowości i odwagi (czego nie można mu odmówić) niż nabyć zdrowego rozsądku. Domańskiemu zdaje się, że pieniądzem można wszystko, a tymczasem można wiele, ale nie wszystko. Widać uwierzył, że skoro jest przedsiębiorcą majętnym to posiadł mandat do oświecania innych. W takim przekonaniu mogą go również utwierdzać wielbiciele z FB, a jest ich ciut. W takiej sytuacji żal Grzegorza Brauna i jego „Korony”, albowiem Domański nic do niej nie wniesie i to zupełnie. To nie jest transfer, który się zwróci z nawiązką. Messi z Bogusia nie jest, bo jeśli trzymać się futbolowej nomenklatury (mamy mundial w Katarze) to Boguś z upodobaniem gra dość egoistycznie i pakuje piłkę do swojej bramki. Przypomnę, że z list PiS startował i dzięki nim zdobył mandat. Potem się obraził, lecz mandatu nie oddał i na forum rady jest opozycją zupełnie „nie-konstruktywną”, czyli najlepiej strzela mu się w swoich. Czasem powie coś rozsądnego, ale tego jest zbyt mało w stosunku do potrzeb.
I kto zagwarantuje Grzegorzowi Braunowi, że Boguś i na niego się nie obrazi i nie pójdzie w siną dal, jeśli nie dostanie tego czego będzie chciał? Owszem ma kasę, ale skoro jest jego to może stawiać warunki, a to już z grą drużynową, jaką jest polityka niewiele ma wspólnego. To coś podobnego do kupowania stopni oficerskich za Burbonów we Francji. Wystarczyła pewna suma, a nie wojskowe predyspozycje i patent był twój. Dlatego już oczyma wyobraźni widzę Bogusia na Wiejskiej, jak opowiada to samo co w Łopienniku a wszyscy ryczą ze śmiechu i ktoś krzyczy by straż marszałkowska przyniosła kaftan. Z tak „ukierunkowanego” polityka nikt pożytku miał nie będzie, albowiem on ją traktuje, jak zabawkę. A jest Boguś do tego momentami bezczelny i ociera się o chamstwo. Jedyną pokorę, o której słyszał to pewnie Pokora, aktor. Na ostatniej sesji rady powiatu wyszedł w trakcie obrad, o czym wspominałem w poprzednim felietonie. Ot znudził się i palnął w drzwi, choć nie było podstaw do takich dziecięcych reakcji.
Boguś to specyficzna konstrukcja, to jak samolot z drewna w epoce odrzutowców kompozytowych. Owszem hobbistycznie przy dobrej pogodzie, to i owszem poleci, ale nie daj Boże w deszcz. Czasem nawet próbowałem z Bogusiem porozmawiać, ale wszystko spełzło na niczym, bo nie ma o czym. Jego trzeba najlepiej słuchać. Tylko to, co mówi, nie dość, że marne to jeszcze źle podane. No nie wystarczy chcieć…
Witek strażnik Teksasu i Łopiennika !
Ale w Łopienniku nie mają tak źle, bo ich „interesów” pilnuje Boruczenko, który ostatnio „sadła” nabrał i wziął za mordeczki radnych. Ba ! Nawet Boguś w swoim wystąpieniu 18 listopada wspomniał o nim, że informacje dotyczące inwestycji powiatowych w gminie są domeną właśnie Witka i jakby co to po informacje to do niego. Bo Domański oprócz tego, że nic nie wie to jak trzeba poprzeć coś w Łopienniku to zawsze jest „za” Tak powiedział! Choć tyle, a spróbowałby inaczej, łaski nie robi!
Wypada Domańskiemu zdrowia życzyć i jeśli chce rozgłosu, to niechby wlazł w komitywę ze wspominanym już biłgorajskim filozofem Palikotem. Ten znów w Boga nie wierzy, a Boguś to i owszem! Co rusz to światu przypomina, jakby się bał, że jak tego nie powie to przestanie być wierzący, a Pan Bóg się obrazi. Poza tym biłgorajski filozof gorzałę i piwo robi z suszu konopnego. Niechby Boguś mu surowca dostarczał, to wszyscy skorzystamy. A jak absolwent filozofii z absolwentem Akademii Rolniczej połączą swoje potencjały, to eksplodują feerią pomysłów i będzie dziura w ziemi, jak wyrobisko w Turowie! Potem panowie pozakładają sobie na rozgrzane czerepy wełniane czapy, takie jak teraz Palikot nosi w swoich filmikach na FB i będą się spierać o wartości, i wszystko transmitować. Finalnie wniosek z Domańskiego występu jest mało dla niego krzepiący. Wyszło na to, że radny przyszedł do mieszkańców nieprzygotowany i zielony jak wiosenna trawka. Słuchali go tylko dlatego, że zmusiła ich sytuacja. Prosta kobita ze wsi sprowadziła go na ziemię nie używając dosadnych słów. O i tyle albo aż tyle. Na razie, to taki Boguś do polityki tak pasuje, jak Dorota Welmann do żeńskiej reprezentacji w kosza. Amen!
Kyrjeelejson!
Może chociaż Bóg w niego nie wierzy, w tym cała nadzieja
O takich jak on, kiedyś mówili per „świętojebliwy”
W rzeczywistości, Panie Redaktorze, sytuacja na tej sesji była bardziej żałosna niż ją Pan opisuje. Jakimże trzeba być ignorantem, żeby będąc 4 lata radnym nic, zupełnie nic nie czaić. Gdzie ci wyborcy z Łopiennika mieli oczy? Dno, 3 x dno, po co się taki ktoś pcha do polityki. Takie ani be, ani me, ani kukuryku. Choć na niego nie głosowałem to mi jest wstyd.
„Takie ani be, ani me, ani kukuryku” – ale takie chrum , chrum i kwi, kwi, to chyba jest ? 😀
Radny Boguś obwiesza się na każdą sesję złotymi ozdóbkami jak Don Wasyl. Widocznie brak języka w gębie nadrabia zewnętrznymi symbolami bogactwa. Pierwsi dorobkiewicze tak mają, pod każdą szerokością geograficzną.