W wyborach sylwetki kandydatów to jedna strona medalu, ale są i listy żołnierzy-kandydatów. Kto na nich jest? Z reguły to twarze Zus-owskie innymi słowy emeryci, ale bywają i młodzi, lecz tych jest za mało w stosunku do potrzeb. Często bywa i tak, że stare wilki sytuują ich na pozycji mięsa armatniego.
Najzdrowsze proporcje są u Krasnostawian, ale ta formacja dzięki taktyce Wilkołazkiego, mówiąc językiem futbolu doskonale drybluje podaje i broni tylko, że atak pozycyjny jest ich dominantą. Nie chcą „chcieć” grać z kontry i gdy znajdą się sam na sam z bramką to… nie wystawiają kandydata na Burmistrza. Ale to już wiemy.
Natomiast na liście Andrzeja Kmicica jest osobliwie. Albowiem nie dość, że Andrzej kondotierów na wybory szukał w PGK to jeszcze ma Pana Berezowskiego. Niby nic…, ale tych panów jest dwóch. Jeden senior jest u Kmicica a junior u Kościuka. Prawda, że zgrabnie? Ale oni pierwsi tego nie wymyślili, w 1485 roku w czasie bitwy pod Bosworth- ostatniego aktu „Wojny Dwóch Róż” bracia Stanley zrobili podobnie. Jeden był w armii Henryka Tudora a drugi u Ryszarda III Yorka… Tak, więc kto by nie wygrał rodzina górą i zawsze na wierzchu. Do pełni szczęścia brakuje trzeciego Berezowskiego u Jakubca. Tylko, że w feudalnym średniowieczu takie wolty uchodziły na sucho, ale w demokracji nawet takiej jak nasza wygląda to infantylnie.
Jest jeszcze u Andrzeja smaczek, że palce lizać, ze smutnym wnioskiem jak w bajkach Andersena, bo ponury Duńczyk tak miał, że żadna z jego bajek nie kończyła się dobrze. W tej bajce dziewczynka z zapałkami zostaje Dyrektorką, ale oprócz zapałczanego fachu ma jeszcze plecy w lokalnym układzie i jest katechetką. Krzyk się podniósł i to całkiem zasadny, że jak to może tak być i że ta Pani Sylwia Rysak-Młynarczyk rady nie da. Zaradzono i temu… Cwana Burmistrz Hanna stwierdziła, że do pomocy Pani Sylwia dostanie wicedyrektora wywodzącego się ze Szkoły nr 5. Tej samej, co to nie rentowna i ma słabe wyniki. Zastępcą, więc zostaje Pani, która do tej pory uczyła dzieci fizyki. Jak wiadomo na fizykę i jej prawa nie ma mocnych… No chyba, że Andrzej Kmicic? Po pani „fizyczce” zostaje część etatu i w tę część zostaje wkomponowany Pan Wiesław Bojarczuk. Wieśki to ogólnie fajne chłopaki, weźmy takiego Gomółkę, któremu też było Wiesław. Tylko, że nasz Bojarczuk to już emeryt-fizyk i do tego jego żona to jak wieść powiatowa niesie oddana przyjaciółka Bogumiły Prymarczuk i na omastę te dwie Panie pracowały kiedyś w Sanepidzie. Tak, że było gdzie tę przyjaźń zacieśniać. W chwili obecnej Bogusia już od pół roku na emeryturze i ciągle pisze wiersze. Ale na tym nie koniec, bo ktoś wpadł na pomysł by Wiesława wykorzystać, jako kandydata na radnego. Startuje, więc z okręgu, ale o dziwo nie z tego, w którym mieszka. A pani małżonka dostaje dodatkowy benefit, bo jest członkiem komisji nie za darmo rzecz jasna tylko za jakieś 300 złoty. Kim jest Bogumiła Prymarczuk dla Teresy Hałas a ta dla Kmicica i Hanny Mazurkiewicz to już chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć? Smutne to i śmieszne, bo emeryci zatrudniają emerytów by ci później głosowali by ktoś mógł dotrwać do emerytury. Czy naprawdę nie było nikogo młodego na ten połowiczny etat? Czy jedynym miejscem dla młodych jest fotel w samolocie tanich linii lotniczych lecących gdzieś do Anglii?
Są jeszcze inne sposoby by zdobyć upragniony mandat. Mianowicie funkcjonuje coś takiego jak „łapacz dusz” albo „łapiduch” Polega to na tym, że na listy bierze się kogoś, kto jest znany, ale tak naprawdę jest „niewybieralny”, bo piastowana funkcja stoi w kolizji z mandatem. Tą metodę stosuje nasz stary dobry znajomy Starosta Janusz… I tak w mieście do Powiatu tuż za plecami Korkosza chirurga czuwa Dyrektor Krasnostawskiego Rolniczaka Pani Elżbieta Zadrąg. Jej kandydatura to typowe „łapiduchostwo” Nie może wszak ta Pani w chwili zdobycia mandatu zostać ot tak radną. Musi wybrać, bo nie może być dyrektorem podległej powiatowi jednostki i jednocześnie radnym. Wielce to ciekawe czy po wyborze zrezygnuje ze stołka i uposażenia dyrektora? Wątpię a wręcz powiem, że nie. Jej kandydatura to zwykła wyborcza lipa może nawet większa od tej z Fajsławic. Obliczone to na zyskanie głosów a przecież mało, kto zna ordynację wyborczą i w efekcie tego „ciemny lud to kupi”
To samo jest na liście wygłodzonego Piwki, tam znajduje się Pan Fedorowicz, który jest kierownikiem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Też trudno sobie wyobrazić, że po wyborze rzuci dobrze płatną robotę za 4 tysiące na rzecz mandatu za 1 tysiąc złotych. Ale ten Pan może być częścią planu pod przyszłą koalicję z wygłodniałym Piwkiem jeśli ten zdobędzie mandat.
Żałosne te „gry wojenne” a doskonałym podsumowaniem tego jest dialog między babcią i wnuczkiem. Ten zapytał staruszkę jak było przed wojną w Polsce. Ona odpowiedziała, że „człowiek uciskał człowieka” Wnuczek więc dopytał-a po wojnie? A na odwrót kochany wnusiu …spokojnie odrzekła.