Doczekali my takich czasów, w których kot instynktownie wyczuwa, co jest dla niego najlepsze, i w tym przekonaniu utwierdza nawet reklama telewizyjna. Wniosek z tego taki, że kocur może o sobie dowolnie decydować. My nie mamy takiego luksusu instynktu, który coś by podpowiadał. Mamy za to władzę, która instynkt zastępuje. W Siennicy Różanej jest nią wszechmocny wójt Leszek Proskura.
W ostatnim numerze „Nowego Tygodnia” zostało napisane w artykule pod wszystko mówiącym tytułem „Czy wójt głębiej sięgnie do kieszeni ?”, że nasz jasny idol unieważnił przetarg na budowę przedszkola. Szkoda, bo przedszkole ma być takie jak ogierek Kargula, który jak wiadomo był fajny i „amerykancki” Ponadto za tytuły powinni w „Nowym Tygodniu” przydzielać sowite premie, bo czyja ta kieszeń na pierwszy rzut oka nie wiadomo i można dojść do wniosku, że Leszka! Przez takie sugestie może jeszcze ktoś uwierzyć, że Proskura jak hetman i kanclerz Jan Zamoyski funduje za swoje. Dopiero potem autor daje do zrozumienia, że kieszeń „nasza” a tylko ręka jest wójta. Czyli klasyka.
Cwany plan
Gmina otrzymała od państwa z programu „Polski Ład” 9,444 miliona na budowę przybytku o nazwie „przedszkole”. Było to „prawie” rok temu. To „prawie” z czasem zdaje się kluczowe. Wójt sobie pomyślał, że jak tak, to te „prawie” 10 baniek będzie w 85% pokrywać jego cwany plan, a on sobie dołoży oczywiście nie ze swoich tylko z naszych te 15% i mu się to wszystko domknie i zbilansuje. Potem odtrąbi sukces… Tak sobie to skalkulował, tylko że zapomniał gdzie żyje i że inni: czytaj- wykonawcy na takie kalkulacje mają swoje anty kalkulacje, bo chcą zarobić. Tym bardziej, jeśli do trwającej pandemii w międzyczasie dochodzi wojna na Ukrainie, którą żyje cały naród, a do tego inflacja co miesiąc większa, bo rząd jakby było mało nieszczęść rozdaje na prawo i lewo i ją nakręca.
Szok po otwarciu kopert
Leszek myślał jak ostatni naiwny, że jemu jakimś cudem się uda i….bardzo się zaskoczył, gdy zajrzał do kopert w trakcie przetargu. Doznał chłop prawie szoku, który redaktor Stępień określił zaledwie mianem „sporego zaskoczenia” i być może są to nawet słowa samego Leszka. To dobrze, niech wie co to zaskoczenie, albowiem wielu jest notorycznie w takim stanie, gdy słucha jego pomysłów i pokrętnych tłumaczeń…
Najtańsza oferta opiewała na „zaledwie” 13,2 miliona, a najwyższa na 20 milionów. Była i trzecia, ale o tej cicho sza, może to było coś pośrodku? Dobrze to nie wygląda, bo do najniższej trzeba by dołożyć prawie 5 milionów z „naszej” kieszeni.
Walczy dalej
Czy wójta po tym czytaniu podnosili z podłogi, to nie wiadomo, bo nie napisali o tym, ale jakby gruchnął o parkiet byłoby to zupełnie na miejscu. Po wszystkiemu jak się nasz Leszek z zaskoczenia otrząsnął, to wziął i przetarg unieważnił, a wie jak się to robi bo parę tygodni wcześniej unieważnił konkurs na dyrektora Centrum Kultury. Drugi ogłosił 10 sierpnia i następne otwarcie kopert z ofertami przetargowymi wyznaczył na 29 sierpnia w nadziei, że będzie taniej!
Ta nadzieja jest bardzo płonna i przypomina marzenie skazańca o tym, że akurat nad jego karkiem gilotyna się zatnie! Zapowiada również, że jakby co to się zakres prac przy planowanym przedszkolu okroi, żeby się zmieścić w kosztach. No, jest to jakieś wyjście tylko czy to już nie za późno. Jak dalej tak pójdzie to te prawie 10 milionów starczy mu na fundamenty!? W takiej sytuacji należy sobie zadać pytanie; czy ta budowa ma jeszcze sens i czy kiedykolwiek miała?
Nadal nie wiemy ile kosztowałaby modernizacja już istniejącego przedszkola przy szkole podstawowej, albowiem tam rzecz się rozbija o klatkę schodową. Mówi się, że miałoby to kosztować „dużo” tylko nikt nie wie co znaczy „dużo” Żadnych kalkulacji na owo „dużo” nikt nie przedstawił…
Brać bo dają
Dla pojmowania świata przez Proskurę i jego otoczenie nie bez znaczenia jest ten magiczny zwrot mówiący o dofinansowaniu, z którego wynika, że wystarczy coś tam dołożyć, jakieś przysłowiowe grosze i za nie będzie coś zupełnie nowego. Tak tymczasem nie jest, bo nie jest to do końca prawda, ale działa owa sztuczka jak hipnoza i rozpala umysły tych, którym się za specjalnie główkować nie chce. A nie chce im się, bo to nie ich pieniądze i ich odpowiedzialność. Ludzie lubią jak im się coś daje taki wniosek z tego wynika.
W poprzedniej kadencji na jednej z komisji stanęła sprawa budowy czegoś tam z dofinansowaniem i mniejsza co to było, a wtedy Andrzej Korkosz naszym decydentom zadał pytanie o charakterze szarady. Zapytał, czy gdyby państwo dawało 95% na budowę sieci domów publicznych, to czy też by w to wchodzili? Oczywiście odpowiedzi się nie doczekał po dziś dzień, ale charakterystyczne jest to, że wystarczy zarzucić temat dofinansowania a samorządy łykają to jak pelikany, nie patrząc czy inwestycja ma sens. Ot dają to bierzemy…
Kot ma lepiej
Jest jeszcze jeden smaczek, taki wysupłany w porywie szczerości. Stępień pisząc artykuł musiał polegać na opinii kogoś z UG, bo sformułował takie zdanie, które brzmi mniej więcej tak, że kiedyś tam planowano przedszkole w Zagrodzie, ale były obawy, że rodzice, którzy pracują w Krasnymstawie nie zechcą dowozić dzieci i zabiorą je do przedszkoli w mieście. Dla pełnego obrazu w Zagrodzie przedszkole miało być lokowane w budynku zabytkowego spichrza, który obecnie jest wystawiony do sprzedaży. To bardzo siennickie tłumaczenie, bo akurat rodzice pracujący w Chełmie podlegają podobnym prawom i dlaczego tylko jeden kierunek ma znaczenie?
Ważne w tym szczerym wyznaniu jest i to, że nikt z rodzicami nie rozmawiał, co jest niepisaną tradycją w gminie rządzonej przez Leszka. Gdyby Proskura chciał, to poznałby zdanie mieszkańców, bo co to za problem. Gmina liczy zaledwie ciut ponad 4 tysiące mieszkańców i jaki w tym problem spotkać się z zainteresowanymi? Kanały informacyjne i dystrybucyjne ma w postaci sołtysów i radnych. Gdy trzeba było podpisać się pod listem do Ziobry, żeby naskarżyć w nim na Ślusarczyka, to aktyw z całej gminy spisał się chwacko! Wobec tego zrywu, co tam dla nich odwrócić wektor w drugą stronę i iść z informacją pod strzechy? Przecież tu o dzieci idzie. W tym wypadku objawiła się w pełnej krasie przywódcza rola partii, która wiedziała lepiej, że rodzice mogliby się nie zgodzić, więc partia postanowiła co postanowiła. To nas plasuje niżej niż wspomniane koty, te wszak mają instynkt i mogą się nim kierować, a my takich co myślą za nas. A jak myślą to właśnie widać.
Nowa geografia
Mieszkańcom Zagrody po tym wszystkim została na otarcie łez łamigłówka, bo jak to jest, że ich miejscowość leży zaledwie od centrum 5 kilometrów i przy drodze głównej do tego wojewódzkiej, a tu w gazecie na potrzeby aktualnej rozgrywki stają się miejscowością na uboczu? Skoro tak, to gdzie znajdują się Baraki i Stójło? Myśleć, o czym mają jak widać wszyscy. Na to pytanie próżno czekać odpowiedzi, bo widać to władza decyduje co w gminnej geografii jest centrum, a co uboczem- jak ma w tym interes.
Wychodzi przy tym, jak rdza na Polonezie, że w gminie rządzi wójt i przypadek. Ten drugi grosza za swoje rządy nie bierze, ale ma przemożny wpływ na tego pierwszego i można powiedzieć, że tak naprawdę to on rządzi. W gminie brak jakiegokolwiek pomysłu czy koncepcji gospodarki nieruchomościami. Przedszkole powinno być już dawno i nawet nie w Zagrodzie tylko w dworku, obok szkoły w Siennicy Różanej, który tak samo, jak budynek dawnego przedszkola w Zagrodzie jest zabytkowy (a to pośredni dowód, że w zabytkach można lokować co się chce, ale jak się chce), ale ten temat omija się skrzętnie jak dziurę w moście, bo tam plany były co do zagospodarowania już dawno. Co też po części dowodzi, że wójt planować potrafi, tylko musi mieć w tym interes polityczny.
Po to chce przedszkole w Siennicy, a nie z Zagrodzie, aby ta nabyła prawa miejskie, jak Izbica. Niestety tamta jest gospodarowana w porządku żydowskim, a nasza w komunistycznym.
No tak. Mamy paczkomat. Wsadźmy tam dzieci i wróćmy do pracy.
A u nas w Łopienniku dzisiaj dożynki powiatowe. Może być całkiem fajnie, bo pogoda, bo muzyka i goście. Tylko szkoła rozwalona remontem, a nowy rok szkolny tuż, tuż. Czy władza na tle tej rozbabranej inwestycji ogłosi sukces?