Ponoć karpie z herbu Krasnegostawu wpadły w panikę na wieść o tym, że niektórzy chcieliby widzieć Andrzeja Leńczuka w ratuszu. Nerwowo rozglądają się na prawo i lewo (co widać na herbie) czy Andrzej nie nadchodzi z tłuczkiem. Są poruszone do samych ości, albowiem zanosi się na to, że mogą trafić do gara, a herbem zostanie śpiewająca Eleni z koncertów „Gloria Vitae” albo dyrektor z głową w dybach. To dziś o tym kandydacie…
W „Najmądrzejszym Tygodniu” napisali, że grupa widzących (chyba z PiS) chciałaby zobaczyć w ratuszu Leńczuka Andrzeja obecnego starostę. No tak… Andrzej jest obecnie „szczęśliwym emerytem i nieszczęsnym starostą”. Jak udało mu się sięgnąć po te dwie „korony”, wie tylko on i to jego słodka tajemnica.
Andrzej powinien zniknąć
Jednak dla dobra ludzkości (na razie tej powiatowej) powinien Andrzej zaniechać wyprawy na ratusz i poświęcić się poprzez zniknięcie z lokalnej polityki. Najlepiej, gdyby zaszył się na swojej działce. Miejsce jest ustronne o zdrowym klimacie i tonie w zieleni, a ten kolor jak wiadomo uspokaja i relaksuje. Z jednym tylko wyjątkiem, jeśli jest w logo PSL. W takiej konstelacji relaksacyjne właściwości zieleni są „wyjątkowym wyjątkiem”, ale jeśli zieleń jest w bujnych roślinach to uspokaja i co do tego nie ma wątpliwości. Dobrze mu to zrobi, albowiem jeśli się nie ma rozsądku politycznego to pozostaje dbać o zdrowie. Cóż począć skoro tak się wybrało? Tam, na swojej „rajskiej działce” winien uprawiać marchew, kartofle i kapustę. To nie jest złośliwość z mojej strony; ja nie jestem złośliwy, no gdzież! A jedynie troskliwy, tym bardziej że już taki precedens w historii istnieje. Ja tylko podpowiadam, bo skoro wtedy się udało i wszyscy byli zadowoleni, to czemu miałoby się nie udać teraz!?
Jest precedens w zamierzchłej przeszłości
Otóż w III wieku po Chrystusie cesarz Dioklecjana, gdy uznał, że jego misja dziejowa dobiegła końca złożył cesarską sakrę i udał się na emeryturę do swego pałacu w Spalletum, obecnie Split w Chorwacji. Tam oddał się z pasją i zapałem ogrodnictwu, ze szczególnym uwzględnieniem kapustowatych i z tego, co wiadomo najbardziej zadowolony był z kapusty głowiastej. Nie wiedzieć czemu akurat to warzywo wychodziło spod jego ręki najlepiej. Złośliwi zawistnicy przedstawiali go w wieńcu z jej liści na głowie. Co naszemu Andrzejowi urośnie, co będzie jego warzywem po-pis-owym pojęcia nie mam ale obstawiałbym marchew!? Ona trochę go przypomina, bo ma imponującą nać, ale co ją od spodu podgryza i jaka jest tego nie wiemy. Tajemnice marchwi skrywa ziemia, tak jak pewne zdarzenia z przeszłości, nad którymi spuszczono zasłonę milczenia skrywają to dlaczego taki Andrzej jest. My widzimy tylko zewnętrze tego objawu w postaci różnej maści głupot wypowiadanych tu i ówdzie oraz czynów, które trudno racjonalnie wytłumaczyć.
Trzeba mówić, ale i wiedzieć co i do kogo
Wracając do jarzyn i ogródków, to podobno do roślin trzeba mówić by dobrze rosły. Żadna to nowina, do ludzi również, tylko trzeba wiedzieć co. Zatem Andrzej musi do roślinek gadać, ale nie tak jak do niektórych dyrektorów i nie z taką bezmyślną szczerością jak kiedyś do Wojtka Hryniewicza, gdy mu wręczał bilet powrotny ze stanowiska sekretarza starostwa. Wtedy gadał tak jowialnie, że Wojtek dziś o tym opowiada do gazet a Andrzej głupio się tłumaczy. Nie ulega wątpliwości, że jeśli warzywa będzie traktował tak jak dyrektorów podległych jednostek, to może bardzo się rozczarować i nic mu nie urośnie. Po jarzynki będzie musiał biegać do niemieckiego „Lidla” albo „Piwdronki”
Andrzej i rozrywka masowa
Poza tym Andrzej jest bogobojny i wyjątkowy w tym, co robi. Dokonał chałupniczej fuzji myśli cesarza Nerona w kwestii przemysłu rozrywkowego i widowisk masowych oraz chrześcijańskiej etyki. Dzięki temu mogliśmy oglądać przecudnej urody kaźnie dyrektorów podległych jednostek z DPS i Muzeum Regionalnego. W imię tego tych ostatnich rzucało się na pożarcie lwom, w których rolę wcieliła się opozycja ze Szpakiem na czele. Nawet nie przeszkodził temu brak stosownej areny (Circus Maximus) jak w Rzymie, ale dzięki komunikatom prasowym, które wygłaszał do lokalnych gazet Andrzej, a także dzięki transmisjom obrad rady powiatu szczegóły kaźni docierały pod strzechy. Tym sposobem wyhodowano męczenników świeckich. Rzec można, że to żywe lekcje historii, coś jak jasełka. To, że oni na etaty męczenników się nie pisali, tylko na dyrektorskie nie ma znaczenia, bo wola naszego Andrzeja stanowi w tym wypadku prawo. Wspomniana „etyka chrześcijańska” przejawia się w tym, że on uważa, że im mimo wszystko pomaga, jak na wrażliwego chrześcijanina przystało. Łatwo sobie wyobrazić co się stanie, gdy trafi do ratusza! Zapewne i tam zacznie dyrektorów podległych jednostek rzucać na pożarcie. Komu!? Chętni się znajdą, bo to bardzo widowiskowe zajęcie i wszyscy są zadowoleni oprócz dyrektorów. W ratuszu to są dopiero możliwości. Materiału ludzkiego wystarczy swobodnie na 5 lat kadencji.
Andrzej broni Jana Pawła II
Ostatnio zarząd powiatu na czele z naszym Andrzejem zajął stanowisko w sprawie obrony dobrego imienia i dziedzictwa Jana Pawła II. Wszystko w związku z nagonką środowisk „Wyborczej” i TVN o szczegółach nie będziemy wspominać, każdy mniej więcej wie o co chodzi. Nasi obrońcy przelali odpowiednie sformułowania na papier, a papier na stronę internetową. Ten akt strzelisty pięknie się prezentuje, ale interesujące jest to, czy w tej obronie będą tak skuteczni, jak w obronie swoich racji na forum rady i czy Andrzej będzie tak bronić papieskiego dorobku i dobrego imienia jak „bronił” dyrektorów, bo przecież na zarzuty, że ich nie broni odpowiada oburzony, że to potwarz! Skoro tak to Jan Paweł II będzie miał kłopoty…
Demontaż do fundamentów albo gołej ziemi
Dioklecjan oprócz kapusty wprowadził formę rządów zwaną dominatem. O szczegółach nie będziemy się rozwodzić, ale Andrzej również na tym polu wynalazczości form sprawowania władzy ma spore zasługi. To, co spłodził można określić potocznie mianem „cholerawiecotojest” albo „obłąkanego ekumenizmu politycznego”. Otóż jako starosta najpierw dokonał demontażu majestatu władzy starościńskiej, autorytetu i wszystkiego, co się z tym wiąże i to w zastraszającym tempie oraz z wyjątkową pieczołowitością. Trzeba podziwiać tę sprawność zważywszy, że Andrzej to człowiek, który gdy zostawał starostą miał skończone 61 lat! Pozornie jak widać jest apatyczny, żeby nie powiedzieć flegmatyczny. A tymczasem gdy zapiał kur to robota paliła mu się w rękach, nie przymierzając jak ekipie, która zawodowo zajmuje się wyburzaniem starych budynków. Potem było już z górki… To zaskutkowało tym, że Szpak Januszek może siedzieć spokojnie, bo większość jego postulatów realizuje Leńczuk, na którego on jeszcze wrzeszczy i popędza, kpiąc z niego niemiłosiernie co rusz. Czego chcieć więcej niż takiego starosty, który realizuje pomysły opozycji i sam płaci za to rachunki?
Andrzej wszystkich zwodzi i hipnotyzuje swoją wysoką wrażliwością na muzykę i na wszystko, co śpiewane. Rządzi z zaangażowaniem odwrotnie proporcjonalnym do tego, gdy organizuje i słucha koncertów „Gloria Vitae” Muzyka ponoć łagodzi obyczaje tylko nie wiadomo jakie i czyje. U niego tak wyłagodziła, że jego wigor w pewnych sprawach urzędowych przypomina zapis kardiogramu tygodniowego nieboszczyka.
Tak jak Dioklecjan, który nie był złym władcą, a jednym z lepszych, ale miewał słabsze dni porwał się na niemożliwe; wprowadził ceny minimalne. Operacja poniosła fiasko i spowodowała potężne zamieszanie oraz rozkwit spekulacji. Tak w naszym przypadku, Andrzeja pomysł; obłąkańczego ekumenizmu politycznego to jest pogodzenia interesów wszystkich, doprowadził do takiej sytuacji, w której patrzący z boku przecierają oczy ze zdumieniem, bo nie wiadomo; kto jest kim i o co chodzi. Z jednej strony Ewa Kowalik zostaje tarczą strzelecką dla Janeczka i Szpaka. By potem Leńczuk zaczął bronić dziedzictwa Jana Pawła II. O tym, jak „wyobracał” w Muzeum Regionalnym dyrektora Gołąba nie wspomnę. Przecież to kociokwik i kompletne pomieszanie! Nikt o zdrowych zmysłach tak nie rządzi. Swoje dokładają radni z PiS żrąc się bezmyślnie między sobą. Ci w Leńczukowej koncepcji są bardzo ważni i nim co powie, to zawsze sonduje co radni na to, czym dowodzi, że nie czuje się starostą przynajmniej w takiej sytuacji.
Pora kończyć, ale trudno to zebrać do kupy i jakoś podsumować. To może tak; gdy w listopadzie 2018 roku na sesję inauguracyjną nowej kadencji rady powiatu zaproszono księdza Gzika, a ten poświęcił (wody święconej nie szczędząc) a potem pobłogosławił salę oraz radnych to czas pokazał, że nic to nie dało. Nikt wtedy nie przypuszczał, że woda święcona i błogosławieństwo są skuteczne na „złego ducha” a wobec zwykłej głupoty są bezradne.
Proponuję dla starosty przydomek „niszczarka” – za co się weźmie, to zniszczy albo zepsuje.
A „Rondo Urzędniczej Nieudolności” to skończą za życia starosty ??
Żeby zostać Starostą p.Andrzej potrzebował jedynie poparcia posłanki, żeby zostać Burmistrzem potrzebuje poparcia połowy miasta. Tak się otrzaskał w sprawach Powiatu, że problemy miasta to pikuś. Startować każdy może, ale czy wybiorą, nie wiem. Tak czy owak powinien sprawdzić się w prawdziwych powszechnych wyborach, bo na razie tego nie zrobił.
Z całym szacunkiem, ale Dyrektor KDK to max możliwości i najlepsze miejsce dla Pana Starosty 😀