Meble nowe, Marek stary, tylko krzesła nie do pary!

 

Dziś „groch z kapustą” ale dowiemy się jak ważny jest mebel i kto na czym sypia. A także wspomnimy o nowym wielbicielu Marka Nowosadzkiego z którego będziemy mieli wiele radości. Cały felieton oczywiście utrzymany w złośliwym i prześmiewczym tonie, bo tak ma być. Skoro nasi pomazańcy lecą w kulki to nam się śmiać z tego tylko pozostało!

Aleksander Macedoński był tak zafascynowany Achillesem bohaterem Iliady Homera, że sypiał z jej egzemplarzem pod głową zamiast poduszki, Aby mu dorównać podbił Imperium Perskie, by po wszystkim ze swoją armią stanąć u wrót Indii. Cały ówczesny świat na tym skorzystał gospodarczo, bo tyle, ile wtedy złota popłynęło do krain basenu Morza Śródziemnego to był wręcz szok. Na taki powtórny „deszcz złota” trzeba było czekać do wielkich odkryć geograficznych.

A w naszym obmierzłym grajdole wicestarosta Marek Nowosadzki i „mój ulubiony polityk bez właściwości” jest „zafascynowany” samym sobą i aby dać temu upust przez ostatnie miesiące sypiał na katalogach z meblami. Szczególnie jeden z pewnego meblarskiego sklepu z Warszawy vis-à-vis lotniska na Okęciu przypadł mu do gustu. Na takiej „podusi” śnił o nowych mebelkach do swojego „gniazda intryg” potocznie zwanego gabinetem… i to nie żart!? Marek jest na 5 lat przed emeryturą i wie, że teraz tylko jakiś kataklizm może pokrzyżować jego plany.

Korzysta chłopak pełnymi garściami i żyje jak sybaryta za państwowe, ale coby mu się nie nudziło to w tę „ostatnią drogę” wziął „Małego Mussoliniego z Gorzkowa”, czyli radnego Frąca Mariusza. Stąd ten „malowniczy” przydomek, że kiedy radny się zezłości to robi miny jak włoski dyktator. Mariusz w polityce jest nowalijka i widać uznał, że te poklepywania po plecach od Nowosadzkiego to nobilitacja, dlatego towarzyszy mu w tym szaleństwie z podziwu godnym oddaniem.

O szczegóły przemeblowania „misiaczkowego szańca”, bo przecież nie wilczego na ostatniej sesji rady powiatu 19 grudnia zapytał radny Arkadiusz Danielak z PiS. Wywołał tym burzę, którą próbowano obracać w żarty. Marek „papież powiatowej intrygi” był zdenerwowany i stracił kontrolę nad własną mimiką, ale od czego jest kieszonkowy Mussolini! Wierny paladyn nawet na sygnał trąbki nie czekał tylko rzucił się na ratunek prawie jak Czarniecki przez morze, tylko nie dla ratowania ojczyzny, a dla ratowania Nowosadzkiego. Było gorąco…

Ale co to za persona ten, Frąc? Bo nie każdy kojarzy tego gwiazdora, który w tej kadencji urasta do rangi wodzireja i zagończyka. Otóż moi kochani czytelnicy, Frąc Mariusz, to jest bardzo, bardzo ważny urzędnik z bardzo, bardzo wielką pieczątką i samorządowiec z bardzo, bardzo wielkim doświadczeniem i… tylko problematyczne jest to, że tak uważa tylko on i… Nowosadzki. Frąc wywodzi to „bezdowodowe” przekonanie z faktu, że 20 lat pracuje w wydziale budownictwa, tylko że bycie radnym, a praca w wydziale budownictwa to dwie różne rzeczy, ale tłumaczenie mu tej nieprawdy to robota głupiego!

Mimo tego, że ma 45 lat myśli po staremu i przez to jest obarczony wszystkimi możliwymi „wadami samorządowego nuworysza”. Rozmowa z nim o meandrach ordynacji wyborczej i demokracji to prawdziwa droga krzyżowa, po której bolą wszystkie zęby, dlatego że Mariusz to potwornie skostniała osobowość, skamielina wręcz, a przez to błyskotliwy jak Roch Kowalski.

Radnym jest od kwietnia 2024 roku… i to dla niego koledzy zmienili w czerwcu 2024 roku statut starostwa, by został etatowym członkiem zarządu i nadal pełnił funkcję naczelnika wydziału budownictwa. A przecież nie tak miało być, bo w kampanii trąbił, że gdy zostanie radnym to odchodzi ze starostwa, gdyż ma mnóstwo ofert pracy, bo taki wybitny fachowiec, ale jak przyszło co do czego, to z gęby zrobił cholewę i zmienił zdanie! Widać wystraszył się własnej odwagi… a zwolnił się tylko na moment ze względów formalnych związanych z objęciem mandatu. Tego, że to złamanie deklaracji wyborczej Frąc już wiedzieć nie chce. Ma na tę okazję swój zestaw faktów, ale za to lubi wypatrywać źdźbła w cudzym oku, a jak jest to oko Marka Klusa dyrektora ZDP, do którego żywi bliżej niezidentyfikowany uraz podgrzewany przez Nowosadzkiego to jest w siódmym niebie. Radości ma wtedy, tyle że nie opiszesz!

W wyborach startował z listy „Koalicji Obywatelskiej” z Gorzkowa, bo to jego ojcowizna, choć od dawna mieszka w Krasnymstawie. Frąc kiedyś nałogowi tytoniowemu oddał się bez reszty i kopcił namiętnie jak elektrownia Bełchatów, ale rzucił i… dopadł go gorszy nałóg. Otóż „uzależnił się” od komplementów Nowosadzkiego, który zrobił z niego swojego wyznawcę jeszcze w tamtej kadencji, gdy był zwykłym, „smutnym” naczelnikiem wydziału budownictwa.

Do polityki Mariusz głowy nie ma zupełnie, ale uwielbia być chwalony. Nowosadzki rozgryzł te słabości i chwali go nawet w niedzielę i święta. A jak się Mariusz dobrze spisze, to pewnie częstuje cukierkami, ale tymi kupowanymi ze straganu pod Lidlem na szufelki. Dzięki temu w sumie taniemu zabiegowi posiadł jego duszę i skostniały polityczny rozumek i teraz obaj tworzą bajkowy duet żywcem z Gumisiów wzięty, gdzie „Księciunio miał Tołdiego od wszystkiego”. Doskonale się uzupełniają, bo jeden jest bezmyślnie zapalczywy, a drugi nie grzeszy odwagą, ale Nowosadzki w tym duecie gra pierwsze skrzypce, bo jest bieglejszym intrygantem.

Marek takiego wyznawcy nigdy jeszcze nie miał, ale przez to najgorsze może dopiero nadejść, bo o Frąca, który ciągle przesiaduje u Nowosadzkiego albo Nowosadzki lata do niego na ploteczki zaczynają już być „zazdrosne” dziewczyny z wydziału oświaty i promocji. Jak Markowy fraucymer poczuje, że został odstawiony na boczny tor to wpadnie w taką furię, że może dojść do krwawej jatki, bo rzuci się „babska gwardia” na Frąca i podrapie mu facjatę, a nie daj Boże w ferworze udusi krawatem! I co to będzie?! No będzie spokój, a jego miejsce zajmie następny z listy!?

Marek lubi takich zaślepionych i bezkrytycznych wielbicieli, tylko mruczy pod nosem z rozkoszy, gdy Frąc na sesjach trajkocze jak nakręcony, zdejmując z niego przykry obowiązek odpowiadania na pytania tych z opozycji. I chyba Nowosadczak uznał, idąc za przykładem Szpaka swojego mistrza i politycznego mentora, że i on musi mieć swojego Mariusza. Szpak Janusz obecny pożal się Boże „konferansjer pogrzebowy” i starosta wszak miał kiedyś osławionego Mariusza menadżera od oświaty, co to w Łopienniku robił za konesera wdzięków niewieścich. Tą „babską filatelistyką” ostatecznie skompromitował „Papę Janusza”.

Mariusz „Mussolini”, Frąc również pełni zaszczytną funkcję rzecznika prasowego całego zarządu, ale często gada rzeczy, które stawiają Nowosadzkiego w złym świetle, a szczególnie jeśli chodzi o projekt drogi w Niemienicach, który dzięki Marka indolencji decyzyjnej powstać nie może od czterech lat. Ale jak sam, Frąc kiedyś wyznał to on jest przede wszystkim od mówienia! I chyba Mariusz tym rzecznikowaniem spłaca dług wdzięczności wobec kolegów za to, że zmienili dla niego statut starostwa… A wierny tej zasadzie do bólu i co ważne zasada nie zakłada, że gadanie ma być przemyślane.

Do tego Frąc, jak usłyszy któregoś z PiS to oczy zapalają mu się na czerwono jak kontrolka od oleju w Starze 28 i kolorów nabiera jak indor. Wierci się na krześle, a jak dadzą mu głos, to brzęczy, że można uznać te wywody za powikłania po COVID – 19, bo gadać tak może tylko człowiek, który na pewno stracił węch i smak. On PiS nie cierpi zupełnie bezrozumnie, bo oni mu krzywdy nie zrobili, choć on wystrugany przez Szpaka i tropi powiązania innych z partią Kaczyńskiego, ale w tym tropieniu jest znów, jak po COVID – 19, bo nie wyniuchał, że jego „starszy kolega” Marek Nowosadzki wpłacił 1000 złotych na kampanię PiS w 2019 roku. No a to już jest więcej niż dowód… Ale jak ma tak być to niech będzie, i to jak najdłużej. Zobaczymy, czy będzie dłużej przeora, czy klasztora.

I teraz na sesji było nie inaczej. „Mussolini z Gorzkowa” stwierdził, że Arka Danielaka szanuje i ocenia jego interpelację o mebelkach za słabą i polityczną, i niesprawiedliwą! No w ustach człowieka, który w kampanii zarzekał się, że odejdzie z naczelnika wydziału budownictwa, a potem zmienił zdanie, a koledzy statut, o czym było wspomniane to takie uwagi mają „żaden ciężar gatunkowy”. A stawianie na szali tego, że się kogoś lubi i może się przestać to już raczej „chwytem” rodem z melodramatu. To jeszcze nic, bo „Mussolini” wystąpił jako ekspert od oceny cudzych gabinetów i stwierdził kategorycznie, że w tylu gabinetach był i tyle widział, że ten Nowosadzkiego na tle tamtych jest skromny i on by chciał, żeby był jak się wyraził godziwy! No świat nie widział tak odważnej deklaracji od czasów premier Beaty Szydło, która powiedziała, że premie nam się należały. Jak to zostało przyjęte, to wiadomo, ale Frąc o tym chyba zapomniał… albo polityki nie śledzi, a jak nie śledzi to bredzi.

No i wynika z tego, że umiar i skromność są źle postrzegane i kto by pomyślał!? A potem jeszcze uchylił rąbka tajemnicy i dodał, że o potrzebie wymiany mebli u Nowosadzkiego to on zawnioskował na zarządzie! Być może Marek go o to poprosił, bo jemu nie wypadało!? Jak widać, w te kilka miesięcy zrobił się z naszego Mariusza esteta i bywalec salonów. To ostatnie widoczne w relacjach na stronie FB starostwa, bo pchają go na każdą uroczystość jak kawę i wuzetkę u Barei. Jeszcze niezawodny Mariusz dodał, że w tamtej kadencji były remonty i w tej remontują inne gabinety również. Na te remonty wydali 46 tysięcy i jeszcze będą wydawać.

Marek tak mocno napierał na te mebelki, że postanowiono zadośćuczynić jego prośbie, a nieprawdziwe plotki mówią, że zmiana mebelków była jednym z jego warunków przystąpienia do koalicji, tylko aby to ukryć zaczęto remontować kilka pomieszczeń pod pozorem, że trzeba, i już. To stara praktyka jak świat by wszystko miało pozór moralnego uzasadnienia dla wydania kasy robi się jak w opowiadaniu Chestertona. Tam jest passus, w którym autor pyta retorycznie, gdzie najlepiej schować liść? Oczywiście w lesie! A jak nie ma lasu? To trzeba go posadzić! I tu posadzono las i wiemy nawet, ile kosztował…

Marek zabiegał o zmianę mebelków już w tamtej kadencji. Leńczuk wtedy starosta uznał, że nie ma takiej potrzeby i gonił Marka z jego pomysłami precz. Rację miał „Ciaputek”, bo przecież ten sam Marek na początku kadencji 2018-24 był w awangardzie walki z bizantyjskim stylem Szpaka. Oburzały go wtedy ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy wożenie służbowymi autami w kuriozalnych sytuacjach… A ile było płaczu, jak w gazecie nazwali go w listopadzie 2021 roku „TŁUSTYM KOTEM” żałobę po tym nosił z miesiąc i pochlipywał w kątku. Wystarczyło jednak poczekać, by z Marka wyszło umiłowanie do luksusów i zwykła próżność… ale on tak miał od zawsze. W licealnych czasach zawsze imponowali mu koledzy w markowych dżinsach i modnych kożuszkach. Choć równocześnie mogli mieć „gówno w głowie” to ta „dzianinowa” powierzchowność miała coś z magii… Ludzi z charyzmą to on unikał jak dziewica zamtuza i taki jego urok.

A ile za te mebelki? Otóż, jak podaje starostwo w odpowiedzi na interpelację radnego Danielaka koszt wymiany mebli to 11 320 złotych i nie wiadomo czy brutto, czy netto, bo nikt faktury nie dał do wglądu. Do tego dochodzi plus 650 złotych za chyba farbę do wymalowania ścian „misiaczkowego szańca”. Oczywiście malowanie wykonał proletariat ze starostwa, bo jakżeby inaczej.

Uderza jeszcze brak harmonii, bo o ile meble są nowe to krzeseł chyba nie dowieźli i żeby goście u Marka w gawrze mieli na czym rzyć posadzić to zabrano krzesła z sekretariatu, a te to już są z JYSKA i zupełnie nie pasują. Być może dokupią te właściwe w najbliższym czasie i cała impreza powiększy się o ich koszt. Same meble są w stylu ministerialny tylko, gdzie ten minister? Ciemne do tego, a w małym pomieszczeniu dają paskudną aurę przygnębienia i ciasnoty. Biurko duże jak w Kancelarii Rzeszy, ale ponoć po to to wszystko, bo intrygi w takim otoczeniu są lepsze i może się wkrótce przekonamy o prawdziwości tego spostrzeżenia…

Pora na wnioski końcowe… Marek jest niezwykle skuteczny i nieugięty, ale tylko jeśli chodzi o kwestie dotyczące jego osoby. W tym wypadku wygód i „estetyki otoczenia”. Jak sobie coś postanowi w tej kwestii, to będzie walczył o to do ostatecznego zwycięstwa. W innych sprawach, gdzie trzeba podjąć decyzję a które go nie dotyczą tradycyjnie daje ciała… A przecież bycie wicestarostą i starszym nad drogami oświatą i kulturą to podejmowanie decyzji. Próżno ich szukać w biografii Nowosadzkiego, bo przypomnę, że projektu drogi przez Niemienice nie ma, a to dlatego, że należało zerwać umowę i rozpisać nowy przetarg, ale to jak wiadomo wymaga podjęcia decyzji. Dla kontrastu mebelki są, bo one nie wymagały decyzji tylko namolnego deptania i biadolenia, a przecież nie za to mu podatnik płaci. Jest przez to Marek prowincjonalny sybaryta taki tutejszy, taki swój tylko co z tego. Podziwu godne, że to nauczyciel historii, który nic z niej nie rozumie. Oktawian August rządził Imperium Rzymskim z malutkiego domku na Palatynie, który odkryty przez archeologów w latach 60 tych jest udostępniony do zwiedzania. Jak na standardy rzymskie był skromny i prosty, a sam Oktawian cenił te wartości, bo szanował publiczny grosz nie to, co Marek, który bawi się za cudze. I takie mamy czasy, że w gabinetach meble wypełniają przestrzeń a nie „osobowości”

 

 

6
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *