Dziś o zamieszaniu z powodu pospolitej bakterii o „gównianej” proweniencji. Dowiemy się również, czemu nie zadziałał system esemesowego powiadamiania, który tak na co dzień hula w najlepsze. I parę słów o oratorskim geniuszu filigranowego sekretarza Turzynieckiego.
Wszystkiemu winna bakteria coli i artykuł w gazecie, który Korkosz Andrzej na nieszczęście przeczytał i go jeszcze zrozumiał. A tam napisali o tym, jak rodzina na Podlasiu zatruła się wodą nią zanieczyszczoną, i to ze skutkiem ostatecznym. Po tej lekturze połączył wątki, i poprosił naszego jaśnie oświeconego wójta Leszka, żeby na przyszłość z większą starannością informował mieszkańców, o tym, co z jakością wody w gminie. Tym bardziej, że ostatnio, przed Bożym Narodzeniem coś tam w wodociągu się zalęgło, i nawet wystąpiła pewna ilość żołądkowych historii u mieszkańców gminy. Korkoszowi chodziło o to, żeby do takich sytuacji wykorzystywać system esemesowego zawiadamiania, bo jego zdaniem, to jest lepsze, wydajniejsze i informacja w taki sposób rozchodzi się lotem błyskawicy. Te publikacje na stronie UG, to za mało jego zdaniem, a poza tym, kto tam zagląda? Niczego więcej nie chciał i nie wymagał, tylko tego, bo skoro jest takie „coś” to czemu nie skorzystać!? Mieszkańcy ostatnio byli wkurzeni na brak takich esemesów, bo widać te są ważniejsze dla nich, niż te z życzeniami na święta. Dlatego rozsyłali sobie informację przy pomocy fejsbuka. Przypomniał też, że wójt tej wody nie pije, bo mieszka w Krasnymstawie.
Pancernik kieszonkowy
Wójt rąk sobie tłumaczeniami brudzić na razie nie chciał, więc wydelegował do tego swoje „wunderwaffe” w postaci „pancernika kieszonkowego”, sekretarza Turzynieckiego. Płaci mu dobrze, to i wymaga, żeby w takich sytuacjach był jak obcęgi z przysłowia, co to są po to kowalowi potrzebne, żeby sobie rąk nie poparzył. Darkowi dwa razy mówić nie było potrzeby. Bo on na publiczne wystąpienia bardzo „żyrty” i jak „juchę” wyczuje to zaraz wchodzi w dowolny temat jak nóż w masło.
Temat bakterii dorwał to go tak wytrzepał, jak Zośka dywan i nawet do rury zajrzał. Powiedział i to tak, że nawet niewierny Tomasz by uwierzył, że w tych rurach to musiała woda stać, bo to były dwa sklepy, skąd te próby brali. A jak był mały rozbiór wody, to się widać bakterie w tej prawie stojącej wodzie zalęgły. Ale tak do końca Darek pewności nie miał, cmokał więc i gdybał wyniki analizował. Owszem coś tam badania wykazały, ale sanepid uznał, że tego tak mało, i pod pewnymi warunkami wodę można dopuścić do spożycia. Właśnie jednym z warunków było ogłoszenie na stronie UG- ale co warte uwagi- sanepid nie zabronił informować przez system esemesowy. Sytuacja jest bliźniacza tej sprzed kilku lat, gdzie Korkosz prosił o publikacje protokołów sesji rady na stronie UG. Tam było tak, że ustawa nie nakazuje ale i nie zabrania, a raczej wszystko opiera się na dobrej woli. Ale w Siennicy jedyna dobra wola, to Wola Siennicka, co jest Lecha matecznikiem…
Powiedział jeszcze, że jak tu w Siennicy cztery lata pracuje to taka historia zdarza się pierwszy raz. Ale to że esemesów nie puścili to Darek wytłumaczył tak makiawelicznie, że jak ktoś nie poczuł się idiotą, to tylko dlatego, że tego tłumaczenia nie słyszał. Otóż oni informacji przez esemes nie puścili, bo nie chcieli wywoływać paniki… Widać uznali, że ewentualna sraczka lepsza niż panika, a święta Bożego Narodzenia też winne, bo akurat nadchodziły.
Fan club w Piekle ?
Darkowa obrona była taka sugestywna i co tu ukrywać piekielnie dobra. Jeśli w Piekle jest zasięg to można zażartować, że diabły transmisje z sesji oglądały i to w niemym podziwie. A może i sam Lucyfer dał się przekonać i to gadanie „kupił” ale mógł się przerazić, bo taka konkurencja to nie bagatela. Bo przecież jak ten nieduży zawadiaka do jego dziedziny trafi, to go jedną taką supliką zdetronizuje, bo taki przekonywający. Może być i tak, że w Piekle wszystkie wystąpienia naszego Darka są oglądane, prawie tak samo jak „M jak miłość” Tam się na nie czeka, jak kiedyś na skoki Małysza. Może całe piekło staje, a diabły od kotłów odchodzą, żeby go posłuchać. On tam może i „fan club” mieć… A każde jego wystąpienie jest w 13 kopiach utrwalane i w piekielne bibliotece znajduje się w półce pod nazwą: poradniki, obok wystąpień innego klasyka- Urbana. W związku z tym, niektórzy zaczną się obawiać, że jak biesy nabiorą choć w 50% takiej wprawy w duraczeniu jak Darek sekretarz, to nawet legion anielski nam nie pomoże. I w takich okolicznościach jesteśmy wszyscy zgubieni, bo nadziei znikąd. Taka to potworna „siła ognia” drzemie w tym cudeńku japońskiej miniaturyzacji, i wielu się zastanawia gdzie ten zapał i upór oraz odwaga są w nim upchane…
Leszek i jego triki
Proskura jednak się przełamał i postanowił ręce tłumaczeniem pokalać. On tą sesję całą przeplatał takim zrywami świadomości, których chyba nie do końca kontrolował. Zaczął opowiadać toczka w toczkę, jak sekretarz, że nie informowali… bo by była panika przed świętami, ale od siebie dodał, że może komu na tym wywołaniu paniki zależało! No i przecież wodę mamy dobrą. To jego stary trik, jak męczeństwo na „pluszowym krzyżu” do którego się przyzwyczaił przez lata, jak furman do ulubionego bata. No taki on jest, jak co spartoli to zawsze dorabia do tego ideologię, wrogów szuka, sprawców tajemnych i tych którym na tym zależało. Zawsze jest niewinny i jak coś źle, to zawsze to robota tych tajemnych „ktosiów” To są jeszcze wzorce tłumaczeń korzeniami sięgające głębokiej komuny, wtedy winni byli zachodni rewanżyści, zaplute karły reakcji i oczywiście rząd londyński. Jego postępowanie można zobrazować historyjką o chłopie, co w ciemną noc po lesie biegał. Jak wyrżnął łepetyną w sośniaka, to miał pretensję nie do siebie, że głupio zrobił, tylko szukał tego co sosnę posadził, a jak nie znalazł, to szukał tego co jej na czas nie wyciął. O lokalizacji pszoku pod oknem Tomaszewskich, gadał w takim samym duchu. A tu chodziło tylko o upublicznienie masowe treści komunikatu ze strony gminy.
Oświecenie Banacha
Wreszcie Banach sprowadził dyskusję do właściwego poziomu i poinformował wszystkich, że bakteria coli jest z odchodów, czyli mówiąc potocznie z pospolitego gówna. Jeszcze doprecyzował, jakby kto miał wątpliwości że mogą być odchody ludzkie lub zwierzęce. Nie ma podstaw mu nie wierzyć, w końcu tyle lat w lokalnej polityce siedzi, a teraz uszczęśliwia mieszkańców Izbicy pracując w tamtejszym Zakładzie Komunalnym. To przecież działalności pokrewne i obfitujące w takie doświadczenia. Dodał jeszcze, że może na punkcie czerpalnym było zabrudzenie. Wynika z tego, że mógł ktoś rękę wsadzić w gówno i potem macać kran…
Wycieczki w przeszłość
Skoro tak to co pomyśleć o firmie zakwaterowanej na czynnym ujęciu wody gdzie zbiorniki są za ścianą i wszystko dzieli w sumie wielkie nic. Gdyby wtedy komuś strzeliło coś do łba i dla zgrywy w jakiś sposób nawrzucał do wodociągu czegoś , to mogło być nie wesoło. Internet jest pełen relacji z ukrytych kamer jak ludzie robią tak idiotyczne rzeczy powodowani nie wiadomo czym. Proskura w ramach obrony odwołał się do tej sytuacji sprzed 6 lat kiedy na Kozieńcu działała firma ale tak po swojemu. Powiedział że przecież wtedy badano wodę i okazało się, że była dobra. Wynika z tego że on nic z tego co miało miejsce 6 lat temu nie zrozumiał i wniosków nie wyciągnął. Wszak zagrożenie było i co najmniej dwie ustawy zostały złamane ale prokurator skupiał się na czym innym, a dlaczego to jego trzeba by pytać. Tym samym dziś Proskura „podskakuje”, bo jemu się wydaje, że jest bez winy i jedno jest wyjście z tej sytuacji. A skoro taki pewny swoich przekonań to niech znów na hydroforni w Kozieńcu zamontuje firmę, o takim samym profilu, jak wtedy. Może nawet tę samą. Wszak zna dobrze samego właściciela. Z czym mieliśmy do czynienia, z jakim bezmiarem głupoty, to najlepszą ilustracją jest fragment ze skargi na postanowienie prokuratora o umorzeniu a publikowanej na tej stronie w lutym 2018 roku. ”W odpowiedzi na ww. interpelację Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Krasnymstawie wskazał (źródło jak przy interpelacji radnego Marka Nieściora), że nie miał wiedzy o działalności produkcyjnej na hydroforni, a Inspekcja Sanitarna nigdy nie wyraziłaby zgody na prowadzenie działalności gospodarczej na ujęciu wody. Co istotne, Wójt Gminy Siennica Różana nigdy nie informował Inspekcji Sanitarnej o przeznaczeniu hydroforni pod działalność gospodarczą. Przedstawione argumenty poddają pod wątpliwość treść zażalonego postanowienia, gdyż Prokurator w ogóle nie rozważył możliwości ustalenia odpowiedzialności prawnej Wójta Gminy Siennica Różana oraz Starosty Krasnostawskiego.” Ten fragment nie tylko oddaje istotę sprawy ale i rozmiar tego co nam wszystkim groziło. Dobrze przy historii z colą o tym pamiętać tym bardziej, że Leszek sam do tego wraca ale nie mówi wszystkiego, jak to on. Tam się naprawdę nie ma czym chwalić i najlepiej milczeć jak grób.
Na koniec ciut o gównie które przeszło do historii. Był sobie kiedyś napoleoński generał -Piotr Cambronne który w czasie bitwy pod Waterloo na wezwanie Anglików do poddania się miał odpowiedzieć: „Gwardia umiera, ale się nie poddaje” Ale po jakimś czasie okazało się że to nie do końca prawda a raczej podretuszowana wersja wypadków. Generał miał odpowiedzieć po żołniersku: „ A gówno !” Bo komu w głowie patos i wygładzone frazy, jak śmierć zagląda w oczy.
Wynika z tego, że bywają takie sytuacje gdy można na gówno się powołać i dzięki niemu przejść w glorii do annałów historii. Prawdopodobnie gdyby tak nie powiedział historia by o nim milczała. Ale bywają i takie sytuacje, a tych jest znacznie więcej, że gówno należy czym prędzej ominąć, a jak się ręce nim powalało, to je zmyć. Siennicka historia z bakterią o gównianej proweniencji należy do tej ostatniej grupy i należało ręce czym prędzej zmyć, a już na pewno nie wdeptywać. Oni niestety zrobili to ostatnie i wdepnęli po same kostki tymi głupimi tłumaczeniami. Wystarczyło esemesy puścić, bo po to ów system jest i to nic nie kosztuje. A na sesji, gdy Korkosz zwrócił uwagę była szansa wyjścia z twarzą. Tylko wystarczyło odpowiedzieć: „Panie radny na przyszłość będziemy tak robić i postaramy się unikać takich sytuacji” To banalne stwierdzenie neutralne w przekazie, bez kajania się, zamknęłoby dyskusję, a ten artykuł by nie powstał. Bo u nich jakakolwiek pomyłka nie wchodzi w grę nawet jak palną gafę, to będą wszystkich przekonywać, że ich była racja…
Czyżby prokurator to kolega wójta?
W gminie mamy takie szambo że sanepid znowu wystosował komunikat o warunkowej zdatności wody. Kończ wójt, wstydu oszczędź.
Pancernik kieszonkowy 😀
Storpedowany Krasnymstawie, odremontowany w Opolu Lubelskim, następnie skierowany przez dowództwo PZK do zaprzyjaźnionego portu w Siennicy Różanej. Bardziej krążownik niż pancernik ( z racji krążenia po różnych zaprzyjaźnionych portach, w ktorych można zacumować na korzystnych warunkach) Nieoficjalna nazwa: ORP „Sekretarz”
Ahoj kapitanie 😀
Myślą że sraczka lepsza niż panika, coś czuję że niezadługo to oni będą mieli i sraczkę i panikę,😁
Widać jak radny Korkosz przemówił im do rozsądku, to w końcu wysłali 21ego sms-y o wodzie, ale informacja bez informacji tylko proszę przeczytać komunikat. Chyba dopiero zmiana wójta może spowodować podniesienie standardów w urzędzie.
No i co, znowu mamy „cole” w kranie.
A Proskura mówił że mamy taką dobrą wodę
Po raz kolejny i zapewne nie ostatni, mamy problem z bakterią coli w wodzie z ujęcia w Kozieńcu, które to zaopatruje w wodę naszą gminę.
Jak wiadomo, bakteria coli, jest to bakteria kałowa, która dostając się do wody zaczyna się tam namnażać stanowiąc zagrożenie dla zdrowia ludzi.
Myślę że jedną z przyczyn tego stanu rzeczy, może być to że w latach osiemdziesiątych, przed powstaniem wodociągu gminnego, powstało na terenie gminy wiele studni wierconych, niejednokrotnie do głębokości przekraczającej sto metrów, bardzo często w istniejących studniach.
Po uruchomieniu wodociągu gminnego, te stare studnie stały się niepotrzebne, a co niektórzy mieszkańcy, zaczeli robić z tych studni, śmietniki i szamba co ostatecznie mogło doprowadzić do zanieczyszczenia wód podziemnych odchodami .
Nie dotyczy to tylko, gospodarstw położonych w bezpośrednim sąsiedztwie ujęcia wody w Kozieńcu. Jak wiadomo, żyły wodne ciągną się kilometrami, i mogą byś zanieczyszczane, kilka kilometrów od ujęcia wody.
Słuchajcie ludzie w Siennicy cud.
Z kranu nam płynie woda jak z Lourd.
Sanepid bada i oczy przeciera.
Woda tak zdrowa , że jasna cholera.
A Leszek z Darkiem tak zapewniali.
Że woda kryształ nam powiadali.
Lecz coś ostatnio im się pier…li.
Bo znowu w wodzie bakteria „coli”.
Banach potwierdza… bakteria kałowa.
On wie co mówi, to tęga głowa.
Wszak łon kierownik szamba w Izbicy.
Z gównem obyty jak nikt w okolicy.
Tak więc w Siennicy pandemia nowa.
Grozi nam wszystkim sraczka zbiorowa.
Ale spokojnie, na trudne czasy.
My słodkiej wody mamy zapasy.
Bo Wójt nasz Leszek , geniusz , wizjoner.
Kupił sadzawkę ze starym domem.
To , że przepłacił wybaczyć trzeba.
Gdyż ta okazja spadła mu z nieba.
On tam zbuduje kapliczkę na wodzie.
Będzie tu prawie jak w Krasnobrodzie.
Czy ktoś wie kiedy w Siennicy w końcu woda będzie zdatna do picia?