W piątek 19 marca w UG ma się odbyć spotkanie wójta Leszka „po cichu” Proskury z personelem pomocniczym tj. z sołtysami. Ciekawość zżera jak ów personel się zachowa. Czy powie, co we wsi piszczy, czy spuści wzrok i zacznie oglądać fakturę płytek podłogowych albo „ Pejzaż Siana” autorstwa Jutrzenki- Trzebiatowskiego, co to wójt ściany nim upstrzył. A w gminie tymczasem wrze, jak w ulu, ludzie są wkurzeni i nie przebierają w słowach. Śmieci dziś rozgrzewają wyobraźnię albowiem cenę Siennica ma taką jak nikt. Tak Leszek gminę wyróżnił, jakby najdroższego sekretarza w powiecie było mało.
Żołnierze władzy z wyjątkami!?
Sołtys wedle ustawy to przedstawiciel wójta w terenie. Tym samym jest przedłużeniem jego polityki i pasem transmisyjnym w kontaktach z mieszkańcami sołectwa. W interesie wójta jest, by sołtys był z jego namaszczenia, ale tak czasem nie jest. Są wyjątki, a w Siennicy jest nawet jeden. Zgodnie z ustawą samorządową wójt ma realizować politykę wychodząca naprzeciw potrzebom mieszkańców. To ma być jego dekalog, imperatyw i dogmat. Tym samym sołtys robi za „apostoła” takiego wójta i tak realizowanej polityki. Jest dobrze gdy wójt postępuje jak wyżej lub choć się stara. Problem jest gdy wójt robi na opak bo tak mu wygodnie i tak to sobie wszystko uprościł. Jest przy tym a jak żeby, apodyktyczny, uparty, złośliwy i wydaje mu się, że wyjątkowy. Wtedy sołtys poddany takiej „obróbce” miewa dylemat, czy postawić się wójtowi i mówić głosem wsi, wieś wszak go wybrała, czy jednak milczeć, przemilczać, uciekać od problemów, bo Gmina płaci!? Z tym płaceniem jest tak, że to my płacimy. Wójt z własnej kieszeni nie daje nic, płaci publicznym groszem. Wójt raczej myśli jak z gminy wziąć niż dać. Bo brać jest co, przykładowo ekwiwalent za urlop. Pozycja takiego sołtysa, który jest trubadurem wójta „dyktatora” przypomina kałabanię w jakiej znalazł się literacki Kmicic Andrzej po tym, gdy Radziwiłł kazał mu przysięgać, a potem wyznał, że jednak Litwę Szwedom oddał. Przykład trochę odbiegający od prawdy historycznej, ale dobrze oddaje istotę problemu. Tak to niestety po gminach wygląda.
Każdy ma swoją cenę
Jeśli sołtys ma przysłowiowe „gonady męskie” to się postawi, a jak nie, to zostanie bezwolnym narzędziem w rękach wójtowskiego aparatu władzy. Ale bywają takie przypadki, że sołtys żadnych dylematów nie ma, dla niego jest ważna czerwona tabliczka na domu i cień wójta za plecami i tyle. Ta tabliczka znaczy czasem więcej niż herb dla szlachty. Wieś ma go słuchać, bo on władza. Jak mu się kto poskarży albo co krytycznie powie o pryncypale, to jeszcze doniesie na takiego. Będzie widział biegające psy tylko tych, którzy władzy podpadli a swojego, który też biega, tylko mu łeb odskakuje już nie widzi, no bo jak!? Często bywa i tak, że sołtys sam się pakuje w kłopoty, bo nie myśli albo myśli, że taki cwany. Wystarczy jeśli wójt zatrudni w jednostce sobie podległej członka rodziny sołtysa, to wtedy ten staje się uległy i interes wsi nie jest już jego interesem. Można wtedy na takiego wpływać, robić z nim co się chce. Wójtowie jakby mogli, to w urzędach pozatrudnialiby po jednym członku rodziny, wtedy mieliby na nich bat. A familianci robiliby za żywe tarcze. Jest w tym zionąca dysproporcja materialna, kiedy taki wójt czy sekretarz zarabiający sto kilka tysięcy na rok perswadują sołtysowi, że ma robić wszystko w ich interesie, podczas gdy on zarabia symboliczne „ogryzki” Ale widać każdy ma swoją cenę.
Można wymyślać najlepsze ustawy, ale jeśli te trafią w łapki „miejscowych reformatorów”, to ci wszystko przerobią pod swoje potrzeby, tak jak kiedyś przerobili liberum veto. I tyle na dziś…
Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie – ten i inne cytaty niestety jak ulał pasują do sytuacji na wsi ,kilkadziesiąt lat po nakręceniu słynnej komedii.
Sąsiad mnie zdenerwował – to głosujemy 3xNIE, mimo, że to całkiem bez sensu, ale zrobię na złość sąsiadowi.
Do wielu osób niestety nie dociera, że ksiądz, wójt czy sołtys to nie władza, tylko posługa. Mają służyć społeczności kosztem swojego dobra i czasu. Tylko, że do tego potrzeba ludzi z charakterem i czystym sumieniem. Tacy się niestety do wyborów nie pchają. Idą ci, co do niczego więcej się zazwyczaj (z wyjątkami) nie nadają. Za to potrafią dużo gadać, co z tego, ze większość bez sensu – jak się zanudzi przeciwnika, to może się go zmyli i przytaknie.
A do wyborów w pierwszym rzędzie (znaczy do urny) garną się ci, co widza w konkretnych kandydatach własny i tylko własny interes – może Zenio jak zostanie radnym, to mi drogę do domu załatwi? Tylko do mnie, bo do sąsiada to juz nie !
Albo Krzysio córkę weźmie do urzędu ?
Niestety, ponad 120 lat zaborów plus lata komuny zlikwidowały świadomą czegoś klasę średnią, mamy to, co w Rosji – nowobogackich, co nie potrafią jeść łyżką i widelcem albo „magistrów”, którzy po studiach nic nie potrafią. Co ma zatem potrafić chłop ze wsi, co poza przeczytaniem kilku lektur szkolnych z przymusu i gazety „Chłopska Droga” , nigdy w życiu niczego nie przeczytał, nie wie i wiedzieć nie chce ? Wybiera takiego, którego zna i wierzy, że go nie oszuka, bo taki sam ciemny, jak i on.
Zebrania na wsi robi się w takich godzinach, aby ci, co trochę świata liznęli i pracują, nie mieli szans w nich uczestniczyć, czyli wójt może za pomocą „swoich” ludzi , których ma „w kieszeni” przepchnąć na sołtysa kogo mu się tylko zamarzy, a bardziej światła część wsi nawet nie ma szans się dowiedzieć często, że jest jakieś zebranie. Nie ma kworum ? To się „ponowi” za pół godziny z tymi kilkoma osobami co miały przyjść i wybory się odbędą. Nie w sobotę ani broń Boże w niedzielę, żeby niepowołani nie mieli wolnego i nie przyszli przypadkiem „mącić”
I niech ktoś zaprzeczy, że w gminie Siennica tak się wyborów na sołtysa nie przeprowadza ??
Ty „aaa” to pewnie z tych pracujących (mądrzejszych)😂
Ja zaprzecze, g…..o wiesz o Naszej pięknej gminie
aaa w Siennicy nie straszy tak jak u was w Izbicy 🤣🤣
A teraz poważnie
-wiele lat temu za górami za lasami została wybrana młoda dziewczyna na sołtysa. Była mroźna zima, droga zawiana a ona biedulka z gołą głową i w krótkiej spódniczce po kolana w śniegu szła na sesję.
Chyba na sesję 😉😀😂
Opowieść oparta na faktach.
Kiedyś sołtys dbał o swoją wieś ze wszystkim można było pójść pogadać o problemach które później sołtys w gminie przedstawił . kartkę puścił na wieś z wiadomością co i gdzie . dzisiaj sołtys bierze kase i nawet podatku nie nosi bo koronawirus😊 a wojtowi trzeba sprzyjać bo synowa umowę ma tymczasowo😎
Nie wiem jak wy, ale ja jestem pełen obaw o to, jak nasza Szczupaczka zachowa się na tym spotkaniu, żeby chociaż za bardzo wójtowi nie wygarnęła, bo tylko wstydu nam narobi i jak to potem do gminy pójść będzie i o coś prosić.
Może Lesio zaczyna szukać nowego miejsca na pszok, zapomniał tego zrobić wcześniej to teraz… Lepiej późno niż wcale… Dziwna sprawa że nagle covid nie przeszkadza, chyba nie jest wesoło…
A buty długie , kozaki chociaż miała? Ciekawe gdzie i na jaką sesję ona szła? Poprosimy ciąg dalszy tej opowieści 😊
No Szczupaczka jak japę rozwali to wójta zagryzie. Za Pszok i za cenę śmieci to ona mu nie daruje . To najlepszy sołtys w gminie, odważna baba. Sami widzicie jakby nie ona to by był Pszok na Dużej, a ona się postawiła Wójtowi i nie będzie. A tam jeszcze radny Knap też za tym chodził i oni oboje to załatwiały. Knap drzwi gabinetu obstawiał bo wielgi ale ze ma miekie serce to wójta nie bił a ta ponoć po pysku Lecha wytłukła i ni miał wyjścia odpuścił. Gadają że mają jeszcze Banachowi któregoś wieczora kocówe zrobic. Knap będzie za łeb trzymał a ta ma tłuc jak w bęben.
kłap kłap i szczupakówna to powinni się z naszej wsi wyprowadzić, ludzie oczy mają i głupi nie są!! nie widzieliśmy, by bronili swojej wsi przed tym smietniskiem!!! idzcie sobie już z tych stolkow lepiej krowy doić.