W Gorzkowie mają taniej

Publikujemy artykuł z Nowego Tygodnia. Temat dotyczy wysokości opłat za odbierane odpady. Jak wiadomo w Siennicy Różanej od niedawna obowiązywać będą dwie stawki- 17 zł i 15 zł od osoby. Przy drugim wariancie cenowym trzeba zdeklarować się do posiadania kompostownika. Przetarg na wywóz odpadów i ich zagospodarowanie odbył się w połowie grudnia zeszłego roku. Startowały cztery firmy. EKO-KRAS z Kraśnika-dotychczasowy odbiorca śmieci, oraz firmy z Dorohuska, Chełma i Strupina Łanowego. Wygrała ta ostatnia, tak samo jak w Gorzkowie.

Kwota jaką zamierza Gmina przeznaczyć na ten cel wynosi 693.000.00 zł brutto. Natomiast oferta którą złożył wybrany podmiot opiewa na 501 221.20 zł brutto. Ale dlaczego między Gorzkowem a Siennicą jest 9 złoty różnicy wie tylko wójt… Dla pełnej informacji podajemy kwoty innych oferentów. EKO-KRAS-524 028,96 zł, firma z Chełma- 527 299,20 zł, i z Dorohuska -522 590,40.

Źródło: Nowy Tydzień

24
2

W Lublinie mają rozmach

Problem poruszany w poniższym tekście doskonale koresponduje z poronionym pomysłem lokalizacji pszoku w Siennicy Dużej.

Jest sprzeciw wobec planów utworzenia punktu zbiórki odpadów przy ul. Metalurgicznej. „To największy syf jaki można sobie wyobrazić”

Posłanka Marta Wcisło uważa, że składowisko odpadów, które ma powstać przy ul. Metalurgicznej będzie bombą ekologiczną. Firma odpowiedzialna za powstanie magazynu z odpadami ma już pozytywne opinie Sanepidu oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

 

We wtorek posłanka Marta Wcisło wraz z radną Rady Miasta Lublin Magdaleną Kamińską oraz przewodniczącym Zarządu Dzielnicy Hajdów-Zadębie Jackiem Skibą złożyli pismo do prezydenta Krzysztofa Żuka, w którym sprzeciwiają się planom utworzenia punktu zbiórki odpadów. Ma on powstać przy ul. Metalurgicznej, gdzie obecnie znajduje się wytwórnia mas bitumicznych. Wniosek o wydanie pozwolenia na tego typu działalność w tym miejscu złożyła lubelska firma Eko-Dyś. Od kilkunastu lat zajmuje się ona odbieraniem odpadów remontowo-budowlanych, w ostatnim czasie poszerzyła działalność również m.in. o odpady medyczne i weterynaryjne.

Firma planuje stworzenie magazynu, w którym odebrane od klientów indywidualnych odpady byłyby składowane do czasu ich zagospodarowania lub utylizacji. Pozytywne opinie wydali już Sanepid oraz Regionalna Dyrekcję Ochrony Środowiska, teraz sprawą zajmują się miejscy urzędnicy. Obecnie trwa przyjmowanie w tej sprawie skarg lub też wniosków od mieszkańców.

Jak jednak wyjaśnia posłanka Marta Wcisło, składowisko to może stać się bombą ekologiczną. Na lokalizację tego typu działalności zezwala w tym miejscu uchwalony w 2004 roku plan zagospodarowania przestrzennego, jednak jak dodaje, przez te 17 lat zmienił się nie tylko Lublin i otoczenie, jednak zmieniły się też odpady, które dziś potrafią być bardzo niebezpieczne i mogą stanowić m.in. zagrożenie pożarowe czy też epidemiologiczne. Dlatego też zaapelowała do władz miasta, aby nie opiniowały pozytywnie tego przedsięwzięcia.

-Jedna z firm chce zafundować mieszkańcom dzielnicy Hajdów-Zadębie, ale także całego Lublina, bombę ekologiczną, zagrożenie pożarowe, zagrożenie epidemiologiczne, plagę szczurów, mówiąc tak kolokwialnie największy syf, jaki można sobie wyobrazić, czyli wysypisko śmieci. Te śmieci to odpady chemiczne, rozpuszczalniki, odpady medyczne, akumulatory, kwasy, baterie, leki cytostatyczne, jednym słowem wszystko poza odpadami radioaktywnymi. Już dziś wiemy, że na tym terenie funkcjonują wysypiska śmieci, które generują ogromne uciążliwości dla mieszkańców. To składowisko odpadów ma być zlokalizowane kilkaset metrów od zabudowań mieszkalnych, kilkaset metrów od istniejących firm, w tym z branży spożywczej, które z tego co wiem, już dziś nie mogą się uporać z plagą szczurów, które zwłaszcza w sezonie letnim, mają żniwa na tym terenie właśnie z racji istniejących wysypisk śmieci – wyjaśniała Marta Wcisło.

Przeciwna składowisku jest także radna Rady Miasta Lublin Magdalena Kamińska, która tłumaczyła, że mieszkańcy mają już na swoim terenie kilka takich zakładów, które bardzo utrudniają im życie. Dodała, że nie można się przyzwyczaić do odoru, który szczególnie dokuczliwy jest w okresie letnim. Jako radna wyraża sprzeciw i nie podpisuję się pod tą działalnością. Z kolei przewodnicząca Rady Dzielnicy Hajdów-Zadębie Teresa Siuda tłumaczyła, że lokale mieszkaniowe i domki jednorodzinne znajdują się w odległości 300 metrów, a bloki socjalne przy ul. Grygowej 500 metrów od tego zakładu.

– Na tym składowisku będą składowane nie odpady komunalne, lecz odpady biologiczne, części ciał zwierząt, odpady weterynaryjne, odpady chemiczne oraz przeterminowanie leki. Mamy już w okolicy jedną taką firmę, która też składała decyzje środowiskowe. W raporcie wszystko wyglądało pięknie, a ostatecznie składowanie wygląda tak jak na zdjęciu. Nie wolno kumulować wszelkiego rodzaju odpadów w jednym miejscu. Moim zdaniem powinno być to podzielone na mniejsze składowiska. Typowo medyczne odpady w innym miejscu. rozpuszczalniki w innym itd. – dodał przewodniczący Zarządu Dzielnicy Hajdów-Zadębie Jacek Skiba.

Posłanka Marta Wcisło zapowiedziała również, że kolejne tego typu pisma skierowane zostaną do Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii, a także do straży pożarnej, ponieważ te wszystkie instytucje również będą musiały wypowiedzieć się w tym zakresie.

Źródło: Lublin 112

16
6

Świąteczne Życzenia

Na zbliżające się Święta pragniemy złożyć życzenia.
Przeżywania Bożego Narodzenia w zdrowiu, radości i ciepłej rodzinnej atmosferze. Kolejny zaś rok niech będzie, czasem pokoju oraz realizacji osobistych zamierzeń. 

                                                                                    Życzy Dziennik Siennicy

40
7

Ludzie pytają a Leszek odpowiada

Idąc w sukurs transparentności i przejrzystości działań samorządu, które to wójt Leszek szanuje, albowiem deklarował ów fakt w Liście do Ziobry z marca 2019 roku. Publikujemy pytania osoby najbardziej zainteresowanej całą sytuacją związaną z pszokiem. Wiemy że wójt będzie wdzięczny, gdyż wyręczyliśmy jego służby. A wszystko to, po to, by jak mawiał nieodżałowany Donald Tusk – By żyło się lepiej. Choć jego antagoniści dopytywali-Ale komu!? Zapraszamy zatem do lektury… 

Witam wszystkich
Z racji iż ten artykuł nawiązuje do pszoku to powinno być dobre miejsce… 
O stronie dowiedziałem się od znajomych z gminy Siennica którzy poinformowali mnie o akcji z PSZOK-ami, z racji tego ze pszok miałby sąsiadować bezpośrednio z moją działką od razu wystąpiłem do gminy z zapytaniem. Oto pytania i odpowiedzi gminy jaką dostałem.

1. Jaki jest stan prawny niżej wskazanej działki?

2. Jakie plany ma Gmina dotyczące wymienionej nieruchomości?

3. Czy temat poniższej działki był poruszany na Radzie Gminy?

4. Czy Gmina na poniższej działce planuje utworzyć Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych?

5. Jakie były inne lokalizacje Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w Gminie Siennica Różana brane pod uwagę?

6. Czy był konsultacje społeczne w jakiej lokalizacji utworzyć Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych?

7. Czy Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych może znajdować się w tak bliskiej lokalizacji stacji paliw i budynków mieszkalnych?

8. Czy Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych nie zagraża bezpieczeństwu cieków wodnych?

9. Jakie warunki środowiskowe muszą być spełnione aby Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych powstał.

 

10. Jakie są dopuszczalne normy hałasu Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych?

11. Jakie odpady wskazany Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych będzie mógł przyjmować?

12. Proszę o wskazanie personalnie osoby która odpowiada za utworzenie Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w Gminie Siennica Różana.

Tutaj pismo oryginalne  z odpowiedziami UG.
https://drive.google.com/file/d/1MuocPLiFB1c7ZZXbVrLDT86kwfvayAsC/view

Oczywiście odpowiedz Gminy nie zamyka tematu… wręcz go otwiera, a po poniedziałkowej sesji rady gminy mam o wiele więcej pytań.

26
5

Wójt „inwestuje” w prasę!?

 

Zawrzało na Siennicy Dużej. Nikt się nie spodziewał, że Proskura już na początku grudnia fajerwerki odpali. Gdyby nie felieton, nikt by się o pszoku nie dowiedział. A tak wyszło szydło z worka… No to jedziemy na wesoło!

Wójt Proskura jest jak „Orlen”, też inwestuje w media. Co prawda Leszek niczego z rąk niemieckich nie wykupuje, bo skąpi jak stary Boryna Antkowi. A jakby kto nie wierzył to wystarczy przypomnieć jak po 500 złoty KGW dawał na pikniki rodzinne. By te przygotowywały „coś na ząb” Dla, jak się później okazywało grubo ponad 100 gości.

Tym razem jego „inwestycja” to z jednej strony pamiętny „List do Ziobry” z marca 2019 roku. Owym dziełem „ludowej epistolografii” bardzo nas dowartościował i pokazał, że są problemy w Gminie. Te nie dotyczą tak naprawdę treści komentarzy lecz Lesiowej formy sprawowania władzy. A ta jest „wszechwładną arogancją”, okraszoną brakiem wyobraźni i elementarnego szacunku do mieszkańców. Komentarze są zawsze wtórne.Z drugiej strony, są wójtowe, równie słynne „pomysły”, które co rusz wypuszcza ze swojej jaśnie oświeconej głowy.

Knap pionier

Ostatni „ z lokalizacją pszoku na Siennicy Dużej” zaowocował w pierwszym dniu publikacji felietonu „Mikołajowy prezent na Siennicy Dużej” ponad tysiącem odwiedzin strony „Dziennik Siennicy”. Zaś w ciągu czterech dni zanotowaliśmy blisko trzy tysiące odwiedzin. Komentarze, skoro już o nich wspomniano. Były z przysłowiowym „jajem” i bardzo rzeczowe. Doceniono w nich intelektualne przymioty Banacha, Proskury i „niemego” Knapa. To dużo, jak na temat lokalny. Wniosek jest taki, że to medium w Gminie tak rządzonej jest potrzebne. Choć Proskura zapewne jest innego zdania. W związku z tym pragniemy złożyć na ręce naszego „umiłowanego przywódcy” gratulacje. Prosząc jednocześnie, by nie ustawał w „pomysłach” Niechaj je płodzi, ile wlezie. Niejako przy okazji wypromował radny Sławomir Knap całkiem nowy styl pełnienia mandatu radnego. Ów można ująć rymowanką „Wcale się nie odzywam, a na wszystko wpływam” Jak również fraszką…

 

Ludzie mnie wybrali

Bo matuś startować kazali

Głowa mnie boli od ty polityki.

Ja wole rozbierać ciągniki.

 

Wypada zapytać Dorotę!?

Trzeba jeszcze wspomnieć o roli w całym zamieszaniu Pani sołtys z Siennicy Dużej- Dorocie Szczupak. Sołtys jak powszechnie wiadomo jest „przedłużenie polityki wójta we wsi”i choć nie zawsze to władzy wychodzi, ale tendencja jest taka, by wybrano takiego który byłby „po linii politycznej wójta” W tym wypadku tak właśnie jest. Otóż, jakoś tak w listopadzie, odbyło się spotkanie wójta tylko z sołtysami. Jest to dość osobliwa forma kontaktu, trochę przypominająca odprawę dla zawodników przed meczem. Tyle że rzecz się dzieje, nie w szatni a w sali UG. Na „odprawie” wspomniano o lokalizacji pszoku . Czy Pani Dorota była na owym spotkaniu? A jeśli była, to czy zasłyszaną tam wiedzą podzieliła się z mieszkańcami w swoim sołectwie? Może trzeba by ją dopytać?

Zabawa w chowanego

By się przekonać jaką oszczędną politykę informacyjną prowadzi UG pod światłym przewodnictwem Leszka Proskury wystarczy zerknąć na stronę Biuletynu Informacji Publicznej. Tam w zakładce Urząd i w rubryce Kontrole publikowane są protokoły pokontrolne. Jak na 18 lat funkcjonowania BiP zamieszczonych protokołów jest śmiesznie mało. Można odnieść wrażenie, że w pewnych okresach czasu nie było żadnych kontroli. I w latach 2002-2015 kontroli wedle tego co na BiP było dwie!? Obie dotyczyły roku 2006. Liczba publikowanych protokołów wzrasta po 2015 roku a wtedy nastąpiła zmiana władzy w Polsce. My również zaczęliśmy informacji się domagać. Czy to drogą listowną, czy postulując zmianę nawyków.

W 2016 roku doszło nawet do sytuacji gdzie Wójta zmusił Sąd Administracyjny w Lublinie do udzielenia odpowiedzi, na zapytania przed którymi się uchylał… I tak działa w „Leszkowej Siennicy” przepływ informacji na linii UG-mieszkańcy. Ulubioną zagrywką jest stawianie tych drugich pod przysłowiową ścianą i faktem dokonanym. A co!? Alicja Pacyk a wcześniej Andrzej Korkosz co rusz zwracają Proskurze uwagę, by Ten raczył zamieszczać na BiP protokoły z obrad Komisji Rady Gminy i z Sesji. Póki co, jest to bez odzewu, a jeśli już coś władza bąknie, to tylko to, że nie ma obowiązku zamieszczenia takowych. Ale brak obowiązku nie oznacza, że nie można zamieścić. W tym wypadku kluczowa jest dobra wola. A jedyna „wola” jakiej Proskura hołduje, to własna „nieugięta wola” Nawet nie ta Wola Siennicka-jakby się kto spodziewał. Ta wszak jest jego matecznikiem, ale z jej opinią też się specjalnie liczyć nie musi, bo radna Marzena Dubaj wiele zrobi za niego. Na przykład wytłumaczy czemu podniesiono podatki… W innych gminach nie widzą z podaniem do publicznej wiadomości treści protokołów z sesji i komisji żadnego problemu. A tu jest zawsze „pod górę” Gmina jest ze wszystkich jednostek samorządu najbliżej mieszkańców. Naturalnym wyrazem szacunku wobec nich, byłoby zamieszczanie informacji z jej funkcjonowania. Mimo ponagleń i ciągłych uwag, Proskura robi po swojemu.

 Ministrze Ziobro ratuj nas

W efekcie czego, co rusz wybuchają „fale oburzenia”. Tak jak w ostatnio opisywanym przypadku. Najchętniej Leszek zamknąłby „Dziennik Siennicy” By znów „ było tak jak było” Sądząc po ciągłej „recydywie głupich pomysłów” On wcale nie czuje się winnym czegokolwiek. W Siennicy- przynajmniej u części mieszkańców, tych zapatrzonych w jego nieomylny majestat. Panuje przekonanie, że winien jest ten, co napisał i ten co zapytał. Czyli w kolejności: Ślusarczyk, Pacyk i Korkosz. Wójt absolutnie nie- On „władza” Albowiem „władza” to rodzaj przepustki do „decyzyjnej swawoli” Sam Proskura ciągle się oburza na różnej maści podejrzenia i krytyczne komentarze. Dał temu wyraz w „Liście do Ziobry” Powołując się na jego łamach na swoją uczciwość, transparentność. Co warte przypomnienia to deklarował, iż te wartości szanuje! Podnosił, co bardzo ciekawe, również- zarzut zaburzenia więzi społecznych. Ten wynikał z naszej działalności. A jak w tej chwili i w kontekście lokalizacji pszok mają się postulowane w liście więzi społeczne? Gdzie radni, wójt i sołtys?

Skoro już obracamy się w kręgu odpadów, to na zakończenie wypada powołać się na dwa fragment „Listu do Ziobry”. Doskonale korespondujące z obecną sytuacją. W pierwszym zostało napisane, iż „po wizycie administratora portalu na sesji i jego relacji z niej wielu wie jak to być ośmieszonym i oblanym kubłem pomyj”. Wobec tego należy zapytać przewrotnie: jak czują się Ci których najbardziej dotyka decyzja o lokalizacji śmietniska? Może to jednak Oni mają prawo poczuć się oblani kubłem pomyj? W drugim fragmencie jest mowa o „rzeczowym dialogu” I znów wypada zapytać, gdzie był ów dialog gdy decydowano o takiej a nie innej lokalizacji? I tyle na dziś…

 

 

 

 

 

30
6

Mikołajowy prezent na Siennicy Dużej

Mikołaj nie ominął Siennicy Dużej. Przywiózł od anonimowego darczyńcy coś co zetnie niejednego z nóg. Może czas zastanowić się nad zmianą preferencji wyborczych? Wszak poglądów nie zmienia tylko krowa. O wizycie Mikołaja w poniższym satyrycznym felietonie. No to wio!

 

Mikołaj zwany „Świętym” albo „Dziadkiem Mrozem” do Siennicy Dużej zawitał w stanie, co tu ukrywać… opłakanym ale z prezentem! Od Chełma wojewódzką jechał. Na Wierzchowinach, u Ryśka w sklepie zatankował. Potem na Żdżannym w „centrum handlowym u Strojka” też pod korek dolał. W Siennicy Różanej dłużej zabawił, bo tam dwa sklepy w zasięgu wzroku. Przybytki handlu odwiedził i paradował w nich bez maseczki. Tylko że teraz to i reniferom polał, żeby lepiej brykały. No i wreszcie chwiejnym krokiem udał się do Urzędu Gminy. Do samego Proskury. Jeszcze się wyłożył na trawniku, bo mu się broda w nogi wplątała. Wytarzał się więc jak schabowy w panierce i wyglądał jak ludowiec, okraszony trawą z koniczyną. Lecho go przyjął jak kiedyś pierwszego sekretarza, bo Mikołaj prawie cały na czerwono. Aż się przed tym kolorem pod Leszkiem nogi ugięły a łza zakręciła w oku. O czym gadali, za zamkniętymi drzwiami, nie wie nikt. W każdym bądź razie, Mikołaj wylazł z gabinetu prawie na czworaka, pod ciężarem pełnego worka. A wchodził do niego z pustym. Coś w worze jest, ale co ? Prezent!? Jeśli tak, to dla kogo? Mikołaj na sanki siadł i pojechał. Jeszcze tylko w „Poziomce” na Siennicy Dużej zjadł obiad- „Krupnik” z butelki i pognał. Na stacji paliw też był. Tam drugie danie wszamał oczywiście też z butelki. Chyba Żubrówka to była. Nawet trawy nie oszczędził, taki był głodny. Jak zjadł to padł. A z wora wypadł prezent…To teraz parę słów o nim.

Działka z historią

Na Siennicy Dużej gdzie stacja paliw „EXOil” jest działka, która stanowi własność gminy Siennica Różana. Właśnie tam, Wójt Leszek, w swej bezgranicznej mądrości i dobroci .Zapewne przy akceptacji radnego Banacha, postanowił „ zamontować” Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, w skrócie PSZOK , czyli „nowoczesne” wysypisko śmieci. Kiedyś działka stanowiła, z tą pod stacją paliw, całość. Ale została wydzielona-sprytnie, ale nie do końca. Ciekawostka jest i taka, że na tej działce parę lat wcześniej, w okolicach 2015 roku miała powstać, ni to fabryka, ni biuro projektowe sławetnej firmy, co to wylądowała tajemniczo na hydroforni w Kozieńcu, a cała pokrętna inwestycja w Sądzie. Bo jak wiemy z prasy, dochodziło tam do takich praktyk, iż niektórzy pracowali w „Cersanicie” a potem u konkurencji. Ponadto istniało całkiem realne zagrożenie dla skażenia w ujęciu wody które zaopatruje blisko 90% mieszkańców gminy.

Jak kot z pęcherzem

Wracając do lokalizacji PSZOK, to zaiste niepojęta jest logika którą kieruje się Proskura…A przypomnijmy, że już od ponad roku lata z tym „pszokiem”, jak przysłowiowy kot z pęcherzem i to po całej gminie. Najpierw uparł się, że wciśnie go w Zagrodzie. Tam gdzie Adam Proskura ma skup zboża. Na placu obok. Na ten pomysł mieszkańcy i czujna, jak sejsmograf radna Alicja Pacyk zareagowali zbiórką podpisów i walnięciem pięścią w stół. Ma Zagroda z Lesiem „rachunki krzywd” do wyrównania. Pamiętają mu całą hucpę z biogazownią. Dobrze że mają Alicję, ta, jest tak skuteczna, jak armata kaliber 88. Każdy fascynat II wojny światowej wie, że to była najlepsza konstrukcja. Nie było pancerza którego by nie podziurawiła. Dlatego Pani Ala ma zbliżoną skuteczność. Okłada Proskurę, jak chce i to lewą ręką, bo akurat prawą robi sobie makijaż.

Po klęsce w Zagrodzie Proskura wykoncypował, że „pszok” podrzuci na placyk, za boiskiem, blisko rzeki i na Siennicy Małej. No i prawie mu się udało…Tylko że tutaj oburzyła się Maria Kiliańska i na skutek tego oburzenia, poczuła taką moc, jak Cinquecento z silnikiem odrzutowym. I powiada radna, że nie ma zgody na to!? Jeszcze żeby tego było mało, to się przedsiębiorca lokalny Zonon Bobrowski pofatygował na sesję Rady Gminy i wyraził tam swoje głębokie oburzenie. I to głębsze niż jego stawy, które sąsiadują z feralnym „pszokiem” Powiada Zenek, że on tam międzynarodowe zawody wędkarskie organizuje. No i w tych okolicznościach przyrody, ten widok odpadów psuje mu koncepcję. Sytuacja, jest jak w serialu „Alternatywy 4”, z gaciami śpiewaczki Kolińskiej w suszarni, podczas próby chóru. Co to zdaniem Stanisława Anioła, nie licowały z patriotycznymi pieśniami.

Na fotografii PSZOK z nieodległej gminy. Jak widać nawet nazwa nie zmieni charakteru tego miejsca. Rozsądek i szacunek do wyborców podpowiada chować takie prezenty jak najdalej od ludzkich sadyb. Ale w Siennicy Proskura wie lepiej… 

Prezent po sowiecku

Wszystko wydaje się już zaklepane, na przysłowiowy „zicher” W budżecie gminnym na przyszły rok zabukowano 30.000 pod właśnie ten osobliwy „dar dla mieszkańców Siennicy Dużej”. Radni, a jest ich dwóch- mistrz i uczeń. Sławcio Knap to przecież pedagogiczny produkt Piotrusia Banacha. Obaj raczej protestować przeciw „pszokowi” nie będą, a Banach sadząc po „zewnętrznych objawach” to wręcz orędownik tej inwestycji. Knap milczy, bo, on się odzywa, jak prosi o klucz, albo o coś, co mu akurat z ręki w warsztacie wypadło. Pasuje bidny Sławek do tej funkcji radnego, jak metryczna nakrętka do calowej śruby. Ale ludzie go wybrali, to co ma zrobić…

I tym sposobem Siennica Duża wyróżniona! Bo oprócz „Centrum Kultury” za blisko 1 milion złotych w dawnej remizie, którą lepiej byłoby zburzyć i wybudować od nowa, a i tak pewnie, wyszłoby taniej. Oprócz „piekielnie prężnego” Koła Gospodyń „Lawenda”- tak prężnego, że dla tych co byli niewygodni zabrakło w nim miejsca. Dysponującego „wypasioną” kuchnią i zapleczem w odremontowanym budynku. Oprócz jednostki OSP na czele której stoi prawie „feldmarszałek” wszystkich OSP z terenu gminy- Janusz. Który do tej pory pewnie nie zorientował się, że z dawnej remizy, która była jego oczkiem w głowie, pozostał strażakom tylko do dyspozycji garaż, kanciapa w piwnicy i altanka , co ją sami sklecili. Oprócz farmy fotowoltaicznej, która podniosła cenę działek budowlanych w swoim sąsiedztwie tak, że budować się na nich będą raczej ich właściciele, bo nikt obcy tego nie kupi. Ot promocja budownictwa rodzinnego, ale w obrębie jednej rodziny.

Jeszcze będzie Duża miała „pszok”- dar samego „umiłowanego przywódcy” Leszka. Może to rewanż za zawsze duże poparcie dla niego w wyborach samorządowych? Trochę w tym wszystkim podobieństwa do Pałacu Kultury i Nauki, który też był darem dla Warszawy od Sowietów. Niestety obydwa „prezenty” szpecą otoczenie. Kto rozsądny pcha takie paskudztwo w eksponowane miejsce i przy głównej drodze? Jeszcze na wlocie od strony miasta. Z reguły takie „coś” umiejscawia się z dala od ludzkich siedzib. Gdzieś na uboczu. Tu Proskura zrobił po swojemu. Argumenty ma takie, że jest łatwy dojazd i monitoring na stacji paliw. Ten ostatni chyba przy okazji, będzie pilnować porządku na „pszoku”. Karkołomna argumentacja, ale Proskura wie lepiej.  Poza tym on mieszka w mieście. Co go to interesuje? Jego nieruchomość otoczenie ma bez zarzutu.

Widoki jak zachód słońca nad Pacyfikiem

Na pewno posesje sąsiadujące z pszokiem „zyskają” na wartości i widok z okien stanie się wyjątkowy. Kilku powinno się ucieszyć, po prostu pójdą sobie w szlafroku i w kapciach z folią w ręce i oponą pod pachą na „pszok” Tak będą mieć blisko. A niektórzy to przez płot mogą zbędne rzeczy przerzucać. Taka wygoda! W tych okolicznościach nasuwa się pewien wniosek, który urasta do prawidłowości. Otóż, coś co trzeba schować, Leszek eksponuje i robi to z zapałem ortodoksyjnego Żyda. A to co trzeba pokazać, to chowa po krzakach- a choćby tę firmę, o której wspomniano wyżej. Ulokował ją wszak w gęstwinie krzaków na hydroforni w Kozieńcu. Również z „pszokiem” Leszek wędruje niebezpiecznie w kierunku miasta. Idzie wzdłuż „Szpakówki,” na zachód. Ostatni przystanek, to już Rudka a dalej Krasnystaw? Można to rozpatrywać w konwencji anegdoty, ale to tak wygląda. Jeśli mogę doradzić, to może Leszek powinien umiejscowić „pszok” u siebie na działce, tam gdzie mieszka? Jest ogrodzenie, łatwy dojazd i ma strzelbę, jest myśliwym. Nikt nie podrzuci byle grata, Leszek będzie czuwać. Poza tym dziki wyzdychały, będzie miał zajęcie. Gmina może bez niego funkcjonować, jest wszak obrotny i biegły w przepisach sekretarz Turzyniecki. Wykorzysta tym samym urlop, ekwiwalentu nie weźmie. Samorząd oszczędzi a  on wreszcie zrobi coś dla idei.

PSZOK u naszych sąsiadów. Widok postapokaliptyczny. Może radny Banach, entuzjasta tej lokalizacji, ma do takich widoków stosunek sentymentalny? Przecież gospodarny Piotrek odchodząc z ZDP zostawił tam taki porządek, że jego następca został zobowiązany do uprzątnięcia chaszczy i bajzlu na placu ZDP. Jemu widać takie widoki bardziej niż swojskie…  

Pora kończyć i czas na podsumowanie…Jest wszak na Zagrodzie plac na dawnym wysypisku śmieci. Na „pszok” miejsce idealne. Na uboczu i z dala od domostw, ale w centrum gminy. Każdy miałby mniej więcej podobny dystans. Tylko że w oczach Leszka, jakoś to miejsce nie znalazło uznania. Ponoć to, że ustronne to złe, bo ludzie będą podrzucać śmieci. To jednak żaden argument. Trzeba i tak zamontować monitoring.Ale czy to do końca tak źle, że mogą je podrzucać? Przecież to lepsze, niż wywożenie do lasu, co jest obecnie praktykowaną plagą. Lepiej żeby przywozili je w jedno miejsce, niż mają rozwłóczyć po całej gminie. Nasz albo wasz, bo ja na niego nie głosowałem-Leszek ma takie poparcie, że hej! Dziwi mnie jedno, że nie chce go wykorzystać do edukacji elektoratu. Zamiast się mizdrzyć po remizach i gadać od rzeczy. Należałoby, mając taki autorytet, pójść w elektorat i go ciut po edukować. Przedstawić zalety selekcji odpadów, wpoić pewne zachowania…Ale Leszek to urzędnik nie skory do rozmowy, orator z niego żaden, typowy aparatczyk…To niestety Wójt z poprzedniej epoki-taki czas przeszły dokonany. Nawet ze swoim elektoratem nie rozmawia, decyzje podejmuje za jego plecami. Arbitralnie, jak Pan na folwarku. Natomiast rzeczony „pszok” na Siennicy Dużej tak pasuje jak brązowe zasłony w oknie bloku, gdy na około wszyscy mają zielone. To jak g…. w lesie. I to nie ja powiedziałem, tylko Stanisław Anioł- Gospodarz Domu przy ulicy Alternatywy 4.

49
8

Radni Powiatu apelują

Rada Powiatu skierowała apel do lekarzy rodzinnych. Jego tekst jest praktycznie kopią apelu Starosty Andrzeja Leńczuka z 17 października. Który został rozesłany do wszystkich placówek służby zdrowia w powiecie. Natomiast Szpak Janusz też apeluje i to w kółko, co sesja. Albowiem obecna pandemia  dla takich jak on. Co to pożegnali się z władzą, jest czasem żniw w zbijaniu kapitału politycznego. W myśl zasady-im gorzej tym lepiej.   

 

Od wielu miesięcy pacjenci w woj. lubelskim, ale także w innych regionach kraju, sygnalizują problemy z dostępem do lekarzy rodzinnych.

Sprawą zajmowało się Biuro Rzecznika Praw Pacjenta, do którego wpłynęły od stycznia do września tego roku 6952 pisemne wnioski od indywidualnych pacjentów z całego kraju. Zgłaszane sygnały w przeważającej mierze dotyczyły braku lub ograniczenia dostępności do świadczeń zdrowotnych. W części zgłoszeń odnotowano wątpliwości pacjentów, co do zachowania należytej staranności w udzielonej teleporadzie.

Wczoraj Rada Powiatu w Krasnymstawie skierowała apel do lekarzy rodzinnych z terenu powiatu, w związku z docierającymi do radnych głosami zaniepokojonych pacjentów, którzy mają problem z dostępem do lekarzy pierwszego kontaktu.

– W trosce o zdrowie pacjentów, w związku z nasilającą się na terenie naszego kraju pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 oraz docierającymi do Rady Powiatu w Krasnymstawie głosami zaniepokojonych pacjentów o ciągle trwających ograniczeniach w dostępie do lekarza pierwszego kontaktu i ograniczonym wykonywaniu obowiązków podstawowej działalności leczniczej przez Niepubliczne Zakłady Opieki Zdrowotnej, zwracamy się z apelem o realizowanie świadczeń w pełnym zakresie tj. przede wszystkim pełnej dostępności do osobistych wizyt pacjenta w poradni i wizyt domowych – czytamy w apelu.

Jak zaznaczają radni, sytuacja jest bardzo poważna i tak należy ją traktować, co więcej są zaniepokojeni wzrastającą ilością zgonów, zwłaszcza pacjentów nie chorujących na COVID-19. Radni sugerują, że wynika to z ograniczenia dostępności do lekarza.

– Odpowiedzialność za zdrowie mieszkańców powiatu krasnostawskiego leży w Państwa rękach – podsumowują radni w apelu.

Należy dodać, że od początku roku do września 2020 r. w sprawie POZ w całym kraju Biuro Rzecznika Praw Pacjenta odebrało ponad 22 tys. zgłoszeń. Problemy zgłaszane przez pacjentów dotyczyły:

– odmowy udzielenia świadczenia w dniu zgłoszenia;
– odmowy rejestracji w trybie nagłym (z uwzględnieniem specyfiki POZ);
– trudności z dodzwonieniem się do rejestracji;
– odmowy realizacji wizyty osobistej;
– braku realizacji tzw. wizyt recepturowych – konieczność umówienia teleporady;
– zastrzeżeń do jakości teleporad;
– obawy o skuteczność diagnostyki w ramach teleporady;
– bezpośredniego kontaktu pacjenta z lekarzem i sprowadzenie leczenia jedynie do teleporady;
– odmowy wydania skierowania na badania diagnostyczne;
– problemów z realizacją zaleconych badań laboratoryjnych;
– niedotrzymanie terminu przybycia lekarza na wizytę domową i odmowa wizyty domowej z powodu epidemii;
– odmowy wystawienia recept na leki dla chorych przewlekle;
– trudności w realizacji wizyty patronażowej zarówno u lekarza, jaki położnej POZ;
– odmowy przyjęcia deklaracji wyboru lekarza POZ;
– problemów z dostępem do dokumentacji medycznej;
– odmowy wydania skierowania do ambulatoryjnej opieki zdrowotnej.

13
4

Kołchoz Ewropa grozi palcem

„Polska i Węgry na uprzywilejowanej pozycji”. Zaskakująca analiza niemieckiej gazety

Premier RP Mateusz Morawiecki (P) i premier Węgier Viktor Orban (L) podczas konferencji prasowej w Brukseli.
Premier RP Mateusz Morawiecki (P) i premier Węgier Viktor Orban (L) podczas konferencji prasowej w Brukseli. / Źródło: PAP Radek Pietruszka
„Sueddeutsche Zeitung” wskazuje, że w sporze dotyczącym powiązania wypłaty środków unijnych z praworządnością, rządy w Warszawie i Budapeszcie „są na uprzywilejowanej pozycji”.

„Przez wiele miesięcy w Brukseli panowało przekonanie, że grożąc wetem wobec mechanizmu praworządności, Polska i Węgry, wspierane przez Słowenię, jedynie blefują” – wskazuje Cathrin Kahlweit w komentarzu opublikowanym w weekendowym wydaniu „Sueddeutsche Zeitung”. Jak dodała, obecnie Bruksela sonduje, jak daleko można wyjść szantażystom naprzeciw.

„Zakończenie postępowania przeciwko Polsce i Węgrom w oparciu o art. 7 z powodu naruszenia europejskich wartości podstawowych, które w konsekwencji mogłoby prowadzić do utraty prawa głosu, umożliwiłoby zachowanie twarzy i byłoby uznane w Warszawie i Budapeszcie za etapowe zwycięstwo” – ocenia Kahlweit.

” Brukseli słychać zapewnienia, że do tego nie dojdzie. Ale to niewiele znaczy. Orban, Kaczyński i ich admirator w Lubljanie Janez Jansa mają decydujący głos. Bez nich nic nie funkcjonuje. Za weto zapłacą wszyscy, nie tylko Węgry i Polska” – czytamy w niemieckim dzienniku.

Komentatorka zwraca uwagę, że w tym sporze chodzi o coś więcej niż tylko o pieniądze i karę: „Chodzi im o to, aby nieliberalna demokracja oraz ideologia, na której się ona opiera, przeżyły. Za manewrem szantażu stoi pogarda dla trójpodziału władz, dla praw mniejszości, wolności słowa i przejrzystości; dla wszystkich wartości, które tworzą żywą demokrację”.

Źródło: Do Rzeczy

15
15

Taki głos

Jarosław Kaczyński kolejny raz udowodnił, jak wielkiego formatu jest politykiem, politykiem przez duże „P”. Dzięki kilku zdaniom, które podyktował na Nowogrodzkiej p. Przyłębskiej, cała masa ludzi, którzy do tej pory traktowali wszelkie wybryki władzy z pewną nonszalancją i pobłażaniem, albo w ogóle nie interesowali się tym, co się w kraju dzieje, wyszła na ulice.
Nagle kilkaset tysięcy ludzi zainteresowało się ważnym z ich punktu widzenia problemem, chociaż do tej pory byli anemiczni i niezauważalni.
Zastanawiające jest w tym wszystkim stanowisko UE, które po wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie grzmi o braku demokracji, o ograniczaniu swobód obywatelskich etc etc. Widać wyraźnie, że owe wszelakie „swobody obywatelskie” i „obrona demokracji” ważne są tylko wówczas, gdy podejmowana jest próba naruszenia status quo w kaście sądowniczo-prokuratorskiej. Reszta narodu nikogo w UE nie obchodzi.
Jarosław Kaczyński jedną decyzją spowodował, że feministki, które dotychczas w naszym kraju cieszyły się cokolwiek znikomym poparciem nawet wśród samych kobiet, liczonym raczej w promilach a nie w procentach, znalazły grunt do protestów, które mogą nawet obalić rząd. Bo miarą demokracji jest uwzględnienie interesów wszystkich grup społecznych, a nie tylko woli Kościoła Katolickiego. Jak pokazują najnowsze sondaże, stanowisko Kościoła w pełni akceptuje 10 do 15% wiernych, reszta ma zdanie odrębne, zwłaszcza w pewnych spornych kwestiach typu seks przedmałżeński, antykoncepcja, wychowanie seksualne w szkołach, obowiązkowa nauka religii , aborcja. Od wielu już lat te nożyce coraz bardziej się rozjeżdżają. Nawet oficjalne stanowisko teologów kościelnych coraz bardziej ewaluuje w tej kwestii.
Osobiście, jako człowiek wierzący jestem za ochroną życia, wierząc, że życie ma swą ciągłość od poczęcia, aż do śmierci. Mam też świadomość, że nikt zdrowy na umyśle nie podejmie decyzji o zadaniu innemu śmierci, nie stojąc przed dylematem moralnym, czyje zdrowie i życie wybrać. Zawsze jest to ciężka , indywidualna decyzja. A tych, którzy bezmyślnie krytykują i oskarżają, namawiam do adoptowania chorego nieuleczalnie dziecka , może wówczas przejrzą na oczy, jak ciężki krzyż ma na barkach kobieta, decydująca się na aborcję śmiertelnie chorego płodu.
Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, dając nam wolną wolę, świadomość wyboru dobra i zła. Wspiera nas w wyborze dobra, możemy go o to zawsze prosić w modlitwie. Jest także miłosierny i potrafi wybaczyć nam nasze złe uczynki, jeśli za nie szczerze żałujemy. A wiarę mamy szerzyć słowem i przykładem, a nie ogniem i mieczem. Czas inkwizycji i palenia na stosach mam nadzieje dawno minął. Zakazy prawne w tak delikatnych kwestach to pozostałość po wszechwładzy Kościoła. Zostawmy tę delikatną kwestię kobietom i lekarzom. Lekarzom pozostawmy swobodę sumienia i pełnienia swej posługi. Wypracowany do tej pory kompromis jakoś nie przeszkadzał konstytucjonalistom przez prawie 30 lat. Dziś stał się tematem na topie. Zastanawia mnie, jaką brudną sprawę PiS ukrył pod tym orzeczeniem, co chce przykryć ?
Czy chodzi o to tragiczne nieprzygotowanie naszego państwa do nawrotu pandemii ? Czy może afery z wyborami i związany z tym nawrót choroby ? A może tragiczny stan budżetu państwa ?
A może jednak Łukaszenka ma rację i wybory w naszym kraju nie były ani demokratyczne, ani obiektywne ?
Protesty ucichną, na ulice wróci spokój. Bo polskim kobietom nie po drodze jest z feministkami. My nienawidzimy, jak ktoś nam wrzuca na kark chomąto, ale też nikt nie będzie nam właził w nasze życie z butami i pokazywał, że robimy źle, bo robimy coś, co robiły nasze matki, babki i prababki. Siłą naszego kraju jest rodzina i nasze kobiety nie pozwolą jej zniszczyć nikomu, kto dla zasady nienawidzi tej instytucji. A instytucja rodziny to związek kobiety i mężczyzny. Każde jakże odmienne, ale wspólnie pasują do siebie. I wara od mojej rodziny każdemu, kto chce mi pokazywać, jak mam żyć, włażąc z brudnymi butami do mojego domu i machając tęczową flagą.
Z jednym się zgodzę z Rp i Narodowcami – niejedną „rewolucję” już przeżyliśmy, niejedne „światłe poglądy” umarły. Teorie Marksa i Engelsa, komunizm, faszyzm – to wszystko jest już historią. Czas pokazał, że nie jest to rozwiązanie, które ludzie są w stanie powszechnie zaakceptować i przyjąć jako naturalne. Im mocniej promowane, tym większy budzi opór jako nienaturalne. Tak samo będzie z promowanymi obecnie ideami LGBT czy siłowego feminizmu. Tolerancja nie oznacza akceptacji. Nasze społeczeństwo w większości to toleruje, ale nie znajduje akceptacji dla takiej myśli i zachowań. Nie ma też akceptacji dla urzędowej negacji takich środowisk, dla prześladowań czy represji.
Chwilowe zjednoczenie ze skrajnymi środowiskami to efekt „wspólnego wroga”. Skumulowały się chaotyczne i bezmyślne działania władzy. Zamykanie siłowni i barów – ale nie kościołów. Decydowanie o losie tysięcy ludzi za pięć dwunasta. Pozostawienie setek tysięcy przedsiębiorców na lodzie bez wsparcie, bez informacji. Budowany od miesięcy w społeczeństwie bunt przeciwko działaniom władzy w końcu musiał znaleźć ujście , a kolejne manifestacje następnych grup społeczeństwa już są w drodze.
Jednostkowe przypadki malowania sprayem na kościołach uważam za zło konieczne. Kościół jak Poncjusz Piłat „umywa ręce” od wyroku TK, ale przecież sam o to zabiegał rękami swych popleczników i sługusów. Teraz musi przełknąć gorzką pigułkę, a zaręczam, będzie ich więcej. Społeczeństwo ma już dość nauczania religii w szkołach, dość molestowania dzieci, dość robienia biznesu „w świątyni Pana”.
Gdy czytamy biblię, gdzie pisze „idź paś owce moje” nikt nam nie tłumaczy, że w czasie, gdy spisywano te słowa, był to wielki zaszczyt i odpowiedzialność. Że stado owiec był to wielki majątek i pozwalano nim się zajmować tylko wybranym, sprawdzonym ludziom, którzy dbali o nie jak o swoje, pędząc za każdą zagubioną owcą, płacząc nad każdą straconą.
Dziś to stado owiec wyewoluowało do „stada baranów” , które można strzyc z kasy aż do krwi. Ksiądz z powołania, stał się zawodem wykonywanym dla kasy. Stąd popularne powiedzenie „kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie” Kościół w naszym kraju stoi ponad prawem, ponad Państwem . Czas to zmienić. I to dziś jest ten czas.
Tak że brońmy naszych świątyń, ale szanujmy innych. Bo zdanie innego człowieka nie jest ani lepsze, ani gorsze – może być co najwyżej inne. A zmiany wprowadza się nie na ulicy, ale w dialogu. Chyba , że druga strona nie chce tego dialogu. Może dlatego Premier do pomocy wezwał wojsko, postawił na nogi Obronę Terytorialną?
Przyszło nam żyć w ciekawych czasach.

 

Autor: aaa

27
12