Zuckerberg z Siennicy Małej

Poniższy temat traktujemy z przymrużeniem oka, bo okazuje się ,że nie trzeba być Zuckerbergiem, by stworzyć profil informacyjny i to bez użycia  łączy internetowych. Jest to co prawda technologia nieco rustykalna i przewidziana na ewentualny kryzys energetyczny, ale mimo to… Wystarczy do tego odrobina zapału i zwykła tablica informacyjna. Taka, co to przy drodze stoi. Dobrze, by ta była z co najmniej czterech desek- wtedy to będzie technologia w formacie i jakości 4D. Im więcej desek tym lepiej! Trzeba mieć zszywacz-najlepiej taki tapicerski i koszulkę. Ta ma skutecznie bronić przed zmienną aurą…

Poniżej prezentujemy właśnie taki profil informacyjny z Siennicy Królewskiej Małej autorstwa sołtys Ewy Repeć. Ma również Pani Ewa godne naśladowania podejście do informacji publicznej, bo jak widać nawet anonimy krytykujące jej poczynania wstawia na ten osobliwy profil. Ów otrzymała pocztą, albo może kto pod drzwi podrzucił, tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że aby jeszcze formalności stało się zadość i by ludzie mieli z czego boki zrywać, postawiła własną sołecką pieczątkę w prawym dolnym rogu. Czyli, że cenzura dopuściła, bo rozum poszedł spać!

Śmiać się z tego czy płakać? A to już wedle wyboru…

DLACZEGO PANI NIE ZAJMUJE SIĘ WSIĄ KTÓREJ JEST PANI SOŁTYSEM. ZBIERA PANI PIENIĄDZE NA KOŚCIÓŁ A TO NIE NALEŻY DO PANI OBOWIĄZKÓW. LEPIEJ ZAJĄĆ SIĘ WSIĄ ZAWALCZYĆ O COŚ DLA SIENNICY KRÓLEWSKIEJ MAŁEJ. TU NIE MA PRZYSTANKÓW. KSIĄDZ NIECH SE SAM ZBIERA.

DLACZEGO PANI ZACHOWUJE SIĘ JAK WŁAŚCICIELKA REMIZY. USTALA PANI CENY WEDŁUG SWOJEGO WIDZI MI SIĘ. WYNAJMUJE PANI SALE LUB NIE ZALEŻNIE OD TERMINU I OD TEGO KTO CHCE WYNAJĄĆ. CZY NP PANI ZNAJOMY. A TO NIE PANI WŁASNOŚĆ.

W SIENNICY MAŁEJ JEST PANI UZNAWANA ZA FANKE PSL I BYŁEJ SOŁTYSKI I MOŻE DLATEGO NIC PANI NIE ROBI TYLKO DLA KSIĘDZA ZBIERA JAK CAŁY SIENNICKI PSL. PANI NIE MA ODWAGI BY U WÓJTA WALCZYĆ O COŚ DLA WSI. MARNY Z PANI SOŁTYS I TYLKO RZĄDZI PANI REMIZĄ JAK SWOIM. TO SIĘ DO GAZETY NADAJE.

P.S Autorowi anonimu gratulujemy poczucia nader wysokiej próby humoru jak również objaśnienia związków tutejszej parafii z lokalnym PSL… 

37
6

Styczeń 2020

W ubiegły czwartek rano wstrząsnęła mną wiadomość podana przez pana redaktora Szubzdę, w radiowej „Trójce”. Zakomunikował On, że właśnie tego dnia jest Światowy Dzień Sałatki Warzywnej. Niesamowite prawda? Ta wiadomość uprzytomniła mi fakt posiadania przeze mnie wiadomości, może bardziej lokalnych niż światowych, o które kilka miesięcy temu upominał się jeden z czytelników i komentatorów tej strony. Obiecałem tekst po powrocie do zdrowia i choć powrót jeszcze trwa to już mogę pisać. Było tam oczekiwanie ze strony komentatora na jakieś pozytywy, których ów ktoś jesienią nie widział.

Z perspektywy przeżytych lat i sytuacji, czasami bolesnych fizycznie a kiedy indziej ciemiężących psyche, pierwszy i codzienny pozytyw to możliwość wyszeptania porannego – „kiedy ranne wstają zorze …… my się jeszcze pobudzili, byśmy cię Boże chwalili”. Później golenie, przyjemność zarezerwowana tylko dla mężczyzn i pani nomen omen Grodzkiej. Wyglądając szerzej na okolicę widać jak od pierwszego dnia po wyborach ruszyły prace ziemne na lotnisku w Depułtyczach. Czyli senator Józef Zając w poprzedniej kadencji wykonał pracę dla regionu, zgodnie z obietnicą i wykonał projekty, uzyskał opinie i zezwolenia. Nam pozostaje kibicować temu przedsięwzięciu i czekać na otwarcie betonowego pasa startowego, a potem na realizację kolejnych faz projektu Pana Senatora, o którym pisałem.

W okresie Świąt Bożego Narodzenia przyjechały moje dzieci i dzieliły się wrażeniami min. ze spacerów po Chełmie i Krasnymstawie. Nie były to radosne refleksje, póki co w tych miasteczkach nie widać rozwoju, jest stagnacja lub regres. Znikają sklepy a pojawiają się lombardy, w Chełmie dużo lombardów.

Ale to gdzie jesteśmy częściowo zależy od nas samych. Nieco ponad dziesięć lat temu mój młodszy syn zapytał czy chciałbym mieć sklep na ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Po ustaleniu, że teoretycznie mógłbym chcieć mieć, ale czym byśmy tam handlowali. Syn wyjaśnił – internet jest jak Marszałkowska, zakładasz sklep internetowy i kupuje u ciebie cała Polska. Po dwu czy trzech miesiącach rozpoczęliśmy sprzedaż internetową importowanego z Chin towaru. Problemem było tylko to, że nie można było oclić zakupów w Chełmie, tylko trzeba to było robić w Warszawie. W efekcie syn zarejestrował działalność gospodarczą i z sukcesem działa do dnia dzisiejszego właśnie w Warszawie. Właściciele sklepów w Krasnymstawie i Chełmie nie mają swojej części internetowej, co zwiększyłoby obrót i zysk. Każdy z nas robi zakupy w internecie i kiedy patrzy na adres dostawcy to najczęściej nie zobaczy Warszawy czy Krakowa tylko jakieś Myszykiszki koło Suwałk, Łopaciankę k/Stoczka Łukowskiego, czy inne wioski z całego kraju. Pani z Trawnik, właścicielka firmy  jeździ do Chin oglądać towar, czy „dogadać” umowy. A gdzie są przedsiębiorczy mieszkańcy Krasnostawskiego powiatu, że o miasteczku nie wspomnę.

A co w naszym powiecie? Czy opłaciły się nam te zmiany we władzach? Patrząc z perspektywy Siennicy, a szczególnie Siennicy Królewskiej Dużej, nie sposób nie zauważyć ironii losu. W czasach kiedy starosta był z Siennicy i Dyrektor „dróg powiatowych” był z Siennicy K. Dużej, to chodnik w tejże miejscowości był zbudowany w stylu „wiktoriańskim”, charakteryzującym się brakiem linii prostych i płaskich płaszczyzn. Po zmianach nowy Dyrektor dróg, który na pewno nie jest z Siennicy, po otrzymaniu wniosku o likwidację barier architektonicznych uniemożliwiających jazdę wózkiem inwalidzkim, po chodniku między Siennicą Dużą i Siennicą Różaną, bez zbędnych ceregieli wykonał remont. I nie żądał pochwał. Teraz prowadzi remont wiktoriańskiego dzieła swojego poprzednika, „dopóki jeszcze można to zrobić niewielkim nakładem środków”.  Myślę, że więcej o tym szczęśliwym dla nas następcy Dyrektora Piotra, napisze dla Państwa Nadredaktor Piotr.

Mirosław Ignacy Kaczor

27
15

Reminescencje z XIII sesji Rady Gminy Łopiennik Górny

Poniższy tekst wpłynął jako komentarz, ale zważywszy na jego ciekawą treść zasługuje na tekst wiodący. Sporo w nim  spostrzeżeń i zwykłej troski, więc czemu nie? 

30.12.2019 roku odbyła się sesja Rady Gminy Łopiennik Górny, na której między innymi podjęto uchwały w sprawie przyjęcia budżetu na 2020 rok oraz zmian w wieloletniej prognozie finansowej. Po bardzo dokładnym obejrzeniu sesji za nic nie można się dowiedzieć jakie działania zamierza realizować gmina w 2020 roku. A przecież to jest istotą przyjętego budżetu. Myślę, że każdy zainteresowany swoją gminą mieszkaniec oglądając taką sesję ma prawo do zapoznania się z głównymi zadaniami, które będą realizowane w przyszłym roku budżetowym. To bardzo dziwne, że wójt gminy w sprawie budżetu nie zajął żadnego stanowiska, a kompletnie nie przygotowana jak zwykle skarbnik wnosiła ciągle tylko o zmiany.

W ubiegłym roku uchwała w sprawie zmian w wieloletniej prognozie finansowej bezpośrednio mówiła, że rada gminy zezwala wójtowi na zaciągnięcie długu do wysokości 9 milionów złotych. Teraz już nie podano publicznie tej informacji. Uchwała mówi, że wójt może zwiększać zadłużenie do wysokości określonej w enigmatycznym załączniku. Ale można wydedukować, że poprzednio zatwierdzone 9 milionów i planowane zadłużenie w 2020 roku w wysokości 2 200 000 zł. da łączną kwotę zadłużenia w wysokości 11 milionów 200 tys. Już w styczniu pierwsza transza nowego kredyciku ma zapobiec zadyszce finansowej. A na horyzoncie widać już zaawansowaną astmę finansową. Jak tak dalej pójdzie to gmina z tych tarapatów się nie podniesie. Wygląda na to, że nadal ogromny wpływ na poczynania w gminie ma były wójt Kuchta. Z tego co wieść gminna niesie był on na pracowniczym opłatku organizowanym przez wójta. Jeżeli jest prawdą, że tak było, to znaczy, że jest on nadal mocno związany z gminą, a chyba zwłaszcza z wójtem Sawą. Wygląda na to, że odtrąbienie na tym portalu jego niezależności było zdecydowanie przedwczesne.

W tej sytuacji jakże bezgranicznie idiotycznie wyglądają zadania, które realizuje obecnie i ma przyszłych latach wykonać gmina. Mam tu na myśli budowę boiska na Olszance, generalny remont remiz strażackich oraz budynku po szkole w Kol. Łopiennik Dolny. Moim zdaniem boisko oraz większość z tych remontowanych obiektów będzie wykorzystywane bardzo sporadycznie. To co się dzieje jest wynikiem działań wójta i jego ekipy oraz bezwzględnie rady gminy, która te działania zatwierdza. Na tej sesji można było usłyszeć znów ich głosy bo przestał działać system elektronicznego głosowania. „Jestem za” „Jestem za”Jestem za”Jestem za”…….. to główne zadanie do wykonania na każdej sesji. Jedynym radnym, który zabiera głos i cokolwiek go interesuje to radny Bubicz z Krzywego. Mieszkańców Olszanki interesuje wykonanie rowów przy drodze. Przedstawicielami tej wsi podczas sesji są radny Marciniak i Żołyniak oraz sołtys Fornal, ale o tę sprawę też musiał zapytać Bubicz, bo im wszystkim chyba odebrało głos. Ludzie dla mnie dziwne to wszystko, a co Wy na to ???

PS. Jeżeli się w czymś mylę, to może jakiś Maniek czy Waniek zabierze głos i oświeci nas swoimi przemyśleniami, lubię czytać jego wypowiedzi.

20
8

Nowy szef PiS w okręgu chełmskim

Autor: Zdjęcie autora toma

Sławomir Zawiślak i Jacek Sasin

Sławomir Zawiślak i Jacek Sasin

 

Poseł Sławomir Zawiślak nie jest już szefem struktur Prawa i Sprawiedliwości w okręgu wyborczym nr 7. W tej roli zastąpił go wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.

O zmianie poinformował na Twitterze przewodniczący komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski. Decyzję w tej sprawie 2 stycznia podjął prezes partii Jarosław Kaczyński.

Sławomir Zawiślak z funkcją pełnomocnika okręgowego żegna się po raz drugi w ciągu roku. W lutym ubiegłego roku został odwołany ze stanowiska, a jego miejsce zajęła Beata Mazurek. Po kilku miesiącach poseł z Zamościa powrócił jednak do dawnej roli po tym, jak Mazurek została posłem do Parlamentu Europejskiego, bo partyjny statut zabrania łączenia obu funkcji.

Jacek Sasin to polityk z Warszawy, który w ostatnich wyborach parlamentarnych startował do Sejmu z tzw. okręgu chełmskiego, zdobywając rekordową liczbę ponad 91 tys. głosów. Z naszym regionem łączą go więzy rodzinne, bo jego żona pochodzi z Hrubieszowa.

Źródło: Dziennik Wschodni

11
15

Bilety na Zielińskiego

Na 17 radnych obecnych na sesji 16 głosowało za budżetem, w tym cała formalna opozycja. Jeden radny, oczywiście Zieliński – oficjalnie z koalicji rządzącej – podczas tak odpowiedzialnego głosowania wyszedł z sali, wcale nie oddał głosu. Opuścił ją bynajmniej nie „za potrzebą”. No to jedziemy – z przymrużeniem oka. Hej!

Na spacyfikowanie wybryków radnego Zielińskiego, jak do tej pory, klub PiS w radzie powiatu nie ma recepty, ale – jak głosi ludowe przysłowie – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Może więc pierdołowaty klub zapisać się w historii i jeszcze powiat rozsławić, a i zacząć na nim zarabiać. Albowiem sesje rady powiatu, z jego powodu, stają się coraz ciekawsze. Czemu więc nie pomyśleć o sprzedaży biletów na nie, bo się z nich robi coraz większe widowisko!

Myk z sesji

Wodzirejem jest oczywiście ów radny, który dostąpił kolejnego szczebla wtajemniczenia i na sesjach zaczyna odgrywać dramę z elementami purononsensu i pantomimy. Poważnie! Chłop ma 47 lat, ale wyprawia takie cuda, jak staruszek po viagrze. Gawiedź na bank przyjdzie i jeszcze sowicie zapłaci za to widowisko, żeby porechotać do rozpuku. To jest lepsze niż niedźwiedź na złotym łańcuchu czy baba z brodą.

Nasz niedoszły wicestarosta, tuż przed głosowaniem uchwały budżetowej, po prostu wyszedł z sali. Ot tak. Coś takiego jeszcze się nie zdarzyło w ciągu 20 lat historii powiatu. Radny koalicji rządzącej tak po prostu zostawił zabawki i poszedł sobie. Focha strzelił, a naburmuszył się przy tym…Prostata to nie była, ani stolec, bo ten jak wiadomo w normie, o czym było tu już pisane. Oczywiście wrócił, jak już było po wszystkim. Wszyscy się połapali, że zrobił to celowo.

Szacunek dla Boruczenki

Bardzo odpowiedzialnie, mądrze i odważnie zachował się przewodniczący Rady Powiatu Witold Boruczenko, który oficjalnie zwrócił Zielińskiemu uwagę, że takie zachowanie nie licuje z powagą radnego. Bo, ot tak wychodzić sobie się nie powinno. Zieliński się tym specjalnie nie przejął, bo przecież on ma własny scenariusz, który konsekwentnie realizuje. Wojuje Krzyś z Zarządem, bo nie dostał korytka. Za nic ma wyborców i ustawowe obowiązki radnego. Jeszcze po czymś takim dietę zainkasuje. Najważniejsze jest widowisko, a tanie igrzyska potrafi urządzać, toż on szef promocji u Kościuka w Ratuszu. No i chyba szefom od Ziobry wolno więcej! Zwłaszcza drewnianym. Dlatego ręce precz od Zielińskiego, niech nikt się nie waży z klubu radnych PiS go usuwać. Niech Boska ręka broni przed takimi ruchami! Jego paranoje trzeba dopieszczać, pielęgnować i hołubić. Wręcz utrwalać go w przekonaniu, że tak trzeba!

 

Zabawki zostały a radny za drzwiami. Rok temu pod godłem widocznym na ścianie ślubował mandat godnie sprawować. Ale treść przysięgi to jedno, a Zielińskiego logika to drugie…Do końca kadencji wyjdzie, sądząc z logiki sytuacji, jeszcze trzy razy. Może jednak lepiej przesadzić go bliżej drzwi?

 

Co będzie dalej?

Zapewne to nie jest jego ostatnie słowo, bo ogranicza go tylko wyobraźnia, a ta jest przebogata. Teraz jedynie wyszedł, żeby zademonstrować swoje niezadowolenie, ale może następnym razem przyjdzie w jednym, dziurawym bucie, z którego jeszcze gruby paluch będzie wystawał? A może w trakcie sesji zacznie się rozbierać do rosołu i biegać po sali w majtasach, mrucząc przeboje Beaty Kozidrak pod nosem? Albo oflaguje się na biało-czerwono, taki sam krawat przywdzieje i stanie w kącie za mównicą w akcie protestu w kufajce i boso… I będzie darł się wniebogłosy: Leńczuk i Nowosadzki muszą odejść! Tak jak kiedyś Lepper krzyczał o Balcerowiczu. A w Samoobronie przecież swoją karierę zaczynał.

Przecież tu się zanosi na najdłuższy cyrk w historii tego powiatu. Co tam, powiatu może nawet Polski, Europy albo i Świata? Jeszcze karetkę trzeba będzie wzywać i to nie z naszego, powiatowego szpitala.

Bilety u koników

Starosta Andrzej Leńczuk, któremu powoli robi się wszystko jedno, dla świętego spokoju raz dwa zorganizuje widowisko, bo się na tym zna, a Nowosadzki w skórzanej kurtce przed Tesco stanie i jak konik bilety rozprowadzi. Przystojny jest to pójdzie mu jak z płatka, a może i szkoły skorzystają. Radni w swoich okręgach przejdą się z biletami po chałupach. TVN przyjedzie, film nakręci i jeszcze na Brooklynie nie byle jaki performers musical w oparciu o te cudactwa zrobi? A Animal Planet to u siebie jak nic puści.

Pozbycie się takiej lokomotywy wizerunkowej to grzech. Przejmie go Szpak i on będzie umiał spożytkować te jego talenta. Po czym kopnie go z fasonem w rzyć, jak dekadę temu z klubu PSL go ficnął. Ale to będzie potem, na razie jest mu potrzebny. Skoro już o radnym Szpaku mowa, to Janusz na sesji cicho siedział, bo chyba po uszach w „Super Tygodniu” dostał, gdzie mu wypomniano krótką pamięć. Jeszcze tylko cichutko o tę bakterię zapytał, co w szpitalu jest. Odpowiedział mu dyrektor Jarzębowski z radnym dr Janeczkiem, że z bakteriami to tak jest, że w szpitalu ich najwięcej. A nosiciel jest izolowany i nic się nie dzieje złego. A ta nazywa się bakteria Delhi i w Indiach się wykluła, a do nas przez Szwecję trafiła. Jak na dłoni widać, że nic dobrego do nas nigdy ze Wschodu nie przyszło i ze Szwecji również. Janusz przecie, jak starostą był, tak często na Wschód jeździł i pewnie życiem ryzykował a może i jaką bakterię przywiózł? Ale za budżetem, mimo wszystko, radny Szpak odpowiedzialnie głosował, bo w nim jest ujęta droga na Wierzchowinach, a to w jego okręgu wyborczym. Nie to co Krzyś, który w nosie albo i w czym innym własnych wyborców ma. W tym przypadku w budżecie ujęta była droga w Bzitem, a to jest jego okręg. Tylko że tak jak było już wspomniane, dla Krzysia widowisko i prywatne urazy są najważniejsze, a nie jakaś tam droga na zadupiu, toż on przed chałupą asfalt i chodnik ma! Tu już nawet nie ma co myśleć o jakimś dyscyplinowaniu Zielińskiego, bo jesteśmy świadkami narodzin nowej gwiazdy, na razie lokalnej polityki, jak również nowej narracji w polityce. Można śmiało nazwać ją narracją negacji, identycznie jak u Kozioła w „Ranczu” Można, a nawet trzeba, j.w. z występami Zielińskiego ruszyć najpierw w powiat, a potem w Polskę.

Impresario już jest

Na impresario Krzysia pasuje, jak ulał – radna Ewa Nieścior z Gorzkowa. Ona jest Krzysiem zafascynowana i też lubi pogwiazdorzyć. Często mu jak Giokonda tajemniczy uśmiech na komisji przesyła, zagaduje…  Wigor ma jak bolid Formuły 1 z odpalonym dyfuzorem i głowę pełną pomysłów. A radny Domański mógłby rozszerzyć zakres usług swojej firmy o pion rozrywkowy. A całe turnee byłoby pod hasłem „To nie po moich ziołach”. Jak widać, okazja jest, tylko trzeba ją odpowiednio wykorzystać. To dopiero naród po remizach będzie się tłoczył, żeby zobaczyć, jak radny i to pisowy i od Ziobry drzwiami strzela, wrzeszczy „hucpa!”, naburmusza się, jak przedszkolak i tropi afery, których nie ma. Będzie tłok jak w mięsnym sklepie za Jaruzelskiego.

No i jeszcze te wszystkie afery, co je ostatnio Krzyś wykrył, szerokiej publiczności trzeba przedstawić, na papier przelać albo w marmurze utrwalić. Szczególnej uwagi warta jest ta, jak to naczelnik Stachula, zrobiła literówkę w projekcie budżetu, a Zieliński sobie przypisał rolę wielkiego odkrywcy. Wszystkie te afery rozgrywają się tylko w jego głowie i żywot ich taki jak pierwszego śniegu. Warto jeszcze wspomnieć o interpelacji „biedronkowego” radnego Piwki. Ten z wrodzoną dla siebie troską upomniał się o miejsca parkingowe przy ul. Sobieskiego, a potem stwierdził, że w obronie środowiska naturalnego na stołach w czasie obrad Rady Powiatu woda powinna stać w szklanych butelkach! Bardzo to niebezpieczny postulat, albowiem z butelki szklanej można zrobić „tulipana”. Co prawda, na razie Zieliński tylko wychodzi i krzyczy, ale w każdej dramie emocje powinny rosnąć. Krew by się jeszcze polała, jak kiedyś po wiejskich remizach. Wyszedłby mroczny kryminał.

Reasumując, czas pajacowania w polityce właśnie nam nastał. W Warszawie na Wiejskiej wygłupia się Klaudia Jachira – też performerka i artystka. Tak samo wszechstronnie wykształcona, jak nasz Krzyś. Oczywiście ośmiesza i szkodzi PO, ale co tam… U nas jest Zieliński, który jest krasnostawską wersją Jachiry. I z PiS-u. Skutki działań tej dwójki są takie same, czyli ośmieszenie swoich macierzystych formacji. Pewnego rodzaju pocieszeniem dla nas wyborców może być sromotny koniec „polityka” Palikota, który zainicjował modę na pajacowanie biegając z silikonowym penisem. Ludzie w końcu powiedzieli mu: basta, bo wyczuli, że robi ich w balona. Ale wcześniej napełnił swój mieszek. Radni z PiS, zasilcie skromny, powiatowy budżet wpływami z biletów na występy Zielińskiego. Jako mieszkańcy też chcemy z niego porechotać. Jeszcze szczodrze za to zapłacimy, bo jest za co.

37
10

Życzenia Świąteczne

 

Refleksji nad cudem jaki wydarzył się dwa tysiące lat temu w grudniową noc w Betlejem, a także osobistego doświadczenia jego mocy w codziennym życiu. Życzą Radni Gminy Siennica Różana: Alicja Pacyk, Andrzej Korkosz, Piotr Kołtun oraz Redakcja    „Dziennika Siennicy”

36
17

Mąciwoda w klubie

 

Zarząd powiatu nie jest idealny, ale sporo lepszy od tego ze Szpakiem. Gorzej jest w klubie PiS, gdzie nie ma dyscypliny, a kilku jego członkom wydaje się, że noszą w teczuszkach buławy. O zgrozo, ale i ironio – na szefa opozycji w powiecie kreuje się radny Zieliński, z tego samego klubu. Wychodzi też, że nie zna najważniejszych przepisów ustawy o samorządzie powiatowym.

Morfologia w normie, stolec regularny, tylko wiedza w stanie miernym. Tak żartem można skwitować ostatnie występy radnego Krzysztofa Zielińskiego. Po roku okazało się, że nasz domorosły tropiciel spisków i powiatowy mąciciel ma problem z elementarną wiedzą na temat funkcjonowania samorządu powiatowego, a przecież śnił mu się i nadal mu się śni stołek wicestarosty.

„Ja rozumiem, że ten budżet jest,…yyy, przygotowany, ten projekt budżetu przez zarząd… yyy. Zarzucony do akceptacji yyy… RIO pod kątem prawno-finansowym yyy…, tak? I teraz trafia do nas. A my jako radni mamy się z nim zapoznać na komisji, i mamy go zaopiniować? Ale to jest materiał-rozumiem zarządu. To jest zarząd, zarząd z całą ekipą ?”

– jak zwykle snuł swoje paranoje na obradach komisji drogownictwa i bezpieczeństwa rady powiatu z 18 grudnia br. powiatowy mąciwoda. Jednoznacznie wynika z tego dukania, że radny nie zna ustawy o samorządzie powiatowym, o czym niżej. A wylazło szydło ignorancji z worka ambicji w momencie, kiedy na rzeczonej komisji skarbnik powiatu Janusz Cięciera referował radnym te części budżetu, które zawierają się w zakresie funkcjonowania komisji. Innymi słowy, opowiadał o tym, ile pieniędzy idzie na drogi, ile na bezpieczeństwo i dlaczego tak musi być. Dla skarbnika to proza i rutyna, bo przy budowaniu budżetów wąsy zjadł…

Tylko Zieliński nie poparł

Opowiadał tak barwnie, że nawet laik by to pojął (ale, jak widać, jego oratorskie talenta były za małe na krzysiowe fobie). W pewnym momencie pochwalił się, że budżet powiatu jest na tyle dobry, że Regionalna Izba Obrachunkowa wydała szereg opinii pozytywnych na jego temat. Te opinie jednak nie mają znaczenia dla Zielińskiego, jak sam przyznał. Albowiem, jak wynika z przebiegu całej komisji, dla niego najważniejsze jest to, że za wszystkim stoi zarząd!

Potem w trakcie głosowania Zieliński wstrzymał się. Po prostu nie ma zdania, ale nie zgłosił przy tym żadnej poprawki, choć mógł. Czyżby przyszedł na komisję nieprzygotowany? Co ciekawe, na 15 radnych obecnych za takim budżetem, głosowało 14. W tym cały PSL na czele z Januszem Szpakiem! Okazało się, że w kwestii budżetu i objaśnień skarbnika radni PSL wykazali się rozsądkiem politycznym i odpowiedzialnością, które wynikają z jakiegoś tam doświadczenia. Widać argumenty Cięciery trafiły do nich bardziej niż do niesfornego radnego. Wszak budżet ma to do siebie, że kto by nie rządził konstruuje się go tak samo i trzeba pamiętać o tym, że ten musi być kontynuacją ze względu na kilkuletnie inwestycje.

Wojna Krzysia z zarządem

Za Szpaka nikt takich demonstracji nie czynił własnemu zarządowi, za którego wyborem głosował. To już któraś z kolei „szykana strugana z banana” Zielińskiego w kierunku tego gremium. Wszak w nim jest Leńczuk z PiS, ale spoza rady, no i Nowosadzki z PZK, więc trzeba ich atakować i podważać wiarygodność na wszelkie sposoby. Zieliński szczególnie z tym ostatnim prowadzi brudną wojnę od jakiegoś czasu. Natomiast 30 listopada radny w swoim stylu umieścił na własnym profilu fejsbukowym taki komentarz:

„WIELKIE SPRZĄTANIE W STAROSTWIE POWIATOWYM W KRASNYMSTAWIE. Kto może mieć coś do ukrycia. Wicestarosta Nowosadzki ??? Na szczęście wszystkie materiały zabezpieczone panie Starosto”.

Jak się okazało, radny ponoć miał problemy ze znalezieniem  archiwalnych protokołów na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Starostwa i w wyniku tego całą aferę rozpętał. Wyszło na jaw, że obsługa tabletu też przysparza mu problemy. Na wspomnianej komisji ciągle utyskiwał nad tym, że nie nadąża za skarbnikiem. Może warto douczyć się po kryjomu obsługi tabletu, a nie obwieszczać całemu światu, że się tego nie potrafi? Można wydrukować wszystko w wersji papierowej? Co ciekawe, nikt z PSL nie narzekał, a trudno uwierzyć, że Szpak jest tak teleinformatycznie uzdolniony, jak Waldek Pawlak. Ten milczał i tylko sobie notował. Zastanawia, jak Zieliński daje sobie radę z podstawami informatyki przy promocji miasta?

Powiatowe abecadło

Trzeba pamiętać, że radny nie jest w samorządzie debiutantem. Pierwszy raz był w radzie w kadencji 2006–10. Ta kadencja jest więc dla niego drugą. Przy konstruowaniu budżetu jego zasady są ściśle określone i od 20 lat za jego powstanie odpowiada zarząd powiatu w myśl art. 32 ust. 2 pkt 1 ustawy o samorządzie powiatowym. Mówi on wyraźnie, że zarząd powiatu odpowiada w szczególności za przygotowanie projektów uchwał! Uchwała budżetowa jest najważniejszą z nich. Zdumienie ogarnia, że ktoś taki może nie znać najważniejszych postanowień tego aktu prawnego, który reguluje funkcjonowanie powiatów. Zieliński w swoim otoczeniu zawsze podawał się na znawcę wszelkich nauk, człowieka „gruntownie i wszechstronnie wykształconego”. W sprawach samorządowych niemal za geniusza. Swego czasu chwalił się tym, że będąc radnym w kadencji 2006-10 zadawał wiele pytań i interpelacji. W jego mniemaniu ilość i tematy poruszane miały być miarą jego wiedzy i wyjątkowości. Ba, odsyłał do lektury swych wystąpień. Lecz w tym momencie można postawić pytanie, ile są warte wystąpienia Zielińskiego, skoro w piątym roku pełnienia mandatu dowiedział się, kto odpowiada za budżet?! Zresztą zwykłą indolencję i brak powagi widać w tym, jak zachowuje się na sesjach i komisjach. Wykrzykiwanie „hucpa!”, trzaskanie drzwiami przy demonstracyjnym wychodzeniu z sali stały się jego znakiem rozpoznawczym.

Zwykłe pajacowanie

Dodać do tego jeszcze należy jego niewybredne uwagi na swoim profilu pod adresem poseł Hałas. Jest ona dla niego„Ruda, która tańczy, jak szalona”, a starostwo swego czasu – jego zdaniem – było podporządkowane jej reelekcji. Że o jakimś zamordyzmie, który go z tego powodu dotyka nie wspomnę. Na sesjach zasypuje zarząd gradem pytań, które nic nie wnoszą do pracy rady, gdyż są infantylne i nacechowane złośliwością upierdliwego przedszkolaka. Dochodzi już do tego, że zwykli mieszkańcy, widząc zachowania radnego, określają je mianem pajacowania.

Zieliński działa na szkodę klubu, nie tylko tę wizerunkową, ale merytoryczną, ośmiesza go, może celowo? Nie rozlicza byłego starosty Szpaka, a wręcz głosuje często z nim ręka w rękę. W ostatnich wyborach parlamentarnych ostentacyjnie popierał rywala Teresy Hałas – Lucjana Cichosza, a w efekcie i Szpaka, ponieważ – jak już było tu pisane – panowie ci tworzyli jednolitą politycznie całość. Nawet kandydata z własnego ugrupowania – Romanowskiego z Solidarnej Polski – nie popierał w takim wymiarze, by jego plakaty widoczne były w terenie. Partykularne, ba, prywatne interesy to domena Zielińskiego, a te – jak wiemy – zawsze go, gubiły lecz on nie wyciągał nigdy z tego wniosków. Choćby jego słynne dyrektorowanie w PKS, który za niego dokonał żywota, a on w ten sposób przeszedł do naszej lokalnej legendy. Niechlubnej.

Zgubny harmider

Lecz najbardziej zgubna dla całego klubu PiS jest działalność radnego Zielińskiego na forum rady. Z tego co widać w poszczególnych gminach, ci, którzy na przestrzeni ostatniego roku przegrali wybory zbierają rozproszone siły. Są zdyscyplinowani i żądni rewanżu, a sam Szpak należy do tych długowiecznych, zarówno metrykalnie, jak i politycznie. Awanturniczość polityczna Zielińskiego jest mu bardzo na rękę, a nazwanie radnego koniem trojańskim Szpaka jest esencją jego działań. Tymczasem w PiS panuje rozprężenie i można odnieść wrażenie, że w klubie radnych, tak jak w źle zorganizowanej orkiestrze, jest kilka sekcji dętych. Zieliński harcuje więc w najlepsze, przygotowując Szpaka hufcom przedpole na wybory za cztery lata. Tak naprawdę, to jest on już od ponad roku w Szpaka klubie. Widzą to mieszkańcy, są zażenowani, nie po to oddawali głos rok temu, by teraz wybrana przez nich władza była kompromitowana, szczególnie zarząd. Jeśli klub w najbliższym czasie nie uporządkuje swoich spraw i nie zrobi porządku z Zielińskim, nie przetrwa do sianokosów. Władzę Szpak znowu odbierze, PiS w powiecie ośmieszy, że się nie nadaje do jej sprawowania. Pokaże wtedy, co to jest dyscyplina klubowa, a wyborcom pozostanie jedynie zgrzytanie zębami. Bezbłędnie wskaże winowajcę. Będą nimi dotychczasowi radni. Za 4 lata nawet niech nie ważą się kandydować, będą bowiem do szczętu skompromitowani.

 

39
18

Wyjaśnienie

W związku z tekstem moich przeprosin radnego powiatowego, byłego starosty – Janusza Szpaka zamieszczonego na łamach „Nowego Tygodnia” i „Dziennika Siennicy” pragnę poinformować Czytelników o kilku istotnych faktach. Przeprosiny owe są wynikiem zawartej ugody, a nie sprawy sądowej z powództwa cywilnego. Po prostu uznałem, że nie mam ni czasu, ni ochoty chodzić z Januszem Szpakiem po rozprawach. A przede wszystkim nie jestem majętnym emerytem z 266 tysiącami złotych oszczędności i 50 tysiącami w akcjach na koncie. Natomiast sam tekst przeprosin jest autorstwa radnego, na który przystałem z ww. powodów. Nigdy nie twierdziłem, że treść mojego listu otwartego do ministra Ziobry zawiera udowodnione prawdy. List był tylko apelem do ministra od lokalnej społeczności o uczciwe i rzetelne śledztwo, zawierał w dużej mierze informacje zasłyszane, co wprost wynikało z jego treści.

Dla przypomnienia, wiosną 2017 r. prokuratura rejonowa w Zamościu wszczęła dochodzenie w sprawie karnej o utrudnianie śledztwa w sprawie tragicznej śmierci mieszkanki naszej gminy. Tę sprawę karną prokurator umorzył, ale z części wyłączonych akt skierował wniosek do innego prokuratora, a ten postawił mi zarzuty, jakobym złożył przed prokuratorem  fałszywe zeznanie w marcu 2017 r. Oczywiście sprawa trafiła przed Sąd Rejonowy w Zamościu. Trwała blisko pół roku i zakończyła się wyrokiem korzystnym dla mnie. Sąd mnie uniewinnił od stawianych zarzutów, a w uzasadnieniu wytknął błędy Prokuraturze.

Oto fragment  uzasadnienia- cyt „Zdaniem Sądu Rejonowego stawianie świadkowi, który mówi, że słyszał o pewnych okolicznościach, aby w tym celu zweryfikował to upoważniony do tego organ, zarzutu składania fałszywych zeznań jest nieporozumieniem, wysoce szkodliwym z punktu widzenia społeczeństwa obywatelskiego, realizującego swoje obowiązki wynikające z zasad demokratycznego państwa, a do takich niewątpliwie należy obowiązek składania zeznań, a w jego zakresie, obowiązek dzielenia się wszystkimi okolicznościami mającymi znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Do organu prowadzącego należy weryfikacja tych okoliczności, zwłaszcza w sytuacji, w której świadek wyraźnie zaznacza, że opiera swoje domysły na tym, co słyszał od ludzi. Należy podkreślić, że zaakceptowanie stanowiska Prokuratora, który postawił oskarżonemu zarzut z art.233 par 1 k.k z tego tytułu, że powtarzał opinie i pogłoski funkcjonujące w społeczeństwie, zdaniem Sądu Rejonowego może doprowadzić do sytuacji że ludzie nie będący świadkami naocznymi zdarzenia, ale posiadający wiedzę na temat okoliczności istotnych, pochodzących od innych osób, nie będą jej przekazywać, właśnie w obawie przed taką odpowiedzialnością. Nie można tracić z pola widzenia okoliczności, że organy często korzystają z takich plotek ”..

Sąd Rejonowy w Zamościu w sprawie karnej z art. 233 Kodeksy karnego uznał, że pisząc list i zeznając przed Prokuratorem  działałem w dobrej wierze. Podobnie orzekł Sąd Apelacyjny w Zamościu do którego odwołała się Prokuratura.

W zmaganiach z prokuraturą reprezentował mnie Radca prawny i wielka nadzieja krasnostawskiej palestry, lokalny polityk o ambicjach niemalże ministerialnych. Lecz gdy Prokuratura akt oskarżenia skierowała do Sądu, Radca podkulił  ogon i zwiał. Tłumaczył swoją rejteradę tu cyt ” Szpak nie może mnie z tobą zobaczyć w Sądzie, bo to źle dla mojej kariery” O jego wyczynach   można pisać bez końca. Po tym wszystkim na własnej skórze przekonałem się, że  często padające w amerykańskich filmach stwierdzenie cyt ” prawnik mnie wrobił” ma przełożenie na rzeczywistość. Szczęściem Sąd przydzielił mi obrońcę z urzędu i sprawa potoczyła się właściwym torem.

Piotr Ślusarczyk

                                            

41
17

Przyjdzie walec i wyrówna

W Siennicy jest jak w piosence Młynarskiego „Przyjdzie walec i wyrówna” Ta traktuje o partaninie i dziwnych decyzjach. Oto dwa przykłady…

RSP Zagroda na polach znajdujących się w Kolonii Żdżanne tam, gdzie droga biegnie pod sam las będzie w przyszłym roku siać buraki. W związku z tym agronomicznym faktem swoim kosztem nawiozła blisko 200 ton żużlu z Cukrowni. Wozili kilka dni, plantowali ten „siennicki asfalt”. Napracowali się, bo odcinek drogi liczy prawie kilometr… Osłupieli, kiedy w czwartek 12 grudnia zobaczyli ślady po równiarce.

Rów gustowny i po horyzont…

Operator w jednym miejscu wygrzebał gustowny rów, o głębokości około 40 centymetrów i długości kilkudziesięciu metrów, poza tym odsłonił przysypaną żużlem ziemię. W innym odsłonił płytę z żelbetu z której po jego przejeździe wylazł i stanął prawie na sztorc 40 centymetrowy drut…Oczywiście sprawa oparła się o gremia decydenckie w Urzędzie Gminy Siennica Różana. Koniec końców sprawę wyjaśniono a sterczący drut gmina ma usunąć na swój koszt. Niektórzy pracownicy UG twierdzą, że RSP Zagroda zaorała część drogi, choć po wizji na miejscu brak przesłanek do takich stwierdzeń. Natomiast kilkudziesięciometrowy rów wygrzebany przez operatora wynikł raczej z jego błędu i jest umiejscowiony na samej krawędzi drogi, nie w ornym polu…Droga ma bite 6 metrów szerokości tak jak winno być.

A tu drut jak widać, bo przed równiarką nic się nie ukryje.

I w końcu tej w sumie błahej historii zastanawia fakt kto i po co wysłał równiarkę w miejsce, gdzie była całkiem zbędna. Za niepotrzebną usługę przecież trzeba będzie zapłacić. Toż sami pracownicy Zagrody drogę porównali a zrobili to solidnie.  Wizyta równiarki była tak potrzebna jak umarłemu kadzidło albo rybie ręcznik. Komuś pomyliła się kolejność czynności, bo równanie wyrównanej drogi to czysty absurd. Chyba, że o to chodziło? Jak wiadomo za taką usługę trzeba będzie zapłacić z funduszy gminy, czyli zapłacimy wszyscy, czy się to komu podoba czy nie.

 

Na Siennicy Dużej jest wygon, który został potraktowany wspomnianą równiarką jakoś tak wiosną. Zdaje się, że na czerwcowej sesji któryś z radnych zgłosił zastrzeżenia co do jakości wykonanej usługi właśnie tam. Oczywiście Banach arbitralnie odparł, że wszystko jest zrobione wyśmienicie . Co Piotrek rozumie pod pojęciem dobrze, wyśmienicie doskonale widać po chodniku na Siennicy Dużej zwanym „Aleją Garbatego”, ale to tak na marginesie…

Taka dwupasmówka jest na Siennicy Dużej. Może w środku zasadzić, aż po horyzont rząd topoli. Zdjęcie z lipca.

Wracając do wątku to wygon na Dużej a szczególnie ostatnie sto kilka metrów przypominał odcinek specjalny w rajdzie Finlandii… Na środku usypano grzebień z kamieni i brył ziemi przemieszanych z kępami darni. Początkowo użytkownicy tego „odcinka specjalnego” skrobali się po łepetynach i pytali retorycznie, co to za wymysł drogowy. Czy ten grzebień, to pas zieleni czy jakie inne licho. Sama krzywizna drogi też zastanawiająca, bo miejscami jest tak że jadąc autem osobowym bez zapiętych pasów można sturlać się na siedzenie pasażera lub na niego samego, jeśli takowy w aucie jest. Wożenie przyczep pełnych zboża w trakcie żniw to też zadanie karkołomne, bo naddatek osypie się na zewnątrz…Z czasem grzebień zwietrzał, ciut opadł, ale nadal straszy. Podobno niwelowali to ciężkimi bronami. Jak widać równiarka nazwę ma bardzo zwodniczą i rzeczywistość jaką pozostawia po sobie nijak się nie ma do jej nazwy… Zgłaszano też na sesji uwagi co do jakości jej pracy, bo na Maciejowie z niwelowanej drogi leciały bryły i kępy darni w zasiewy.

Za takie usługi trzeba płacić z budżetu gminy. Wójt rękami części radnych właśnie podniósł podatki, ale może trzeba zacząć wreszcie szukać oszczędności i patrzeć na co się wydaje.

32
18